Dziennik snów Sennego Spacerowicza
#11
------------------------Noc 26/27 czerwca 2014r-----------------------

Gra.
Zagrałem w jakąś grę na komputerze. W środku gry było słychać różne dźwieki, jak w Slenderze. Byłem w centrum handlowym z kolegami w barze. Stałem obok lady i się zastanawiałem nad grą. Nagle zacząłem słyszeć dźwieki z gry, przestraszyłem się. Pytam się jednego z kolegów: "Słyszysz to?" odpowiedział: "Nie. A o co chodzi?". Usłyszałem plotkę, że jeżeli ktoś zagra w tą grę, w którą grałem wczoraj wieczorem ( we śnie rzecz jasna ) to zabójca w ciągu najbliższych 24h podetnie mi gardło. Przyglądąłem się sobie w lustrze niedaleko lady i zastanawiałem się nad "klątwą" która przeszłą na mnie. Kiedy zaczęła się rozmowa z kolegami, ponownie zapytałem czy coś słyszą. Oni mnie się zapytali co słyszę? To ja zacząłem ustami naśladować te dźwieki, walenie bębnów, szelest itp. Kiedy skończyliśmy rozmowe, obok nas stały dwie bliźniaczki, które rozmawiały. Podchodzi do nich jeden chłopak i się z nimi wita i wchodzi do windy. Nie wiem czemu to przykuło moją uwagę. Następnie przeniosło mnie do domu. Położyłem się spać i przypomniało mi się, że zapomniałem umyć zęby. Poszedłem do łazienki, następnie do kuchni oglądać TV. Po 10 minutach nagle przyszedł jakiś koleś z kominiarka sprzed pokoju z nożem kuchennym. Siedziałem i zobaczyłem jak idzie. Zadał 1 cios, obroniłem się rękoma, a następnie zadał chamski cios w moją szyję. Zacząłem krwawić, niemoc i niemogłem wciągnać powietrza. Upadłem na ziemie i byłem pewny, że to koniec mojego życia.[/color]
Następnie się obudziłem z dziwnym wstrząsem tzn. dostałem takiego dziwnego napięcia mięsniowego, że mi się szyja w zygzak wyciągnęła i dostałem sekundowych drgawek. Naszczęście to był tylko sen, pomyślałem i połozyłem się spać.


Psychol sprzed lat.
Siedziałem na kompie i wtedy znalazłem informacje o jakiś mini cyklonach zimowych na oceanie, którze karzą wody i zabijają ryby. "Poziom wód się podnosi i w krótce może dojść do zalania wybrzeża", taką wiadomość wyczytałem, a następnie przeniosło mnie na plaże. Na wodzie było widać trąby powietrzne, a fale zalewały pół plaży. Siedziałem na kocu i się przyglądałem. Następnie koledzy zaproponowali mi grę w siatkę plażową.
Po przebudzeniu zdziwił mnie fakt, że grałem w piłkę plażową przy trąbach powietrznych. Po krótkiej grze wzięło mnie z powrotem do domu. Wyszedłem do sklepu po wodę i po pare art. spożywczych . Wróciłem do domu i przypomniałem sobie o jednej rzeczy, którą zapomniałem. Wróciłem do sklepu, kupiłem to co miałem i na blacie leżały delicje z MMS ( cukierki ). Leżało sobie, to postanowiłem to wziąć :D. Wracając do domu spotkałem psychola, który trafił do poprawczaka w wieku 12 lat i do więzienia na pare lat. Znałem go w dzieciństwie ale nie przepadałem za nim. Podszedł do mnie i mówi siema tymek! To się przywitałem i porozmawialiśmy. W pewnym momencie mówie do niego: Pokaz bicka ( czasem tak do kolegów mówie, to jest taka moja nieświadoma oznaka, że kogoś lubie ). Po pokazaniu łapy szedłem do domu i zobaczyłem dziewczynę, koleżankę "psychola", którą znałem z widzenia. On podszedł do niej i udaje, że ją ciacha nożem. Przestraszyłem się a on się zaśmiał. Następnie zobaczyłem tył jego głowy, miał bliznę i się zapytałem skąd ona się wzięła. On na to: " j***ć gangste ".

Lekcja bio.
Mieliśmy lekcję biologi i pisaliśmy jakiś sprawdzian. Nikomu się nie chciało go pisać, więc nie pisaliśmy. Pani gdzieś wyszła, a jej miejsce zajął jakiś sympatyczny czarno-skóry nauczyciel z afro na głowie. Opowiadał on różne historie, niektóre były zabawne. Kiedy koleś opowiadał jedną z historyjek, jedna czarno-skóra uczennica ( której nie ma u mnie w klasie, mózg ją dodał ) wzruszyła się i powiedziała: Oooo, ja też tęsknie za tymi czasami. Policzyłem wszystkich czarno-skórych u mnie w klasie i naliczyłem 6 z nauczycielem. Mówie do kolegi, ty od kiedy u nas w klasie jest 6 murzynów? I się zaśmialiśmy. Rasistą nie jestem :P. Zamknąłem na chwile oczy i kolega strzelił mi bułe w nos. Zabolało, a on się smiał to mu oddałem ale 2 razy mocniej XD. Przyszła pani i zajęła miejsce przez chwilę obecnego nauczyciela. Zaczęła dyktować notatkę do zeszytu, a mi się nie chciało pisać, bo świeciła mi lampka, że za niedługo wakacje więc dałem sobie spokój. Na koniec lekcji pani zadała nam sprawdzian do domu i powiedziała, że sprawdzi go na nastepnej lekcji. Przeniosło mnie do domu, gdzie zawołałem brata i mi pomógł ze sprawdzianem.

Burneika.

Śniło mi się, że hardkorowy koksu przyszedł do mnie do domu i pokazywał mi różne ćwiczenia. Kiedy je już pokazał, zaczeliśmy grać w różne gry sportowe, niektóre były dziwne. Gralismy nawet w ping ponga. Gadalismy przez jakiś czas ale motyw snu ten sam, tzn. przyszedł do mnie, pokazał ćwiczenia, pograliśmy i powygłupialiśmy się. Nagle przeniosło mnie na siłownię gdzie się podciągałem na drążku.
Zorientowałem się, że coś jest nie tak, bo nie traciłem siły z każdym następnym podciągnięciem na drążku. Podniosłem rękę do TRa i kiedy przyłożyłem ją do nosa wybudziłem się.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#12
------------------------Noc 27/28 czerwca 2014r-----------------------

Bieg.
Spod szkoły odebrał mnie tata. Miałem do zrobienia test kondycyjny dla mnie. Polegał na jak najszybszym przebiegnięciu spod szkoły do domu. Biegłem obok tramwaju, którym jechał tata ze stoperem w ręce. Zaskakująco dobrze i wygodnie mi się biegło. [/color]W moich snach mam fantastyczną kondycje i dużo siły, nie czuje zmęczenia. Sytuacja zmienia się kiedy coś mnie goni albo musze kogoś uderzyć, wtedy to brak siły i kondycji.W połowie napotkała mnie przeszkoda. Metalowa konstrukcja, rura i ściana. Przeskoczyłem ją, ominałem rure i konstrukcję i biegłem dalej. tramwaj nawracał, to tata postanowił biec ze mną. Biegliśmy przez plac zabaw gdzie postanowiłem się zatrzymać, bo słyszałem jakąś demonstrację hitlerowską? Było słychać jego głos i szukałem miejsca na schowanie się w przypadku nagłej wojny. Znalazłem fajne miejsce i biegłem dalej. Z daleka rozlegał się jego głos. Był zimny i okropny. Po dobiegnięciu do domu tata zapisał mój czas i mówi, że lepszy niż ostatnio. Padłem na łóżko oglądać TV o 20. Szukałem miejsca na schowanie się również w domu. Moja siostra mówiła ciągle o szafie ale ja wiedziałem, że zbyt prosta kryjówka. Ostatecznie zrezygnowałem i położyłem się spać.

I po wakacjach.
Śniło mi się, że wakacje się skończyły i że siedziałem na parapecie z klasą. Rozmawialiśmy na różne tematy, w tym również o spędzonych wakacjach. Miałem tableta i wifi więc z tego korzystałem. Podeszła nauczycielka i zaczęła coś tam gadać, nie rozumiałem jej. Pod koniec lekcji wracałem z koleżanką do domu. Mówiłą o wakacjach i powiedziała, że nie wytrzyma do końca roku szkolnego. Odprowadziłem ją na przystanek, pożegnałem i wróciłem do domu. W domu tata sie mnie spytał czy nie chce z nim jechać na pościg. Zgodziłem się i wsiadliśmy do białego, sportowego mercedesa. W aucie rozmawialiśmy o sztuczkach magicznych i iluzjach. Miał wygląd jakiegoś tajnego agenta :D. Zaczeliśmy gonić przestępców, a z radia nadawali z komendy policji i dawali nam polecenia. Pościg mnie wciągnał i straciłem "pamięć", gdzie potem to skończyłó się pobudką.

Psycholog i petardy.

Tej nocy próbowałem WILDa po 4h snu. Oczywiście nieudany. Położyłem się i zasnąłem. Była już noc. Byłem w jakimś gabinecie psychologicznym. Rozmawialiśmy na tematy, których niesposób zrozumieć ( sam nie zrozumiałem, nigdy u psychologa nie byłem, a może po prostu nie pamiętam ). Kiedy wychodziłem jakaś woźna do mnie, żebym zgasił światło. Tutaj miałem skojarzenie co do TRa ze światłami. Jednak wszystko było ok, światło działało prawidłowo i świeciło jak dobrej jakości lampka. Kiedy wyszedłem z rezydencji, jakieś dzieciaki rzucały się petardami. Biegłem, bo nie chciałem się w to mieszać. Jedną petardą, wielkości laski dynamitu dostałem w łeb. Natychmiast ją wyrzuciłem i zacząłem biec. Oczywiście podrodze, ten który we mnie tym rzucił dostał w ryj. Petarda wybuchła z mocną siłą, rozległ się poteżny huk na ogromny obszar, następnie błysk i nic poza tym. Światła drogowe oświecały ulicę. Było naprwade ciemno, gdzieś koło godziny 2 w nocy. Mały ruch. Kiedy stałem na drodze i się zastanawiałem, coś mnie oświeciło.[/color]Zrobiłem TR z nosem, hah oczywiście wynik pozytywny. Wszystko uległo lekkiej zmianie. Zaczęło więcej aut jechać ulicą i ciężko było ją przejść. W połowie drogi na pasach, wzniosłem się do góry i przeleciałem ulicę, na przystanek. Kiedy czekałem na tramwaj, dołączyły do mnie moja siostra i jej koleżanka. Robiłem TRy, a do nich mówie, że wyczuwam coś złego. Nagle z ogromną prędkością tramwaj zatrzymał się na przystanku. Wypadł z torów ale mi zależało na przemieszczaniu się i chyba podświadomość postawiła go na torach. Wsiadłem do środka, rozmawiałem z siostrą, mówiłem o tym, że to sen i o TRach żeby zrobiły, jednak dla nich to normalka była. Na końcu tramwaju stała ładna dziewczyna. Podszedłem do niej, zbliżyłem się i chciałem ją pocałować :D. 1 próba nieudana, zapytała się co ja robie? Potem zapytałem się czy mogę, ona się zgodziła. Fajna sprawa, ale szczegółów nie będę zdradzał :P. Potem zacząłem jej tłumaczyć, że to sen. Zrobiła TR jednak dla niej to normalne. Potem usiadłem na krześle i siostra, koleżanka i dziewczyna, którą pocałowałem znikneli. Siedziałem i zastanawiałem się nad głębokością tego snu. Był stabilny i nie widać było jego zakończenia. Spojrzałem na grubego gościa z łysiną i się zastanawiałem, co może sobie myśleć taka projekcja. Zapewne nic. Wysiadłem z tramwaju i był już dzień. Spotkałem 2 kolegów, za którymi nie przepadam i jednego w miare normalnego. Szliśmy w stronę rynku. Robiłem TRy i ADA aby nie zapomnieć o tym, że śnię. Kiedy byliśmy już niedaleko, zobaczyłem miejsce ze snu, który był gdzieś miesiąc temu. Zacząłem im tłumaczyć, że na rynek nie idę tylko chce zobaczyć te miejsce. Kiedy skręciłem, oni poszli za mną. Kiedy wszedłem do tego miejsca, wszystko się zmieniło. Znajdowaliśmy się w jakimś pomieszczeniu, gdzie były materace, a na środku stała butla z gazem i miotacz ognia. Jeden z tych nienormalnych kolegów wziął miotacz i zaczął tlić ogniem w butle. Drugi nienormalny uciekł, a ja schowałem się za materacem z kolegą i mówilismy temu normalnemu, żeby przestał. Wtedy wielkie myśli. Zacząłem wyobrażać sobie, że wywalam go ze snu, potem, że zamieniam w kota, następnie, że zamykam go w szklanej klatce ale nic nie mogłem zmienić. Treść snu była nie tykalna. Zacząłem myśleć o tym, jak to wybucha i siła myśli stłumiam wybuch, starałem się unikać myśli, że to wybuchnie jak wielka bomba. Po wybuchu naszczęście nic wielkiego się nie stało. Mały wybuch i chmura grzyba atomowego :D. Zacząłem się śmiać. Wyszedłem drzwiami i tutaj koniec. Budzę się w swoim łóżku, mówie do brata co przeżyłem. On na to: Co szymi? Rozmawiał z kolegą przez telefon. Powiedziałem, że powiem mu jak skończy rozmawiać. Tutaj mnie coś zdziwiło, bo on ma swój pokój, w którym śpi. Wtedy sięgnąłem po tablet i chciałem za notować sen. Wszedłem na internet i wpisałem: Jak sprawdzić głębokość snu? Wtedy wyskoczył mi mem TrollFace z krzyżykami na oczach i podciętym gardłem i napisy: "Life check is alive". Zgaduję, że chodzi o zabicie się... :O. Wtedy się już obudziłem na prawdę, przestraszony jak i podekscytowany fajnym LDkiem. :D

Cisza.
U mnie w szkole było zakończenie roku i zakaz hałasowania. Zamkneli mnie w sali, a ja chciałem się z tamtąd wydostać. Patrolowali mnie komandosi i nauczyciele. Pomieszczenie przypominało mój strych, jednak z karabinem maszynowym ze stojakiem na środku, którym musiałem wystrzelić dziure w ścianie i wyjść. Kiedy hałasowałem zbyt głośno, wyświetlał mi się napis przed oczami i słyszałem różne straszne dźwięki, jakbym miał zaraz zginąć. Wyszedłem z tej sali nie myśląc o konsekwencjach, po prostu nie chciało mi się tam siedzieć. Nikt mi nic nie zrobił. Wtedy poszedłem do swojej klasy, którzy mieli wigilię z najbardziej wymagającym nauczycielem w szkole. Po zakończeniu wigilii ( tak wigilii, w zakończenie roku ) nauczyciel powiedział nam, że idziemy nad zalew, a potem nad fajne jezioro w lesie, które jest piękne i że nikogo tam jeszcze nie brał. Po wyjściu ze szkoły, zobaczyłem jakąś ulotkę i usłyszałem głos mamy, która w osateczności mnie obudziła.

Urywek.
Pamiętam mały urywek snu jak byłem na strychu i ćwiczyłem. Wpadł do mnie brat i tata i chcieli coś zrobić. Meblowali, sprzątali i przekładali wszystko na różne strony. Po zakończeniu porządków przeniosło mnie na przystanek tramwajowy, gdzie stała moja klasa. Jedna z koleżanek do mnie, że moja miłość uwielbia taki sam gatunek muzyki jak ja i zespół Imagine Dragons. Zdziwiła mnie ta wiadomość i zacząłem iść przed siebie rozmyślając nad tą informacją.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#13

------------------------Noc 28/29 czerwca2014r-----------------------

Apokalipsa.
Żyliśmy w czasach apokalipsy. Byłem ja i znajomi z podstawówki, znajdowaliśmy się w jakimś opuszczonym, zrujnowanym i dużym wieżowcu.
Wszystko za chwilę miało runąć. Prawa konstrukcja wieżowca chwiała się jakby zaraz miałą odpaść. Mocno hałasowała i bałem się, że przywoła zombiaki. Musieliśmy schodzić po schodach, aby uniknąć śmierci podczas zburzenia. Strasznie hałasowałem, nie wiem czemu i kolega do mnie, żebym troszkę się ściszył. Nagle zobaczyłem jak ściszam głośnik do minimum i już nie było słychać żadnych dźwięków. Widok z 1 przeszedł na 3 osobę i czułem się jakbym grał w grę i był w niej obecny. Kawałek budynku się chwiał i za chwilę miał runąć. Zaczeliśmy szybko zbiegać i po wyjściu z wieżowca, konstrukcja runęła i wywołała ogromne zamieszanie wśród zombie. Zaczeliśmy biec ile wlezie aby ich zgubić. Dobiegliśmy do swojej kryjówki, uzbroiliśmy się w bronie i granaty. Zaczeliśmy budować pułapki i podeszliśmy do walki strategicznie. Musieliśmy ich wyeliminować. Czułem adrenalinę :D.

Dziwny dźwięk.
Było rano, dopiero co wstałem, a moja mama oglądała TV. Tata spał tej nocy na ziemi na materacu w śpiworze. Mój brat poszedł ćwiczyć do kuchni i była cisza. Rozmawiałem z mamą i usłyszałem nagły dźwięk, jakby ktoś wrzasnął, jęk czy coś w tym stylu. Poprosiłem mame żeby poszła to sprawdzić, a ja ją osłaniałem. Naszczęście nic złego się nie stało, brat cały i zdrowy, a mi się tylko wydawało. Siostra zaczęła coś do mnie nadawać o jakiś butach do biegania, że są wygodne i chronią ścięgna. Niewiem o co jej chodziło ale odpowiedziałem jej, że wole swoje buty.
Po przebudzeniu z tego snu o godzinie 4:30, byłem zdziwiony, że to jeszcze noc, a mi się to tylko śniło.

Zombie infection.
Byłem sam, sam w lesie. Zobaczyłem gościa z kominiarką i snajperką, który idzie w oddali. Zaniepokoił mnie i musiałem się gdzieś skryć. Nad moją głową było wysokie drzewo, a na nim mała budka, w której mogłem się schować. Szybko się wespnąłem, a kiedy się podciągałem do okna, czułem zakwasy w mięśniach. Ciężko mi było ale udało mi się schować. Obserwowałem go kiedy on nagle zaczął biec, a w oddali było słychać psy i wrzaski tropicieli. Zacząłem się obawiać, że psy mnie zobaczą i zaalarmują właścicieli. Szybko zeskoczyłem z domku i zacząłem biec. Poczułem niemoc, ludzie się do mnie zbliżali, psy już niedaleko. Nie mogłem biec! Byłem powolny, nie miałem siły i w tym momencie pomyślałem, Hej! Coś jest nie tak!
TR z nosem, wynik pozytywny. Uff! To tylko sen. Mimo to obawiałem się tych ludzi i zacząłem biec. Odzyskałem siłę i biegłem z ogromną szybkością. Musiałem ich zgubić i po 3 minutach biegu zgubiłem ich. Zobaczyłem zejście na dół z zapalonym światłem. Zszedłem tam i spotkałem znajomych z innej klasy niż moja i paru kolegów z mojej klasy. Na początku chcieli mi coś zrobić ale kiedy mnie zobaczyli poczuli ulgę i powiedzieli dobrze, że jesteś. Zacząłem im mówić o tym śnie, robiłem TRy, a ich poprosiłem, żeby mi przypominali o TRach i o tym, że to sen. Szliśmy długim korytarzem, na końcu było wyjście i drzwi. Wychyliłem się i zobaczyłem 2 łysych typów wyglądających wrogo. Zapytałem się towarzyszy co można zrobić, oni na to: Ty coś wymyśl! W końcu to twój sen. Wtedy wyszedłem i chciałem nawiązać rozmowę i okazało się, że to są ci dobrzy. Ulżyło mi. Wtedy mój świat apokalipsy zniknął. Wrzuciło mnie do jakiejś durnej gry, gdzie się tworzyło jakieś rzeczy. Stworzyłem balon, do którego mnie wrzuciło i leciałem do kosmosu. Wtedy powietrze z balonu zaczęło znikać, a ja zostałem na księżycu. Zacząłem obserwować jakąś durną reklamę przed oczami. "Mediamarkt Ipla, tylko teraz, możesz kupować w kosmosie!" Na księżycu był mediamarkt i pomyślałem, durne! Kto chciałby kupić coś w kosmosie... Przecież to odludzie! Wtedy wszystko znikneło, a mnie przerzuciło do domu, obudziłem się, leżałem na fotelu. Wstaje, dziwie się i mama się mnie pyta czy chcę coś na śniadanie, odmówiłem. Zacząłem jej mówić: "Mamo! Przeżyłem zombie apokalipse i to w świadomym śnie! Potem mnie wrzuciło do durnej gry i zobaczyłem kretyńską reklame Mediamarktu" Mama się zaśmiała i powiedziała, żebym uważał na siebie. Poszedłem do pokoju po tableta, żeby zapisać sny. Kiedy otworzyłem szafkę przyłożyłem ręke do nosa, aby zrobić TR. Wynik pozytywny, jednak myślałem, że ręce źle przykładam i w ostateczności uznałem wynik za negatywny. Tutaj FA najwyraźniej zamienia się w sen. Poszedłem do pokoju grając na tablecie. Zobaczyłem koleżankę i julię. Siostra siedziała na łóżku i oglądał TV. Wtedy na FB ta koleżanka napisała mi, żebym coś zrobił. Chciałem jej coś odpisać ale literki się zamazywały i uciekały, kiedy udało mi się wysłać wiadomość mądra treść zamieniła się w durną wiadomość o treści sjbucztyrqweasinfvx ( coś w stylu tych randomowych literek ). Wtedy koleżanka, której to napisałem zniknęła i została moja siostra i julia. Zaczęły sobie strzelać selfie.
Podczas pisania tej wiadomości byłem pewny, że to jawa i mnie naprawde zdziwiło to, że odpisanie jej jest tak trudne. Byłem pewny, że to jawa. Nawet w mojej sennej postaci, moja głowa mówiła: coś tu nie gra! czemu nie moge odpisać, przecież to jawa...

Podły zabójca.
Leżałem na jakimś dziwnym łóżku na podwórku. Słóńce zachodziło, a do mnie podjechał jakiś typ z przerażającą i źle nastawioną twarzą. Zaczął się bujać, ja nie mogłem wstać i wiedziałem, że coś ode mnie chce. Przyjąłem gardę jak do walki, a on szybko podchodzi i wyprowadza cios swoim nożem pod moje żebro. Bólu nie poczułem ale nie miałem siły do czego kolwiek, nawet do trzymania gardy. Podniosłem kolana do obrony, żeby osłonić brzuch, a on mi wbija kolejnym ciosem w kolano. Padłem sparaliżowany z łóżka na ziemię. Leżałem i nie mogłem nic zrobić. Wtedy on mówi coś takiego: ostatni cios będzie w krzysia! prosto w jajca! (powiedział to podłym i zimnym głósem), brzmi śmiesznie ale naprawde tak powiedział XD. Przestraszyłem się i sekundę przed zadaniem ciosu obudziłem się.

Park.
Byłem w małym parku ze znajomymi. Na środku było skrzyżowanie dróg, północna droga prowadziła do lasu, zachodnia do tunelu, a południowa i wschodnia na pola wielkich traw. Tak pisało na znaku. Biegałem tymi drogami bez celu i sensu nie widziałem. Na prawo od północnej drogi siedzieli znajomi za jakimiś zasłonami. Przyglądali się mi i powiedzieli, że mam niezłą kondycję, nie dziwie się, biegałem bez przerwy od ponad 30 minut. Potem park zamienił się w moją szkołę, gdzie mieliśmy lekcje.
Drobny urywek snu, zawsze coś.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#14
------------------------Noc 29/30 czerwca 2014r-----------------------

Wyjazd nad morze!
Dzień 1

Po przyjechani na miejsce rozłożyliśmy namiot, poszliśmy do baru coś zjeść i wybraliśmy się na plaże. Plaża była niesamowita! Piękna, duża, a na dodatek słońce świeciło strasznie mocno. W oddali było widać statki. Zobaczyłem ładną dziewczynę, opalającą się na złoty kolor. Podszedłem do niej, zagadałem i pozwoliła mi się opalać obok niej :D. Po prażeniu się wszedłem do wody z siostrą i tatą. Morze ciepłe i przezroczyste. Po 20 minutach zabawy w wodzie wyszedłem na plaże zjeść drożdżówkę i napić się wody. Wziąłem piłkę plażową i wszedłęm z powrotem do wody. Pograliśmy w siatkówkę plażową w wodzie i rozmawialiśmy. Po 10 minutach zorientowałem się, że piłka gdzieś zniknęła. Rozejrzałem się i zobaczyłem ją w oddali samotnie dryfującą po wodzie. Pożegnałem ją i ruszyła w świat! Samotnie. Po dniu spędzonym na plaży, wróciliśmy na kemping. Tata ugotował kolację, poodpoczywaliśmy, pograliśmy w badmintona i miałem niesamowicie dobry humor. O 23 położyliśmy się wszyscy spać.
Dzień 2
Wstałem rano, poszedłem się załatwić i zjadłem śniadanie. Poszedłem na lody, bo dostałem kase od taty. Tata się zapytał nas, czy nie mamy ochoty dzisiaj pójść na dziką plaże, ogromną i piaszczystą. Zgodziliśmy się i po dokonaniu zakupów ( drożdżówki, woda, jakieś łakocie ) wybraliśmy się w drogę przez las. Pogoda była równie niesamowita jak wczoraj. Po dotarciu na plaże ujrzałem niesamowicie ogromne fale, ogromną plażę, małą ilość ludzi, wysepke w oddali i przezroczystą wodę. Wydmy były malutkie, najwyższa miała 1 metr, dlatego fale czasem rozmywały plaże i to co jest dalej. Rozebrałem się, poopalałem i wbiłem do wody! Prądy morskie były mocne, jednak mi to nie przeszkadzało. Fale 2 metrowe, uderzały z ogromną siłą, rozmywały połowę plaży, a na lewo całe wydmy. Wyglądało to pięknie. Usiadłem na kocyku, zjadłem drożdżówę i napiłem się wody. Wtedy robię TR z nosem. Nie mogłem wciągnąć powietrza. Uznałem, "czyli to jawa?". Wtedy zaczęła się burza myśli w mojej głowie: Jak przeżyłem lipiec? Co ja robiłem? Nie pamiętam... Byłem wściekły, amnezja?
Mocno się zastanawiałem. Nagle ogromna fala pojawiła sie na horyzoncie. Szybko zebraliśmy rzeczy i pobiegliśmy na kemping. Fala podrodze zniknęła, najwyraźniej chciała nas wykurzyć. Po dotarciu było to co wczoraj, czyli kolacja, myju myju, odpoczynek i do spania. :D O 24 poszedłem do swojego namiotu, w którym była moja siotra, mój tata i ta kobieta, którą widziałem wczoraj na plaży i się z nią opalałem.
Zacząłem robić TRy, z nosem, z rękami, z zegarem, z napisem, wszystkie negatywne :(. Wtedy mówie do taty, Tato pokaż ręce, tata miał normalne ręce... Zacząłem się pytać siostry: Ej, jak ja przeżyłem ten lipiec? Bo nic nie pamiętam... Czy to w ogóle nie jest czasem sen? Ona na to: Nie, to jest jawa! A w lipcu żyłeś tak jak zawsze. Zapytałem się czy chodziłem na siłownię, ona na to: Tak chodziłeś na zmiane, poniedziałek, środa i tyle. Ja miałem plan chodzić pon,wt,sr,czw... Potem znowu zadałem pytanie, Hej, czy to napewno jest jawa?!?!? Ona, że tak, żebym się nie martwił i zajął odpoczynkiem. Poszedłem spać, przyśnił mi się sen w śnie, bardzo bezsensowny. Przyśniła mi się moja siostrzenica ( półtorej roczna ), w kształcie nutelli Lol. Tańczyła, i wyżerała sama siebie. Zacząłem słyszeć jej płacz, jednak okazałó się, że to płacz z reala i się obudziłem :/.
[/color]Kiedy wstałem byłem wściekły, zadowolony i zszokowany. Czyli jednak to był sen? Przez 15 minut nie mogłem się pozbierać, jakim cudem to wszystko to mógł być sen... Sen z mojego punktu widzenia był bardziej ciekawy i dłuższy, ale nie da się go tak idealnie opowiedzieć, to tak jak pisać pamiętnik z 2 dni :P.

Kondycha musi być!
Mieliśmy lekcję WFu i zapomniałem stroju do ćwiczenia. 1 raz w roku szkolnym! Byłem zły, nauczyciel wiedział gdzie mieszkam i zaproponował mi test kondycyjny. Powiedział, żebym w jak najszybszym tempie przebiegł do domu i wziął strój i wrócił. Przyjąłem wyzwanie! Biegłem, jednak utrudniłem sobie to wyzwanie, pobiegłem na około :D. Biegłem i zobaczyłem zbieg na dół, jednak nie chciałem sobie na maxa utrudniać wyzwania. Wróciłem się i pobiegłem inną drogą, przez łąki nowohuckie. Biegłem i dotarłem do placu zabaw na górze :D. Chciałem się pobawić troszkę, wieć poskakałem jak ninja po rampie i popodciągałem się i zacząłem biec dalej. W tym momencie się obudziłem.

Świadomy sen PART 1
Obudziła mnie moja mama żeby mi dać kanapkę z kotletem :D. Zjadłem ją i położyłem się spać. ( godzina 11:00 )Powoli zasypiałem i doznałem chyba paraliżu. Nie chciałem go doświadczyć więc po prostu zacząłem ruszać palcem u nogi, żeby się z niego wyrwać! Kiedy nim ruszałem doznawalem okropnych uczuć! Czułem impulsy nerwowe przez całe ciało, przez co drętwiałem, a na dodatek ten okropny pisk w uszach! Przełożyłem się na wygodną pozycje i zasnąłem. Znowu się obudziłem w czasie paraliżu, jednak czego się nie robi dla LD. Poczekałem chwile, wstałem sennym ciałem i otworzyłem oczy :D. TRy jak najbardziej pozytywne! Ucieszyłem się, jednak byłem lekko przytłumiony i oszołomiony. Zacząłem robić wszystko dla poprawy wzroku i wszystkiego z resztą! Obok prawego oka miałem coś przyklejonego... Kawałek poduszki na której śpię... Zamknąłem oczy, skoncentrowałem się na niej i zniknęła, jednak nadal widziałem wszystko rozmazanie. Podszedłem do klamki i pomyślałem, że ją nakręcę :D. Podziałało! Wtedy poczułem się wolny! Zeskoczyłem z balkonu!! Muhahahaha, nie chciało mi się iść drzwiami, ani teleportować. Zacząłem wołać pewną osobę, moje projekcje strasznie się na mnie patrzyły i miałem wątpliwości co do realności tego snu. Był taki jak jawa, nie chciałem się ośmieszyć, więc robiłem TRy i to był sen. Uff.
Wołałem tak przez 10 minut i udało się! Obróciłem się i ta osoba tam stała. Podszedłem do niej i chciałem zrobić to co miałem zaplanowane jednak ta projekcja mnie zagadała i się obudziłem. :(
Świadomy sen PART 2
To samo co wcześniej, wyrzuciło mnie do ciała i czekałem chwile na koniec paraliżu. Wstałem i widziałem bardzo dobrze :D. Robiłem ADA, aby przekroczyć granicę świata realnego i wejść w świat hyper świadomy i hyper realny. Zeskoczyłem z balkonu, hehe ( moje ulubione zajęcie, kiedyś się bałem a teraz skacze YOLO ) zeskoczylem i zacząłem wołać znowu tą samą osobe, z każdym następnym krzyknięciem, moja świadomość się poprawiała i przekroczyłem granice świadomości XD. Widziałem krystalicznie dobrze, czułem się jak na jawie i się ucieszyłem. Podszedłem pod mój blok i cały czas wołałem. Wtedy brat do mnie, żebym mu podał tą zabawkę co leży na ziemi. Zobaczyłem i tam faktycznie coś leżało. Rzuciłem mu to i dał mi spokój :D. Wołałem tą osobę przez długi okres czasu, chodziłem między blokami i wyobrażałem sobie, że się szybko obracam, a ona tam stoi, jednak nie podziałało. Darowałem sobię Hunt na tą osobę. Spotkałem kolegę, zawołałem go i poszliśmy obok piaskownice. Deszcz lał bardzo mocno i pomyślałem aby się pobawić telekinezą :D. Wtedy stanąłem, skupiłem się i wykonałem pare ruchów. Jednak nic to nie dało. Strzeliłem potężnym wiatrem z rąk, co mnie rozbawiło XD. Rozgoniłem dmuchnięciem chmury, a teren na którym byłem rozszerzył się, najwyraźniej przez to co zrobiłem. Wtedy przeniosło mnie i kolegę do mojego domu. Byłem w południowym pokoju ( siostry ) i siedzieliśmy. W pewnym momencie się on mnie pyta czy się już bawiłem telekinezą. Ja do niego: A co nie widziałeś? Przecież przed chwilą stałeś obok mnie... On na to, aa no tak, trudna sztuka co nie? Ja na to, że najłatwiejsze to to nie jest.
Przeniosło mnie do ciała. Widziałem hipnagogi przed oczami. Tutaj zaczyna się kolejny LDek.
Świadomy sen PART 3
Leżałem w ciele i czekałem co się stanie. Wtedy to samo co wcześniej. Po leżeniu 5 minut otworzyłem senne oczy i wstałem. Klarowność snu była dobra i przezroczysta. Widziałem również w full HD. :D Wstałem, wyskoczyłem z balkonu, jak zwykle ^^. Przed blokiem siedzieli moi koledzy z gimnazjum. Podszedłem do nich i się przywitałem. Tutaj zaczyna się magia całego LDka. Miałem dobrą kontrolę. Rozmawiałem z nimi i zobaczyłem kałużę na ziemi. Wtedy wołam ich i mówię, ej patrzcie co teraz się stanie! Przyjąłem pozycję, poczułem ogromną moc i kałuża wyleciała w powietrze! XDD. Wtedy mówie, ej jeszcze to! Chciałem im pokazać mojego bica razy 1000 ale nie dało się go zmienić, byl mniejszy niż w realu. I zaśmiałem się xD. Siedzieliśmy chwilę, oni zadawali mi pytania min. Masz pełną kontrolę? Możesz co chcesz? Itp. Wtedy przyszła taka banda łobuzów z maczetami i pałami bejzbolowymi przed mój blok i się na nas patrzyli. Kolega ostrzegł, ej uważajcie na nich... Wtedy zaczeli biec w naszym kierunku. Zaczeliśmy biec! Biegłem jak szalony, miałem taką moc! Oni pobiegli w prawo na światła, a ja myślę, heh przecież to sen, nie będe się bawił w d***la i łaził po światłach. Zobaczyłem mała budkę obok mnie, wskoczyłem na nią, podciągnałem się, rozejrzałem się, drzewo na prawo okej! Doskoczyłem, podciągnałem się. Z drzewa na rynne, jak w assasins creed!! XD, biegałem po blokach, obserwowałem tych durni z maczetami z góry i się śmiałem. Mówiłem do nich, że to jest mój sen i ma ich tutaj nie być. Pobiegli sobie i dali nam spokój. Zeskoczyłem z 3 piętrowego bloku jak czarodziej upadlem nic nie ważąc. Oni mówili, że jestem dobry w te klocki i żebym dał im też kontrolę. Ale powiedziałem, że to jest mój sen i nikt inny nie będzie miał kontroli! Byłem zadowolony i z bananem na twarzy poszedłem za kolegami na tramwaj. Wsiadliśmy iiii:
Sen zamienił się w sen nieświadomy. W tramwaju była tylko moja klasa i rozmawialiśmy. Wtedy koledzy z którymi uciekałem mówią na głos, ej tymek jest bogiem! To co zrobił było niesamowite. Wspiął się jak assasin na budynek i zeskoczył jak w stanie nieważkości! Wyglądało to widowiskowo. Wtedy popatrzyli się wszyscy na mnie i zaczeli bić brawo. Ja zacząłem się śmiać i byłem dumny :D.
Obudziłem się z wielkim bananem na twarzy. Tak udało mi się! Ta adrenalina, te wspinanie, ta kontrola! Pomyślałem, że teraz tylko dni dzielą mnie od pełnej kontroli nad snem :D. Strasznie jestem zadowolony z tego co przeżyłem :)
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#15

------------------------Noc 30/01 lipca 2014r-----------------------

Zamach i zdrada
Sen zaczyna się w jakiejś fabryce, gdzie ktoś zaplanował zamach. Byl tam rojo, który brał udział w akcji antyrerrorystycznej. Przywitał się z tarczownikami, w tym ze mną i zaczął bój. Jak to Rojo, wrzeszczał i delektował się zabijaniem xD. Kiedy się przyglądałem, znudziło mnie to i obok mnie leżał laptop, na którym leciała ukryta prawda. Wontek był dziwny. Kolesia zdradzała babka, więc on też zaczął ją zdradzać z żoną kolesia, w której bujała się żona pierwszego z kolesi. Facet, którego porzuciła żona po chwili jednak zrozumiał, że nic nie jest w stanie zająć miejsca jego żony. Po obejrzeniu serialu przeniosło mnie do domu. Kładłem się spać, wszyscy już prawie zasypiali, kiedy mała dziewczynka podbiegła pod okno i zaczęła wołać moją siostrę ( 8 letnią ), naprawde, zdziwiło mnie jedno. Ta dziewczynka wyglądała jak moja siostra, która leżała w tym momencie w łóżku... Powiedziałem jej, że już jest za późno ( bo kto normalny o 23 bryka na podwórku ). Poszła sobie, uderzając łopatką do piaskownicy o wiaderko jak nawiedzone dziecko. Następnego dnia poszedłem do lasu gościem z ukrytej prawdy, który był zakochany w żonie, która go nie słuchała. Rozmawiałem z jakimś typkiem, najprawdopodobniej znajomym o tym co czuje i że żałuje. Po długiej rozmowie i krążeniu wokół krzaków i drzew, zamieniłem się w siebie, a koleś z którym gadałem w mojego znajomego. Zaczeliśmy ganiać po lesie, chcieliśmy jak najszybciej wyjść bo wszędzie były pająki patyczaki, których nie znoszę. Biegając bez sensu ze strachu zatrzymałem się na chwilę na betonowym kwadracie w lesie. Łaziły po mnie te paskuctwa, które z trzepywałem, jednak były wszędzie. Ze strachu zrobiłem rundkę wokół krzaka i mnie pokrzywy poparzyły i mi noga spuchła. Położyłem się na ziemi, zacząłem się miotać, a pająki wchodziły mi pod kołnierz i łaziły pod ubraniem. :(. Tam gdzie były to mnie paraliżowało. Kolega zdejmował ze mnie te paskudy, jednak one się tylko mnożyły. Przeżywałem koszmar :(. Sparaliżowało mnie już całego i udało mi się obudzić.
Pojawiają się w snach i mnie straszą. Najczęściej jest tak, że jestem w pewnym miejscu i zaczynają się pojawiać, albo tkają pajęczynę i mnie zamykają w środku. Np. namiot. Kiedyś mi się śniło, że byłem w namiocie, a te paskudy zaczęły zamykać wyjście pajęczyną i na mnie właźić. Okropność. Czasem też biegam po pajęczynach żeby przed nimi uciec.

Śnieg i lol.
Na polu była zima. Padał lekko snieg, a ja grałem w lola. Oglądałem pogodę na kompie i prognozowali śnieg i niską temperaturę. Jednak jak to w moich snach bywa, anomalie pogodowe mile widziane. Była noc. Patrzyłem przez okno i sypało lekko, napadało może z 5 cm. Potem usiadłem na kompa, zagrałem rundke w lola, której nie pamiętam ( pamiętam tylko jak siadam na kompa i zaczynam rundke ). Minęło może z 20 minut, wyjrzałem przez okno oczekując śniegu, a zobaczyłem słoneczko, 30 stopni. Nie zdziwiło mnie to tylko zasmuciło. Pogode mam gdzieś, jednak w moich snach zawsze tak jest, pada śnieg, potem lampa na dworze i mi smutno bo śnieg zniknął. Potem wszedłem na internety zobaczyć pogodę. Widzę -2stopnie i przelotne opady śniegu. Wyjrzalem ponownie i śnieg lekko pruszył, temperatura -2stopnie. Było ładne niebo. Chmury różowe na tle niebieskiego nieba, jak o zachodzie słońca. Odszedłem od okna mówiąc, "taką pogodę to ja lubie". Śniegu nie było za dużo jednak ładnie wyglądał krajobraz.
Często w moich snach również pojawia się ten wontek z pogodą. Nie zdziwcie się jak jeszcze raz go zobaczycie w moim dzienniku, to samo pająki. :D

Dziwna gra.
Łaziłem z kolegą bezsensu po osiedlu. Zobaczyłem julkę i jej koleżanki i poszliśmy za nimi. Doprowadziły nas pod mój blok. Tam rozmawiały i się na nas patrzyły. Ja zacząłem ćwiczyć łydki. Wspięcia na palce i powrót. Hehe, dziwne, że wtedy kiedy się patrzyły.
Poczułem się dziwnie, jak pomyślałem, że one się na mnie patrzyły, a ja jak kretyn łydki ćwiczyłem xD, oczywiście te odczucia po pobudce. Później zaprosiły nas do rozmowy. Po rozmowie ruszyłem przed siebie i chwile później natrafiłem na innych znajomych z koleżankami. Jeden z kolegów zaproponował zabawę, w której trzeba było zdjąć koszulki. Lol. To ja zdjąłem, a nikt inny tego nie zrobił. Dziewczyny się gapiły na mnie jak na kanapke. Nie chciały zdjąć. To ja założyłem z powrotem i powiedziałem, że jak zaproponowali zabawe to niech się bawią. Tutaj sen się urywa.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#16

------------------------Noc 01/02 lipca 2014r-----------------------
Tej nocy spałem na prawde długo :D. Położyłem się spać o północy, a ostatecznie wstałem o 13:40. 2 sny były płytkie, lecz nie bylo w nich TR, tylko motyw snu o LD.
Psychiatryk.
Byłem w psychiatryku z 2 kolegami i bratem. Nie bylo z tamtąd wyjścia. Wszędzie były kraty na oknach i zamurowane drzwi. Ktoś przez wideo jak w "Piła" powiedział, że po kolei umrzemy. Biegliśmy przed siebie i natrafiliśmy na skręt w prawo. Za nim stałą czarna postać z maczetom. Próbowała nas uderzyć. Trafiła w tył szyi mojego kolegi, jednak to było tylko draśnięcie, które nie było groźne. Zaczelismy uciekać po schodach. To coś nas goniło i przybrało postać grubej dziewczyny w ubraniu master chefa. Miało brzydką twarz, a maczeta była zakrwawiona, kij bejsbolowy miała w prawej ręce. Byliśmy przestraszeni. Zobaczyłem wraz z bratem okno, które nie miało krat, jednak byliśmy na 3 piętrze. Mój brat powiedział, że przeskoczy na równoległe okno i uciekniemy. Nie dał rady i spadł na dół :(. Umarł. Byłem już tylko ja i 2 kolegów. Smutno mi było, żal mi było brata. Zobaczyłem potwora zmierzającego w moim kierunku. Powiedziałem, żeby walczył jak mężczyzna i wyrzucił maczete. On na to: Kto pierwszy kogoś uderzy, będzie miał życzenie. To on się zamachnął, złapałem jego kij bejsbolowy i zasadziłem prostego w morde. On na to: Gratuluje, masz teraz jedno życzenie. To ja, że chce wyjść z kolegami z tego psychiatryka. Wypuścił nas ale ciała brata nie znalazłem :(. Byłem smutny.

Dziewczyna.
Mieliśmy lekcję wfu. Graliśmy w zbijaka. Była z nami moja stara klasa i teraźniejsza. Dostałem z piłki i musiałem iść na środek i zbijać. Dziwna wersja tej zabawy. Za każdym rzutem piłka mi wypadała z ręki. Wtedy taka dziewczyna podeszła do mnie i dała mi rady. Udało się, trafiłem, a jej podziękowałem. Przeniosło mnie do domu. Byłem ja i ta dziewczyna. Biliśmy się dla zabawy, jednak ja jej nie biłem. Dałem jej się znokautować. Kiedy leżałem na ziemi, dała mi buzi w usta. Fajna dziewczyna. Potem chciałem ją odprowadzić. Zobaczyłem na zegar i była 8 rano. Przypomniało mi się, że muszę iść do szkoły. Przed wyjściem spojrzałem na kalendarz i patrze, 1 lipca. Powiedziałem: No tak, przecież są wakacje. Położyłem się spać i ucieszyłem się, że jednak są wakacje.

Dziwne okoliczności.
Sen na początku normalny. Byłem na lekcji niemieckiego i pani wystawiała oceny. Powiedziała, że wychodzi mi 2 ale zacząłem się kłócić, bo tak naprawdę wychodziłó 4. Postawiła mi tą czwórkę. Po tym wyszedłem na korytarz i pojawiłem się niedaleko mojego domu. Stałem na białym chodniku, a naprzeciwko mnie był niebieski. Spojrzałem na niego i poczułem się dziwnie. Coś zaczęło mówić głośno: Kiedy wejdziesz na niebieski chodnik to się uświadomisz, bądź stracisz życie. Wybór należy do ciebie. Brzmiało bardziej skomplikowanie we śnie. Nie dam rady dokładniej powtórzyć, tego co usłyszałem ale brzmiało to jak filozoficzne gadulstwo. Nie przejąłem się tym co usłyszałem, byłem za głęboko we śnie. Przeszedłem kawałek do sklepu, na około "niebieskiego chodnika". Chciałem sobie kupić twistera z KFC. Przed snem miałem ogromną ochotę na tego fast fooda i powiedziałem sobie, że to jest punkt nr. 1 na mojej liście po uświadomieniu. Jednak w sklepie były tylko drożdżówki i ryby. Drożdżówki po 5 złoty, ryby po 2000złoty. Cena wysoka, jednak mnie nie zdziwiła. Wyszedłem ze sklepu i w ostateczności nic nie kupiłem.

Moce.
Byłem na wielkim, mokrym polu z koleżanką. Musieliśmy je przejść. Władałem 4 żywiołami jak avatar z bajki Legenda Aanga. Koleżanka władała wodą. Szliśmy przez 15 minut 1/3 drogi, kiedy grunt pode mną się zawalił. Ciągneło mnie na prawo do lasu. Nie mogłem się zatrzymać. Krzycze do towarzyszki: Nie moge się zatrzymać! Chyba wyjde ze snu. Zawsze we snach jak dzieje sie coś niespodziewanego to "naciskam' escape i pojawia się menu Quit lub Cancal jak w CSie i mnie po prostu wyrzuca ze snu. Jednak się powstrzymałem. Zobaczyłem drzewo w oddali i pomyślałem, że mogę się od niego odbić. Odbiłem się i zacząłem tkać wodę i powietrze aby nabrać prędkości i wrócić na drogę. Kiedy byłem niedaleko, musiałem zwolnić. Zobaczyłem kolesia z szatą, lewitującego ze złowrogą twarzą. Chciał się ze mną zmierzyć. Walnąłem mu podmuchem wiatru i zobaczyłem jego twarz. Chlusnałem mu wodą w twarz, a następnie lodowymi kolcami. Nie chciało mi się z nim walczyć i mnie pojmał :D. Chciał nas wsadzić do jakiegoś więzienia. Stał na lodowej drodze, więc pomyślałem z koleżanką, że możemy rozpuścić pod nim lód i zamrozić go w nim. Udało się. Był uwięziony, a my uciekliśmy.

Wyprawa.
Wraz z moją klasą i 3 wybraliśmy się w góry. Po drodze wpadłem do jakiegoś rowu i nie dałem rady sie z niego ruszyć. Można powiedzieć, że byłem sparaliżowany. Panie podawały mi rękę jednak były za słabe. Sam bym dał rade się podciągnąć ale ten paraliż mnie zatrzymał. Potem podszedł rudy chudy koleszka z 3 klasy, który podał mi rękę i dał rade wyciągnąć. Podziękowałem mu, a potem dręczył mnie przez całą drogę, żebym się z nim siłował. Dał mi spokój jak pokazałem mu łape i się wystraszył. Po długiej wędrówce i ładnych widokach doszliśmy na szczyt. Piękny widok, jednak we snach mam lęk wysokości i kiedy patrze daleko w dół robi mi się słabo i paraliżuje mnie strach. Spojrzałem tylko na chwile i odwróciłem głowę. Powrotu nie pamiętam. Na dole były fajne pociągi, które próły strasznie szybko z 400km/h. Kiedy szedłem na peron na przeciwko to prawie mnie potrącił. Kiedy czekaliśmy, zapytaliśmy się pani czy możemy też takim wrócić. Pani się zgodziła, jednak po chwili przyszła pracownica i powiedziała, że te szybkie pociągi uległy awarii. Potem jakiś autobus przejechał po peronie i złamał barierki. Po oczekiwaniach przyjechał jakiś dziwny, krzywy pociąg i weszliśmy do niego. Byłem w wagonie z jakimiś rudymi dziećmi z rosji. Wszystkie były rude. Potem zauważyłem koleżankę z mojej klasy i się ucieszyłem. Siadam obok niej i zasypiam. Kiedy się ocknąłem byłem w innym autobusie. Zapytałem się jej, czy mnie przeniosła, ona na to, że tak. Zdziwiłem się, przecież jestem ciężki. Potem wyszedłem z nią, bo mieszka obok mnie i szlismy na jakieś skróty. Przez różne levele, ostatni był najtrudniejszy, bo musiałem naśladował ruchy koleżanki, inaczej kulka w łeb. Koleś trzymał pistolet na mojej głowie i bałem się, że zaraz strzeli. Sam doszedłem do jakiegoś dziwnego miejsca, w którym się rzucało ciężkimi kamieniami w kształcie wielkich monet. Mogłem nimi władać, miałem kontrolę nad ziemią. Byłem avatarem jak z poprzedniego snu. Potem pokonałem złych ludzi i mnie złapali. Zabili mnie i moją duszę wrzucili do ogromnego potwora. W środku rozwaliłem jego kiszki i nie mógł mnie zjeść ( mojej duszy ). Dusza avatara jest nieśmiertelna :D. Odrodziłem się i z towarzyszami w miejscu ogromnych kamieni planowaliśmy inwazję na miasto, które zostalo skradzione. Atak zakończył się sukcesem i odzyskaliśmy królestwo.

Komornik.
Pracowałem w jakimś durnym miejscu. Były wakacje i miałem dużo wolnego czasu. Zapytałem się szefa kiedy dostanę wypłate, a on na to, że jak lord wyśle. Zapytałem się o jakiego lorda chodzi, a on na to, że Lord z Youtube i utrzymuje nas za hajs z youtuba. Jak wyśle hajs to dostane wypłate. Wróciłem do domu i odwiedzili nas komornicy. Jednak nic nie wzieli. Dali nam siatke czegoś dziwnego. Zapytałem się taty kiedy jedziemy wypocząć na wakacje, on na to że mamy czas.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#17
No proszę, imponujące efekty, potężne predyspozycje do LD :)
Widzę, że nie możesz powstrzymać się od tendencji gadania do projekcji po uświadomieniu. Podświadomość wykorzystuje twoją chęć bycia w centrum uwagi i za pomocą fałszywych zachwytów i komplementów odbiera ci świadomość. Są jednak i pozytywne skutki - odpowiednio obniżona świadomość ułatwia kontrolę snu. Dzięki emocjom euforii i uczuciu wyższości bez problemu wpływałeś na całe senne otoczenie. Sama pamięć choć jednego snu, w którym miałeś niczym nie ograniczoną kontrolę, wzmacnia umiejętność kontroli snu w każdym kolejnym LD.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#18
Racja, uwielbiam gadać z projekcjami :D, one także zajmują moją uwagę. Jednak porównując poprzednie, moje pierwsze LDki, to przejrzystość obrazu jest wyższa, a sama świadomość daje się utrzymać. Jednym słowem, jest łatwiej! :)


------------------------Noc 02/03 lipca 2014r-----------------------

Arktyka.
Wyjechaliśmy rodzinnie na wakacje, na arktyke O_o. 2h autem, 9h pociągiem. Powinno to trwać dłużej ale sny są nieprzewidywalne. Na miejscu musiałem jeszcze zejść z jakiejś góry. Miałem linę, jednak nie starczyła i po prostu zjechałem. Góra stała pod kątem \ ( jak ta kreska ). Bałem się, że wpadne w jakąś przepaść ale uderzyłem w ściane jakiegoś budynku. Była w niej dziura w kształcie drzwi i tam wszedłem. Za nimi było miejsce gdzie mamy spać ( mój i brata pokój ). Materace na ziemi, śpiwory, lampki oliwne i zamarznięta podłoga. Za oknem sypał śnieg i byl mróz. Potem przychodzi jakaś pani i mówi, żebyśmy podzielili się na grupki i weszli do pokoju grupkami. Po podzieleniu i przespanej nocy ( tego momentu nie pamiętam jak spałem ) obudziłem się w domu. Chciałem się rozejrzeć po okolicy, wszystkie szczegóły były identyczne jak w realu, jednak myślałem, że cały czas jestem w "arktyce". Wszędzie był śnieg co ładnie barwiło krajobraz. Góra po której zjechałem do pokoju nawet zniknęła. Po spacerku wróciłem do domu.

Frajer.
Wybaczcie za ten tytuł, nie miałem pomysłu :P.
Byłem u siebie w domu, kiedy zadzwonili koledzy żebym gdzieś wyszedł. Poszedłem tam gdzie miałem, na jakąś półkę skalną nisko nad ziemią, całą w trawie. Siedziałem na niej, oglądaliśmy coś na laptopie, niedaleko był mój brat ze znajomymi. Przyszedł taki frajer, który śmiał się zawsze z niczego i wnerwiał ludzi. Wtedy sobie do mnie zaczynał i chciałem mu coś zrobić. Wstałem i kiedy próbowałem go uderzyć zniknęła mi siła i moje uderzenie nic go nie zabolało i się zaczął smiać. W każdym snie nie mam siły, po prostu w sytuacji zagrożenia nie mogę się obronić. Biłem się jak chude dziecko. Ale w ostateczności go pokonałem, siłą wiary... Wywróciłem go i zacząłem bić, moje ciosy były słabe ale dałem rade. Po tym przeniosło mnie do jakiejś klasy, gdzie jakiś typ bił dziewczyne. Chciałem ją obronić jednak kiedy go uderzyłem siły brak i nic mu nie zrobiłem. Jednak otrzeźwiał i dał jej spokój. Później się mnie pytali dlaczego go uderzyłem. Co ich to obchodzi? Tacy ciekawscy.

Hogwart.
Byłem w szkole na dużej sali gimnastycznej, miała ona wielkie okna, za którymi był krajobraz jak z bajki. Zielone pagórki, zamki i wielkie pola niczego. Ładnie to wyglądało, więc rozbiłem szybę i po prostu tam wszedłem. Zadziałało jak teleport. Tak naprawdę to tam szyby nie było tylko to był zwykły obraz ( Refleksja po przebudzeniu ). Wiatr dmuchał w twarz, słońce świeciło. Byłem ja w postaci Harrego Pottera, Hermiona i Ron. Prowadził Hagrit. Wędrując rozmawialiśmy i zostawiliśmy szkołe w tyle. W pewnym momencie przeniosło mnie na wielki pagórek, z którego widać było pasmo gór ( jak tatry ), całe zaśnieżone. Za nimi wielkie królestwo, gdzie stał hogwart. Przeszedłem kawałek i 1 przeszkodą było ogrodzenie, jednak łatwe do przejścia. Wchodziłem na górę i klimacik jak z Władcy Pierścien ( był tam taki moment w górach ). Zjechałem z góry, śnieg sypał w twarz i bylo z -40stopni. Po krótkiej wędrówce byłem już przed Hogwartem :P
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#19

Nocy 03-04 lipiec pamiętałem pare snów, jednak nie miałem siły ich zapisać i już nastepnego dnia nie pamiętałem ani jednego, zrobiłem sobie dzień przerwy :D.
------------------------Noc 04/05 lipca 2014r-----------------------
Drożdżówka i dziki murzyn w kiszkach.
Mieliśmy agielski i moja koleżanka kłóciła się z drugim kolegą, która jest godzina. Potem teren zamienił się w klatke, która spadałą z ogromną prędkościa w doł. Byłem w niej ja i ci co się kłócili. Dokuczała mi ta dziewczyna i o coś się obraziła. Mieliśmy drożdżówki w rękach i musieliśmy ich pilnować. Wyglądały smakowicie :P. Kiedy klatka uderzyła o ziemie roztrzaskała się z ogromną siła, zacząłem widzieć z 3 osoby i zobaczyłem napis score. Przechowałem 4 drożdżówki. Po uderzeniu w ziemie przeżyłem ja i kolega. Pojawiliśmy się w moim domu gdzie była tylko moja siostra z córką. Mieliśmy odłożyć drożdżówki na stół. Zaczeliśmy jakąś zabawe. Nie ukrywam, że jak stały one na stole to je podjadałem XD. Chodziliśmy wokóch nich i jakiś rytułał odwalaliśmy, bez sensu :p. Potem poszdłem do swojego pokoju i przywitałem się z półtora roczną siostrzenicą. Teren nagle się zmienił. Wszystko byłó dziwne i inaczej wyglądało. Na środku były schody do góry, czerwony dywan, stare ale ładne meble. Dręczył mnie jakiś potwór. Zniszczyłem jakiś medalion, który był opentany przez tego potwora. Zniknął i się zapytałem czy wciąż tu jest. On na to: Tak wciąż tu jestem! Siedze w twoim brzuchu, muhahaha. Pomyślałem wtedy o activi, żeby zjeść i go przeczyszcić. Poszedłem do góry i jedne drzwi był uchylone ze zgaszonym światłem. W środku stał murzyn, który zamenił się w tygrysa. Miałem przeczucie, że to ten potwór. Idąc spojrzałem do pokoju i wybiegł mój kot, przestraszyłem się. Potem tygrys, który nie trafił we mnie, skoczył za mnie. Byłem przestraszony. Skoczył mi na szyje i się obudziłem.

Alibi.
Byłem w szkole. Mieliśmy przerwe. Siedzieliśmy na parapecie z kolegą. Koleżanka na to, że chce picie, bo jej się skończyło. Dałem jej, a ona dzięki magda ( magda to jedna z moich sióstr ). Mam inaczej na i mie i mnie wkórzyło, jak tak do mnie powiedziała. Olałem to ale miałem przeczucie, że o coś się obraziła. Wstałem i zobaczyłem 1 klasistów. Byli tam kozacy, których nienawidziłem z podstawówki. Podchodządo mnie i mówią : " Ej ten tymek to jest dziwny, ciągle ma jakieśdziwne alibi, albo siłownia albo bieganie". Zaśmiałem się jak to powiedział i zrobiłem mu tarcie pięścią w głowe ( nie pamiętam jak to się nazywa <blush>). On tylko mnie odepchnął jak małe dziecko. Poszedłem na dół z kolegą, który miał zapłacić woźnej za sprzątanie. Wracając zobaczyłem gościa który na żarty chciał ze mną się fajtować ale leżał na ziemi. Śmiesznie to wyglądało, odszedłem śmiejąc się. Wchodząc do sali mój kolega zaczął bić jakiegoś 1 klasiste i pani dyrektor ich zagadała.

Dom.
Łaziłem po domu. Była już noc. Łózko miałem pościelone. Meble sprzed 6 lat i ułożenie też inne. Jednym słowem, sen głęboki. Siedziąc na łóżku przyglądałem się lampce, która świeciła. Bez niej było by ciemno. Na przeciwnym łózku leżała moja 8 letnia siostra z bratem, byli młodsi o jakieś 4 lata. Pare razy wstałem z łóżka aby iść do kuchni i obczaić lodówkę. Mam już nawyk sprawdzania lodówki nawet jak głodny nie jestem :P. Nalałem sobie szklanke mleka i poszedłem do łóżka. Podrodze spotkałem tate, nie pamiętam czy coś chciał. Zgasiłem światłó ale było ciemno więc znowu zapaliłem. Lampki działały poprawnie.
Sen słabo pamiętam, ale niektóre momenty były wyraźne, np zgaszanie światła, czy sprawdzanie lodówki.

Karny sprawdzian.
Siedzieliśmy na korytarzu, kiedy pani od biologi powiedziała, że zrobi nam karny sprawdzian. Wszyscy byli źli, a sprawdzian był za to, że nikt nie przyszedł ostatnio na biologie. Zaczeliśmy się uczyć. Chodziłem po szkole i się wydurniałem. Usiadłem pod salą i podeszli do mnie koledzy z innej klasy. Usiadli obok mnie i gadaliśmy. Dziwnie się zachowywali i powiedziałem im, że od kąd są w gimnazjum to się zmienili na gorsze. Poszedłem sobie od nich mówiąc, że nie ma tutaj normalnych ludzi. Obrazili się na mnie. Po przerwie nadszedł czas na karny sprawdzian.

Wolny dzień.
Kolejny sen w szkole. Tym razem byłem w niej jednak nie było lekcji. Siedziałem na fotelu, którego w rzeczywistości nie ma i byłem nago <dodgy>. Panie przechodziły i się na mnie gapiły, mówiąc: Ładna sylwetka tymoteuszu. Śmiałem się XD. Potem przebiegła kolejna osoba i się gapiła jakby coś chciała XD. Rozmawialiśmy chwilę i się dziwne czułem. Byłem zawstydzony. Potem wstałem ale już ubrany i poszedłem na dół do sklepiku. Droge blokowała wielka taca drożdżówek. Zeskoczyłem, było półpientro więc nic sobie nie zrobiłem. Poszedłem do kibla, załatwiłem się i wróciłem na góre. Zobaczyłem kamery w kształcie krzeseł wtf. Dalej film się urywa.

LD.
Położyłem się spać i pojawiłem się we śnie. Klęczłame w nim i bylem nakryty kocem. Siedziałęm miedzy koleżankami. Wstałem i zdjąłem z siebie koc. Koleżanki mnie wygoniły :c. Miałem lewe oko zakryte kołdrą, a prawe poduszką. Kąt mojego pola widzenia wynosił gdzieś 50stopni. Zacząłem krzyczeć aby poprawić klarowność. Podziałało, czułem się jak na jawie i odczuwałem wszystko tak samo, jednak nadal coś zakrywało moje oczy. Próbowałem się tego pozbyć. Jednak nie mogłem. Zacząłem się rozglądać, planowałem czynności z listy.

Potem do pokoju weszła moja siostra z siostrzenicą i mnie obudziły :(.

Mam pytanie, jak się pozbyć tego czegoś co mi przesłania oczy? :/
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#20

------------------------Noc 05/06 lipca 2014r-----------------------

W nocy pamiętałem sporo snów ale w ostateczności ich nie zapisałem i po prostu zapomniałem. Zapamiętałem te, w których działo się coś ciekawego :P.

Upadek
Wraz z tatą i trzema siostrami wybraliśmy się do lasu. Szliśmy przez tunel, następnie był las i przez niego szliśmy parenaście minut. Następnie pod górę i ostatecznie doszliśmy na szczyt. Kiedy patrzyłem w dół, byłem przerażony. Nagle zepchnęła mnie moja siostra i upadłem na półkę skalną 5 metrów niżej.
Pomyślałem: Wontek umierania i cierpienia w moich snach pojawia się zbyt często. Czyli to też musi być sen! Zrobiłem TR i wynik pozytywny. Potem z rękami, nie widziałem nic dziwnego w rękach ale byłem pewny, że to sen. Wróciłem do góry i rozmyślałem. Jakby się tu dostać pod dom? Zobaczyłem las i pomyślałem, że przejście przez niego może być najnormalniejsze i, że za nim zobacze dom. Tunel też było widać. Rozejrzałem się do okoła i zobaczyłem drabinę, wspiąłem się na nią, chciałem zobaczyć co jest na górze. Drabina się wywróciła i spadłem na dół. Jednak nic nie poczułem. Ciągle mnie próbowała zagadać młodsza siostra, żeby stracić świadomość! Nie rozmawiałem z nią. Teren nagle się zmienił w jakiś opuszczony budynek. Chciałem z niego wyjść, miałem plan zaplanowany. Jednak na drodze stanęła mi moja siostra. Opętał ją jakiś demon. Zacząłem mówić modlitwę, której się nauczyłem wczoraj :P. Zaczęła się kulić i uciekała ode mnie. I w tym momencie.......Mama mnie budzi mówiąc : Synku? Wszystko w porządku? Mówiłeś przez sen. Myślałam, że ci się koszmar śnił. Ja do niej: Kurde mamo, miałem świadomy sen... Zapowiadał się tak fajnie.
Spojrzałem na zegar i była godzina 6. W takim razie sen był w miare głęboki, zasnąłem w nocy o 1:20. 5h i 40 minut, to gdzieś w trakcie 4 fazy mnie mama obudziła :/


[/color]
Zło i dobro.
Była noc. Padał śnieg i było chłodno. Siedziałem pod swoim blokiem. Zobaczyłem kolegę, który wychodzi z mojej klatki i zapytał się mnie czy ide z nim wyrzucić śmieci. Zgodziłem się i tak nie miałem nic do roboty. Szliśmy prosto, następnie skręcając w lewo ( omijając śmietnik ). Podrodze stała jego mama, przywitałem się i poszliśmy dalej. Po pewnym czasie znalazłem się na alejkach ( niedaleko łąk nowohuckich ). Siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Wstaliśmy i w oddali było widać śmietnik, do którego zmierzaliśmy. Troszke mnie cykor łapał, bo było ciemno i strasznie >_<. Nagle podeszła do nas mała dziewczynka, mówiąc słodkim głosem, czy nie mamy pieniędzy, czegoś do jedzenia i jakiegoś kryształu (ten kryształ podobno mial wielką moc). Mój kolega miał ten kryształ, dziewczynka robiła maślane oczka, ja uległem, a mój kolega jak skała nic nie robił i mówił jej żeby sobie poszła. W pewnym momencie ją uderzył, wywróciła się i płakała. Kolega uciekł, wsadzając mi do kieszeni kryształ. Dałem jej kamień i ona przestała płakać. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i po chwili wróciło do normy. Dziewczynka zniknęła, byłem lekko oszołomiony, na przeciwko mnie stała tabliczka jak z minecrafta z napisem : Dzięki za Caitlyn i Jinx. Nie zrozumiałem o co chodzi, ale te imiona to nazwy postaci z lola. Potem bez celu szedłęm ulicą i kiedy podskoczyłem
zrozumiałem, że coś nie gra. Zrobiłem zamierzonego TRa z nosem, pozytywny. Potem z rękami. Miałem 2 ręce napuchnięte. To nie był randomowy TR, tylko zrobiłem go czując, że już jestem we śnie. Ucieszyłem się i aby poprawić klarowność krzyczałem na całe gardło: To jest sen! To jest sen! Podziałało i z nocy zrobił się dzień, śnieg stopniał i same bodźce docierały do mnie z większą siłą. Zacząłem się rozglądać i zobaczyłem ładną dziewczynę. Wiadomo co było XD. Kiedy skończyłem weszła do mojego pokoju siostra hałasując co sprawiło, że mnie zaczęło wysysać i sen zamienił się w wyobrażenia, które serwował mi mój mózg :P. Dziwne uczucie przechodząc ze snu do wyobrażeń. :D



Ten tytuł taki, bo nie raz już w snach pojawia mi się wontek dobra i zła. Ja jestem kozłem ofiarnym, zawsze mi ktoś daje do znajomości, że ten ktoś jest zły i mam mętlik w głowie.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów akaKowalska akaKowalska 43 1,946 Wczoraj, 21:42
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 413 53,409 04-04-2024, 04:52
Ostatni post: Jestem Kiler
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 24 1,813 14-01-2024, 08:28
Ostatni post: Doysoyk
  Dziennik snów z całego życia ;] Rulez 50 29,055 28-04-2023, 21:45
Ostatni post: Rulez
  Dziennik snów Dawida szefer.post 15 1,082 19-03-2023, 22:03
Ostatni post: szefer.post

Skocz do:

UA-88656808-1