Dziennik snów Onejromanty
Jestem w górach z kumplem z którym w przeszłości chodziliśmy po górach. Jest zima, jest pięknie, biało, słonecznie. Na tle czystego jasnego śniegu pięknie prezentują się drzewa lasu przez który jedziemy czymś co przypomina skuter śnieżny. Zjeżdżamy z górki leśną drogą, na dole kolega robi efektowne ślizgi. Nasze znajome patrzą na to i śmieją się radośnie.
Jesteśmy w wiacie w bazie studenckiej. Nie jest to dokładnie ta baza, w której często bywaliśmy, ale podobna. Wiata jest duża, elegancka i ma solidną podłogę czego nie miała w przeszłości. Odkrywamy, że wewnątrz jest kilka pomieszczeń: Głowna świetlica, przytulna kuchnia i nieduża izba do której wchodzi się z kuchni i z której można wyjść na zewnątrz a nie tak jak kiedyś jedną duża świetlicę. Podziwiamy bazę, cieszymy się a po posiłku dziewczyny wszystko pięknie sprzątają. Siedzimy w pokoiku przed wyjściem kiedy wchodzi ktoś w mundurze leżnika z czterema gwiazdkami na pagonach a za nim jeszcze ktoś. „Oficer” mierzy nas wzrokiem i przechodzi do kuchni. Obawiam się, że może mu się nie spodobać, że rządzimy się w wiacie, jednak dochodzę do wniosku, że zachowaliśmy się wzorcowo, więc wszystko powinno mu się spodobać i wywołać aprobatę.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Drugi dzień biorę lekarstwo, którego skutkiem ubocznym ma być rozdrażnienie i koszmary. Pierwszy dzień przebiegł spokojnie, choć pewnie dzięki temu, że dużo medytowałem i czułem jak uwalniam się od napięć w każdej sesji medytacji. W nocy śniłem min sen w którym byłem na dworcu z Weronikom, mieliśmy mieć jakiś egzamin i początkowo nie baliśmy się, ale w miarę upływu dni strach narastał. Ogólnie to był bardzo długi i rozbudowany sen, ale najwyrazistsze było to nieuchronne narastanie niepokoju i wiedziałem, że za trzy dni, kiedy przyjdzie egzamin to się już będę bał solidnie :-)
Dziś po zażyciu wieczorem trzeciej dawki, poczułem już charakterystyczne napięcie i fale rozdrażnienia, napięcia i niepokoju. Medytowałem sobie trochę i częściowo udawało mi się oczyszczać z tego oraz ściśle związanych z tym napięć, ale czuję, że już wszystko się rozkręciło i nie będzie luziku jak wczoraj i pewnie bez minimum waleriany się nie obejdzie :-) W sumie to już od rana sytuację miałem jasną bo przypominały mi się sytuacje, które powinny mnie wkurzyć, całe ciągi sytuacji. Nie przeszkadzałem im, ale też nie miałem ochoty się nakręcać więc się im tylko przyglądałem robiąc długi spacer zalecony w takich sytuacjach :-)
Pewnie jutro jak wszystko się rozkręci trzeba będzie zgodnie z zaleceniami zmniejszyć trochę dawkę :-) Ogólnie to ta druga edycja kuracji kiedy wiem czego się spodziewać na razie nie wygląda jeszcze tak tragicznie jak w pierwszej edycji, ale powoli zaczyna się jazda :-)
Tak ogólnie to przyszła mi taka refleksja a w zasadzie przypomniały mi się słowa Andrzeja Lupy, który napisał, że emocje pochodzą z ciała – uświadomiłem to sobie jasno podczas dzisiejszej medytacji kiedy umysł był jasny i spokojny a przy tym jasne też było, że jak przestanę medytować to niedługo powrócą napięcia w ciele i związane z tym emocje mimo iż teraz jest błogość :-) Ciekawe czy sen okaże się proroczy i jutro czeka mnie ciężka jazda czyli egzamin czy sobie tym razem poradzę z lekarstwem czy znów będę musiał robić przerwy :-) A swoją drogą to takie lekarstwo daje drogocenne nauki i rozwija zrozumienie funkcjonowania ciała i umysłu.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Nie trzymaj w niepewności, co to za substancja ? :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Nie mam zielonego pojęcia wiem tylko, że płacę za to bardzo drogo - ale warto :))
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
W sensie, że nabywasz nieznany proszek, który wywołuje koszmary ? Nie ma żadnej nazwy ani handlowej ani chemicznej ? Kojarzy mi się ze studiów co najmniej kilka substancji mający taki skutek uboczny, ale nigdy nie było 100% szansy na doznawanie koszmarów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Drogi incestusie. Ogólnie jestem nieufny w stosunku do lekarzy wszelkiej maści jako iż od dziecka obracam się w tym środowisku (ojciec lekarz, ojcies chrzesny psychiatra, matka chrzesna onkolog, siedmiu kumpli z klasy lekarze itd) to jednak czasami przyjmuję różne leki jaki mi ordynują i zazwyczaj nie wnikam co to jest ani nawet nie zawracam sobie głowy nazwami wychodząc z założenia, że ci ludzie studiowali, mają doświadczenie i choć trochę wiedzą co robią, albo przynajmniej tak im się wydaje i mają dobre intencje :-) Niestety jak wiadomo medycyna w większości wypadków bywa bezsilna w tym w przypadku serii moich schorzeń :-) Jakiś czas temu polecono mi lekarza, który cieszy się bardzo dobrą opinią więc zdecydowałem się dać mu szansę :-) Zrobił na mnie dobre wrażenie bo po badaniach wymienił mi szereg objawów, które mi dokuczały a na które nie zwracałem uwagi a które inni lekarze kwitowali wyrozumiałym kiwaniem głowy i uśmieszkami. Lekarz ów wytłumaczył mi, że są to typowe objawy określonego zaburzenia jak to ujął poodręcznikowe a pozostałe schorzenia są wynikiem właśnie tego głównego problemu na który kazał mi przygotować specjalny lek uprzedzając o skutkach ubocznych. W pierwszej edycji po kilku dniach zadzwoniłem do niego z pytaniem czy to aby na pewno tak ma działać i uzyskałem odpowiedź, że dokładnie tak i musze to przetrzymać bo najwyżej zmniejszając dakę, która i tak wynosi tyle co dla dziecka ponieważ moja choroba jest stara i te uboczne skutki mogą być mocne. Nie było lekko, ale opłaciło się bo trzy z moich chorób z którymi zmagałem się od niemal roku łykając garści leków od różnych specjalistów zniknęły w dwa tygodnie. Teraz rozpocząłem drugą część terapii i zupełnie nie obchodzi mnie co za lekarstwo łykam, ale jestem wniebowzięty, że jest skuteczne. Nie będe się tu rozpisywał na temat moich schorzeń i terapii bo gdybym miał taką ochotę to bym się na inną grupę zapisał :-) Napisałem tu tylko zgodnie z tematem o koszmarach będących efektem ubocznym bo to jest na temat :-) Oczywiście jak nie trudno się domyślić koszmary związane są reakcjami emocjonalnymi będącymi efektami ubocznymi lekarstwa gółównie rozdrażnienia, rozdygotania i napięć. W pierwszej kuracji było to dla mnie szokujące, ale teraz jest to źródłem inspiracji i ciekawych przemyśleń na temat związków ciała z emocjami :-)
Jako iż jak już wczoraj napisałem trzeciego dnia emocje stały się mocne więc wieczorem postanowiłem zrobić eksperyment i zażyłem sobie relanium aby sprawdzić czy zniweluje skutki uboczne i zaowocuje spokojnym snem bez koszmarów :-) Wynik jest taki, że zauważyłem iż relanium nie usunęło skutków ubocznych, ale zamaskowało je w ten sposób, że ledwo je odczuwałem na poziomie psychiki, ale na poziomie ciała pozostawały nie zmienione czego dowodziły np. pomiary ciśnienenia, odczuwalne napięcia itd. Jednak sen był spokojniejszy niż mogłem się spodziewać. Spośród wielu snów jakie dzis miałem najlepiej oddaje to ten:

Jestem w nieznanym sobie pokoju, który dzielę z moim nieżyjącym kumplem, ogólnie jest miło i przytulnie jednak mój niepokój budzi ów kumpel bo czuję, że nie mogę mu ufać i spodziewam się kłopotów. Ogólnie to w pierwszej części snu nic specjalnego się nie dzieje i nawet jest miło tylko ta świadomość niepewności na granicy wprowadza element niepokoju. W drugiej części snu wracam do tego pokoju i nie ma w nim nikogo. Wiem, że wyprowadziliśmy się, ale chcę odzyskać pewne moje rzeczy. Zgalądam do tapczanu kumpla i odnajduję część z nich po czym dochodze do wniosku, że wystarczy resztę mam nadzieję odzyskać później jak znajdę kumpla o ile go znajdę. Patrzę tylko czy przypadkiem tam trawki nie ma bo za zycia kumpel lubił, ale nie znajduję.
Kiedy podnoszę się widzę trzech policjantów. Ich widok gdzieś na obrzeżu wywołuje niepokój (w końcu przetrząsam nie swój tapczan w nie swoim pokoju i szukam trawki), ale odpływa kiedy witam się i przedstawiam się im. Okazuje się, że teraz oni wynajmują ten pokój i własnie się wprowadzają. Jeden z nich nie chce mi podać ręki i przedstawić się mówiąc, że skoro już tu nie mieszkam to nie będziemy się kolegować, mówi to ostrym tonem co budzi mój lekki niepokój, ale zaraz obracam to w żart mówiąc, że przecież przedstawić się nie zaszkodzi a znajomych nigdy dość i uśmiecham się co zbija policjanta z pantałyku i przestaje być groźny.

Jak widać wylania się tu co chwilę niepokój, ale potrafię wzbudzić pozytywne emocje i zneutralizować niepokojące sytuacje nie pozwalając im się rozwinąć w coś negatywnego pod wpływem pojawiającego się niepokoju. Jak sobie uświadomiłem jest to sposób radzenia sobie z ubocznymi efektami leku jaki stosuję na jawie czyli, kiedy zaczyna narastać napięcie i irytacja, relaksuję się i zaczynam medytować a wówczas to rozpuszcza się i wzrasta we mnie pozytywna siła. Zapewne relanium pomogło, ale już nie zamierzam go więcej stosować ponieważ wolę doświadczać tych negatywnych stanów w pełni aby móc je relaksować w pełni a kiedy są stłumione to się nie da tego w pełni zrobić. Ogólna refleksja na dziś jest taka, że to lekarstwo nie tylko jako efekt uboczny wyzwala negatywne stany emocjonalne, ale uczy jak sobie na głębszym poziomie z nimi radzić. Ogólnie każdy raczej stara się unikać/uciekać/tłumić negatywne stany emocjonalne kiedy się pojawiają bo nie są one przyjemne więc nie lubimy ich i boimy się ich a niekiedy mogą one zagrażań nam i innym kiedy nas opanowują (w czasie pierwszej kuracji bylem tak rozdrażniony, że starałem się unikać ludzi na ile to możliwe a kiedy pijany sąsiad w nocy zaczął się dobijać do mojego mieszkania to zamiast z wyrozumiałością łagodnie go spławić co jest moją naturą zrzuciłem go ze schodów i nadludzkim wysiłkiem powstrzymałem się by go nie skopać). Teraz widzę, że błędem jest tłumić emocje czy przed nimi uciekać trzeba się na nie otworzyć i pozwolić im odejść. Wiem, że jest to niemożliwe dla zrozumienia komuś kto tego nie doświadczył, ale ja teraz jasno widzę, że to jest właściwy sposób, ale aby tego dokonać niezbędna jest stabilna medytacja i relaksacja ciała bo emocje w pierwszym rzedzie zdają się manifestować na poziomie ciała. Amen :-)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Wybacz, nie chciałem być wścibski, na początku zrozumiałem Cię, że celowo bierzesz ten konkretny specyfik wyłącznie dla prowokowania koszmarów. 
Tak czy inaczej ma to sens :). Interpretacja koszmarów i nauka radzenia sobie z nimi wydaje mi się daleko bardziej celowa niż to samo dotyczące zwykłych snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Idę moją ulicą do góry, jest popołudnie jest już trochę mroczno i chłodno, spotykam sąsiada alkoholika. Jak zwykle z przejęciem opowiada mi jakieś głupoty, tym razem o meczu jaki niby miał się odbyć między naszą częścią osiedla a tą po drugiej stronie górki a który nie odbędzie się z powodu braku chętnych. W końcu spławiam go i idę na drugą część osiedla gdzie często spaceruję. Spacerując tam na jawie dziwię się, że jest to takie małe osiedle a teraz praktycznie nikogo tam nie znam. W tym śnie, kiedy się tam znalazłem pojawiło się trochę ludzi, których niby znałem z przeszłości, ale słabo. Twarze kojarzyłem, ale kim byli nie pamiętałem więc sytuacja była niezręczna a dialogi trochę sztuczne. Potem pojawiło się trzech braci, których faktycznie trochę znam więc poczułem się pewniej, a później dwu innych braci, których w przeszłości znałem. Mimo wszystko poczucie niepewności i niezręczności sytuacji co chwilę powracało bo były to nieznane miejsca i prawie nieznani ludzie a od czasu do czasu pojawiali się zupełnie nieznani mi ludzie, którzy mogli mnie wziąć za intruza. W końcu po długich rozmowach zwłaszcza z braćmi, których znałem ustaliliśmy, że kontakty towarzyskie między dwoma częściami osiedla będą w przyszłości podtrzymywane co dało szansę na to, że się poznamy lepiej i będziemy wspólnie działać organizując różne imprezy.
Wróciłem uspokojony do domu a tu zastałem sąsiada pijaczka jak mi plądruje mieszkanie więc się zjeżyłem. Okazało się, że naciągną on mojego ojca na kasę, że niby coś mu tam posprząta i wyrzuci niepotrzebne rzeczy podczas gdy w rzeczywistości brał rzeczy, które mógłby sprzedać za alkohol. Zacząłem mu więc pomagać aby uchronić potrzebne rzeczy i wyrzucić faktycznie niepotrzebne co mu się nie spodobało więc wyciągnął od ojca stówę i chciał się zmyć z moimi rzeczami. Aby nie robić burdy powiedziałem, że razem pracowaliśmy więc połowa kasy mi się należy. Próbował mnie oszukać mówiąc, ze gdzieś się śpieszy i da mi moją część potem, ale wyciągnąłem 50zł i mu dałem zabierając stówę, udało mi się też odzyskać część rzeczy. Menda nie była zadowolona, ale też nie wypadało mu się awanturować, zaczął więc gadkę, że go nie lubię i inne prymitywne zagrywki w jego stylu. Wkurzyłem się i powiedziałem, ze gdybym go nie lubił to za naciąganie ojca i inne przewiny codziennie obijał bym mu mordę, choć jeszcze nic straconego i zacząłem się wkurzać, ale typ sobie w końcu poszedł zanim doszło do rękoczynów. Wracając do domu zauważyłem, że ktoś usunął część płotu przy moim ogrodzie tak, że powstała brama a za płotem na działce sąsiada powstał kościół gdzie kręciło się pełno jakiś oazowiczów i dewotów. Znów się wkurzyłem bo niby z jakiej racji zniszczyli mi płot by wciągnąć mnie w swoje dewocje.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
(28-12-2018, 00:06 )Onejronauta napisał(a):
Menda nie była zadowolona

(...) powstał kościół gdzie kręciło się pełno jakiś oazowiczów i dewotów. Znów się wkurzyłem bo niby z jakiej racji zniszczyli mi płot by wciągnąć mnie w swoje dewocje.

Zadziwiający język jak na kogoś, kto rzekomo praktykuje kochającą życzliwość ;)

Słowo "dewotów" przywodzi na myśl "idiotów". Atmosfera snu gęsta od energii nienawiści, można ją kroić nożem. Aż czuję ten wstręt, niesmak, niechęć do wspomnianych religijnych fanatyków, ohydnych zaślepionych manipulatorów bezczelnie naruszających granice Twojego światopoglądu. Co to za pomyleńcy, won mi stąd.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Skąd pomysł, że praktykuję kochającą życzliwość - cokolwiek kryje się pod tym pojęciem :-) Owszem staram się być życzliwy kiedy i na ile to możliwe, ale potrafię tez być mniej miły a nie wiedzieć czego niektórzy uważają mnie za złośliwą kreaturę, albo nawet znacznie gorzej :-)
Dzięki, za komentarz - co prawda przejaskrawiony, ale dość trafny i cieszy mnie to :-) Ten pijaczek z tego snu, to ten sam, którego w poprzedniej kuracji zrzuciłem ze schodów, a w tej kuracji pojawił się we śnie łącznie z emocjami rozdrażnienia i gniewu będącego wynikiem lekarstwa co mnie cieszy bo znaczy, ze lekarstwo działa i wszystko idzie we właściwym kierunku. Co prawda teraz na jawie nie pojawia się już takie rozdrażnienie przechodzące w gniew więc bałem się, że coś słabiej działa, ale ten sen bardzo mnie ucieszył :-)
Rzecz jasna z tą atmosferą nienawiści to bardzo gruba przesada, aczkolwiek słowo "dewotów" faktycznie ma tu wyraz pejoratywny - chwilę go szukałem, aby oddać to co reprezentowały te postacie z mojego snu. Oczywiście ogromnym błędem było by mniemanie jakobym nie lubił ludzi religijnych wręcz przeciwnie. Więc końcówka nie została trafiona. Owi "dewoci" z mojego snu to żadni zaślepieni fanatycy ani manipulanci, ale własnie "oazowicze i dewotci" co dla mnie w pewnym sensie jest odpowiedniekiem przysłowiowych "faryzeuszy". Dla Ciebie dewot to moze idiota i fanatyk, ale dla mnie to coś zupełnie innego. Aby wytłumaczyć co to dla mnie znaczy muszę odwołać się do swoich doświadczeń. Mianowicie jako nastolatek zetknąłem się z ruchem oazowym, do którego miałem bardzo pozytywny stosunek jako iż był to okres w którym byłem bardzo religijny i spodziewałem się tam znaleźć podobnych sobie. Niestety okazało się, że ci ludzie po prostu lubią imprezować na pielgrzymkach a rzekoma religijność jest tylko pozorem. Nie żebym ja nie lubił imprezować, ale jak chciałem się napić i poimprezować to miałem od tego kumpli, którzy nie czaili się i nie zasłaniali religijnym szyldem :-) Dlatego od tamtego czasu dla mnie oazowicz i dewot to zwyczajny fałszywiec a nie jak piszesz fanatyk czy manipulant. Owszem spotkałem i fanatyka manipulanta na prymicjach kumpla to był jego wujek misjonarz to co on tam wygadywał to w głowie się nie mieściło :-)

A tak ogólnie to bardzo się cieszę, ze mój sen wywołał takie zainteresowanie, że ktoś zechciał napisać interpretację. Bardzo cenię interpretacją, które choć rzadko trafiają w rzeczywiste znaczenie snu to jednak pozwalają spojrzeć nań z innej szerszej perspektywy a przez to są bardzo cenne i inspirujące. Druga refleksja to taka, że często interpretacja więcej mówi o interpretującym niż o śnie i to jest również ciekawe i inspirujące.

Na koniec wspomnę o moich snach z dwu ostatnich nocy. Ogólnie jest ok czyli nadal oscylują na granicy koszmarów tak jak powinny uspokajając mnie, ze lekarstwo działa np. jeden z moich snów dotyczył pielęgniarki która usypiała kaczuszki a kiedy zasypiały zabijała je - kiedy to się wydało twierdziła, że przecież dla ich dobra bo tak by cierpiały z powodu choroby i nie wiadomo czy by wyzdrowiały - po tym śnie obudziłem się wstrząśnięty.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów akaKowalska akaKowalska 35 1,503 8 godzin(y) temu
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 308 146,687 27-03-2024, 10:57
Ostatni post: Dream Walker
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 412 52,466 11-02-2024, 15:38
Ostatni post: Jestem Kiler
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 24 1,707 14-01-2024, 08:28
Ostatni post: Doysoyk
  Dziennik snów z całego życia ;] Rulez 50 28,883 28-04-2023, 21:45
Ostatni post: Rulez

Skocz do:

UA-88656808-1