Dziennik snów Aylo
#51
Hhahaha to mnie rozwaliło  :))
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#52
24.12

Trzeba się brać za dziennik bo pierwsze takie długie wolne od porannego wstawiania od jego założenia, czyli piękna sposobność do LD. A i trochę z pamięcią ostatnio gorzej bo nie zapisuje.

Siedziałem z kumplami u mnie w pokoju. Robiliśmy jakąś małą imprezkę. Ja piłem tylko alkohol, oni mieli jeszcze do tego baczke. Wbili bicie i wyszli zajarać na balkon. Miałem nadzieję, że mocno ich sieknie żeby było zabawnie. Liczyłem buchy, jeden, dwa, trzy, cztery a przy piątym do pokoju weszła mama. Nie przejąłem się tym, bo sam nie paliłem. Bartosz w odruchu jednak rzucił lufkę na podłogę. Mama wyszła. Powiedziałem mu że spokojnie, mam gdzieś jakąś starą lufę. Chłopacy byli jakoś cicho, nic między sobą czy do mnie nie mówili, chyba, że sam się do nich z czymś zwróciłem. Usiadłem na łóżku które rzecz jasna było totalnie nie w tym miejscu w którym być powinno z piwkiem i obudziłem się.

---

Czekałem z kumplem na samochód, który miał nas zawieźć do jego domu. W oczekiwaniu puściłem mu nutkę i spytałem co o niej sądzi, głównie chodziło mi o intro. Dźwięk był jednak mocno zniekształcony.
Pojawiłem się przed tawerną z Gothica 2, byłem Bezimiennym. Kumpel wciąż był obok mnie. Powiedziałem mu, że nie będzie mnie widział jak pójdę za drzewo na przeciwko. Udałem się tam i usiadłem, następnie opuściłem ciało i stałem się kamerą by zaobserwować z każdej strony czy na pewno mnie nie widać. No tak średnio bym powiedział, nogi wystawały. 

---

Siedziałem z kumplem który rzucił lufką w pokoju. Powiedziałem, że idę po coś do jedzenia. Zszedłem na dół. Oprócz jedzenia z półki wyjąłem przedtreningówke. Była mocno ciepła, pomyślałem, że to musi być przez piekarnik sąsiadujący z półką. Wypiłem ją na raz, już czułem jak wstępuje we mnie energia. Rodzice w salonie spytali się mnie co tam wziąłem. Mefedron - odpowiedziałem, chociaż na myśli tak na prawdę miałem jakiś inny narkotyk. Uśmiechnęli się. 

---

Byłem w szatni w mojej szkole, było dosyć tłoczno. Przyuważyłem dużo starszego gościa o którym wiedziałem, że jeżeli choć leciutko go sprowokuje to się na mnie rzuci. Zasnąłem siedząc na ławce.
LD
Obudziłem się w tym samym miejscu, w ogóle ciężko to nazwać pobudką bo było to jak sekundowe zamknięcie oczu, no ale ja to tak z interpretowałem. No i dobrze, bo od razu wiedziałem, że śnie bez żadnego TR. Napierałem chwilę na metalową siatkę oddzielającą klasowe szatnie żeby sprawdzić przez ile będę napotykał opór, a kiedy zgodnie z moją wolą przeniknę przez nią. Jakieś dwie sekundy. Obok mnie był znajomy ze szkoły, miał znudzoną minę. Z uśmiechem na twarzy powiedziałem mu żeby się rozchmurzył, ponieważ zaraz przyzwę tu dla nas jakieś dwie lubieżne kurwy. Skupiłem się na przywołaniu dwóch kobiet. Nic nie pojawiało się w miejscu które wyznaczyłem. Pomyślałem, że spróbuje inaczej. Wyobraziłem sobie, że stoi za mną i z pewnością, że tam będzie odwróciłem się. Rzeczywiście za mną leżała ciemna formująca się sylwetka. W końcu przybrała postać dziewczyny. Pocałowałem ją, ale trochę opornie mi szło bo moje usta były jakieś przyblokowane. Niestety zapomniałem o koleżce obok. Obok mnie pojawił się owy agresywny gość z początku. Sprzedałem mu hita w kinol. Zaczęliśmy się tłuc. Było to świetna zabawa, testowałem przeróżne kombosy i ruchy. Obserwowałem, czy mnie to męczy, ale nie. Pomyślałem, że mam nadzieję tylko, że w realnym świecie przez sen nie powiedziałem coś do tego gościa lub nie wykonałem jakiegoś ruchu, bo będzie nieciekawie (wciąż myślałem, że zasnąłem w tej szatni). Przypadkiem w szatni naprzeciwko dojrzałem piękną blondynkę. Podszedłem do niej i przekonałem ją do zabaw i harców, choć na początku nie była pewna. To był chyba mój najlepszy stosunek jak dotąd w snach. Podczas niego ostrość i jasność snu bardzo się wyostrzyła, aż było to dla mnie lekko zdumiewające. Pod koniec obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#53
26.12

W półśnie spostrzegłem, że choinka w moim pokoju jarzy się na czerwony kolor. Pomyślałem, że musi siedzieć w niej demon. Próbowałem się obudzić, ale wychodziły mi tylko lekkie drgania ciałem. W końcu zleciałem z łóżka i położyłem się ponownie. Następnie udało mi się wstać, ale miałem jakieś bardzo nikłe czucie w nogach. Gdzieś poszedłem. W końcu obudziłem się naprawdę, no i sobie myślę, że co teraz niby. Pieprzyć tą choinkę idę spać dalej bo co ja mam robić. Po kilku sekundach zapadłem w sen, zaczęły się mocne hipnagogi świsty zakłócenia itp. Zamknąłem oczy i czekałem aż wejdę w sen. Sen jednak nie nadchodził, a dźwięki zaczęły przeradzać się w typowe audio z horroru. Obudziłem się raz jeszcze i znów zapadłem w pół sen, teraz jednak wchodząc w głąb hipnagogów wyobrażałem sobie gigantyczną orgie. Nie pamiętam czy udało mi się do niej wejść, chyba nie.

LD
Prawdopodobnie nie pamiętam początku snu w którym się uświadomiłem, bo tu od samego początku wiedziałem, że śnie bez jakiegoś konkretnego powodu.
Byłem w mojej szkole, jednak bardzo mocno zdeformowaną przez sen. Stałem na jakimś mini ringu, nauczycielka oznajmiła mi, że występuje w zawodach sztuk walki. Dała mi długi kij. Powiedziała, że to turniej drużynowy. Zaczęła tłumaczyć zasady. Jedna z nich mi się nie spodobała, to znaczy do przeciwnika nie można podchodzić bliżej niż metr. Zacząłem się z nią wykłócać że nie ma to najmniejszego sensu. Do mojej drużyny doszedł jakiś gość z podstawówki, a w drużynie przeciwnej były jeden chłopak i dziewczyna, również z podstawówki. Mieli drewniany oręż, topory i w ogóle. Zdenerwowany miałem już powiedzieć, że nie biorę w tym udziału, jednak zagapiłem się i już zaczęło się odliczanie. No dobra, w takim razie jedziemy. Jak można się domyślić moi przeciwnicy nie mieli za dużych szans, kilkoma pchnięciami, ale nie za mocnymi wypchnąłem ich za ring. Zrobiłem to tak zręcznie, że widownia zaczęła bić mi brawo. Przeszliśmy do pół finału który miał odbyć się obok na lodowym ringu. Super. Odleciałem kawałek w stronę supermarketu. Spotkałem w nim kumpli. Zastanawialiśmy się, gdzie by tu zapalić buszka. Zaproponowałem wjazd towarowy za biedronką. Wszyscy się zgodzili. Niestety nagle znikąd nadjechał g i g a n t y c z n y buldożerokombajn kierowany przez znajomego który mielił wszystko na swojej drodze. Zaczął właśnie od tego wjazdu towarowego. Poleciałem do góry przenikając przez sufit obserwując to ciekawe zjawisko. Kierował się w stronę szkoły. Zawieszony w powietrzu obserwowałem jak szkoła wraz z dziećmi jest mielona. Obudziłem się.

Jakieś gówniane te sny dzisiaj.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#54
Uwielbiam czerwony kolor! Leci plusik za to. No i oczywiście za przenikanie przez sufit, tak bardzo mi obce w ostatnim czasie.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#55
04.01

Ciekawe hipnagogi. Zasypiając zacząłem słyszeć szumy i gwar różnych głosów w swoich uszach. Pomyślałem, że to dobra sposobność do wejścia w sen. Szumy się nasilały. Jak zawsze przyszło mi do głowy, że zaraz może mnie odwiedzić czarna postać. Rzeczywiście, kilka sekund po tym z ciemności wyłowiła się czarna sylwetka jakiegoś kościotrupa. Coś do mnie mówił i przybliżał się. Na moment serce mi przyspieszyło, ale pomyślałem, że strach to jeszcze będzie napędzał. Totalnie się uspokoiłem. Szkieletor stanął w miejscu. Po jakimś czasie ignorowania go znów zaczął się przybliżać i mówić do mnie grubym głosem. Jedyne zdanie które pamiętam to "Do której gimbazy kurwa chodzisz? (?)". Chwycił mnie za podbrzusze, potem za głowę. W końcu zniknął. Przede mną pojawiła się jakaś biaława kulka. Raz po raz próbowała uderzyć mnie w twarz ale nic nie czułem. Stwierdziłem, że będę musiał leżeć tak jeszcze bardzo długo żeby zasnąć, bo pomimo hipnagogów czułem się bardzo pobudzony więc postanowiłem się obudzić. Było to tak płytkie, że mogłem wykonywać minimalne ruchy ciałem bez pobudki.


05.01

skromny L D
 Stałem w swoim pokoju, było ciemno. Wiedziałem, że śnie, z jakiegoś powodu opanował mnie strach. Zamknąłem oczy, żeby nie dać szansy scenerii na nieprzyjemności. Pomyślałem jednak, że przecież nie jestem wolny od dotyku. Faktycznie, po kilku sekundach poczułem zimną dłoń na brzuchu. Poczułem niesamowitą adrenalinę. Tak myślałem ostatnio, że nie przeszkadzają mi takie sny, niby się boje, ale wiem że nic mi się nie stanie więc traktuje to jak dobry horror. W końcu otworzyłem oczy. W pokoju były dwie inne osoby. Chciałem wyskoczyć przez otwarte okno, ale gdy spojrzałem na wysokość dzielącą mnie od ziemi postanowiłem sprawdzić TRem czy aby na pewno śnie. Wszystko gra. Znowu ustałem na parapecie i znów poczułem mocną niepewność. Jeszcze jeden TR. Dla pewności próbowałem przywoływać jakieś elementy obok tych dwóch typów. Gdy po kolei pojawiło się 5 wielkich filiżanek z wodą już nie miałem wątpliwości. Wyskoczyłem przez okno i poleciałem. Dwie postacie wyleciały zaraz za mną, goniły mnie. Jeden zakończył pościg dosyć szybko przez kolizje ze słupem.

07.01

 Byłem w pokoju z czterema osobami. Dwójka partnerów, trzeci niepowiązany z nimi diler i jakiś randomowy gość. Diler miał walizkę którą otworzył żeby obejrzeć zawartość. Do jednego dna była przyczepiona dosyć duża kartka z jakimś napisem. Wiedziałem, że te słowo jest bardzo istotne i jeśli diler jej nie zauważy będzie miał poważne kłopoty, bo ta dwójka próbuje go oszukać. Właściciel walizki jakimś cudem nie zauważył tej kartki. Zamknął ją i dokonał transakcji z dwoma oprychami. Gdy wyszedłem z nim z budynku świat zaczął się walić, uciekaliśmy podziemnym, lekko zalanym przejściem.
 Cofnąłem się w czasie. Gość znów dopiero co otwierał walizkę. Tym razem postanowiłem zwrócić mu uwagę na istnienie kartki. Zdziwiony dojrzał ją i szybko powiedział dwójce gości że nie dojdzie między nimi do żadnej wymiany. Wściekli się, ale nie na gościa z walizką tylko na mnie. Wyciągnęli noże i rzucili się na mnie, a ja rzuciłem się do ucieczki. Biegłem wzdłuż ulicy w stronę schodów do podziemnego przejścia którego lokalizacje już znałem. Tym razem jednak przejścia było zablokowane jakąś drewnianą dyktą. Odwróciłem się, ale było już za późno. Goście z kosami biegli wprost na mnie oddaleni o kilka metrów.
 Znów cofnąłem się w czasie. Tym razem obserwowałem sytuacje z domu z okna balkonowego czwartej osoby która jak dotąd nie odegrała żadnej roli. Siedząc obok przy komputerze powiedział, że tu mnie nie znajdą. Z tymi słowami zobaczyłem jak dwóch gości wylatuje z pokoju w którym sam wcześniej się znajdowałem i nerwowo czegoś szukają, to znaczy mnie zgodnie ze scenariuszem. Odetchnąłem z ulgą. Nie na długo, bo koleś obok powiedział, że potrzebuje operacji. Nagle znalazłem się na łóżku chirurgicznym. Gość zaczął wiercić mi wiertarką w podbrzuszu. Nie bolało dopóki nie zdałem sobie sprawy z tego co ten zwyrol robi.
 Cofnięcie w czasie, zaledwie o momencik. Gość siedzi przy komputerze, z okna widać dwóch szukających mnie gości. Z niepokojem czekałem na jego działanie z nadzieją, że tym razem nie będzie chciał mi zrobić krzywdy. Jednak gdy odwrócił się do mnie i przybrał minę psychola wiedziałem już co się święci. Wystrzeliłem prędko z łóżka na drugi koniec pokoju i chwyciłem nóż kuchenny. On w tym czasie też skądś wytrzasnął taki sam. Zaczęliśmy dosyć brutalny pojedynek na kosy. Raz po raz ja trafiłem jego, raz on mnie. Ciekawe było to, że rany które mi zadawał naprawdę całkiem mocno bolały z kolei on zupełnie nic nie robił sobie ze swoich. Ból ten porównałbym do mocnego chwycenia się za brzuch i ściśnięcia go, tylko bardziej rwące niż tępe jak na ranę ciętą przystało. To znaczy nic szczególnego, jednak wizualizacja tego, jak gość robi to wielkim nożem czyniła to bardziej nieprzyjemnym niż normalnie by było. Nie bałem się zbytnio, bo w międzyczasie przeleciało mi już przez głowę że to sen.
 Kolejne cofnięcie. Znów siedziałem obok tego gościa. Tym razem nie zastanawiałem się nawet chwili, pobiegłem po nóż i rzuciłem się na niego nie dając szansy na kontratak. Przygwoździłem go do podłogi i mocno dźgałem raz po raz po całym ciele. Mimo, że jego głowa przypominała już jak ser szwajcarski z miesiączką to skurwysyn tylko się śmiał i nic sobie z tego nie robił. W końcu udało mu się uwolnić. Pomyślałem, że skoro to sen to przeniknę przez okno i ucieknę mu odlatując. Wyszedłem już połową ciała, niestety zdążył chwycić nóż i złapać mnie za szyje unieruchamiając mnie. Kutafon podciął mi gardło, nie dość że zabolało to jeszcze ciężko było mi złapać oddech. Obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#56
30.01

Byłem w domu, zadzwonił telefon. Anonimowy rozmówca powiedział mi, że zabójca przyjdzie zabić moją rodzinę za minute, a mnie za trzy. Rozłączył się. Wystraszony jak jasny gwint wyszedłem na balkon w celu wyskoczenia z niego z nadzieją na szczęśliwe lądowanie w zaspie śniegu.

31.11

Dołączyłem do jakiejś sekty, dostawałem polecenia od jakiejś istoty wyższej lub robiłem to w imię jakiegoś pokręconego przez snu logikę przekonania (coś z tego, niestety już nie pamiętam). Byłem w pokoju mojego dawnego kumpla, był w nim mężczyzna którego musiałem zabić. Wbiłem mu dłuto w skroń i przybijałem aż nie skonał a na podłodze nie pojawiła się wielka plama krwi. W pokoju był jeszcze jeden gość, mój znajomy, ale on nie był celem ani tez nie przejmowałem się tym, że jest świadkiem. W jakiś magiczny sposób w kilka sekund usunąłem zwłoki, na dywanie została tylko czerwono-pomarańczowa plama.
Byłem w szkole, szedłem jakimś podziemnym przejściem. Na końcu korytarza spotkałem mojego brata który przybrał postać potwora Servant Grunt z Amnesia The Dark Descent żeby mnie wystraszyć. Wiedziałem, że to tylko przebranie czy coś w tym stylu, ale i tak rzuciłem się do ucieczki choć śmiejąc się przy tym jednocześnie. Sprintowałem i wchodziłem po schodach jakoś 2 razy szybciej niż byłbym w stanie w realu, więc nie miał szans mnie dogonić. W międzyczasie w locie zdjąłem spodnie, wydawało mi się to bardzo rozsądne żeby się odciążyć. Wszedłem do łazienki. Wuefista Krzysztof widząc chodzącego mnie na majtach spytał, a co ty, homo? Spytałem go dlaczego nazywa mnie pedałem. Powiedział, że to tylko w żartach. Zniknął, a zamiast niego w łazience znalazła się jakaś dziewczyna. Pobiłem ją na śmierć. Spojrzałem się w dół, moje spodnie wróciły.
Pojawiłem się w jakiejś grze 2D, wszyscy uczestnicy rozbiegli się po mapie w poszukiwaniu ekwipunku by potem walczyć do ostatniego żywego. Udało mi sie zdobyć totalnie overpower czar nekromancji i laskę. Ładowałem przyciskiem myszy i wokół mnie pojawiał się fioletowy okrąg na pół mapy zadający obrażenia. Wykosiłem wszystkich wrogów. Wróciłem do rzeczywistości.
W przeciągu 2 tygodni zabiłem kolejne 12 osób, wszystkich z osobna ale nie pamiętam już jak. Zastanawiałem się jak będę w stanie żyć z takim grzechem, pomyślałem, że na pewno trafie do piekła lub czegoś w tym rodzaju.

01.02

Byłem w domu. Z przerażeniem przeglądałem się w lustrze. Miałem obciętą szyje, moja głowa została przyszyta do tułowia. Poszedłem do holu. Byli tam moi znajomi. Powiedzieli, że potrzebują jeszcze mojej dłoni i palców. Uznałem ich argumenty w związku z tym dlaczego tego potrzebują za trafne, więc się zgodziłem. Kilkoma ruchami ostrego narzędzia odcięli mi lewą dłoń i prawe palce. Nagle uświadomiłem sobie, że teraz przecież nie będę mógł grać w gry, a to jedyna przyjemność jaka mi pozostała z tak okaleczonym ciałem. Zasmuciłem się. Wrócili moi rodzice. Pokazałem im, co mi się stało. Nie przejęli się zbytnio, reakcja pasowałaby raczej do zaprezentowania sporego guza na czole. Weszliśmy do salonu. Ustałem przy moim starszym bracie i spojrzałem się w lustro. Spostrzegłem, że jestem od niego niższy i ubyło mi z 15cm wzrostu. Zacząłem płakać. Ojciec patrzył na mnie zdegustowany. W salonie pojawił się lekarz i młoda pielęgniarka. Podeszła do mnie i powiedziała, że nie będę płakać całując mnie w policzek. Jak głupie by to nie było, wezbrała we mnie męska duma i przestałem ryczeć. Lekarz powiedział, że potrzebuje natychmiastowej operacji, jedziemy do szpitala.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#57
01.03

Siedziałem w jakimś pomieszczeniu ze schodami na mini piętro, bardziej balkon. Było ze mną dwóch facetów, jeden z nich powiedział, że musi wziąć prysznic więc musimy na niego poczekać. Wszedł do łazienki drzwiami obok i zamknął się na klucz. Wszedłem na pięterko, odniosłem wrażenie, że gość który został na dole niepokojąca się mi przygląda, byłem pewien że chce mi zrobić krzywdę. Chwyciłem nożyczki i zacząłem schodzić po schodach żeby ubiec go w jego zamiarach. Daleko nie zaszedłem bo koleś przyzwał jakiś łańcuch z ostrzem kontrolowany siłą woli i próbował mnie nim podziurawić. Udało mi się odskoczyć niemożliwie wysoko, następnie obwiązałem łańcuch dookoła metalowego obiektu i ostatecznie unieruchomiłem przerdzewiałą, ząbkowaną piłą-maczetą którą znalazłem obok siebie. Mój oponent wrzasnął i zaczął iść w moją stronę. Chwyciłem nóż ze stołu przygotowany na walkę w zwarciu. Zauważyłem jednak, że jego kosa ma dużo większy zasięg i moje szanse są marne. Chwyciłem zatem piłę obwiązaną w łańcuchu, jej jedyną wadą było to że była ząbkowana po całej długości, więc żeby mocno chwycić i kogoś uderzyć sam musiałem się zranić. Trochę zabolało ale chwyciłem i zacząłem naszą soluwe. Skurczybyk kilka razy mnie trafił i sam był wytrzymały, ale w końcu dał za wygraną po upadku na glebie i odcięciu głowy. W tym momencie drugi gość wyszedł z pod prysznicu. Widząc tą scenę od razu mnie zaatakował. Nie zdążyliśmy jednak wymienić się ciosami, bo podłoga pod nami znikła i zaczęliśmy spadać w kosmosie przyciągani przez grawitację jakiejś planety. W końcu wylądowaliśmy w niegłębokiej wodzie z małymi wysepkami. Dostrzegłem, że niebo dookoła to w rzeczywistości cztery malowane ściany jak w jakiejś makiecie.

04.03

Byłem na basenie, było bardzo tłoczno. Cisnąłem kraulem i zastanawiałem się, jakim cudem odbijam się tak mocno od wody że moja twarz jest ciągle ponad jej linią i jestem w stanie normalnie oddychać. Pojawiłem się jako obserwator bez ciała w pokoju hotelowym. Na łóżku siedział facet, a w drzwiach stała kobieta, blondynka. Ich mina zdradzała zszokowanie i zarazem ponure zrozumienie. Mimo braku jakichkolwiek słów wiedziałem o co chodzi w tej sytuacji. Kobieta została porwana przez tego gościa, później wykorzystana seksualnie. Udało jej się uciec, ale zamiast poprosić o pomoc wymiar prawa po tygodniu wróciła do niego po więcej, bo spodobało jej się to.
Przeniosłem się na jakieś zatłoczone, kolorowe podwórko. Między wszechobecnymi ludźmi swobodbnie z drzew i szubienic zwisało kilkoro sinych, martwych dzieci. Przyglądałem się im. Jakiś chłopiec powiedział do mnie, że od tego wiszenia w powietrzu zaczynają przypominać ptaki. Wraz z zakończeniem zdania jeden z wysielców gwałtownie podniósł głowę i zaczął chaotycznie wymachiwać kończynami w powietrze. Przeraziło mnie to. Obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#58
Kolorowe podwórko + martwe dzieci, wiszące na drzewach
Troche psychodeliczne, sen z początku wyglądał na przyjazny, a z czasem stawał się mroczniejszy.
Więzień własnego umysłu, który rozpoczął plan ucieczki 
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#59
06.03

skromny L D

Szedłem późnym wieczorem polną droga z moim kolegom. Wiedziałem, że śnie, ale nie rozwijałem zbytnio tej myśli. Skręciliśmy w ciemną łąkę, napiliśmy się jakiegoś alkoholu. Kumpel zaproponował, że może skręcić mi jointa. Powiedziałem, że chętnie, ale bardzo małego bo nie potrzebuje dużo. Mati przeszedł do działania i w kilka sekund ukręcił mi blanciora, nietypowego jednak bo dużo większego na szerokość niż długość, do tego był bardzo wilgotny. Podpalił, a ja próbowałem ściągnąć bucha, po drugiej próbie coś poszło ale niestety wraz z połową zawartości blanta która wylądowała w moich ustach. Przełknąłem dużą kluche zielska, pomyślałem, że może w ten sposób też mnie klepnie. Wróciliśmy na drogę, szliśmy w stronę lokalu z kręglami na małą imprezkę. Zauważyłem zmiany w percepcji, jakbym rzeczywiście się zjarał. Weszliśmy do lokalu i przywitaliśmy się ze znajomymi. Mój towarzysz od wejścia zaczął dziwnie się zachowywać, nagle zrobił się bardzo agresywny i szukał wszędzie zaczepki. W końcu wysprzęglił jakiemuś łysemu gościowi taką bombę że ten obrócił się i upadł. Wstał zaraz i wywiązała się między nimi bójka. Inny znajomy spytał mnie, czy nie powinniśmy pomóc naszemu wspólnemu koledze, ale ja widząc, że inni klienci są w trakcie wzywania policji powiedziałem, że lepiej trzymać się od tego z daleka. Kilka sekund później przez drzwi rzeczywiście wkroczyła policja. Zamiast jednak zająć się powodem wezwania policjantka zawinęła mnie. Spytałem dosyć spokojnie co jest grane, przecież nic nie zrobiłem. Odwróciła się do mnie twarzą i puściła oczko. Spostrzegłem teraz, że to moja znajoma i wiedziałem, że chodzi jej o to że wyciągnie mnie z kłopotów. Policja zaczęła mnie przeszukiwać, w spodniach znaleźli dwa pendrajwy, a w kurtce dwie, dziwne paczki fajek.
Nagle potężna fala wody wtargnęła do pomieszczenia, wszyscy ludzie znikli. Podniosłem się, woda dosięgała mi powyżej pasa. Byłem mocno zdezorientowany co pogłębiło się jeszcze bardziej, gdy znikąd w wodzie zaczęły pływać bezwładnie zmasakrowane ciała. Pomyślałem, że skoro to sen to odpędzę je siłą woli i sprawie, że znikną. Krótkie starania nic nie dały, ciał był coraz więcej i zaczęły dryfować w moją stronę. Podbiegłem do półki znajdującej się nad wodą. Moja lewa dłoń przypadkowo wylądowała w podziurawionej czaszce, obrzydziło mnie to. Wyszedłem z wody i ustałem na półce. Trupy też powoli zaczęły wstawać otaczając mnie. Pomyślałem, że wskoczę w ścianę, tam mnie nie dopadną. Wskoczyłem i zamknąłem oczy. Niestety powykręcane ciała też mogły przenikać przez ściany. Zaczęły otulać całe moje ciało. Chciałem w tym wytrzymać, ale poczułem, że tracę dostęp do powietrza i coraz ciężej mi się oddycha. Postanowiłem się obudzić. Obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#60
26.03

Siedziałem w samochodzie obok szkoły z dwoma znajomymi. Zapytałem, czy na piątkowy wieczór potrzebny nam będzie alkohol i zielsko. Jeden ze znajomych zaproponował, żeby do tego zaopatrzyć się jeszcze w amfetaminę. Zacząłem rozważać wszelkie za i przeciw. Zasnąłem.
LD
Nagle pojawiłem się w jakiejś azteckiej dolinie, otaczały mnie wielkie ściany porośnięte pnączami i innymi roślinami przywodzącymi na myśl dżungle. Teren wewnątrz ścian był zalany przez wodę z której wystawało kilka kamiennych coraz to wyższych podestów. Wiedziałem, że śnie, bo przecież przed chwilą byłem w samochodzie. Na wpół skacząc na wpół lecąc pokonywałem kamienne bryły mijając obok dziwne postacie. Przeszedłem przez wąskie przejście za którym był taki sam duży, okrągły obszar z wodą, jednak była tam grecka świątynia. Podleciałem obok niej. Hamując pierwszy impuls postanowiłem wpaść na inny pomysł wykorzystania snu niż ruchanie. Postanowiłem wywołać jakąś małą apokalipsę. Obok mnie stał mój dobry kumpel. Opowiedziałem mu o moich planach. Wyjąłem rękę przed siebie, a on patrzył na mnie z zaciekawieniem. Skupiłem się i zacząłem kształtować swoją intencje. Na początku z wody wystrzeliły wielkie gejzery, błękitne niebo zaczęło zachodzić intensywną czerwienią pomieszaną z fioletem, wezbrał silny wiatr a przed nami pojawił się wielki demon. Stwór wpadł w szał, chwilę poszalał ale gdy dostrzegł naszą obecność zaczął materializować w dłoniach wielkie głazy. Pomyślałem, że w sumie to wolałbym się już obudzić. Zacząłem tłumaczyć kumplowi, że jesteśmy we śnie i jedyny sposób żeby się obudzić to śmierć, więc niech nie próbuje unikać głazów. Demon zaczął miotać w nas gigantyczne kamienie ale wszystkie trafiały najwyżej bardzo blisko nas. Znudzony tym stwierdziłem, że nigdy nas nie trafi i trzeba to załatwić inaczej. Wzleciałem do góry, ale kontrola lotu coś nie poszła i spadłem do wody. Wzniosłem się jeszcze raz i złapałem potwora za łeb. Podniosłem go i zacząłem obracać nim identycznie jak przy rzucie młotem. W końcu go puściłem a ten poleciał baardzo daleko ponad mury. Usłyszałem śmiech kumpla którego bardzo rozbawiła ta scena. Tu skończyła się moja mała incepcja.
Pojawiłem się obok szkoły, ale nie w samochodzie. Wszedłem do szkoły rozmyślając nad snem sprzed chwili. Obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów akaKowalska akaKowalska 49 2,298 Wczoraj, 22:53
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 415 54,345 Wczoraj, 22:34
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 313 148,927 02-05-2024, 16:54
Ostatni post: Dream Walker
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 24 1,894 14-01-2024, 08:28
Ostatni post: Doysoyk
  Dziennik snów z całego życia ;] Rulez 50 29,170 28-04-2023, 21:45
Ostatni post: Rulez

Skocz do:

UA-88656808-1