NeuroWonderland
Budzę się, zapalam lampkę nad łóżkiem. Nie pali się, zapaliła się tylko taka miedziana siateczka na powierzchni żarówki. Nie oświetla to pokoju. Czuję, że coś jest nie tak. Wstaję i idę do dużego pokoju, tam tak samo i w kuchni także. Myślę sobie, że wyskoczę przez balkon, ale lepiej nie, przecież to nie sen. Koty biegają po dużym pokoju, jeszcze uciekną, gdzieś na noc. Te koronki na żarówkach nie dają mi spokoju. Idę, budzę siostrę. Robię jeszcze tr z nosem, jednak to nie sen. Siostra budzi się, jest zła, że ją w środku nocy budzę. Wstaje i zapala wszędzie światła. Świeci się normalnie, a ja myślałem… Gaszę światła i się kładę spać. Budzi mnie melodyjka wydawana przez podskakujący brylancik w aplikacji, którą mi siostra w międzyczasie zainstalowała w telefonie. Ustawiona była na 16 w nocy (albo 4). Przewijam ją i przechodzę do następnej strony czy karty. Chcę to wyłączyć, ale nie wiem jak. Jest opis aplikacji i, że cena to $4.99. Wyłącza się jakoś, a ja już po chwili zasypiam (budzę się).
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Śniło mi się, że siostra wypożyczyła pewną grubą starą książkę. Była bardzo mi znajoma, jednak nie mogłem znaleźć jej tytułu i nie do końca wiedziałem co w niej było takiego znajomego. Wiedziałem, że będzie to coś ciekawego. Książka miała dużo kolorowych ilustracji. Szukałem pewnej postaci. Wiedziałem, że musi się znajdować w tej powieści. Był nią chyba zając (albo królik), ale nie byłem pewien. Nie znalazłem jej. Może przeskoczył do innego opowiadania? Książka miała na okładce numer w kółku. Powiedziałem siostrze, że ta książka ma dużo części, około dziewięciu i w bibliotece pewnie będą braki. A ona na to, że wie, i że ta książka ma więcej części, dwadzieścia, a może i dziewięćdziesiąt.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Zima, ciemno, pada śnieg. Jadę z kolegą na sankach. Kto je ciągnie? Nie wiem. Chyba Nikt. Widzę jakiś obiekt lecący na niebie. Opada powoli w naszą stronę. Chcę to złapać. Kolega też, ale to mi się udało. Chwytam to. Wygląda jak świecący punkcik, ma dołączonego w kształcie czegoś z elektroniki. Rozbłyska i się roztapia, wsiąka w moją skórę. Wiem już, że to jest coś co przyleciało z kosmosu od obcych. Zmienia DNA. Czuję przez chwilę zimno w nogach. Tak jak ci obcy moje ciało nie zamarznie nawet na ekstremalnym mrozie. Przeżyję nadchodzącą epokę lodowcową. A jak kolega też chce niech poczeka na następny "kosmiczny płatek śniegu". Wstaję i idę w śnieżycę.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Jestem w tej chatce śmietnikowej, wyrzucam śmieci. Zauważyłem różne ciekawe rzeczy wyrzucone przez innych ludzi. Miałem już pooglądać co tam było, gdy ktoś wtedy wszedł. Nie chciałem być posądzony o bycie bezdomnym, więc niczego nie ruszałem. Bezdomny coś zabrał, jakąś małą wąską skrzynkę. Wychodząc, powiedział "do widzenia". Też wyszedłem.

Zauważyłem, że na moim czytniku są wszędzie naokoło rysy. Zapewne to koty podrapały. A przecież nie zostawiałem go nigdzie. Przechodzę do następnej strony i widzę, że to jednak było jakieś zdjęcie. Na tej i na poprzedniej stronie były zdjęcia przedstawiające dywany z frędzlami. Te frędzle były podobne do rys. Dywany były prawdopodobnie odniesieniem do Orientu. Dalej było zdjęcie młodej kobiety. Uśmiechała się. Książka miała w tytule coś o "naszym świetle" i była o psychologii ezoterycznej.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Poszedłem z niby znajomym w też niby znane mi miejsce z płyt betonowych, gdzie ponoć kiedyś tam już byłem. Rosły tam olbrzymie paprocie. Powiedziałem temu znajomemu, że poprzednim razem to mogłem ich dosięgnąć, teraz już nie, tak bardzo urosły od tamtego czasu. Od jednej paproci do sufitu (było to na zewnątrz, więc nie wiem skąd się wziął jakiś sufit) i do podłoża odchodziły nicie pajęcze. U góry zwisał wielki pająk. Kolega zaczął przyciągać go nicią. Nakierowywał go na mnie. Zacząłem biec. Pająk trafił we mnie i się odbił. Zauważyłem więcej podobnych pająków naokoło. Dobiegłem do drewnianego stolika, niedaleko było morze. Znajomy też już tam był. Wziąłem niewielkiego kamienia i go lekko nim uderzyłem. Położyłem kamień na stoliku. Zdenerwowany, pytałem się go, czemu mnie straszył tym pająkiem. I powiedziałem, że skoro ten kamień ma wartość 5zł to osa 10zł (to były chyba takie majaki senne, bo nie wiem o co mi chodziło). Potem było jakieś rodzinne spotkanie. Jedna z ciotek już zamówiła u nas ciasto specjalnie dla niej. Abo to słodkie ciasto truskawkowe na blasze zostało dodatkowo dla niej jak już wszyscy się rozejdą. Jadłem to właśnie ciasto. Miało śmieszne wzorki zrobione z przyprawy z papryki. Nie jestem pewien czy było truskawkowe. Jeszcze czytałem informację o tym, że wyziewy czy jakieś promieniowanie z pralek oznaczonych literą B działa źle na mózg. Patrzę na bok pralki, a tam wielka litera B naklejona.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Pokazało się przejście na plażę. Ta plaża była mi już znana, wiele razy tam przebywałem w snach. Plaża ta znajduje się na wyspie. Razem ze mną były jakieś dziewczyny. Chyba też je znałem z innych snów. Weszliśmy na plażę. One miały grać jakieś role. To wyglądało jak wanna. Tak, to była duża wanno plaża. Wiedziałem, że to wanna, ale nadal sennie uważałem ją za plażę. W piasku w wodzie znalazłem ozdobne czarne nożyczki. Wyciągnąłem następne kilka podobnych nożyczek. Położyłem je z boku, aby je później zabrać. Te dziewczyny były nagie i były blisko mnie, opierałem się o nie. Widziałem je tylko kątem oka. Pomyślałem, że aby obejrzeć ich grę aktorską, czy cokolwiek one robiły czy się bawiły, należało by wyjść z tego telewizora, w którym to się dzieje (tutaj wanny). Zaśmiały się zgadzając się. Był tam też mój niby znajomy. Usiedliśmy kilka metrów od wanno plaży na chodniku-molo odchodzącym o niej. Znajomego też jakoś nie widziałem, niby był, ale go nie było. Z zewnątrz zobaczyłem wreszcie te dziewczyny. Niestety widok był niewyraźny, bo było za daleko i unosiła się para wodna. Zauważyłem tylko, że jedna z dziewczyn była ciemnoskóra.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Ta wanno plaża ,to normalnie stała czy do góry nogami?
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Normalnie. Czemu miała by stać do góry nogami? Woda by się wylała.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
W dużym pokoju były ustawione dwa stoły. Były chyba stare szafki z barkiem. Ciocia opowiadała o tym, że ostatnio znalazła u siebie w domu karalucha. Patrzę a za nią na stole coś się porusza. Karaluch. Mówię cioci, że u nas też właśnie w tej chwili chodzi karaluch na stole. Nie spojrzała się, nie zwróciła uwagi na to co jej przed chwilą powiedziałem. Tylko o czymś gad, gada i gada. Ten karaluch był jasno brązowego koloru, wręcz takiego cielistego. Zmieniał się. Był teraz podobny do małego ludzika. Pomyślałem, że to może jeden z tych złośliwych krasnoludków ze snów. Ale nie, był tylko podobny do ludzika. Na drugim stole pojawił się drugi taki karalucho ludzik. Wyjadał właśnie coś z talerzyka. Dopiero teraz mama i siostra zauważyły robale. Chyba zaczęły krzyczeć czy coś i szybko szły je pozgniatać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Miałem wokół szyi założoną jakąś chustę. Było to niewygodne. Zdjąłem chustę i wstałem z łóżka. Miałem w ręku majtki. Chusta zamieniła się też w majtki. Nie wiedziałem, które są moje. Losowe wyrzuciłem do kosza na śmieci. Usłyszałem muzykę graną u sąsiadów z góry. Śpiewał Wiśniewski z Ich Troje, "...a jego arka przetrwa..." Patrzyłem przez okno. Było jasno. Widziałem jakby skompresowane kilka godzin w jednej chwili. Zmieniało się światło, a cienie się przesuwały.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1