Od zera do Dominika Cobba
#21
To mi się powinny takie koszmary śnić, dwa tygodnie temu futboliści skręcili mi kolano na boisku :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#22
28.02-01.03.2K18
Czas snu ok. 7+1h

Poszedłem spać  bardzo zmęczony nawet nie za bardzo myślałem o tym żeby  mieć sen. Dostałem  dzisiaj od mojego mózgu 3 smutne ,przygnębiające sny. Wszystkie miały bardzo wyblakłe kolory wręcz były czarno-białe. Wszystko było w tych snach powolne a w niektórych momentach czas zwalniał bardzo mocno. Może mój opis tego nie przekaże ale dzisiejsze sny były bardzo emocjonalne pomimo swojej niedorzeczniści ...

1) Byłem w raz w swoim pokoju raz na jakiejś ulicy ale głównie w pokoju. Zaprzyjaźniłem się z jakimś ptaszkiem (chyba Słowik ale ekspertem nie jestem) karmiłem go opiekowałem się nim etc. W pewnym momencie pojawił się pod moim łóżkiem rudy ,bezdomny kotek przygarnąłem go i także nakarmiłem. Postawiłem na parapecie obok dwóch ptaszków którymi się opiekowałem(ten drugi pojawił się gdy nie patrzyłem). Odszedłem na moment ,w tym momencie ptaki zaczęły dziobać kota ,ten próbował się bronić natomiast ja tylko stałem i patrzyłem jak wydziobują mu oczy. Cała walka przebiegała w zwolnionym tempie. Gdy skończyły odleciały przez uchylone okno. Zrobiło mi się smutno. Położyłem się na łóżku a obok mnie ślepy ale uśmiechnięty pomimo kalectwa kot. Przeniosłem się na ulicę ,szedłem gdzieś z tatą powiedział żebym zostawił tego ślepego kota który idzie za mną. Odpowiedziałem ,że to nie jest możliwe bo ten kot nie zostawi mnie. Powiedział ,że skoro tak to pozwala. Przeniosłem się wraz z kotem do domu. Poszedłem z nim ,tatą oraz dużym Rochatyńcen Nosorożcem(taki duży owad) ,który także okazał się moim podopiecznym ,do dużego pokoju w którym był wybieg jakiegoś dużego czarnego Warana oraz jego opiekun. Ojciec zaczął rozmawiać z opiekunem ja zaś zainteresiwałem się maskami powieszonymi na ścianie. Nagle Waran szybkim ruchem wziął mojego Chrząszcza i w mgnieniu oka go zjadł. Poczułem ogromny ból jakbym stracił kogoś naprawdę bliskiego. Chyba nawet się rozpłakałem. Wiele smutnych uczuć na raz. Po chwili obraz snu przeniósł się do basenu Warana w którym pływał mój ślepy kot. Jaszczur zaczął zjadać mojego przyjaciela od ogona. Czułem wielki smutek gdy połknął głowę sen się skończył ...

2) przechadzałem sie po aquaparku. Pustym aquaparku. Nikogo nie było nic się nie ruszało kompletna pustka. Czarno-szaro-biały sen ,na wzgórzu obok stał kościół. Tyle pamiętam ...

Obudziłem się na godzinę przed planowanym wstaniem. Przypomniałem sobie sny i zasnąłem

3) Strzelanina w jakimś budynku. Wszystko działo się powoli. Skończyła mi się amunicja do pistoletu. Wrogowie do których przed chwilą strzelałem pochwycili mnie i związali. Byli to rosjanie lub ktoś inny ze wschodnio słowiańskiego kręgu kulturowego. Jednakże mówili po rosyjsku i wyglądali na nich. Gangsterzy ci zaprowadzili mnie oraz jeszcze kogoś do swojego szefa na przesłuchanie. Metoda wyciągania informacji : tortury. Na środku pokoju do którego mnie przyprowadzono stała beczka wypełniona małymi ale krwiożerczymi ostrygami które nie niepokojone wyglądają trochę jak sushi ale gdy zaatakują nie ma przebacz. Jeden z rosjan zaprezentował nam ich działanie wkładając dosłownie na sekundę głowę w beczkę gdy ją wyjął z kamienną twarzą spojrzał się na mnie. Jego głowa była obgryzywana przez setki małych ostryg ,przeszedł mnie ogromny dreszcz po plecach. Nawet teraz gdy o tym myślę przechodzą mi ciary po plecach. Nadmienię ,że mam trypofobię a to wyglądało bardzo podobnie i tak samo nie mogłem na to patrzeć. Dwóch trzymających mnie zbirów zaczęło prowadzić mnie do do beczki przestraszyłem się wierzgałem się i próbowałem stawiać jednak byłem coraz bliżej cierpienia ...



Na szczęście w tym momęcie się obudziłem na spokojnie. Ani nie zerwałem się z krzykiem ani nie byłem oblany potem.
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#23
02-03.03.2K18
Czas snu ok. 8h

Zapamiętałem dziś tylko jeden pierwszy sen choć pamiętam ,że miałem przynajmniej jeszcze dwa.

1) Zostałem zaproszony na imprezę\zlot waperów w mojej szkole. Była noc. Przyszli wszyscy moi znajomi nawet ci co nie palą. Przy wejściu sprawdzano nas czy nie wnosimy narkotyków. Gdy już wszedłem do środka razem z kilkoma kolegami. dowiedzieliśmy się ,że istnieją tylko dwie formy spędzania tu czasu. Albo szukamy sobie wygodnego (najlepiej jak najwyżej) miejsca i wapujemy w spokoju albo zbieramy się w grupkę rozmawiamy i palimy. Powietrze było gęste od dymu co oczywiście nie dziwi w miejscu gdzie wszyscy bez opamiętania palą e-faje. Gdy sam się zaciągałem z mojego wielkiego e-papierosa czułem umiarkowaną\lekką przyjemność. Poszedłem z jednym z kolegów na najwyższe piętro budynku ,przy suficie była zawieszona długa drewniana belka na którą próbowaliśmy się wspiąć. Było ciężko ponieważ owa belka wisiała blisko sufitu oraz walały się na niej jakieś rzeczy utrudniające wejście. Jednak udało nam się i przez chwilę leżeliśmy ,rozmawialiśmy i oczywiście wapowaliśmy. Następnie samotnie przeszedłem się po budynku ,żeby ostatecznie zebrać się z grupką znajomych. Chwilę pogadaliśmy o jakichś rzeczach oraz powapowaliśmy. Uznaliśmy ,że dobrym pomysłem jest pograć w piłę. Przenieśliśmy się na boisko i zaczęliśmy grać. W czasie meczu sen się skończył ...


Nie wiem dlaczego miałem sen o paleniu. Ani nie palę w realu ani nie odczuwam chęci robienia tego ,może mój mózg chce mnie do tego namówić ?  hmmm  ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#24
07-08.03.2K18
Czas snu ok.6-7h

1) Sen erotyczny ,dosyć wyraźny nie było zbytnio otoczenia unosiłem się jakby w szarej przestrzeni. Nie wchodząc w szczegóły na początku było bardzo przyjemnie jednak po pewnym czasie przeniosło mnie w inne miejsce do innej partnerki z którą już nie był tak fajnie. Obleśnie to dobre słowo na to co mnie spotkało. Na szczęście długo to nie trwało sen się skończył ...

2) Znalazłem się w lesie ,było bardzo zielono. Nie pamiętam czy coś tam robiłem ,zapamiętałem tylko lekki niepokój który mi wtedy towarzyszył ...

3) Najlepiej zapamiętany tej nocy sen ,najwyraźniejszy i z bardzo szczegółowym obrazem. Przypomniałem go sobie gdy po obudzeniu się zasnąłem na 15 minut lekkim snem. Przebudził mnie budzik wibracja w telefonie więc nie było natychmiastowej szybkiej pobudki. 
Byłem Geralte z Rivi a przynajmniej tak mi się wydaje gdyź przez cały sen widziałem wszystko z trzeciej osoby a czułem się jakbym oglądał film a nie był jego uczestnikiem. Podjechałem koniem na piaszczystą plażę usytuowaną w jakiejś zatoczce. Nagle do brzegu przybił jakiś czarny drewniany statek z którego wysiadło kilku odzianych w zbroję od stóp do głów rycerzy oraz krasnolud Zoltan. Wszyscy wrogo do mnie nastawieni. Jednak i mi ktoś przyjechał z pomocą. Na swoim wielkim dużym stworze jakby dinozaurze przyjechał młody roześmiany chłopak. Ustaliliśmy ,że ja zajmę się krasnoludem a on rycerzami. Pojechaliśmy do walki. Złapałem szarżującego na mnie Zoltana za kołnierz i wrzuciłem go głową w dół do przeźroczystej beczki pełnej wody która stała na statku. Uszczęśliwiony tym zwycięstwem chciałem zobaczyć jak radzi sobie mój kompan lecz sen się zakończył a mnie obudziły lekkie wibracje telefonu ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#25
10-11.03.2K18
Czas snu ok. 9h

1) Sen można by nazwać detektywistyczny. Podczas tego snu widziałem świat raz z ciała poszukiwanego a raz z detektywa ,ale od początku. Mój pokój z realu Jestem jakimś gościem ok. 30 lat wszystko normalnie. W pewnym momencie zapala się strasznie jasne światło które mnie oślepia. Gdy po chwili gaśnie widzę zwłoki na podłodze. Patrzę na nie z niedowierzaniem a tu wchodzi detektyw ,uciekam przez okno krzycząc ,że to nie ja. W tym momencie zmieniam ciało na detektywa. Widzę uciekającego przez okno podejrzanego. Każę swoim ludziom go gonić. Przenosi mnie na dworzec kolejowy ,jest noc gonię uciekającego. Po chwili ucieka na dobre. Przenoszę się do jeszcze dwóch takich miejsc gdzie widzę jak podejrzany zwiewa. Znowu wracam do ciała podejrzanego i wchodzę z powrotem do swojego pokoju. Lecz za mną wchodzi detektyw. Umawiamy się ,że nie będę uciekał w zamian za dokładne sprawdzenie miejsca zbrodni. Detektyw się zgadza ,wchodzę w jego ciało. Rozkazuję policjantom wyjść i sam wszystko sprawdzam. Plama krwi ,okno ,ślad na ścianie po rozbłysku światła. Dochodzę wraz z podejrzanym do wniosków i dedukuję ,że nie mógł tego zrobić ,jednak nie potrafię zrozumieć skąd pojawiło się owe światło i kto zabił tego człowieka ...


2) Długi oraz wyraźny sen. Świat rodem z Assassin's Creed. Renesansowa Florencja jestem jednym z assassynów. Idę wraz z dwoma towarzyszami po syna i córkę kogoś ważnego w bractwie. Spotykamy ich i eskortujemy do bazy przechodząc w spokoju przez miasto. Gdy chłopak pyta się mnie o rok mojej śmierci odpowiadam 133 r n.e. Dochodzimy do naszej kryjówki. oddajemy dzieci pod opiekę po czym spotykam się ze swoim wujem Mario. Witamy się czule. Idziemy do wielkiej sali. Gdy tam dochodzimy okazuje się ,że zostaliśmy przez kogoś zaatakowani. Ruszamy do walki. Mario prawie natychmiast zostaje ranny i musi się wycofać. Samotnie muszę stawić czoła kilku wrogom wśród których walczą żywe szkielety. Dwóch przeciwników wyróżnia się znacznie od innych biegłością w sztuce walki. Jeden z nich dzierży ogromny młot bojowy natomiast drugi kordelas w prawej i cinquedea w lewej ręce. Uwzięli się na mnie a ja na nich ,zanim pokonałem ich na dobre kilka razy zginąłem z ich ręki. Tak zginąłem i to nie raz ,byli na prawdę dobrzy. Gdy już zginąłem odradzałem się na początku wielkiej sali tak samo przeciwnicy oraz sojusznicy którzy już zdążyli umrzeć. Walka rozpoczynała się od nowa. Nie było to jednak tak prosto ciach i szybkie odrodzenie o nie... Sen był bardzo realistyczny gdy zostałem dźgnięty czułem jak kordelas wbija mi się w brzuch rozpruwa flaki i jeździ mi pomiędzy żebrami. Broczyłem krwią i czułem ból nie taki jak przy prawdziwej śmierci bo pewnie bym się obudził ale i tak nie było przyjemnie gdy wielki młot roztrzaskiwał się na mojej głowie. Wracając do fabuły po kilku próbach udało mi się pokonać owych dwóch koksów po czym reszta wrogów wycofała się z sali. Ustalono chwilowe zawieszenie broni poszedłem więc do innej sali przystrojonej w orientalne dywany. Położyłem się na jednym z nich i zacząłem rozmawiać z jakąś dziewczyną. Po jakimś czasie przyszedł nasz szef i kazał mi wziąć kilku ludzi żeby spojedynkować się z wyznaczonymi wrogami. Poszedłem więc wraz z trzema dobranymi przeze mnie wojownikami do sali pojedynków. Okazało się ,że jest to moja szkolna sala od polskiego. Zdziwiłem się ale zaczęliśmy ustawiać stoły tak żeby było miejsce do walki. Gdy skończyliśmy zaczęli się schodzić nasi oponenci jednak zamiast walczyć zaczęli ustawiać stoły z powrotem na swoje miejsca i przygotowywać się do lekcji. Wybiegłem na korytarz spotkałem wuja Mario i spytałem się go o co tu chodzi . Lecz nie potrafił udzielić mi odpowiedzi. Wróciłem i zobaczyłem ,że jeden z nich trzyma moją szkatułkę z różnymi pamiątkami i śmiejąc się rozrzuca wszystko co w niej było gdzie popadnie. Wkurzyłem się ogromnie złapałem go za rękę którą wykręciłem ,gdy próbował się bronić przygniotłem mu klatkę piersiową kolanem. Przestraszył się mnie tak bardzo ,że po chwili pomógł mi zbierać to co rozwalił. Gdy skończyliśmy popatrzyłem się na salę i pomyślałem co tu się dzieje ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#26
13-14.03.2K18
Czas snu 6h

1) Zapamiętałem jedynie ,że wracałem do domu i idąc przez jedno osiedle w moim mieście na mojej drodze stanęło kilku rosjan. Byli to uliczni grajkowie którzy gdy koło nich przechodziłem zaczęli głośniej grać i przekrzykiwać się w nadziei ,że ich dofinansuję. Przeszedłem jednak szybko koło nich i poszedłem dalej ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#27
01-02.05.2018
Czas sny ok. 10h

1) Oprócz tego ,że był fajny to nie zapamiętałem nic więcej z tego snu ...

2) Znalazłem się w jakimś niewielkim kinie. Wszedłem do malutkiej sali kinowej na końcu korytarza. Pomimo tego ,że sala była na max. 20 osób to oprócz mnie siedziały tam tylko 2 osoby.
Zaczął się film animowany lub kreskówka. Po może 5 minutach zostałem wciągnięty do ekranu. Stałem się głównym bohaterem oglądanej przezemnie przed chwilą kreskówki. Przez chwilę rozmawiałem z jakimś dzieckiem po czym dostałem wiadomoś na tinderze od jakiejś dziewczyny która chciała się spotkać. Spotkaliśmy się więc ,zaproponowała wspólne oglądanie Gargamela. Postanowiliśmy pójść do jej domu. Jednakże po kilku krokach uciekła ode mnie z krzykiem ... w sumie nie ona pierwsza  :( =((

Obudziłem się. Nie wiem czy samoistnie czy pomogły mi w tym osoby trzecie ale w końcu jest  majówka trzeba się wyspać więc zasnąłem ponownie. 

3) Wróciłem do sali kinowej w której wcześniej siedziałem ,po chwili oglądania seansu do pomieszczenia weszli członkowie mojej rodziny. Zajęli wszystkie możliwe miejsca i zaczęli namolnie gadać. Nie mogłem tego wytrzymać więc wyszedłem na korytarz i zacząłem zastanawiać się co dalej począć ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#28
03.05.2018

Możliwe iż sny które zaraz opiszę wydarzyły się podczas popołudniowej drzemki ale mózg podpowiada mi ,że tylko przypomniałem sobie to co mi się śniło w nocy z 2 na 3 maja (niczego nie zapamiętałem z nocnych snów po obudzeniu się)


1) Byłem w jakiejś amerykańskiej szkole podstawowej gdzieś w pustynnym stanie. Przebrany byłem za pracownika ,choć wcale nim nie byłem. W pewnym momencie złapałem dwóch chłopców ok. 11 lat i ogłuszyłem czymś twardym po czym  zabrałem ich związanych prędko do swojego samochodu. Dumny z tego ,że nikt mnie nie zauważył pojechałem do swojego domu. Była to ogromna willa gdzieś na zaśnieżnym odludziu. Zaczął padać śnieg oraz zrobiło się ciemno ,natomiast mi poczęła lecieć krew z nosa. Wyjąłem dzieciaki z bagażnika i ułożyłem związane z kneblami w ustach na tarasie. Wziąłem wielki tępy nóż ze stolika złapałem od tyłu pierwszego nieszczęśliwca i z zimną krwią powoli poderżnołem mu gardło. Przez chwilę rzucał się w konwulsjach jednakrze szybko przestał. Gdy drugi zobaczył co zrobiłem temu pierwszemu ,próbował jakoś się uwolnić jednakże nie miał szans i także skończył z poderżniętym gardłem. Tym razem zamiast noża użyłem małego plastikowego miecza LEGO. Wąglądało to bardzo makabrycznie lecz zamiast obrzydzenia czułem przyjemność i podniecenie. Patrzyłem z zaciekawieniem na kontrast pomiedzy wielkimi plamami krwi na śniegu z szyj moich ofiar a małymi czerwonymi kropkami które wyleciały z mojego wciaż krwawiacego nosa. Zacząłem rozmyślać o moich poprzednich ofiarach ,także dzieciach. Przypomniałem sobie moje pierwsze morderstwo ,którego dokonałem jakieś 2-3 lata temu (w fikcyjnym świecie oczywiście). Doszedłem do wniosku ,że moje plany porwań są idealnie zaplanowane ,dlatego nadal nie zostałem złapany. Ciała zostawiłem na tarasie ,bo wiedziałem iż nikt ich tu nie znajdzie. 
Wszedłem do domu chciałem wejść do jakiegoś pokoju ale okazało się ,że ktoś najprawdopodobniej próbował się włamać i popsuł mój system alarmowy który musiałem zrestartować. Gdy tego dokonałem ,zaatakowały mnie dwa duże ludziki LEGO. Szybko sobie z nimi poradziłem przy użyciu LEGO oręża. Co ciekawe leciała z nich krew ,nie taka z LEGO tylko normalna ... 

2) Przeniosło mnie bardzo płynnie do następnego snu. Był to jakiś trailer filmu lub gry którego byłem jedynie obserwatorem. Zaczęło się w parku przy sadzawce ,rozmowiała dwójka ludzi. Jeden z nich powiedział ,że gdzieś zniknął jeden z wielorybów. Zmiana sceny jakieś widoczki nad jeziorem. Kolejna to wielkie gadające drzewo na pustynia które nie mówiło raczej niczego ciekawego. Następnie znowu jakieś widoczki a na koniec brzeg morza. Statek cumujący na stelarzu z małych wielorybków ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#29
04-05.05.2018
Czas snu ok 9,5h


1) Najwcześniejszą rzeczą jaką zapamiętałem było to ,że wchodzę do kina ze specjalnym biletem na jakiś film. Do seansu pozostało 40 mimut dlatego postanowiłem kupić coś do żarcia. Długo czekałem w kolejce do automatu z jedzeniem ,lecz gdy w końcu się do niego dostałem ,to i tak niczego nie mogłem kupić. Raz moja karta kredytowa nie działa ,raz błąd systemu ,a raz coś jeszcze innego. Spojrzałem na zegarek ,uświadomiłem sobie ,że rozpoczyna się seans dlatego pobiegłem do sali kinowej. O dziwo nikt nie sprawdzał czy mam bilet przy wejściu. Usiadłem koło rodziców ...


2) Byłem w filmie ,byłem też jeleniem ,jeleniem w klatce ,w klatce w pociągu pełnym innych różnych zwierząt w klatkach ,który jechał do ubojni. Jakimś cudem udało mi się uwolnić z zamknięcia. Już miałem wyskakiwać z pociągu ,kiedy inne zapłakane zwierzęta uprosiły mnie żebym je też uwolnił. I wiecie co ? Zrobiłem to. A te SKURW***** w podzięce złapały mnie i wrzuciły z powrotem do klatki ,same zaś zwiały z pociągu.
Sen rozpoczął się od nowa. Znowu wszyscy byli w klatkach. Także tym razem udało mi się wyjść. Otworzyłem drzwi od pociagu ,pokazałem fakola racicą błagajacym mnie zwierzetom i wyskoczyłem na peron. Zobaczyłem dwie puste plastikowe butelki po wodzie ,które ułożyłem na torach ,bo chciałem zobaczyć jak pociąg je zgniata. Jednak pociąg mnie strollował i pojechał inymi torami. Z peronu wyszedłem po schodach na których przemieniłem się w człowieka. Była noc. Wyszedłem koło jakiegoś przystanku w Warszawie. Przyjechały autobusy 191 i 177. Wsiadłem do tego pierwszego. Jechałem podziwiając Warszawę. Przejechałem obok wielkiego gmachu którego budowę widziałem w ekspresowym tempie ,następnie koło pałacu kultury i nauki który w mojej sennej wizji był odjechanym futurystycznym wieżowcem. Pomyślałem sobie nawet "WOW od tej strony go nie znałem". Dojechałem do galerii Mokotów do której wszedłem. Udałem się do empika na pierwszym piętrze. Spotkałem tam mamę która po przywitaniu się poszła do H&M. Ja zaś zostałem. Kupiłem sobie książkę za 20zł o podwodnych wrakach statków i samolotów. Jednak gdy ją otworzyłem i kartkowałem ,ku mojemu zdziwiemniu niczego tam o podwodnych wrakach nie było. Tylko jakieś bazgroły na najróżniejsze tematy ...
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#30
13-14.05.2K18
Czas snu ok. 5,5h

Drugi sen zapamietałem bardzo dobrze i wyraźnie. Od razu po obudzeniu się pamiętalem go ,co zwykle mi się nie zdarza i musze sobie je przypominać

1) Byłem we włoszech siedziałem przy barze mojej cioci. w pewnym momencie coś się stało i wszyscy się zaśmiali. Jakaś śmieszna sytuacja tylko nie pamietam dokładnie co to było i dlaczego wszystkich rozśmieszyło. 

2) Przyjechałem wraz z mamą i bratem do babci. Jej dom był moim domem w realu. Weszliśmy i przywitaliśmy się ,lecz po chwili postanowiliśmy stamtąd uciekać. Zdażyłem wziąć jeszcze jakieś rzeczy ze swojej półki i szybko udałem się na dół ,do samochodu w którym czekała już moja rodzina. Prowadził brat a ja usadowiłem się na siedzeniu za nim. Było już ciemno ,nieprzyjemna atmosfera. Postanowiłem zdrzemnąć się w podróży. Zasnąłem. Obudziłem się w korei północnej ,w jakimś więzieniu. Wyszedłem z pomieszczenia w którym śpią więzniowe na korytarz gdzie dzielono nas na trójki i wysyłano do pracy. Od tego momentu do czasu spotkania pewnej osobistości w mojej głowie mówił narrator który opisywał mnie ,to co robiłem oraz rzeczy które widziałem np. Paweł wszedł do toalety warunki sanitarne w korańskim wiezieniu są opłakane , Paweł udał się tu i tu ,zrobił to i to itp. Jak napisałem przed chwilą wszedłem do toalety ,strażnicy polecili nam to zrobić ponieważ w czasie pracy nie będzie przerw. Owe toalety były to normalne cele wiezienne tylko ,że zniszczone i całe brudne. Czynnoś którą tam wykonałem trwa zwykle kilkanaście sekund ,jednakże zawsze podczas snów mój pęcherz rośnie do rozmiarów cysterny ,przez co zajęło mi to z dwie minuty. Myślałem ,że bedziemy pracować w kamieniołomie ,kopalni lub w czymś podobnym lecz korytarz z więzienia prowadził do centrum handlowego. Strażnik zaprowadził nas do kwiaciarni. Pomagałem tam przestawiać jakieś kwiatki. Gdy skonczyliśmy udaliśmy się do ekskluzywnej pijalni czekolady w której  ... siedziała moja inna ciocia i popijała kawę z Kim Dzong Unem. Gdy mnie zobaczyła od razu kazała mnie uwolnić. Co natychmiast uczyniono ,dostałem też nowe ubrania. Okazało się ,że moja ciocia jako ulubiona mistrzyni robienia czekolady Kim Dzong Una jest bardzo ważną i szanowaną postacią w korei północnej. Podszedłem do baru żeby się czegoś napić i zrobiłem ta samą śmieszną rzecz (niestety nie pamiętam jaką) jak w poprzednim śnie. Tak bardzo rozśmieszyło to Kima ,że zaprosił mnie do swojej rezydencji. Zaczęliśmy żywo rozmawiać na różne tematy. Opowiedziałem mu jak taka sama sytuacja wydarzyła się niedawno we włoszech. Okazało sie iż Kim w mojej sennej wizji jest naprawdę spoko ziomkiem i można z nim porozmawiać na różne tematy. Pomimo tego gdy spytał czy podobają mi się jego rządy ,mając w pamięci więzienie i wiedzę z realnego życia mówiłem tak żeby go nie obrazić. Spodobała mu się moja odpowiedź. Pozwolił mi wyjechać z korei. Poleciałem do jemenu który w moim śnie leżał koło afganistanu. Widziałem wymianę ognia pomiedzy stronami dziejacej się tam wojny domowej. Dowiedziałem się ,że w jakimś ostrzale sił rzadowych zginęło 11 osób. Przeszedłem się po obozach obu stron konfliktu sen się skończył ... obudziłem się 

Na koniec mała dygresja. Przez dwie noce weekendu gdzie spałem do woli ,afirmowałem się ,miałem świety spokój i ogóln relaks to niczego nie zapamietałem nawet nie pamiętam by obudził mnie afla budzik. A dzisiaj gdy szedłem spać na 5 godzin chcąc jedynie zasnąc i choć trochę odpocząć zapamietałem bardzo dobrze długi sen ... :v
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1