Noc 08/06/2021
Dzisiejsza noc była ciekawa. Do teraz układam wszystko w głowie. Kilka dni z rzędu forsowałem WBTB i WILDa bez skutecznie. Lekkie zmęczenie dało się odczuć za dnia. Tej nocy totalnie odpuściłem. Pozostałem przy intencji i afirmacji. Przed snem co jakiś czas powtarzałem "Tej nocy zorientujesz się, że znajdujesz się we śnie". Delikatnie koncentrowałem się na tym co to znaczy.
Standardowo obudziłem się po 4-5h snu. Odpuściłem zanotowanie dwóch snów, których teraz już nie pamiętam :p. Ponownie powtarzałem afirmację, ale tylko kilka razy. Zwróciłem uwagę na fakt, że jestem w łóżku i że mogę się pojawić gdzieś w jakimś abstrakcyjnym miejscu.
Byłem na wycieczce klasowej. Byli ze mną wszyscy znajomi z liceum. Kluczowym momentem snu był moment na dużym moście. Most bardzo ładny, nie jeździły przez niego samochody, był symetryczny i droga miała kolor różowy. W pewnym momencie jeden ze znajomych wpadł na po*****y pomysł i zaczął odkręcać śrubki mostu. Most zaczął się chwiać i zacząłem walczyć o równowagę. Kilka osób wylądowało w wodzie, w tym sprawca. [..]
Po całej tej akcji zacząłem się zastanawiać co trzeba mieć w głowie by coś takiego robić. Ujrzałem mokrego sprawcę i chciałem go uderzyć. Wtedy doznałem konfabulacji, w której sam wiele razy niszczyłem mosty i wrzucałem ludzi do wody.
Po całej tej akcji przeniosło mnie na jakieś wesele. Pamiętam, że moje wyrzuty wobec sprawcy ucieleśniły się w projekcji sennej, była to jakaś kobieta. Działy się dziwne rzeczy, dwie walczące senne postacie, jedna podobna do woźnej, druga po prostu była mężczyzną. Cała uwaga ludzi z wesela została skierowana na bitwę. Ja pamiętam, że moją uwagę przykuła niska kobieta z krótkimi włosami. Po tej akcji miałem wizję walki dwóch postaci podobnych do zombie z nożami w rękach. Walczyły na dachu budynku, w którym odbywało się wesele. Było ciemno i klimatycznie.
Tutaj urwał mi się film.
W pewnym momencie znalazłem się na przystanku tramwajowym. Było widno, jakby był wczesny poranek. Siedząc na przystanku przede mną znajdował się pas tramwajowy, za mną była ulica, ale pamiętam, że przystanek rozciągał się też na ulicę (nie bylo tam barierek i był "peron"). Zdziwiło mnie to, bo w tym miejscu gdzie byłem, w realu tak nie jest. Zadałem pytanie do osób, które ze mną były czy to nie jest dziwne. Zrobiło się ciemno, głęboka noc, dookoła świeciły pomarańczowe lampy. Siedząc na przystanku ujrzałem niską kobietę z blond włosami, była mocno emocjonalna, ale mi się to spodobało. Podszedłem do niej i zaczęliśmy rozmawiać. Miała bardzo ładne oczy. Dookoła było z 10 innych sennych postaci. W pewnym momencie przerwałem dyskusję i powiedziałem.
- Haha, miło się rozmawia, ale to jest sen. Do zobaczenia. Prawdopodobnie jednym z czynników, który pomógł mi się uświadomić była obawa wśród tylu osób o wykonanie TR'a. Za dnia gdy robię TRy staram się robić to dyskretnie, ale obawa o krytykę w umyślę innych osób jest słyszalna.
Wstałem, odchodząc obserwowałem grupkę. Jedna z osób kiwała głową, jakby chciała mi dać do zrozumienia, że jestem dziwny. Zrobiłem TR'y, wszystkie pozytywne. Idąc przed siebie, zacząłem się zastanawiać, co chcę zrobić. Zacząłem krzyczeć głośno, by usłyszeć sen. Następnie ujrzałem na peronie tramwajowym murek z poręczą. Odbiłem się od ziemi i na niego wskoczyłem. Wszedłem na ulicę. Zacząłem krzyczeć i byłem ciekaw czy usłyszę echo. Było mizerne :p.
Obszar na którym się znajdowałem totalnie się zmienił. Stałem na pagórku pokrytym śniegiem i zacząłem się zastanawiać nad konfabulacjami sennymi. Konkretnie myślałem o słowach Incesa, "Wystarczy na chwilę się zamyślić podczas snu, żeby już załadować sobie głowę kilkoma latami konfabulacji".
Nie czułem konfabulacji, ale moje myślenie nie było w 100% jasne. Zacząłem się zastanawiać, ale bardzo subtelnie, czy obszar na którym się znajduję nie jest zbyt abstrakcyjny. Dziwiłem się, że na przystanku, którym się znajduję, pojawił się pagórek ze śniegiem. Zastanawiałem się, czy to jest ta tytułowa konfabulacja, ale uznałem, że jest to jedynie moje zaburzone postrzeganie. Wziałem rozbieg i chciałem zeskoczyć z pagórka. Tak zrobiłem i kiedy odbijałem się od pagórka, czas zaczął płynąć wolniej i wtedy pomyślałem, że lepiej jest się wznieść i polecieć. Przez chwilę potem latałem wokół śnieżnej krainy. Na "przystanku", który teraz w rzeczywistości był zaśnieżoną półką skalną, dalej stali ludzie, którzy jakby przypominali mi "stąd zacząłeś LD". W pewnym momencie moja uwaga wróciła i wróciłem na pólkę skalną. Powiedziałem "wystarczy, zrób coś bardziej rozwijającego". Rozejrzałem się dookoła. Na wprost mnie była zaśnieżona droga, wokół której były choinki, na lewo był pagórek z którego zacząłem lot. Kiedy szedłem w stronę drogi moja uwaga spadła. Zacząłem rozmawiać z senną postacią. Ujrzałem pusty obszar. Na tym obszarze stały dwie miski z pierogami. W pewnym momencie odtrąciłem senną postać i krzyknąłem
- "Wracaj!" - Chodzi o świadomość. Bardzo ciekawe było to doświadczenie, bo we śnie po prostu czułem, że odpływam. Często się to zdarzało.
Następnie skierowałem się na wprost tytułową ścieżką z choinkami. W połowie przypomniałem sobie, że chciałem rozejrzeć się wokół sennej krainy. Tak zrobiłem i objąłem wzrokiem cały obszar. Było ciemno, pod ścieżką był tunel, którymi jechały samochody, wokół tej ulicy były pomarańczowe lampy. Na wprost mnie obok drogi była jakaś wieś, na lewo był pagórek. Był to ciekawy widok. Po przejściu ścieżką znalazłem się w pomieszczeniu, w którym było dużo komputerów, ludzie grali tam na kompach. Chciałem usiaść na jednym miejscu i włączyć pornografię, ale uznałem to za głupi pomysł. Obróciłem się i zobaczyłem półkę z lekami i słodyczami. Zacząłem jeść cukierki czekoladowe smarties. Były mega smaczne i koncentracja na smaku utrzymywała mnie we śnie. Szukałem jakichś psychodelików czy czegoś innego. Nie wpadłem na pomysł by poszukać w kieszeni. Potem zorientowałem się, że moje oczy łzawią. Próbowałem przemrugać zamazany obraz. Zacząłem wtedy myśleć o tym, czy faza rem dobiega końca. Próbowałem się utrzymać we śnie, ale się obudziłem.
- "W końcu LD".
Byłem zadowolony. Była godzina koło 7. Pomyślałem, że przede mną jeszcze kilka godzin snu. Może uda mi się wyindukować kolejne LD.
W kolejnym śnie obserwowałem okolicę z okna mojego mieszkania. Ujrzałem tramwaj, który jechał po betonowej ulicy. Gdy zacząłem się zastanawiać, czy tramwaj nie jest zbyt ciężki by jechać po betonie, kawałek ulicy pękł i tramwaj się zatrzymał. Potem ruszył dalej i skręcił w lewo. Gdy skręcał, zastanawiałem się, czy się nie wykolei, ale tak się nie stało. Nagle znalazłem się pod blokiem i jechałem na bardzo ciekawym urządzeniu. Była to zielona klatka z kółkami. Myślami napędzałem mechanizm i jechałem drogą rowerową w mojej okolicy. Byłem ciekaw jak szybko mogę jechać. Po przejechaniu około 600m, wleciałem w barierkę i poleciałem do przodu. Gdy to się stało, zacząłem się zastanawiać, czy to może być sen. Zrobiłem TRy, pozytywne. Gdy się uświadomiłem, doznałem FA. Leżałem w łóżku. Obok był tata. Pamiętam, że zrobiłem sobie kanapki do jedzenia i zobaczyłem, że gdy spałem, to mój tata zjadł 2 moje kromki. Troszkę się zdenerwowałem. Potem znowu przysnąłem. W mini śnie słuchałem podcastu. Podcast był o mindfulness i jakichś terapiach. Potem ktoś zadał pytanie w podcaście o LD. Autor podcastu zaczął coś tam mówić o LD. Ja się wtedy przebudziłem w tym samym miejscu i zdjąlem słuchawki z podcastem. Wstałem z łóżka i wszedłem w apkę do liczenia kalorii i wklepałem makroskładniki kanapek, które zjadłem. W pokoju ujrzałem czwórkę moich znajomych z zajęć oraz Slavię ( Tak, tego z iSen ). Wśród nas była jeszcze niska kobieta, ta z dwóch poprzednich snów. Rozmawialiśmy o LD. Slavia miał zagraniczny akcent, konkretnie podobny do rosyjskiego xD. Potem rozmawialiśmy o forum, o tym jak działa i o kodzie źródłowym. Pamiętam, że zadałem pytanie czy strona jest napisana w PHP i to skrytykowałem. Potem zrobiłem TRa z dłońmi. Przez moment miałem 6 palców i się zdziwiłem. Powiedziałem to uczestnikom rozmowy. Powiedziałem, żeby zrobili TRy i dali znać po wyniku TR czy jesteśmy we śnie. Potem znowu zrobiłem TRy, ale były negatywne i zacząłem rozkminiać, czy mogę być we śnie. Z racji tego, że byliśmy w moim pokoju w mieszkaniu, słuchaliśmy głośno muzyki i zastanawiałem się, czy rodzicom to nie przeszkadza.
Potem na chwilę się przebudziłem.
Gdy ponownie zasnąłem, wróciłem bardzo szybko do tego samego snu. Zobaczyłem, że pokój jest pusty. Wszyscy zaczęli wychodzić z mieszkania i zapytałem
- czemu uciekacie?
Jedna osoba mi coś odpowiedziała. Potem zacząłem się zastanawiać, czy to może być sen i wykonywałem TRy z dłońmi, cały czas były negatywne. Przez moment widziałem 6 palców, ale nie wierzyłem, że to może być sen. Czułem zakłopotanie, bo nie byłem w stanie rozróżnić czy to sen czy rzeczywistość. Zacząłem się obawiać, że LD siadło mi na bani i że jestem w rzeczywistości. Chodziłem po mieszkaniu i szukałem oznak tego, że to sen. TRy z zegarami negatywne. Po pewnym czasie ujrzałem telewizor na ścianie, który dziwnie działał. Wtedy sięgnąłem do nosa, zrobiłem TR z nosem i był pozytywny. Moje wątpliwości się rozwiały. Ucieszyłem się i zacząłem krzyczeć. Podszedłem do okna. Za oknem było dużo śniegu i było widno. Wtedy powiedziałem
- "Jest 30 stopni i śnieg topnieje".
Śnieg zaczął topnieć, pojawiło się dużo wody. Wtedy zrobiłem kolejną fajną rzecz, która wyglądała na prawdę spoko.
- "Jest dzień i środek lata"
Za pierwszym razem się nie udało, ale za drugim spróbowałem delikatnie skoncentrować się na tej wizji.
Nagle niebo zaczęło się obracać i zmieniać barwę z białego, potem na głęboki błękit i zobaczyłem na niebie słońce, które przemieszcza się po nieboskłonie. Był to na prawdę fajny widok. Poczułem się jak w planetarium.
Potem odszedłem od okna i wpadłem na pomysł, by porozmawiać z senną postacią o sobie. Podszedłem do brata, który grał na kompie. Moja świadomość była troszkę zachwiana, bo pytania nie były do końca rozsądne.
- "Słuchaj, umiałbyś rozwiązać równania Einsteina?" zapytałem.
- "Eee." Senna postać zaczęła się zastanawiać.
- "Może gdybyś miał jakieś pojęcie o tych równaniach lub je spróbował przeanalizować to może by nam się cos udało" odpowiedziała.
- "Wiem, ale to oczywiste. Nie dałbyś rady sam na coś wpaść?" powiedziałem.
- "To trudne i sam nie wiem" odpowiedziała. Ujrzałem zakłopotanie na twarzy sennej postaci i wróciłem do planu.
Stanąłem na parapecie okiennym i przed skokiem zrobiłem TR. Sam upadek był pełen we wrażenia zmysłowe. Wylądowałem na śniegu, poczułem upadek na ziemię. Zacząłem się rozglądać i z tyłu głowy miałem intencję, by pozostać uważnym. Na środku placu zabaw, na którym byłem, ujrzałem zwykły samochód. Wtedy pomyślałem, że spróbuję poprowadzić samochód we śnie. Ktoś był w środku i poprosiłem tę osobę, aby wyszła. Wtedy stwierdziłem, że po co mam prowadzić jakiegoś gruchota, jak mogę poprowadzić sportowy samochód. Pomyślałem, że Tesla musi być gdzieś w okolicy. W mojej głowie utworzyłem skojarzenie, że Tesla musi być zaparkowana na parkingu za mną. Gdy się rozglądałem i zacząłem obracać, obudziła mnie kosiarka za oknem. W międzyczasie mialem jeszcze jeden wyraźny sen.