<<================== 12 Grudzień ==================>>
Jestem Bardzo mile zaskoczony tą nocą Udało mi się w miarę wcześnie iść spać (23:45), ale miałem wątpliwości bo miałem niedobór snu. Ustawiłem budzik na 5:00 i powiedziałem sobie, że obudzę się chwilę przed budzikiem.
Chodziłem z bratem po bazarze na otwartym powietrzu i kupiłem tam coś w rodzaju deski grawitacyjnej.
Siedzę sobie na dworze na huśtawce i obczajam zakup. Po krótkiej zabawie okazało się, że pękł plastik od tej deski (taka podstawka). Przyszedł mój tata z kimś i chcieli wziąć stół przede mną. Chciałem zrobić TR, ale zamiast tego z impetem wywaliłem stół i dostałem OPR od taty.
Budzę się wyspany, za pare sekund dzwoni budzik
Planowałem zrobić WBTB a w czasie rozbudzania medytować. Jako, że byłem wyspany, udało się oprzeć dalszemu spaniu i wstałem. Rozbudziłem się na szybko i usiadłem do medytacji. Planowałem medytować 15 minut, ale medytowałem 10 (Ale zamierzam się zabrać do codziennej dłuższej medytacji). W czasie medytacji nie mogłem zatrzymać myśli mimo, że nie miałem jakichś problemów nad którymi miałbym rozkminę, kiedy to medytując przed snem w miarę udaje mi się skupić na oddechu zamiast myśleć. Wtedy było to bardzo ciężkie. Myślę, że to z powodu wysokiej świadomości jaką dała mi pobudka alfa-budzikiem. Może tak być ?
Nie miałem problemu z zaśnięciem, podczas niego powtarzałem afirmację, ale nie na długo bo zasnąłem.
Chodziłem po kuchni, w głowie miałem motywy WBTB. Jak wróciłem do pokoju to pod jakimś impulsem pomyślałem, że to sen, ale nie konkretnie, tylko myśląc o jakimś obudzeniu.
I obudziłem się a po chwili płynąłem na ścianę. Ogarnąłem, że to sen, po chwili pojawiłem się znowu w pokoju. Ucieszyłem się, że w końcu się uświadomiłem. Otworzyłem szafkę i wyleciały z niej małe czarne pudełka świąteczne. Wyszedłem z pokoju, poszedłem korytarzem i stałem przed pokojem z dawnego domu. W pokoju była choinka i ozdoby. Nie obchodzę świąt i miałem to w świadomości, jednak przemykały mi się przez myśli jakieś wspomnienia z atmosfery świątecznej. A to było samo poniesienie się tej atmosferze. Wróciłem do pokoju (znowu byłem w aktualnym domu) i chciałem sprawdzić te pudełka, jednak przeszkodziło mi znajome uczucie w brzuchu gdy obawiam się wywalenia (a właściwie to nawet jak o nim nie myślę). I mnie wywaliło.
Fragmenty ze snów, których pogubiłem kolejność.
- Było rano i myślałem, że dzisiaj praktyki mam godzinę później. Zastanawiałem się czy jeszcze iść spać. Poszedłem do pokoju i przyszedł brat z narzeczoną. Pomagałem im coś włączyć albo zmienić na laptopie albo telefonie.
- Rozmawiałem z siostrą i opowiadałem jej o poprzednim LD, np. o tym uczuciu w brzuchu.
- Wszedłem do pokoju i zobaczyłem przez okno[/color], że biegnie w jego stronę kolega. Otworzyłem okno, ten w panice szybko wszedł do środka. Mówił, żebym szybko je zamknął. Tak chciałem zrobić, ale na złość zamek szwankował i nie mogłem zamknąć okna. Zobaczyłem, że coś do nas biegnie, jakieś zwierze na czterech łapach. Wybiegliśmy z pokoju, ja za chwilę wróciłem.
Wiedziałem, że to sen, ale to było takie płytkie, że nie wiedziałem czy to jeszcze sen czy jakiś półsen lub wizualizacja. W pokoju było tygrysiowe coś i próbowałem to usunąć siłą woli wiedząc, że zaraz się wybudzę.
Ostatni fragment i któryś z poprzednich był w następnym śnie. Inny w kolejnej drzemce po drugim budziku.
<<=========================================>>