Dziennik snów Onejromanty
Dziś zapamiętałem cztery sny z czego dwa były mocnymi koszmarami. W obydwu byłem posądzany o popełnienie jakiegoś poważnego przestępstwa, było to oczywistym absurdem, ale oczywiście nikt mi nie wierzył. Po pierwszym obudziłem się cały napięty i zastanawiałem się jak to jest czy napięcia w ciele czuję dlatego, że miałem taki koszmar czy też miałem koszmar z powodu napięć w ciele :-)

W drugim śnie było podobnie jak w pierwszym tylko sceneria była inna, ale tak samo byłem oskarżany o popełnienie jakiegoś poważnego przestępstwa. W tym śnie występowała starsza siostra bohaterki pierwszego snu i ona wiedziała, że jestem niewinny bo była świadkiem tego co się działo. Było więc lepiej bo istniała przynajmniej jedna osoba, która wiedziała o mojej niewinności, ale niewiele to zmieniało. W tej wersji snu postanowiłem dowiedzieć się kto mnie wrabia więc poszedłem na miejsce rzekomego przestępstwa i tam jakiś dziadek ze sklerozą przekonywał mnie, że widział mój samochód na miejscu przestępstwa. Opisał samochód którego już nie mam od wielu lat więc pomyślałem jest dobrze. Dziadek aby mnie pogrążyć zagalopował się i powiedział, że widział też samochód proboszcza. Pomyślałem super jak jeszcze ze mną oskarża proboszcza to łatwo się oczyszczę z zarzutów tylko trzeba by sprowadzić policję aby spisała te absurdalne zeznania zanim wrogowie zdąża je zmienić na bardziej wiarygodne. Kiedy wracałem zobaczyłem płaczące dziecko więc pogłaskałem go po główce aby je pocieszyć a wówczas jakaś wściekła baba zaczęła krzyczeć, że jeszcze dodatkowo molestuję dzieci.

Obudziłem się znów i uświadomiłem sobie, że w przeszłości niejednokrotnie się zdarzało, że naoczni świadkowie kłamali w żywe oczy i bezczelnie przekręcali fakty i w takich sytuacjach praktycznie nie ma szans na udowodnienie swojej niewinności. Pozostałe sny były spokojniejsze :-)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Umysł już tak ma niestety, że lubi przekręcać rzeczywistość, naginać fakty do swoich potrzeb. To jego nieodłączna właściwość. Na szczęście czyściuteńka świadomość jest ponad to, jest wolna od tego typu sensacji, pozostaje bezstronnym świadkiem, któremu nic nie przeszkadza i do niczego się nie wtrąca.

(31-12-2018, 18:19 )Onejronauta napisał(a): zastanawiałem się jak to jest czy napięcia w ciele czuję dlatego, że miałem taki koszmar czy też miałem koszmar z powodu napięć w ciele :-)

To zdanie urzekło mnie szczególnie.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Śniło mi się, że byłem z przyjacielem w moim starym domku i próbowaliśmy sprawić by w piecu ogień buzował, ale nie szło nam to najlepiej bo widziałem tylko malutkie płomyczki. Pomyślałem, że spróbuję zbudować nowy piec jako iż miałem cegły szamotowe i zaprawę. Miałem wątpliwości czy potrafię to sensownie zrobić, ale spróbowałem i ku mojemu zaskoczeniu wyszedł mi piękny dobrze zaprojektowany piecyk. Przyglądając mu się z podziwem zastanawiałem się czy jakby co to da się go zabrać z tej starej chaty bo był naprawdę doby :-)
 
W kolejnym śnie byłem jakby w sanatorium koło parku. Mieszkałem w pokoju z dwoma facetami i dwoma kobietami. Postanowiliśmy się razem wybrać na jakąś imprezę. Wsiedliśmy do autobusu, który pojechał na południe, potem skręcił na zachód a w końcu na północ wjeżdżając do lasu gdzie rosły imponujące grzyby o średnicy kapelusza ponad metr. Widziałem je przez szybę autobusu i byłem pod wrażeniem. W końcu dojechaliśmy do jakiegoś miejsca gdzie był ni to zamek, ni zajazd, ale cokolwiek top nie było robiło wrażenie i było stare. Tam wysiedliśmy i ruszyliśmy dróżką na wschód. Droga była gliniana i bardzo stroma. W końcu stała się tak stroma, że prawie nie dało się iść więc drapaliśmy się by wejść na szczyt. Nie mogłem znaleźć uchwytu dla rąk bo ziemia się kruszyła zaś ci którzy byli już na szczycie wypełniali każdy centymetr platformy, która była na szczycie. Nie chcąc chwytać ich za nogi już miałem się poddać, ale nagle zauważyłem, że pode mną są drzwi. Oparłem na nich stopy i z łatwością dostałem się na szczyt – była tam jak się okazało spokojna miła kawiarenka :-)
 
Jestem przed domem jest zimno, widzę, że w garażu świeci się światło, ale jestem zmarznięty i nie chce mi się szukać klucza by je zgasić. Przechodzę na drugą stronę domu i widzę grupę robotników zastanawiam się co tam robią. Gdy podchodzę bliżej widzę, że remontują podjazd u sąsiada. Już mam odejść, ale zauważyłem, że w moim ogródku stoi samochód, jestem zdziwiony jak tam wjechał. Podszedłem tam i zobaczyłem, że zniszczona jest siatka i cały ogródek od frontu. Niżej po sennej zachodniej stronie zobaczyłem ciężkie pojazdy, które coś kopią w moim ogródku. Początkowo myślałem, ze to sąsiad zagalopował się ze swoim remontem, ale widząc ten ciężki sprzęt zacząłem mieć wątpliwości.
 
Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku i niepotrzebnie nadmiernie się staram bo i tak wejdę na szczyt, zbuduję piec i otworzę się na skarby :-)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Wczoraj czytałem o sennych pomocnikach, doradcach i przyjaciołach genialnego Pauliego jak i innych wielkich śniących jak Lukrecja de Leon i zastanawiałem się nad możliwością spotkania sennych przyjaciół a w nocy śniłem o moich znajomych, rodzinie i znajomych:
 
Jestem w jakimś nie znanym mi mieszkaniu choć w tym śnie wynika, że jest to chyba moje mieszkanie gdzieś na południu. Na lewo od wejścia stoi tapczan przykryty futrzakiem a przed nim ława. Na tapczanie siedzi moja siostra a ja na krześle po drugiej stronie, obok mnie jest znajoma, która nas odwiedziła. Rozmawiamy i ona mówi, że przyszła z kolegami. W chwile potem pojawia się dwu mężczyzn. Rozmawiamy dalej, ale atmosfera nie jest swobodna i ogólnie sytuacja jest niejasna. Patrzę w przeciwną stronę i widzę drugie wyjście z pokoju prowadzące pod wiatę gdzie jest pełno gratów. Uświadamiam się, że chodzi tu o jakieś narzędzia, które kiedyś chłopak tej dziewczyny miał tu zostawić. W sumie po mętnych gadkach oni wychodzą a ja idę do tej graciarni obejrzeć te narzędzia – okazuje się, że to bezużyteczny złom, który mimo pozorów użyteczności do niczego się nie nadaje. Zauważam, że wśród gratów ukrywa się jakiś pies.
Ten sen mówił o dawnych znajomych i przyjaciołach choć główny z nich nie pojawił się osobiście w tym śnie. Sen mówi, że to dobrze bo ta dawno skończona przyjaźń jest tylko bezużytecznym rupieciem :-)
W dalszej części snu pojawia się mój brat i siostrzenice i dzieje się to znów w tym samym pomieszczeniu. Robi się ogromne zamieszanie, wszyscy gadają nikt nikogo nie szuka a potem mamy wracać czymś w rodzaju motoru z przyczepką. Siadam na przyczepce, ale kiedy motor rusza wypadam i trzymam się go rękami, ale nikt nie zwraca uwagi, że jestem ciągnięty za nim, albo jak zaczynam podejrzewać wszyscy to ignorują. Teraz uświadamiam sobie, że ten futrzak na tapczanie jest taki sam jak leży na tapczanie w moim salonie na nim siedziały moje bratanice i wróżyły sobie podczas przedostatniej wizyty.
Kolejny sen jasno pokazuje mi, że na rodzeństwo nie mam co liczyć i jestem dla nich tylko balastem na przyczepce na który nikt nie zwraca uwagi :-)
 
Idę uliczką na wschód, jest wieczór, widzę światło w oknie kuchni domu gdzie mieszkał mój kumpel a teraz mieszka jego szwagier. Skupiam się i widzę wyraźniej szafkę na ścianie a na niej jakieś butelki, zachęcony powodzeniem skupiam się jeszcze bardziej i widzę dokładnie jakąś butelkę po czym znajduję się w tym mieszkaniu. Spotykam tam żonę kumpla, rozglądam się trochę po mieszkaniu, wygląda trochę inaczej; jest bezpośrednie przejście z jednego pokoju do drugiego na podłodze porozkładane są futrzaki. Żona kumpla mówi, że brat gdzieś poszedł z dziećmi a ona opiekuje się najmłodszym. Dziecko jest bardzo małe, śmieję się, że przypomina kaczuszkę z bajek rysunkowych. Żegnam się i wychodzę, kiedy schodzę po schodach dwa psy, które powinny być przyjazne szarpią mnie w ich oczach widzę jakieś dziwne zacięcie. Nie chcę ich krzywdzić, ale nie przestają mnie szarpać i nie jest to zabawa – przyciskam jednego do ściany aby go lekko przydusić by mnie puścił – zastanawiam się dlaczego żona kolegi ich nie odwołuje.
 
Ten sen mówi mi, że tych ludzi nie mogę już traktować jak przyjaciół ani nie mogę im ufać. Kiedy się głębiej nad tym zastanowię to uświadamiam sobie, że już od dłuższego czasu zachowują się tak, że nie mogę ich uważać za przyjaciół choć nie do końca to sobie uświadamiałem. Jak pokazują te sny wszystko się zmienia i nie można przywiązywać się do przeszłości ani do swoich wyobrażeń o ludziach, którzy kiedyś byli nam bliscy bo wraz z upływem czasu mogą przestać takimi być jak wiadomo wszystko się zmienia i nie koniecznie na lepsze :-) Natomiast dla równowagi inni ludzie, których mogliśmy nie uważać za bliskich przyjaciół nagle okazują się prawdziwymi wiernymi przyjaciółmi na pomoc których możemy liczyć w potrzebie. Tak więc prawdziwym jest stwierdzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i czasami okazuje się, że wcale nie są nimi ci, których uważaliśmy za takowych :-)
Ogólnie są to ciekawe i inspirujące sny jasno pokazujące to co nie bardzo miałem ochotę przyjmować do świadomości, zresztą często wolimy widzieć to co chcielibyśmy widzieć a nie chcemy widzieć rzeczywistości, która nie jest dla nas wygodna. Jak widać sny potrafią jasno powiedzieć patrz jak wygląda rzeczywistość, przestań się oszukiwać i spójrz prawdzie w oczy. Na pewno te sny mają wiele poziomów znaczeniowych jak to sny, ale to jest zasadnicze i podstawowe przesłanie, kawę na ławę :-) Bardziej delikatne senne sugestie, że powinienem poszukać sobie nowych przyjaciół ignorowałem :-)
Sny działy się na południowym wschodzie więc mówią o konieczności oczyszczenia w tym wypadku niejasnych czy wręcz niepotrzebnych relacji i złudzeń o potrzebie spojrzenia prawdzie w oczy i uwolnieniu się do balastu by iść dalej i o tym gdzie iść dalej mówił wczorajszy sen w swojej drugiej części.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Znajduję się w czystej świetliście czarnej przestrzeni, pojawia się pełne energii złote światło formując symbole związane z „Okiem Horusa”. Symbole znajdują się po mojej prawej stronie, są duże. Przenoszę się gdzieś dalej i widzę piękny trójwymiarowy posąg Bogini Sekhmet, czuję emanującą od niego ogromną moc – jest piękny. W różnych częściach tej świetlistej czarnej przestrzeni manifestują się różne wizerunki i symbole egipskich Bogów i każda manifestacja ma moc, która bardzo mocno wpływa na mój umysł. To mnie nieco przytłacza i dezorientuje więc skupiam się na przestrzeni by ustabilizować i zharmonizować swój umysł – nie czuję się gotowy na zbadanie tych Boskich wymiarów jest ich za dużo i zbyt szybko się zmieniają.
 
Jestem na wczasach gdzieś na południowym wschodzie w jakiejś wypoczynkowej miejscowości. Jest słonecznie, i ogólnie panuje dobra atmosfera, jednak panuje też zamieszanie, ludzie chodzą tam i z powrotem. Idę powoli na wschód jakąś łąką miedzy drogą i lasem. Za drogą stoją duże domy wczasowe po mojej lewej stronie rozciąga się las. Wielu ludzi grupami bawi się na tej łące. W pewnym momencie dostrzegam coś w lesie, kiedy się temu uważnie przyglądam odkrywam, że jest to ogień. Mówię o tym przyjaciółce a ona gdzieś odchodzi nie podejmując działań. Biegnę do remizy na wschodzie miejscowości. Strażacy wolno się zbierają, ale zapewniają, że nie potrzebują mojej pomocy a wszystko musi przebiegać własnym rytmem. W końcu przyjeżdża wóz i zaczynają skutecznie gasić pożar.
W następnym śnie idę z rowerem przez ciąg sklepów w końcu znajduję wyjście.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Dobre, mocne, efektowne.
Ta pierwsza część oczywiście.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Lubię ciemną przestrzeń, a Egipscy bogowie dodają tajemniczości.
Więzień własnego umysłu, który rozpoczął plan ucieczki 
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Na początku miałem jakiś sen związany z ruską mafią z którego zapamiętałem tylko strzępy dalej kontynuując ten sen wszedłem do mojego mieszkanka trzymając w dłoni pistolet z tłumnikiem. Zastanawiałem się w co by tu strzelić aby nie spowodować szkód a zarazem zobaczyć jak wygląda dziura po kuli. Oddałem jeden strzał celując we wziernik przy drzwiach wejściowych, inne strzały oddałem w ścianę w mało widocznych miejscach. Następnie podszedłem do drzwi wejściowych, ale jakoś nie mogłem znaleźć otworu po kuli chociaż bardzo uważnie i metodycznie oglądnąłem drzwi. Zauważyłem, że zaraz za drzwiami wejściowymi do mojego mieszkania rozciągał się przepastny strych i aby wejść do mieszkania trzeba było skręcić w lewo potem w prawo. Pomyślałem, że będę musiał coś z tym zrobić i doszedłem do wniosku, że to nie problem bo wystarczy przybić do belek listwy i na nich przymocować płyty kartonowo gipsowe by wydzielić mały przedpokój a na wprost wejścia dam drugie drzwi, które będą prowadziły na strych – spodobał mi się ten pomysł szczególnie, że nie wymagał dużo pracy ani nakładów, chociaż pomyślałem, że może lepiej by było wymienić wejściowe drzwi bo są już podniszczone a stare dać jako wejście na strych. Na strychu zobaczyłem kilka kotów. (Był to sen, który Galen określał mianem snów lustrzanych czyli będących odbiciem zachowań i myśli z minionego dnia. Otóż kiedy wieczorem byłem w łazience usłyszałem hałas i zacząłem myśleć, czy gdyby ktoś strzelił w futrynę to zatrzymała by ona kulę i doszedłem do wniosku, że tak. Widziałem też wczoraj na filmie jak bohater niósł w pudełku koty i pomyślałem, że jeden z nich podobny jest do mojego z kolei plany budowlane w podobnym guście też rozważałem aby wydzielić właśnie płytami taki mały przedpokój. Dalsza część snu nie była już snem lustrzanym choć była kontynuacją snu).
Niespodziewanie odwiedził mnie dawny kolega alkoholik Andrzej. Weszliśmy do mieszkania, jednak wyglądało ono nieco inaczej niż w rzeczywistości. Otóż drugi pokój sprawiał wrażenie obszerniejszego niż w rzeczywistości i miał trochę inny wystrój. Było tam wiele starych gratów, nie był do końca posprzątany szczególnie przy południowej i zachodniej ścianie gdzie było coś w rodzaju rusztowań – ogólnie to kojarzyło mi się to bardziej z jakimś starym gospodarczym pomieszczeniem. Były tam też jakieś rzeczy po babci rzucone w kącie choć realnie babcia nigdy nie mieszkała w trym mieszkaniu. Pijany kolega oczywiście od razu tam poszedł i zataczając się i pchając tam gdzie nie trzeba pogłębiał ten bałagan np. zrzucając jakieś rzeczy z szafy. Złapałem go i posadziłem na przyciągniętym fotelu aby go powstrzymać i kiedy rozglądnąłem się po mieszkaniu zobaczyłem, że zmieniło się ono jeszcze bardziej. Otóż kiedy się rozglądałem kolega wstał i poszedł do północnej części drugiego pokoju gdzie jak się okazało w rogu przy wschodniej ścianie było inne przejście na strych. Patrząc tam zauważyłem, że w tym miejscu strychu był kiedyś pokój na co wskazywała podłoga, sufit jak i stare okno na północnej ścianie, było ono przymknięte i zarośnięte od zewnątrz dlatego niewidoczne. Na przeciwnej ścianie – wschodniej – widziałem coś jakby powojenny rolniczy młynek zbożowy, który wyglądał jak nowy na co zwróciłem uwagę koledze. W tym momencie pojawił się drugi znajomy z dawnych czasów. Zaproponowałem kolegom aby pomogli mi posprzątać ten nowo odkryty pokój szczególnie, że leżały tam jakieś miotły i inny sprzęt. Pijaczek miał obiekcje, ale pomyślałem, że to bez znaczenia byle nie przeszkadzał i się czymś zajął. Kiedy weszliśmy do tego ukrytego pokoju okazało się, że jest on w o wiele lepszym stanie niż się wydawał. Był tam ładny wystrój przypominający skansen z wyposażeniem starej apteki. Zdziwiło mnie to bo nie miałem pojęcia, że kiedyś była tu apteka. Przy całej zachodniej ścianie stał kontuar z odpowiednim sprzętem, były tam zawieszone rzędami duże torby z ziołami na każdej był kolorowy nadruk ze zdjęciem określonych ziół. Kolega otworzył okno na wschodniej ścianie co spowodowało lekki przeciąg odświeżając pomieszczenie. Ogólnie to całość przypominała nieco strych z domu mojego dzieciństwa zmiksowany z miejscem gdzie teraz mieszkam. Zachwycony tym nowym pokojem postanowiłem go posprzątać nie naruszając wystroju i ledwo udało mi się powstrzymać pijaczka, który od razu wziął się za usuwanie rzeczy z kontuaru. Wyszliśmy po miotły a kiedy wróciliśmy do tego pokoju okazało się, że jest on stary, zapomniany i pusty. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Zastanawiałem się jak to było możliwe, czyżbyśmy widzieli wizję przeszłości? Wstrząs był tak duży, że aż się obudziłem. Sen był niezwykle wyrazisty i trwały i skojarzył mi się ze świadomymi snami, które miewam ostatnio a które są tak trwałe i realistyczne, że w ostatnim z nich zastanawiałem nad tym, że gdybym nie wiedział, że śnię byłbym pewny, że to jawa bo nie było ani wzrostu świetlistości ani innych niezwykłych cech ld tylko 100% realizm. Po obudzeniu się a była 2 w nocy zapisałem ogólnie ten sen, chwile pomedytowałem i położyłem się ponownie spać.

W kolejnym śnie równie wyrazistym i stabilnym poprosiłem jakiegoś nieokreślonego znajomego aby zawiózł mnie do północnej przemysłowej dzielnicy. Pojechaliśmy tam jego eleganckim brązowym jeepem obwodnicą i dojechaliśmy na wylotową ulicę, która w rzeczywistości okala przemysłową dzielnicę, ale we śnie dzielnica ciągnęła się dalej za wylotówką co sprawiło, że się trochę pogubiłem. Poprosiłem znajomego by się zatrzymał i zacząłem się rozglądać. Na północy dostrzegłem coś co przypominało duża starą kamienicę więc pojechaliśmy tam. Tym razem ja prowadziłem wóz znajomego i ruszając spowodowałem zgrzyt w skrzyni biegów co mnie skonfundowało, ale znajmy się nie wściekł jak się tego spodziewałem. Gdy wyjechaliśmy na górę okazało się, że nie jest to stara kamienica, ale fragment budynku na ogromnym placu budowy. Korzystając z tego, że znajdujemy się na wzniesieniu zacząłem rozglądać się na wszystkie strony i zobaczyłem, że ogólnie w całej dzielnicy praca wre i jest ona rozbudowywana. Pomyślałem, że w takiej sytuacji niczego tu nie znajdę szczególnie, że nie za bardzo miałem jasną koncepcję czego i po co właściwie szukam. Sen również była bardzo wyrazisty i stabilny a pomijając fakt, ze nie wiedziałem czego ani po co szukam miał ciekawą atmosferę tajemniczości, przypominającą dawne sny o południowo zachodniej dzielnicy, która również była ogromna o wiele większa niż w rzeczywistości a przy tym tajemnicza.

Na koniec miałem podobny sen, ale tym razem dziejący się na południu. Byłem w urzędzie skarbowym – odwiedzałem kolegę – również nie wiedząc po co. Siedziałem w jego pokoju przy biurku naprzeciw drzwi a on na wprost mnie plecami do drzwi. Pojawiła się tam jakiś inny znajomy, który dał mu kopertę z literami z których mój znajomy próbował odgadnąć hasło. Spytałem go dlaczego to robi a znajomy odpowiedział, ze w sumie nie wie po co bo przecież nie ma nic wspólnego z tym gościem. Nie chciałem aby mnie tu ktoś zobaczył i zadawał pytania co tu robię, ale musiałem wyjść za potrzebą. Ubrałem kurtkę i wyszedłem na korytarz. Kurtka była ciężka, zimowa więc zapewne była zima. Potwierdzał to fakt, że na korytarzu był tłum ludzi wszyscy w ciężkich zimowych kurtkach. Przeciskając się przez tłum doszedłem do miejsca gdzie wyły wcety, ale okazało się, że są zamykane na szyfr tylko dla personelu. Spróbowałem pójść dalej otwierając drzwi na końcu korytarza, ale tam było coś w rodzaju stołówki jakie pamiętam z akademika i do tego były tam jakieś kobiety w ciąży co przypominało jakiś szpital więc się wycofałem. Postanowiłem pójść na wyższe piętro i w tym celu musiałem przecisnąć się przez tłum siedzących ludzi. Jakaś kobieta siedząca pod ścianą na ławie wyciągnęła nogi i ledwo się przecisnąłem. Kiedy ją minąłem usłyszałem, że wymienia moje nazwisko i twierdzi, że poznaliśmy się kiedyś u mojego dawnego sąsiada, mówiła o mnie coś niepochlebnie a jej towarzyszka zwracała się do niej per pani doktor więc wywnioskowałem, ze to jakaś sfrustrowana lekarka o wygórowanym mniemaniu o sobie. W końcu dotarłem do schodów i mimo iż były dziwne i wydawały się trudne do sforsowania z łatwością dostałem się na wyższe piętro. Wyglądało ono tak samo jak to z którego przyszedłem tyle, ze było mniej ludzi i jakoś trochę bardziej przytulnie było. Kiedy doszedłem do drzwi do wcetów okazało się, że na nich założone są z kolei liczniki jak do parko matów. Kiedy szukałem drobnych podeszła jakaś dziewczynka wrzuciła dwa złote i powiedziała, że mam szczęście bo będę mógł wejść za darmo po ułamku sekundy wahania wszedłem.

Jako iż był to sen lustralny nie ma on żadnych treści wróżebnych i zgodnie z wyjaśnieniami Galena nie ma też wartości diagnostycznej, więc pozostaje tylko wartość psychologiczna, ale ta też jakoś nie wydaje mi się jasna bo choć wszystkie sny mówią o tym samym czyli gdzieś idę, ale nie wiem dokładnie po co i nic z tego nie wynika poza ostatnim snem gdzie jednak udaje mi się dostać do wc osiągając sukces :-)

Dom to oczywisty symbol śniącego, ale dlaczego w drugim śnie jest północna dzielnica przemysłowa a w ostatnim południowy urząd skarbowy? Gdyby to był sen wróżebny to ostatni można by zrozumieć jako otrzymanie zwrotu nadpłaconego podatku i w sumie coś w tym może być bo czekam na ten zwrot i mam do niego pewne plany w takim wyrazie to również byłby prosty sen lustralny :-)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Hehe no wspólną cechą tych snów jest brak celu :)
Ty sam oraz twoje projekcje wykonują czynności nie mając wiedzy o swojej motywacji, w trakcie osiągacie jednak mniejsze i większe cele. Mam wrażenie, że psychologicznie rzecz biorąc, mogą to być sny właśnie o poszukiwaniu - celu, głębi, pasji, Boga. Uczestniczenie w codzienności, żeby doszukać się w niej istoty. Może stąd pochodzi motyw atmosfery tajemnicy oraz odgadywania hasła.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów akaKowalska akaKowalska 35 1,503 8 godzin(y) temu
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 308 146,687 27-03-2024, 10:57
Ostatni post: Dream Walker
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 412 52,466 11-02-2024, 15:38
Ostatni post: Jestem Kiler
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 24 1,707 14-01-2024, 08:28
Ostatni post: Doysoyk
  Dziennik snów z całego życia ;] Rulez 50 28,883 28-04-2023, 21:45
Ostatni post: Rulez

Skocz do:

UA-88656808-1