Miałem olbrzymią przerwe od LD. Chciałem kilka razy zabrać się porządnie do roboty, jednak brakowało motywacji. Teraz mam olbrzymią chęć, żeby zacząć wszystko od nowa, jest motywacja, no i jest I-sen Wiem, że będzie o wiele trudniej, niż jak po raz pierwszy zaczynałem swoją przygode z LD. Wiadomo, brak tej ciekawości, po pierwszym swoom LD mało nie obsrałem się z radości teraz już tego nie będzie, jednak wiem, że dam rade !
Nowy notatnik, zakładam, ponieważ wszystko zaczynam od nowa, no i będę mógł porównać jak zaczynałem kiedyś, a jak teraz
Z jednej strony jest łatwiej, bo ma się jakieś doświadczenie i wyrobione "mechanizmy" w podświadomości, z drugiej trudniej, bo mniejsza jest fascynacja i trudniej utrzymać dyscyplinę
Dlatego nie powinno się robić przerw... Wiem to z własnej autopsji No ale cóż, czasem się nie po prostu nieda
Niedługo notatniki się rozkręcą bo wszyscy dostali zastrzyk motywacji, (otwarcie forum) co spowoduje większą ilość LD, więc i ruszy całe forum.
Dzisaj może zamieszczę relację z "wizji LD"
"Piotrek, wstawaj do szkoły, bo się spóźnisz" - idealne warunki aby przypomnieć sobie sen.
A niżej opisze wszystko co pamiętam z nocy:
...............……………………………………
Bylem niby w budynku mojej szkoly. Byl troche podobny, ale wieloma szczegółami różnił się od reala. W szkole ja i wiele osob(a byli to glownie starzy dziadkowie i babcie) znajdowalismy sie na pietrze, ocenialbym ze moze 5-7. Pietro wygladalo tak jak naprawde wyglada korytarz przy hali gdzie mamy wf.
Na poczatku snu wszedlem do jednej szatni i przebral spodenki.
Dalej pamietam strzepki snu, ktore opisze w kolejnosci.
Stalem w pomieszczeniu szkoly, chmury byly na wysokosci rownej z oknami, byly dosyc male i koloru cos jakby czarno-szarego. W tym momencie czesci staruszkow juz nie bylo, a pojawily sie osoby ktorych nie znam ale byly mniej-wiecej w moim wieku. Zaczely sie jakies rozmowy ze wszyscy sie dziwia ze z tak czarnyh chmur nie pada deszcz.
Nagle z olbrzymią prędkością zaczeły lecieć okolo 2 metry wyzej biale postrzepione chmury(o byle te ktore normalnie znajduja sie najwyzej).
Następny fragment to jest jak dosyć szybko się przemieszczam(chyba lecialem), byłem z jakimś typem.
Potem z góry, około 4-5 metrow spadlem przed budynek, ktory wygladal jak jakas stodola. Mial olbrzymie dwuskrzydlowe drzwi, ktore byly otwarte. Wszedlem do srodka. Zabardzo nie pamietam juz nic. Wiem tylko, ze z nikim nie rozmawialem i nagle "oswiecilo mnie" ze Ci wszyscy ludzie byli zebrani na jakimś dwudniowym kursie LD.
Musze przyznac, ze bardzo sie ciesze z tego, ze temat swiadomego snienia przytrafil sie w snie nieswiadomym. Mam nadzieje, ze oznacza to, ze podswiadomosc "rozumie", ze chce powrocic do ld'kow
Pamiętam 2 kawałki snów.
1. W portelu wprawdzałem ile mam kasy. Miałem około 20zł. Byłem wkurwiony że na szlugi nie będzie
2. Grałem w cs'a i używałem dziwnych "opcji admina", (naprawde posiadam admina na Pewnym serwerze), które naprawde nie istnieją
Dziś robiłem wbtb, obudziłem się około 6:20, nawet nie wstawałem, bo rodzice już się obudzili i zaczął robić się hałas, na dodatek czułem się dosyć wyspany(dziwne bo spałem niecałe 6 godzin). Podniosłem się tylko na chwile, żeby wziąć łyka wody. Położyłem się na boku, dosyć szybkie wibracje, cały czas bardzo dobrze trzymałem świadomość, i nagle stało się to co kiedyś miałem czasami, tylko teraz było o wiele mocniejsze... Dziwne skurcze mięśni na dłoni i twarzy. Czułem jak gęba mi się wykrzywia, a palce u dłoni zaciskały mi się tak mocno, że zaczynało boleć. Zryw miokloniczny(dobrze napisałem?) to nie był bo trwało dobrą minute. Próbując powstrzymać te skurcze mięśni, przestałem skupiać się na oddech ui zasnąłem ;/
Z pierwszego snu, pamiętam tylko jak na telefonie pisałem na gg z koleżanką.
Początku drugiego nie pamiętam, jednak później rozpoczął się jakiś mecz w którym brałem udział. Graliśmy na jakiejś dosyć dużej hali, boisko(2 dziwne bramki, i biłe paski ogrwniczające pole gry po bokach) zaimowało około 1/3 budynku. Przebieg meczu ciężko opisać, ponieważ wszystko bardzo szybko się zmieniało. Piłkami graliśmy różnymi. Wystarczyło odwrócić głowe na sekunde, a piłka się zmieniała. Używaliśmy piłki do siatkówki, koszykówki, do nogi, była taka olbrzymia różowa gumowa piłka, w pewnym momencie używany był kawałek jakiejś pianki :d liczba graczy cały czas rosła. Sędziowała nauczycielka od wf z mojej szkoły. Ogólne zasady polegały na tym, żeby trafić piłką do przeciwnej bramki, używając wszyatkich części ciała.Opisze mniej więcej przebieg.
Graliśmy, byłem wkurzony i smutny ponieważ żadko miałem piłke. W pewnym momencie piłka wyleciała za bramke przeciwnika. Ktoś podnisł ją, wykonując jakiś "rzut wolny" czy coś takiego stał jakieś 50 cm od bramki. Rzucał bezpośrednio i trafił. Po zdobyciu gola, od razu ktoś inny zabrał się do takiego rzutu(tutaj zauważyłem kto jest sędzią) i trafił. Następnie podszedłem ja, złapałem "piłke", była to teraz jakaś pianka, gąbka, czy podobny materiał. Już mam rzucać, gdy sędzia podchodzi i oznajmia, że koniec tych rzutów wolnych bo bramkarz szans nie ma. Odchodząc id bramki byłem dumny, że się nie sprzeczam, że gram fair itp.