Podzielę się tym, co działo się ostatnio
07.01.22r
W tym dniu rano wcześnie wstałem i włączyłem zajęcia na komputerze. Słuchałem tego co leci w tle leżąc w łóżku. Byłem bardzo zmęczony, ale zachowywałem uwagę. W którymś momencie nie było już słychać wypowiadanych treści. Miałem to sprawdzić, ale stwierdziłem że pewnie przerwa jest więc nie ma takiej potrzeby. Byłem też tak senny, że wręcz przykuty do łóżka i takie usprawiedliwienie było wygodne. Uwagę wciąż zachowywałem, na wypadek gdyby znowu ktoś coś zaczął gadać. Przed oczyma zaczęły pojawiać się wielokolorowe geometryczne wzorki i również poczułem ściskanie z mrowieniem w skroniach. Po chwili widziałem błękitne niebo. LD było krótkie, mało wyraźne i zmieniało się na moich oczach. Pierwszy raz udał mi się 100% WILD. Warunki do samego wejścia w sen - idealne, ale do snu moim zdaniem słabe. Bardziej myślałem o rzeczywistości, niż o samym śnie, co miało znaczenie.
08.01.22r
Uświadomiłem się prawdopodobnie w jednym z pierwszych REMów po połączeniu pewnych faktów. Wydarzenie z przeszłości we śnie miało inny ciąg wydarzeń, niż w rzeczywistości. Pomyślałem 'Przecież to wcale nie było tak'. Wtedy wiedziałem już, że jestem w 'innym świecie' (≧▽≦). Znajdowałem się na dworze, jest ciemno, wydałem komendę 'Niech stanie się światłość'. Niebo zaczęło mieć kolor czerwony. Chwilkę później urwał mi się film, więc i LD się skończyło. Pierwsze LD, które nie skończyło się pobudką - dziwne
Obudziłem się przy pomocy zwykłego budzika po to, by zrobić próbę WILD. Plan był taki, żeby puścić sobie coś na słuchawkach bardzo cicho. To miało służyć za moją kotwicę, ale stwierdziłem, że co jeśli się obrócę i przygniotę telefon w rezultacie niszcząc wyświetlacz. Odpuściłem więc ten pomysł i przystąpiłem do WILD. Kotwicą miała być więc obserwacja wrażeń wzrokowych (Podaje się, że najlepszą kotwicą jest odbieranie oddechu. Ma szereg istotnych zalet, ale u mnie nie sprawdza się bo z czasem oddech zaczyna się spłycać, a ja mam wrażenie duszenia się. Wiem że to złudne i można to przetrzymać, ale tak tego nie znoszę, że nie jestem w stanie. Kiedy sam spłycę oddech to tego nie czuję ale podobno mamy go obserwować, a nie kontrolować. Nie tak dawno zrobiłem DEILDa z takim samowolnym spłyceniem, ale nie wiem, czy w przypadku WILD będzie skuteczne) . Nic interesującego się nie działo a ja miałem obawy, że jak tak dalej pójdzie to mój umysł się wybudzi na tyle że nie zasnę jeszcze raz, a ja wolałem uniknąć takiej sytuacji. Stwierdziłem, że zasnę sobie normalnie. Miałem sen zwykły. Uświadomiłem się przez zwrócenie uwagi na szczegół przedmiotu który miał na sobie inne nazewnictwo, niż powinien mieć w rzeczywistości. Byłem wtedy z kolegą w pomieszczeniu. Po zorientowaniu się wywiązał się krótki dialog:
- To wszystko jest snem. Dajesz wiarę?
- Ale jak to snem? Nie rozumiem o co ci chodzi.
- No to patrz na to.
Zacząłem lewitować, a następnie chciałem wylecieć przez okno. Widziałem, że przecież tam jest szyba i wyobraziłem sobie uczucie, jakie towarzyszy podczas przenikania. To było coś takiego, że jednocześnie wyobrażałem sobie to uczucie i przenikałem przez tą szybę. Chyba zaczynam powoli łapać, jak odbywa się kontrola tego świata. Na zewnątrz generował się świat, który nie miałby prawa istnieć. Nie można zbudować blokowiska w miejscu, gdzie jest pełno urwisk i ogromnych gór. To wszystko było piękne i bardzo wyraźne. Nigdzie na świecie nie ma tak wysokich i ciekawych kształtem gór, a tym bardziej pokrytych tropikalną roślinnością. Latałem sobie w ten sposób, jak pływa się żabką. To wszystko było bardzo intrygujące.
Co ciekawe zawsze po obudzeniu się leżę na plecach, a nigdy na nich nie zasypiam.
Zauważyłem, że LD ze zwykłego snu ma pewien schemat powstawania. Na początku snu ląduje się w środku wydarzeń. Wszystko biegnie intensywnie, dużo się dzieje. Z czasem fabuła snu zwalnia. Rzeczy przestają dziać się bardzo szybko i pojawiają się myśli. Dochodzi w końcu do tego, że można się zorientować o tym, że jest to sen.
Po uświadomieniu nie mam już takiego szoku, jak wcześniej. Zaczynam przyjmować to na chłodno, dzięki czemu ostatnio nie musiałem się 'ratować'
Co do mojej praktyki, to nie przykładam się tak jak na początku. Po prostu nie odpuszczam - tylko tyle, a efekty mam lepsze niż wtedy, kiedy poświęcałem więcej czasu i energii. TR wgle nie robię. Snów też nie zapisuję, a pamiętam je tak samo jak wtedy, kiedy zapisywałem. Robię co innego - po prostu jak mam zupełnie wolną chwilę, kiedy nie muszę nic robić to zdarza się, że myślę o swoich snach, nawet o tych mało wyraźnych - są interesujące, do tego afirmacje przed snem i WBTB. Wolę cieszyć się tą materią bez presji, że chcę mieć LD i koniec. Podoba mi się praktycznie wszystko co śnię, więc nie narzekam :-D Ostatnimi czasy zasypiam z zadowoleniem i zaciekawieniem, co tym razem się przydarzy. Sny działają na mnie bardzo pozytywnie. Mam dużą motywację, nawet do robienia nudnych, ale potrzebnych rzeczy. To jest spoko. Myślałem, że nie mam predyspozycji do LD. Nic bardziej mylnego, jak się okazało.