31-08-2020, 09:39
Sen, w którym nie spałam...
Moje rodzinne mieszkanie. Wiedziałam, że jest tam mama (ale jej nie widziałam), siostra i mój nieżyjący już tata. Siostra przespała się z jakimś facetem - okazało się, że ma kochanka i ja to widziałam. Było ok 23. Chciałam iść do sklepu po papierosy (ale tak naprawdę chciałam po prostu wyjść). Tata (pod lekkim wpływem alkoholu) mówi mi, że już wszystkie sklepy zamknięte. Pytam się go gdzie jest całodobowy. Odpowiedział. Wyszłam - byłam ubrana w sukienkę, taką skromną, normalną - w kwiatki.
Idę i widzę, że przed wszystkimi sklepami po drodze jest plac zabaw: zjeżdżalnie, dmuchane zamki - taki wypas. Nagle sobie uświadomiłam, że zaraz mam iść do pracy, a w ogóle nie spałam.
Znalazłam się w miejscu, w którym widziałam moje znajome z pracy. Nie byłyśmy w biurze, ale na zewnątrz - na trawie. Kierownik miała jakieś zadanie, żeby coś poprawiać na rejestracjach samochodów (obok był parking). Wszystkie się rzuciły i poprawiały, ale ja nie, ponieważ miałam tylko czerwony marker..
Idę w tej sukience po trawie... podchodzę do jednego stolika przy którym siedział jakiś chłopak. Mówi mi, że tu zajęte, że czeka na osobę, z którą pracowałam kilka lat wcześniej. Poszłam dalej. Widzę, że dziewczyny, z którymi obecnie pracuje siedzą na trawie przy takim małym stoliku i grają w karty. Podeszłam i próbowałam rozpoznać w jaką grę grają. Przypominało to makao, ale nazwały ją jakoś inaczej i jedna z nich powiedziała czy nie widzę, że mają komplet (zamiast mnie była jakaś inna dziewczyna, której nie znam). Poczułam się odrzucona, ale nie chciałam tego pokazać po sobie i w podskokach radosnych pobiegłam po trawie...
Moje rodzinne mieszkanie. Wiedziałam, że jest tam mama (ale jej nie widziałam), siostra i mój nieżyjący już tata. Siostra przespała się z jakimś facetem - okazało się, że ma kochanka i ja to widziałam. Było ok 23. Chciałam iść do sklepu po papierosy (ale tak naprawdę chciałam po prostu wyjść). Tata (pod lekkim wpływem alkoholu) mówi mi, że już wszystkie sklepy zamknięte. Pytam się go gdzie jest całodobowy. Odpowiedział. Wyszłam - byłam ubrana w sukienkę, taką skromną, normalną - w kwiatki.
Idę i widzę, że przed wszystkimi sklepami po drodze jest plac zabaw: zjeżdżalnie, dmuchane zamki - taki wypas. Nagle sobie uświadomiłam, że zaraz mam iść do pracy, a w ogóle nie spałam.
Znalazłam się w miejscu, w którym widziałam moje znajome z pracy. Nie byłyśmy w biurze, ale na zewnątrz - na trawie. Kierownik miała jakieś zadanie, żeby coś poprawiać na rejestracjach samochodów (obok był parking). Wszystkie się rzuciły i poprawiały, ale ja nie, ponieważ miałam tylko czerwony marker..
Idę w tej sukience po trawie... podchodzę do jednego stolika przy którym siedział jakiś chłopak. Mówi mi, że tu zajęte, że czeka na osobę, z którą pracowałam kilka lat wcześniej. Poszłam dalej. Widzę, że dziewczyny, z którymi obecnie pracuje siedzą na trawie przy takim małym stoliku i grają w karty. Podeszłam i próbowałam rozpoznać w jaką grę grają. Przypominało to makao, ale nazwały ją jakoś inaczej i jedna z nich powiedziała czy nie widzę, że mają komplet (zamiast mnie była jakaś inna dziewczyna, której nie znam). Poczułam się odrzucona, ale nie chciałam tego pokazać po sobie i w podskokach radosnych pobiegłam po trawie...