15-08-2015, 23:38
<<================== 15 Sierpnia ==================>>
WOW...Poszedłem spać bardzo wcześnie bo wstaję wcześnie rano. Nastawiałem się na LD, ale nie przewidywałem go w pierwszym śnie... i nie takiego... Po tym LD/śnie o LD od razu wstałem go opisać. Odbił się na mnie na tyle mocno, że jeszcze przez dłuższą chwilę miałem dreszcze.
Uświadomienie nastąpiło w walniętym śnie, choć zaczynało się normalnie - od gry w Counter Strike'a, na mapie Italy (choć dawno w niego nie grałem). Chyba był ktoś obok, w każdym razie gra nie pochłonęła całej uwagi i starczyło jej na niespodziewaną wizytę projekcji w stanie nietrzeźwym. Później tłumaczyłem jej moje najnowsze hotkeye do myszki na kontrolowanie głośności i playlisty (polecam, super sprawa jak ma się całą kontrolę nad mediami pod myszką : D). Trochę się wydarzyło. Gdzieś tutaj odczułem przeskok. Możliwe, że już przed nim łapałem jakąś świadomość. Byłem w tym samym pomieszczeniu i słuchając projekcji jak gdyby to ja byłbym winny, walczyłem z moją wiarą w obecną chwilę. Robiłem TR'y, zawodziły. Z pomocą przyszedł mi TR Boost, który to stosuje już od dawna, ale pierwszy raz miałem okazję zastosować go we śnie. Polegał on na tym, że zrobiłem 1 mocny wdech bez zaciśniętego nosa po czym z zasłoniętym. Zadziałało lepiej niż przypuszczałem. Chciałem od razu odciąć się od tych porąbanych projekcji.
Sytuacja w której się uświadomiłem nie pozostawiła mnie bez efektów ubocznych. Towarzyszył mi lęk, do tego była noc. Przed wyjściem z podwórka musiałem zneutralizować jedną projekcję, miałem nadzieję, że się więcej nie pojawi. Lęki trochę osłabły. Szedłem wzdłuż ulicy. Akurat od moich sędziwych sąsiadów wyszła młoda rasta. Dobiegłem do chłopaków i spytałem się czy mi coś odpalą. Powiedziałem, że mogą to być nawet jakieś dopy, bo tak się składa - weszliśmy pod jakiś namiot - że to sen, więc mam wywalone. Jeden z nich wyjął jakiś pasek. Zamierzał podłożyć go pod paznokieć i obcinaczem do paznokci uciąć paznokieć. Wydawało mi się to po części normalne.
Źle się stało, że zauważyłem, że przeprowadza to na palcu gdzie praktycznie nie ma już co obcinać. "AUA KUR**"" - odczułem silny ból na palcu. "Przecież to nie ja obcinam paznokc.... AU!" - uciął następny. Nie podobało mi się to. Zabrałem pasek i wyszedłem. Szedłem dalej, trafiłem do jakiegoś lasu. Śledził, albo gonił mnie ktoś, jakaś magiczna postać. Lęki częściowo wróciły. Tutaj najlepszy moment z tego snu. Zażyłem tego sennego narkotyku. Droga za mną zaczęła zmieniać kolory i pływać a ja odczułem efekt, który znam już z jawy, jakim jest dłużąca się drogą. Teraz było nawet lepiej, biegłem w miejscu a kolorowa do bólu droga pływała przede mną. Byłem w szoku. Nie wierzyłem, że LD może zaoferować taką dobrą banie. Odwróciłem się, droga powoli wracała do normy. Chciałem zneutralizować tą postać za mną, ale obudziłem się. W sumie dobrze... wystarczy wrażeń na 1 sen... O_O
Rok temu połowa tego tekstu byłaby na niebiesko (dzisiaj pogrubionym tekstem ofc), ale od dłuższego czasu podchodzę bardziej restrykcyjnie do kwestii świadomości. Przez tę lęki miałem nikłe szanse złapać dobrą świadomość.
EDIT:
W dalszym śnie miałem jeszcze spory sen o LD. Najlepsze było prowadzenie autem (całkiem realistyczne) i teleport na hawaje z niedawnego snu (opisanego w tym dzienniku). Z tym, że w tamtym śnie była to czysta błękitna woda i dobrze nasłoneczniona plaża. Po teleportacji wylądowałem w podobnym, ale zaciemnionym i brzydszym miejscu.
<<==============================================>>
let's worship cats