sen1
Przyglądałam się różnym twarzom. Tak dokładnie. Jeden mężczyzna miał dwie dodatkowe dziurki po bokach nosa. Długo zastanawiałam się czy tak to jest normalnie czy może coś tu jest nie tak. Rozejrzałam się po innych ludziach. Obok mnie siedziała blondynka z różową twarzą. Przypominała małą mi. Stwierdziłam, że przecież jednak ludzie mają dwie dziurki w nosie i byłam z siebie dumna, że sobie to przypomniałam. Próbowałam potem zneutralizować nadstan dziurek w nosie.
Przy zasypianiu kręcę sobie różnymi kolorami i kształtami jak w kalejdoskopie. Tym razem kiedy już trochę pożonglowałam pojawił się obraz fioletowych ludziopszczół na pięknej lawendowej planecie. Bardzo przyjemny i miły obraz. Muszę to kiedyś namalować bo nie mam daru opisywania. 
Dlaczego be crative działa tylko po nocy a za dnia trochę Kłoda. Why, why why? Z taką zdolnością do tworzenia, przerzucania uwagi i modulowania osobowości i emocji jaka występuje w snach można by w życiu zaszaleć.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Działa tylko w nocy, bo inaczej człowiek pomyliłby wyobraźnię (fantazję) z rzeczywistością. W śnie jest pod wpływem melatoniny. Inne fale mózgowe też działają niż podczas dnia.
Tak czy inaczej, leci plusik.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Sny tv.
Przyjechałam z małym dzieckiem, do męża, który pracował w hotelu pracowniczym. Poszedł gdzieś a my zostaliśmy z jakąś kobietą. Zaproponowała, żebym coś dla niej zrobiła. Jakieś krawieckie sprawy. Gdy coś szyłam wpadli jacyś mężczyźni i zrobili bójkę w hotelu. Hotel miał wąski korytarz z niskimi sufitami. Wszyscy więc wytoczyli się na zewnątrz. Trwały jakieś zamieszki. Wszyscy uciekali albo się bili. Ktoś mówił o tym, że jakaś firma kosmetyczna proponuję aborcję. Tłumik przeniósł się pod tą firmę, która mieściła się w podziemiach oszklonego biurowca. Okazało się, że używają w swoich produktach komórek macierzystych. W tym momencie sen zachowywał się jak gra. Chodzilam chwilę od miejsca do miejsca i zbierałam dane. Gdy już zebrałam dowody, trzeba było stoczyć walkę z bosem czyli starszą blondynką w czerwonym ubraniu, która była właścicielką firmy.
Byłam może 10 latką. Moja przyjaciółka mieszkała u mnie, bo w jej domu stało się coś złego i moi rodzice mieli ją przysposobić. Była mała blondynką. Rano mój tata, który wyglądał jak taki jeden aktor odwiózł nas do szkoły. Tata był lekko autystyczny i zachowywał się sztywno. Pod szkołą jacyś chłopcy zaczęli wyśmiewać moją przykaciólķe. Tata nie wiedział jak się ma zachować, ale w końcu trochę im przylał. Zrobiła się afera. Z koleżanką czekałyśmy pod drzwiami dyrektorki, kiedy tata z nią rozmawiał. Bylam jakaś rozczulona, że tak się zachował. W poczekalni byly szklane drzwi mogłam w nich zobaczyć siebie. Miałam na sobie czapeczkę i dres. Dziwiłam się dlaczego jestem o tyle wyższa od koleżanki skoro jesteśmy z tego samego wieku.
Siedziałam na mostku jak kiedyś w dzieciństwie i wszystko było takie same jak kiedyś. Później poszłam pobiegać po budowie i trochę polatałam, ale gdy weszlam do domu wszystko się zmieniło. Tata pokazywał mi co mam do zrobienia. Wyszliśmy na dwór bo chciał pokazać, które kwiatki mam podlać. Obok domu stała wielka, betonowa hala a pod nią sadzonki i inne prepitety ogrodnicze. Cofnęłam się trochę, żeby ocenić co to za ustrojstwo i kiedy ktoś w ogole to postawił bo wygląda na stare. Wtedy przed domem skopiował się drugi w zasadzie identyczny. Mózg mi się na tym zawiesił. Zrobiło się ciemno, zobaczyłam, że ktoś idzie. Zaczełam uciekać przez łąkę, która już nie istnieje. W trakcie trawy i kwiaty zmieniły się w coś jak ogromne purchawy. Zrobilam się słaba i Zawisłam na tym czymś, przez chwilę się jakby obudzilam i poczułam, że to łóżko. Zaraz jednak sen wrócił ale.już nie byłam sobą tylko jakimś facetem, który coś ukradł. Przeszłam jeszcze kawałek, a później jakimś betonowym tunelem przedostałam się do jakiegoś zakładu pracy. Pracowali tam mężczyźni w zielonych ferszalach. W końcu mnie nakryli, że przedostaje się do zakładu i podkradam jedzenie. Jednak koniec końców pozwolili odpracować skradzione rzeczy i skończyło się na tym, że szłam przez zakład i się cieszyłam, że byli ttacy dobrzy i już nie muszę się ukrywać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Byłam studentką na starej uczelni. Czułam, że cofnęłam się w czasie i wiedziałam, że jest tam pewien profesor, którego później znałam i uczył mnie czegoś długie lata później. Przyjaźniliśmy się i pamiętałam, że już zmarł tak naprawdę, ale w tym czasie był jeszcze dość młody. Wszystko było starodawne. Stary gmach uczelni, stroje, jakiś taki nastrój. Wyszłyśmy z tłumem na zewnątrz. Koleżanka wstapiła do starej kobiety po swoje dziecko i przez jakieś krzaczory i stare uliczki doszłyśmy do kamienicy. Tam mieszkały jakieś kobiety które organizowały tajne spotkania. Wchodziłam po drewnianych schodach z czerwonym dywanem na piętro i obraz zaczął się oddalać, włączył się jakiś narrator i mnie wyrzuciło.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Z innymi uczniami w szkole mieliśmy bronić się przed różnymi atakami. Najpierw walczyliśmy z jakimiś zombi. Później latającymi stworami. Była to dość miła rozrywka, bo wszyscy byliśmy mocni w te klocki. Jednak kiedy przyszło walczyć z napadem pająków już nie chciałam na to patrzeć i poszłam przywitać wampiry, które właśnie sobie przyszły na imprezę. Przyglądalam się im czerwonym oczom i myślałam o zapaleniu spojowek i że niby dlaczego wampiry są takie kul. Użarłam jedną dziewczynę w rękę, a ona zabrała mnie na latającego smoka. Polecieliśmy gdzieś do miasta z zalanymi kanałami, wyglądało jak Wenecja. Tam czekała na mnie paczka ze szkoły. Nie mogłam znaleźć jakiegoś przejścia, błądziłam zalanymi piwniczkami i wyrywałam dziury w ścianach żeby przejść dalej. Coś mieliśmy osiągnąć ale już nie pamiętam co. W końcu znalazłam się w mieszkaniu przy biurku, z gęsim piórem w ręce. Przez okno widać było kanał. Zapatrzyłam się na ten kanał i wiedziałam, że jestem już starym mężczyzną. W momencie gdy wzrok się wyostrza w pierwszej perspektywie jest takie uczucie realności, sentymentu, jakby się patrzyło na znany od lat widok i wszystko jest takie mega namacalne. W tym momencie myślałam, że poprzednie fabuły były fajną zabawą, ale jakoś tak już tracę zainteresowanie i trzeba zabrać się za to co mam ważnego do zrobienia.
Tak sobie myślę jak ładnie widać co mózg zaczerpnął z dnia poprzedniego, co z pamięci długotrwałej, a co z ogólnych strachów i przekonań i jak ładnie zrobił remiks dla relaksu.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Siedziałam z koleżanką przy stołach ułożonych w biuro w jakiejś hali i obrabiałyśmy papiery. Stali nad nami jacyś mężczyźni żebyśmy się pośpieszyły bo chcą już tu coś robić. Na chwilę poszłyśmy do innego budynku tego samego kompleksu i wróciłyśmy spowrotem wszystko pozbierać. Nie wolno nam było wychodzić poza teren kompleksu. Poszłyśmy odpocząć do jakiegoś punktu socjalnego. Koleżanka usnęła na kanapie i dołączyły jeszcze dwie dzdziewczyny. Miałam w ręce szklankę z kawą. Nagle wpadł taki jeden agresywny gość i kazał nam spadać bo on tu mieszka. Chciałam odłożyć szklankę ale upadła mi koło zlewu i się potłpotłukła. Starałam się szybko pozbierać szkło i jak najdokładniej bo się bałam. Obudziłyśmy koleżankę i uciekłyśmy. W kolejnej scenie jechałam starym pociagiem po wysoko ułożonych torach. Pociąg pędził jak szalony i gdy mijał się z innym wydawało się, że zaraz się trącą i spadną w otchłań. Jednak udało im się minąć. Pociąg spadł trochę dalej z wysokiego wiaduktu, ludzie wysypali się w przepaść a skład zawisł. Na samym końcu wisiał facet ubrany w garnitur i melonik, trzymając się jedną ręką. Był on w jakiś sposób odpowiedzialny za wypadek. Polamentował trochę i oboje spadliśmy w dół. To nie był koniec bo jeszcze pamiętam, że staliśmy z rudym i jakimiś stworami w jakimś przejściu do jaskini ale nie pamiętam co było dalej.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Pracowałam w jakiejś fabryce sztucznych kwiatów, która była jednocześnie przybytkiem wiadomym. Byłyśmy z resztą pracownic jakimiś niewolnicami. Gdy któraś miała dorobić odchodziła od taśmy i szła robić pokazy. Robiłam jakieś szoł na linie i potem kłóciłam się z mężczyznami ubranymi jak w latach dwudziestych w garnitury i kapelusze, że to są moje prawdziwe piersi a nie zrobione. Po pokazie miałam trochę wolności, coś naspiskowałam z jednym facetem i nasza szefów miała z tego powodu problem i chciała mnie zamordować gołymi rękami. Ktoś mi pomógł i wszystko się miało skończyć i cieszyłam się z drugą koleżanką i inną starszą pracownicą. Idk why
Z szefową i koleżanką miałyśmy iść coś załatwić. Przeszłyśmy koło stawu w jakimiś lesie. Turbo realizm. Nagle zerwała się burza a za chwilę od północy pojawiły się trąby powietrzne. Już tak zawsze jest we śnie. Tylko spojrzę na północ to tam są te widoki. Szefowa kazała nam położyć się w błotnistym rowie. Zapytałam czy piorun nas nie zabije ale tylko ścisneła nam ręce i poczułam miękkie błotko. Zamiast się skulić głową w dół to zrobiłyśmy kołyskę. Poszarpało pohuczało. Leciały gałęzie z drzew. Po tym haosie przypatrywałam się lejom i chciałam żeby zniknęły i tak się stało o dziwo. Pogoda zrobiła się jak po letniej burzy, aż było czuć ozon w powietrzu. Dotarłyśmy do mojego domu, a tam trwała jakaś impreza decydentów i policji. Ktoś kazał nam jechać po wódkę do składu policyjnego. Nie wiedziałam czy jechać, ale w końcu pojechałyśmy jeepem beż dachu. Na parkingu pod policją witałyśmy się z nimi jak z ziomami i gdy wysiadałam z auta film mi się urwał.
Leżałam na łóżku i jakaś kobieta przytulała mnie od tyłu i mówiła, jakieś pocieszające słowa, a mnie to tylko irytowało a nie mogłam się ruszyć i wiedziałam, że mam jeszcze paraliż przysenny i muszę poczekać aż puści.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Plus za przytulanie od tyłu.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Dostałam pracę w centrum medycznym, razem z drugą koleżanką jako pielęgniarka. Nie czułam się kompetentną w tych sprawach, brakowało mi doświadczenia i jakiegoś kursu do okurat tego zakresu obowiązków. Ogólnie syndrom oszusta, ale jakoś to chwie trwało. Powroty do domu autobusem, rozmowy z przełożonymi, szerokie schody na piętro. W końcu ktoś ustalił, że przesunie nas do terapii uzależnień i miałyśmy prowadzić jakieś warsztaty. Stałam w jednej sali z przeszklonym oknem, część personelu przenosiło rzeczy, ja rozmawiałam z kimś kto chyba chciał się zapisać na terapię. Coś się działo, jakieś takie ogólne podniecenie. Zajrzałam za żaluzje. Coś leciało, jakiś meteoryt czy pocisk. Oczywiście trafił w okno i było po wszystkim.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Patrzyłam przed siebie leżąc na łóżku. To co widziałam było zwykłe jednak tak jakby przestrzeń się wyginała w małych punktach. To było bardzo satysfakcjonujące. 
Śpimy z koleżankami w hotelu. Martwię się, że nie będzie mnie tyle czasu w domu. One się kłócą oto gdzie mają stać łóżka. Myślę jakie to bezsensu i czy wytrzymam dwa tygodnie. Wychodzimy przed budynek, słońce, Zielona trawa, błękitne niebo. Jakaś wieża widokowa. Wspinam się po drabince z prawej strony. Wieża łamie się, ale jest na tyle niewysoko, że nic złego się nie dzieje tylko myślę, że już nie mam żadnej frajdy że spędzania czasu z kimś. Podchodzi jakiś pracownik i mówi, że jest problem z moimi papierami. Leżą gdzieś w rowie, przyglądam się im. Mówię, że wyglądają na takie stare bo leżały w kuchennej szafce, ale sama wiem, że kłamię i nazwisko wypisane na nich nie jest moje i zaczyna się na Zei? Próbuję sobie przypomnieć dlaczego mam te papiery i dlaczego kłami, ale budzę się zanim coś mi zaświta.
Czuję się przytłoczona i to przytłoczenie objawia się ciemną ciężką kopułą niby nieba. Brodzę do przodu w gęstej wodzie i próbuję się wznieść ponad te wody i ponad zasłonę. Wznoszę się na moment, widzę słońce, przepiękne, ale zaraz spycha mnie znów do wody. Tak się załamałam, że aż wyszłam z siebie i patrzyłam na tą scenę z trzeciej osoby. Ja jako niebieski ludzik w wodzie, nad głową zasuwa się gruba zasłona, próbuje się wznieść, jestem raz nad zasłoną raz pod a ona ciągle rozprzestrzenia się. Wkońcu zauważam, że mogę być jednocześnie ponad i pod zasłoną i ten stan jestem w stanie utrzymać. Czuję jakbym odkryła Amerykę i wracam raz jako obserwator, raz ponad raz pod.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1