Widzę, że ostatnio trwa refresh tematów z kąciku filozoficznego. Dołączę się

Blisko początku dyskusji w tym temacie, wątek został nakierowany, przez sensowne stwierdzenie, że "ja" nie może stanowić nic zmiennego. Wobec tego nie może być żadną myślą, koncepcją czy uczuciem.
To co rzuca jakieś światło na temat, to to, że tak jak Incestus
wspomniał jest w nas pewien aspekt, którego nie da się w żaden sposób kontrolować czy zmienić, a jest to odczucie istnienia same w sobie. Niezawiele można o nim powiedzieć. Jest to po prostu jakaś przestrzeń. Towarzyszy nam ciągle. Za myślami, za emocjami.
Poprzez medytację, wyciszenie lub samoobserwację, możemy doświadczyć ciągłości tego swego rodzaju "jestem". Tej ciszy. Samo to doświadczenie, może zmniejszyć nasze "utożsamienie z umysłem", bo w tym doświadczeniu ciszy zauważamy kontrast do typowego doświadczenia. Ta cisza nie ma żadnych przekonań, żadnej tożsamości. Jest jakby poza czasem i przestrzenią. Dalej jednak jest to bycie. Jeszcze większą zmianę może przynieść dokładne zaobserwowanie jak gwałtownie ta cisza potrafi zniknąć, abyśmy za chwilę doświadczali myśli wraz z poczuciem "wiem, że wiem", któremu tak ufamy. Myśli, która przyszła sama
Ta cisza poprzez medytację, czy inne narzędzia osłabiające nasze przywiązanie do myśli, może się rozwinąć. Stać się częstsza, bardziej naturalna a wszystko poza ciszą, mniej kontrastujące do niej. Co skutkuje większym spokojem. Ale co ciekawsze, zmianie ulega też poczucie granicy ja i nie-ja, które stopniowo zanika. Praktykanci medytacji relacjonują wyraźne wrażenie rozpuszczenia "ja" w przestrzenii. Buddyzm kładzie nacisk na odkrycie i wyodrębnienie w medytacji, pośród tych wszystkich odmiennych stanów, tzw. natury umysłu. Która nie tyle jest stanem, co niedualną podstawą wszystkich stanów. I zaleca spoczywanie w naturze umysłu jak najdłużej.
Buddyzm twierdzi, że to jest właśnie nasze "Ja". I myślę, że ma to duży sens, bo pasuje do konceptu. Ta przestrzeń jest niezmienna i towarzyszy nam nieprzerwanie (według Buddystów nawet w głębokim śnie). Ponadto, charakterystyczną cechą doświadczania tej niedualnej przestrzeni jest bezwysiłkowość. A taka chyba powinna być nasza własna natura - naturalna.
A jak opisuje się to doświadczenie? Poczucie bycia doskonałym, wiecznym, bez granic. Czy nie tak wyobrażamy sobie Boga?