20-06-2021, 14:54
Witam wszystkich. Pojawiam sie na tym forum ze względu na moje ,,dolegliwości" senne które zaczęły się u mnie rozwijać z końcem gimnazjum około 12 lat temu z różną częstotliwością. Czasem raz na 3 miesiące, a czasem przez cały miesiąc codziennie. Dopiero teraz wpadłem na zasięgnięcie opinii ludzi którzy się na tym znają ponieważ to postępuje i nie idzie w dobrą stronę.
Postaram sie w całym tekście zamieścić jak najwięcej szczegółów aby ktoś kto sie w to mam nadzieję zagłębi poznał całokształt sytuacji a także w zakładce ,,analiza snów" opiszę kilka snów z okresu od kiedy to sie zaczęło.
link do tematu tutaj https://i-sen.pl/Temat-Koszmary-i-sny--4935
Wszystkie informację jak i sny które tu opiszę biorę wyłącznie z mojej pamięci, nie prowadziłem nigdy sennika ale moje doświadczenia przeważnie były dla mnie tak szokujące ze na stałe wyryły mi się w głowie.
A więc pod koniec gimnazjum zaraziłem się fascynacją do doświadczania przeróżnych stanów mentalnych. Po jakimś czasie od znajomych dowiedziałem sie o LD (że będę mógł latać, kąpać sie w pieniądzach, uprawiać seks z dwudziestoma kobietami równolegle w tym samym czasie) i inne jeszcze głupsze rzeczy. Czytałem trochę i uskuteczniałem kilka technik na obudzenie sie we śnie ale nigdy mi sie to nie udało. Jak wspomniałem nigdy tez nie prowadziłem sennika. Jak ostatni amator poddałem sie po paru miesiącach.
Dwa lata później (2 technikum) pierwszy raz obudziłem sie we śnie ze świadomością ze śnie, stało sie to poprzez mimowolnie włożenie obu małych palców do obu dziurek od nosa jednocześnie, w trakcie snu i mimo ze nos był zatkany to wciąż byłem w stanie wciągać powietrze przez nos co w realu było by niewykonalne. Prawdopodobnie zrobiłem to ponieważ w realu przeszedłem operację nosa i po niej dosyć często sprawdzałem czy nie przestawiła mi sie przegroda nosowa. Tak czy inaczej stało sie to moim punktem uświadomienia sobie ze śnie
Za każdym razem gdy do tego dochodzi pierwsze co to patrzę na swoje ręce, zaciskam i otwieram dłonie. Czuje sie kompletnie jak ja w świecie realnym. Mój tok rozumowania, moje ruchy, zachowania, wszystkie reakcje i odczucia działają identycznie. Odczuwam ból, strach, temperaturę i czuje zapachy których nie mogę poczuć w realu bo straciłem kompletnie węch.
Pierwszy problem jest taki ze nie kontroluję kompletnie snu a jedynie siebie we śnie. Nie umiem niczego stworzyć, latać, zmienić lokacji z odgórnie narzuconej przez mój umysł na początku. Lokacja zmienia się sama, doznaje wtedy zaciemnienia jak bym zemdlał i od razu otworzył oczy w innym miejscu. Inni ludzie i miejsca juz tam są. Ponadto gdy tylko uświadamiam sobie ze to sen od razu dzieje się coś co wymaga ode mnie natychmiastowej reakcji, np ucieczki lub ktoś do mnie coś mówi, czegoś ode mnie chce itd
Drugi problem jest taki ze na oko 85% snów w których jestem świadomy to przechodzące ludzkie pojęcie koszmary które przezywam w sposób taki sam jak gdyby się działy na prawdę. Mam wrażenie ze limit panicznego strachu nie istnieje tak samo jak to ze wiele razy przekraczałem we śnie ludzki próg bólu, bolało tak ze ostatecznie nie czułem nic i nie mogłem się ruszać jak bym nie miał Ciała i był tylko oczami.
Około 13% to sny których fabuła bije na głowę książki lovecrafta, zwykle mają one jakieś majestatyczne przesłanie które dostrzegam po kilku własnych analizach albo wcale
No i sny szczęśliwe to takie 2%
Trzeci problem który sie zaczął pojawiać około 5 lat temu to, to że moje reakcje podczas świadomego snu przelewają sie to świata realnego
-Gdy mam świadomy koszmar potrafię wrzeszczeć w niebo głosy tak że ziemia sie trzesie i pęka mi skóra, wtedy budzi mnie moja dziewczyna i mówi że darłem sie tak głośno ze aż ona się obudziła.
Kilkukrotnie podczas snu potrafiłem wstać i uderzyć swoją dziewczynę (i dwie poprzednie) w twarz
Gdy śpię potrafię sie podnieść do pozycji siedzącej, złapać poduszkę i rzucić nią przed siebie z całej siły
Ostatnio zdarzyło się tak ze gdy obudziłem się w kolejnym koszmarze (opisze go w analizach snów) pod koniec doszło do tego ze musiałem rzucić się na mężczyznę i siedząc na nim dusiłem go tak mocno ze jego szyja skurczyła sie w moich dłoniach do rozmiaru słomki do picia napojów jak np w mc donaldzie. W tym momencie się obudziłem i zorientowałem że klęczę na łóżku w dokładnie tej samej pozycji w której byłem we śnie a moje ręce są zaciśnięte kurczowo na rogu poduszki niczym na szyji mężczyzny ze snu. Zaraz obok leżała głowa mojej dziewczyny. Po tym zacząłem sie martwić czy nie dojdzie do tego ze zrobię jej krzywdę.
wiele razy miałem koszmary które sie powtarzały, budziłem sie we śnie w tym samym miejscu
np w labiryncie korytarzy jak by słabo oświetlonego hotelu z którego nie potrafiłem wyjść, potem śniło mi to jeszcze kilka razy, układ korytarzy był inny ale tapety na ścianach i obrazy były te same. Jest to miejsce podobne do tego w którym pracuje ale takie sny miałem tez zanim rozpocząłem ta prace
Tak samo śniło mi sie ze ocknąłem sie na terenach wiejskich gdzie były pola i lasy a ja uciekałem przed kimś (opisze sen w analizach snu) i ten sen również zdarzał sie kilkukrotnie, zawsze zaczynałem w tym samym miejscu ale uciekałem w inną stronę.
I ostatnia rzecz, to też zdarzyło sie wielokrotnie u mnie w pracy i czasem w domu. W pracy miałem taki mały magazynek pod schodami, coś jak komórka pod schodami tylko dużo większa i wyższa, mieliśmy tam materac i można się tam było przespać. W tym miejscu zdaje mi się ze doznawałem świadomego paraliżu sennego. Spiąć na plecach nagle otwierałem oczy jak bym się obudził, ale nie mogłem się podnieść, wiedziałem że śpię i z całych sił próbowałem się obudzić ale nie mogłem, nie mogłem sie w ogóle ruszyć poza zaciśnięciem powiek, miałem wrażenie ze jestem w tym stanie wiele godzin próbując obudzić sie poprzez samo zaciskanie powiek, i potem zawsze działo sie coś takiego ze po którymś dziesiecio tysięcznym zaciśnięciu powiek gdy je otworzyłem dryfowałem jak duch pod sufitem patrząc na swoje ciało leżące na materacu beż żadnego ruchu, po prostu śpiące. W tym samym czasie dryfujący ja którym byłem, odczuwałem ból jak gdyby niewidzialna gigantyczna ręka złapała mnie za nogi od kolan w dół i rzucała moim ciałem po magazynie jak jakąś szmatą, o ściany i o sufit az do przekroczenia progu bólu. Mój wzrok sie nie poruszał jedynie czułem ból.
Mam nadzieje ze ktoś z was będzie wstanie się do tego jakoś ustosunkować, wyjaśnić czy to jest normalne,
czy może powinienem iść do specjalisty, albo może istnieje sposób żeby jakoś sobie z tym radzić.
Z góry dziękuje
Postaram sie w całym tekście zamieścić jak najwięcej szczegółów aby ktoś kto sie w to mam nadzieję zagłębi poznał całokształt sytuacji a także w zakładce ,,analiza snów" opiszę kilka snów z okresu od kiedy to sie zaczęło.
link do tematu tutaj https://i-sen.pl/Temat-Koszmary-i-sny--4935
Wszystkie informację jak i sny które tu opiszę biorę wyłącznie z mojej pamięci, nie prowadziłem nigdy sennika ale moje doświadczenia przeważnie były dla mnie tak szokujące ze na stałe wyryły mi się w głowie.
A więc pod koniec gimnazjum zaraziłem się fascynacją do doświadczania przeróżnych stanów mentalnych. Po jakimś czasie od znajomych dowiedziałem sie o LD (że będę mógł latać, kąpać sie w pieniądzach, uprawiać seks z dwudziestoma kobietami równolegle w tym samym czasie) i inne jeszcze głupsze rzeczy. Czytałem trochę i uskuteczniałem kilka technik na obudzenie sie we śnie ale nigdy mi sie to nie udało. Jak wspomniałem nigdy tez nie prowadziłem sennika. Jak ostatni amator poddałem sie po paru miesiącach.
Dwa lata później (2 technikum) pierwszy raz obudziłem sie we śnie ze świadomością ze śnie, stało sie to poprzez mimowolnie włożenie obu małych palców do obu dziurek od nosa jednocześnie, w trakcie snu i mimo ze nos był zatkany to wciąż byłem w stanie wciągać powietrze przez nos co w realu było by niewykonalne. Prawdopodobnie zrobiłem to ponieważ w realu przeszedłem operację nosa i po niej dosyć często sprawdzałem czy nie przestawiła mi sie przegroda nosowa. Tak czy inaczej stało sie to moim punktem uświadomienia sobie ze śnie
Za każdym razem gdy do tego dochodzi pierwsze co to patrzę na swoje ręce, zaciskam i otwieram dłonie. Czuje sie kompletnie jak ja w świecie realnym. Mój tok rozumowania, moje ruchy, zachowania, wszystkie reakcje i odczucia działają identycznie. Odczuwam ból, strach, temperaturę i czuje zapachy których nie mogę poczuć w realu bo straciłem kompletnie węch.
Pierwszy problem jest taki ze nie kontroluję kompletnie snu a jedynie siebie we śnie. Nie umiem niczego stworzyć, latać, zmienić lokacji z odgórnie narzuconej przez mój umysł na początku. Lokacja zmienia się sama, doznaje wtedy zaciemnienia jak bym zemdlał i od razu otworzył oczy w innym miejscu. Inni ludzie i miejsca juz tam są. Ponadto gdy tylko uświadamiam sobie ze to sen od razu dzieje się coś co wymaga ode mnie natychmiastowej reakcji, np ucieczki lub ktoś do mnie coś mówi, czegoś ode mnie chce itd
Drugi problem jest taki ze na oko 85% snów w których jestem świadomy to przechodzące ludzkie pojęcie koszmary które przezywam w sposób taki sam jak gdyby się działy na prawdę. Mam wrażenie ze limit panicznego strachu nie istnieje tak samo jak to ze wiele razy przekraczałem we śnie ludzki próg bólu, bolało tak ze ostatecznie nie czułem nic i nie mogłem się ruszać jak bym nie miał Ciała i był tylko oczami.
Około 13% to sny których fabuła bije na głowę książki lovecrafta, zwykle mają one jakieś majestatyczne przesłanie które dostrzegam po kilku własnych analizach albo wcale
No i sny szczęśliwe to takie 2%
Trzeci problem który sie zaczął pojawiać około 5 lat temu to, to że moje reakcje podczas świadomego snu przelewają sie to świata realnego
-Gdy mam świadomy koszmar potrafię wrzeszczeć w niebo głosy tak że ziemia sie trzesie i pęka mi skóra, wtedy budzi mnie moja dziewczyna i mówi że darłem sie tak głośno ze aż ona się obudziła.
Kilkukrotnie podczas snu potrafiłem wstać i uderzyć swoją dziewczynę (i dwie poprzednie) w twarz
Gdy śpię potrafię sie podnieść do pozycji siedzącej, złapać poduszkę i rzucić nią przed siebie z całej siły
Ostatnio zdarzyło się tak ze gdy obudziłem się w kolejnym koszmarze (opisze go w analizach snów) pod koniec doszło do tego ze musiałem rzucić się na mężczyznę i siedząc na nim dusiłem go tak mocno ze jego szyja skurczyła sie w moich dłoniach do rozmiaru słomki do picia napojów jak np w mc donaldzie. W tym momencie się obudziłem i zorientowałem że klęczę na łóżku w dokładnie tej samej pozycji w której byłem we śnie a moje ręce są zaciśnięte kurczowo na rogu poduszki niczym na szyji mężczyzny ze snu. Zaraz obok leżała głowa mojej dziewczyny. Po tym zacząłem sie martwić czy nie dojdzie do tego ze zrobię jej krzywdę.
wiele razy miałem koszmary które sie powtarzały, budziłem sie we śnie w tym samym miejscu
np w labiryncie korytarzy jak by słabo oświetlonego hotelu z którego nie potrafiłem wyjść, potem śniło mi to jeszcze kilka razy, układ korytarzy był inny ale tapety na ścianach i obrazy były te same. Jest to miejsce podobne do tego w którym pracuje ale takie sny miałem tez zanim rozpocząłem ta prace
Tak samo śniło mi sie ze ocknąłem sie na terenach wiejskich gdzie były pola i lasy a ja uciekałem przed kimś (opisze sen w analizach snu) i ten sen również zdarzał sie kilkukrotnie, zawsze zaczynałem w tym samym miejscu ale uciekałem w inną stronę.
I ostatnia rzecz, to też zdarzyło sie wielokrotnie u mnie w pracy i czasem w domu. W pracy miałem taki mały magazynek pod schodami, coś jak komórka pod schodami tylko dużo większa i wyższa, mieliśmy tam materac i można się tam było przespać. W tym miejscu zdaje mi się ze doznawałem świadomego paraliżu sennego. Spiąć na plecach nagle otwierałem oczy jak bym się obudził, ale nie mogłem się podnieść, wiedziałem że śpię i z całych sił próbowałem się obudzić ale nie mogłem, nie mogłem sie w ogóle ruszyć poza zaciśnięciem powiek, miałem wrażenie ze jestem w tym stanie wiele godzin próbując obudzić sie poprzez samo zaciskanie powiek, i potem zawsze działo sie coś takiego ze po którymś dziesiecio tysięcznym zaciśnięciu powiek gdy je otworzyłem dryfowałem jak duch pod sufitem patrząc na swoje ciało leżące na materacu beż żadnego ruchu, po prostu śpiące. W tym samym czasie dryfujący ja którym byłem, odczuwałem ból jak gdyby niewidzialna gigantyczna ręka złapała mnie za nogi od kolan w dół i rzucała moim ciałem po magazynie jak jakąś szmatą, o ściany i o sufit az do przekroczenia progu bólu. Mój wzrok sie nie poruszał jedynie czułem ból.
Mam nadzieje ze ktoś z was będzie wstanie się do tego jakoś ustosunkować, wyjaśnić czy to jest normalne,
czy może powinienem iść do specjalisty, albo może istnieje sposób żeby jakoś sobie z tym radzić.
Z góry dziękuje