22.04.2011 rok
Dziś dwa sny xD Jeden na prawdę zabawny, drugi wręcz przeciwnie..
1st dream.
Kupiłam z przyjaciółką po jednym chomiku (samiec i samica). Wrzuciłyśmy je do jednej klatki i po chwili zaczęły kopulować
Bezwstydnie na naszych oczach
Po krótkim czasie zaczęły się rodzić małe chomiczki . Dużo małych chomiczków (chyba z 5 ). Szybko wybiegłyśmy z domu, żeby wszystkim powiedzieć i znalazłyśmy się na korytarzu w szkole. Schodziłyśmy w dół, a tam jeden z zaginionych chomików Marty. Idziemy dalej, a tam drugi. Ten drugi miał na imię Munio. Co najlepsze kiedy wzięłam go na rękę to Munio założył nóżkę na nóżkę, na stopach miał koturny i zaczął pić kawkę z filiżaneczki jak największa dama. W pewnym momencie Marta powiedziała : Patrz! Ma stopy puent III stopnia! Ja tak patrzę i mówię: No rzeczywiście! Wooooow!
Cały czas się śmieję, jak przypominam sobie tego Munia xD
2nd dream.
Szkolna aula. Dużo ludzi, zasadniczo to cała szkoła. Każda klasa miała przygotować swoją wersję Opowieści Wigilijnej. IIIa (czyli moja) nie wiem dlaczego ,nie zrobiła opowieści wigilijnej Dickensa tylko przedstawiła jak wygląda u nich wigilia klasowa. To był raz.
Następnego roku, nadal byliśmy IIIa i wszystkie klasy "zostały na tych samych miejscach". IV b przygotowała fajny spektakl. Była podłożona muzyka, taka bajkowa a Mateusz był wróżkiem i miał różdżkę z gwiazdka na końcu. Cały czas coś opowiadał. Miał inny głos, bardziej delikatny. Świetnie współgrał z muzyką ( ten głos ). Już nie pamiętam co mówił, ale była sytuacja, że siedziały Ella i Kinga (z mojej szkoły). Mateusz wziął jedną z nich (chyba Kingę) za rękę, co wzbudziło wielkie ooooch na sali. Obrócił wokół niej różdżkę i ta zamieniła się chyba w Scrooge'a. Później wziął za rękę Ellę i ją najpierw okręcił bardzo zgrabnie wokół jej osi, a potem dopiero zaczarował. Ona zamieniła się w białoczarnego Scrooge'a. Wszyscy byli zbulwersowani, dlaczego jest tam dwóch Scroog'ów, jeden ten z przeszłości a drugi z teraźniejszości? Mateusz to wyjaśnił i było cicho. Jak skończyli, nadeszła kolej na nasze przedstawienie. Identyczne jak rok temu. Na środku był stół na którym było ciasto,. Weszliśmy na scenę - Marta i ja. We śnie właśnie tego dnia Bethka miała mieć urodziny. No więc ja krzyknęłam : Śpiewamy Sto lat dla Kingi która ma dzisiaj urodziny! Wtedy wszyscy powinni wejść na scenę. Ale nikt tego nie zrobił. To ja, coraz bardziej wkurzona (nie zdenerwowana o dziwo), powiedziałam : ZAPRASZAM KLASĘ III A! Niektórzy tam się wahali, ale nie podeszli. Marta zbiegła ze sceny i zostałam sama. Oznajmiłam wszystkim donośnym głosem : Bardzo mi przykro, ale klasa IIIa jest dziś niedysponowana. Ukłoniłam się i zeszłam do pierwszego rzędu gdzie gdzie siedziały dziewczyny z mojej klasy (była tam jedna Sandra z mojej starej klasy ). Wszystkie szlochały. Ja natomiast byłam wkurzona nie na żarty. Usiadłam między nimi i mówiłam: Za*ebista ku*wa klasa. Nie ma co ku*wa. Zgrana jak ja pie*dole. Dziękuję wam ku*wa. Ja pie*dole, kur*a mać... dziękuję wam. I wyszłam powoli, bo kolejna klasa musiała wejść na scenę i nie mogłam przejść przez drzwi. Byłam cały czas nabuzowana. Dopiero jak wyszłam to zaczęłam płakać. Łzy leciały strumieniami z moich oczu. Szłam dokądś i usłyszałam Mateusza. Ale nie poszłam w jego kierunku. Koniec..
Spałam 9 godzin