29-08-2024, 16:34
Noc 28/29 sierpnia 2024
Opisuję te sny po 7 godzinach od pobudki, więc niektóre wspomnienia uleciały. Kilka snów w ogóle zapomniałem. Tak czy siak - spałem 8 godzin, noc była bogata w fazę REM i sny o wyraźnej fakturze bogatej w emocje.
Szalony park rozrywki
Tułałem się po mieście. Pogoda szara, deszczowa, jakby jesienna. Stoję na chodniku i się rozglądam. Miasto było mi totalnie obce - wysokie budynki, szeroka i rwąca rzeka płynąca pomiędzy nimi, duży most, zakorkowane ulice. Wysiadłem właśnie z autobusu i idąc po tym mieście widzę wielki dźwig z bungee. Ludzie stali na jego szczycie i skakali. Pewna dziewczyna zapięła pas i skoczyła, bungee było wyjątkowo elastyczne, ponieważ mocno się rozciągnęło i na końcu wystrzeliło kobietę ponownie do góry. Dziewczyna krzyczy:
- "Cracovia!"
I straciła przytomność. Jej sznur rozciągał się coraz bardziej, aż walnęła w dźwig, który stracił równowagę i się przechylił. Miał wysokość blisko 40 metrów, więc nie był to dobry znak. Nagle ten dźwig zaczął się kręcić jak diabelski młyn, kobieta na bungee nieprzytomna, zastanawiałem się jeszcze czy żyje. Spojrzałem wtedy na swoje emocje, ale nie czułem empatii tylko dziwny rodzaj melancholii. Obok tego dźwigu był taki jakby wagonik dla ludzi czekających w kolejce. On też zaczął się kręcić potwornie szybko, a ludzie z niego zaczęli wypadać. Tragedia. Dźwig kręci się coraz szybciej, a kobieta wisi na sznurku jak zabawka i lata po mieście. Uznałem, że nie chcę na to patrzeć, więc wróciłem do swojego spaceru.
Opuszczona wyspa i posążek buddy
Jechałem po piasku w aucie z kimś mi bliskim. Byliśmy na wyspie, na wakacjach. Wysiadamy, ludzi na tej wyspie było bardzo mało, bo podobno trwał na niej stan wojenny. Klimat podobny do pustynnego, ale słońce nie świeciło, jakby było spowite za piaskiem unoszącym się w powietrzu. Lokalizacja była otoczona drutem kolczastym i krzakami. Żołnierze chodzili z kałachami, widziałem kilka czołgów, ciekawiło mnie ile czasu jeszcze tutaj spędzę. Idziemy do najbliższego budynku. Czułem adrenalinę, ale się nie bałem. Ten budynek zamienił się w łódź. Płyniemy i zostaliśmy napadnięci przez piratów. Miałem broń w ręcę, dostałem ją od miejscowego dzieciaka, uczył mnie jak ładować naboje. Załatwiliśmy kilka osób. Były momenty kiedy wybiegałem na burtę statku i obserwowałem wzburzone morze. Gdy dotarliśmy ponownie do portu - zrobiłem ostatni obchód po statku. W środku w kajucie stała półka na której były przeróżne figurki - liczne bóstwa z rubinowymi oczami, figurki zwierząt zrobione z gliny i drogich materiałów, maski. Szukałem posążka buddy. Znalazłem takowy - miał ciemny kolor i miejscami fragmenty złota i srebra.. Medytujący budda był szczupły, miał kręcone włosy. Takiego posążka szukałem, bo te grubiutkie buddy mnie nie interesują. Przez chwilę zastanawiałem się czy chcę go wziąć, ale uznałem, że mój czyn będzie miał konsekwencje, więc odpuściłem i go zostawiłem. Myślenie o konsekwencjach kilka pokoleń w przód było ciekawe. A może ktoś inny znajdzie ten posążek? Postawi go na półce, będzie na niego patrzył, a życie przewinie mu się za plecami? Ominie zagrożenie, lub przeciwnie? Efekt motyla.
Spacer po górach
Jestem z ojcem i kimś jeszcze w górach. Idziemy szlakiem, z którego widok rozpościera się na włoskie miasto. Ojciec mówi, że musimy wracać. Ja się upieram, że chcę iść na szczyt, który był już niedaleko od nas. Miałem wrażenie, że znam ten szczyt, jakby ukazywał mi się już wielokrotnie w snach. Idę pod górę i mijam wzniesienie, zastanawiam się jaki będzie widok. Czy zakręci mi się w głowie? Czy spadnę? Jak wysoko będzie w dół? Momentu bycia na górze już nie pamiętam.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.