28-09-2020, 12:31
Ostatnio postanowiłem spróbować techniki CAT. Nie przyniosła jednak praktycznie żadnego skutku, mam pewną teorię i chciałbym zapytać na ile ona ma sens.
Przed techniką:
-chodziłem spać około 0.00- 0.30. spałem do 10-11.
-spałem źle, nieraz nie mogłem zasnąć, spałem bardzo płytko i budziłem się kilkanaście razy w ciągu nocy.
-sny były, ale raczej krótkie i niewyraźne,było ich dość dużo
W trakcie (tydzień czuwania)
-zgodnie z zaleceniami skróciłem sen o 1,5h i usystematyzowałem godziny snu- wstawałem zawsze o 8.30.
-po paru dniach zacząłem spać lepiej i głębiej, budzić się przed budzikiem, nawet nieraz bezpośrednio po skończeniu snu, np. koło 8.00
-sny były podobnej jakości, ale było ich mało
Po (tydzień powrotu do starego rytmu- obecnie 2 dni)
-Śpię znów między 0.00-0.30, do 10.00
-śpię nieco gorzej niż w trakcie czuwania (zaczęło się to zresztą już podczas ostatnich dni poprzedniego tygodnia), trochę więcej się budzę niż na początku okresu czuwania
-budzę się w okolicach tej 8.30 i nie mogę zasnąć, dopiero koło 9 przysypiam
-sny są nieco dłuższe, ale ani nie ma ich więcej, ani nie są lepszej jakości
Z dodatkowych informacji dodam że w tygodniu czuwania zwiększyłem znacząco ilość TR, z naciskiem na okres rano, kiedy zwykle śpię. Spróbowałem też techniki uważności, nie udało mi się jej wprawdzie rozciągnąć na cały dzień, ale na pare godzin już tak.
Moja teoria: ilość snu jest za duża i źle wypoczywam, stąd ten płytki sen w nocy i ciągłe pobudki. Myślę że jest możliwe że skracając sen do tych 8h na dobę wszedłem na ilość i okres który powinienem mieć żeby dobrze spać i śnić (ale nie żeby robić CAT). A w takim razie musiałbym wykonać drugie skrócenie, o kolejne 1,5h, żeby wybić się z tej "dobrej" pory snu i mieć większą szansę na świadomy sen w okresie ponownego wydłużenia snu.
Pytania:
1) Czy ta teoria ma sens? Czy dobrze myślę?
2) Czy dobrym pomysłem byłoby spróbować WILDa kiedy się budzę o 8.30?
3) Wszelkie inne sugestie i uwagi też mile widziane
Przed techniką:
-chodziłem spać około 0.00- 0.30. spałem do 10-11.
-spałem źle, nieraz nie mogłem zasnąć, spałem bardzo płytko i budziłem się kilkanaście razy w ciągu nocy.
-sny były, ale raczej krótkie i niewyraźne,było ich dość dużo
W trakcie (tydzień czuwania)
-zgodnie z zaleceniami skróciłem sen o 1,5h i usystematyzowałem godziny snu- wstawałem zawsze o 8.30.
-po paru dniach zacząłem spać lepiej i głębiej, budzić się przed budzikiem, nawet nieraz bezpośrednio po skończeniu snu, np. koło 8.00
-sny były podobnej jakości, ale było ich mało
Po (tydzień powrotu do starego rytmu- obecnie 2 dni)
-Śpię znów między 0.00-0.30, do 10.00
-śpię nieco gorzej niż w trakcie czuwania (zaczęło się to zresztą już podczas ostatnich dni poprzedniego tygodnia), trochę więcej się budzę niż na początku okresu czuwania
-budzę się w okolicach tej 8.30 i nie mogę zasnąć, dopiero koło 9 przysypiam
-sny są nieco dłuższe, ale ani nie ma ich więcej, ani nie są lepszej jakości
Z dodatkowych informacji dodam że w tygodniu czuwania zwiększyłem znacząco ilość TR, z naciskiem na okres rano, kiedy zwykle śpię. Spróbowałem też techniki uważności, nie udało mi się jej wprawdzie rozciągnąć na cały dzień, ale na pare godzin już tak.
Moja teoria: ilość snu jest za duża i źle wypoczywam, stąd ten płytki sen w nocy i ciągłe pobudki. Myślę że jest możliwe że skracając sen do tych 8h na dobę wszedłem na ilość i okres który powinienem mieć żeby dobrze spać i śnić (ale nie żeby robić CAT). A w takim razie musiałbym wykonać drugie skrócenie, o kolejne 1,5h, żeby wybić się z tej "dobrej" pory snu i mieć większą szansę na świadomy sen w okresie ponownego wydłużenia snu.
Pytania:
1) Czy ta teoria ma sens? Czy dobrze myślę?
2) Czy dobrym pomysłem byłoby spróbować WILDa kiedy się budzę o 8.30?
3) Wszelkie inne sugestie i uwagi też mile widziane