03-10-2018, 18:46
Dawno mnie tu nie było nie mam ostatnio głowy do zabawy po nocach i pisania snów, ale żebyście o mnie nie zapomnieli to coś wrzucę
Dzisiejszej nocy miałem fest zapchany nos i niebardzo mogłem odychać, co skutkowało kilkunastokrotnym zapadnięciu w płytkie LDki, jedno po*ebane OOBE i całkiem fajny LD.
Zacznijmy od najdziwniejszej rzeczy jaką zrobiłem, nawet nie wiem czy powinienem o tym opowiadać Spoiler dla tych mniej wrażliwych
Po kilku płytkich, ciemnych, świadomych snach, spadaniu w przestrzeń z łóżka i szukaniu niewiadomo czego, podczas paraliżu wyszedłem z ciała i przespacerowałem się po pokoju. Odwróciłem się w strone łóżka, widziałem swoje leżące ciało na materacu. Po poprzednim krótkim LD po głowie chodziło mi zaspokojenie seksualne tak więc postanowiłem sprawdzić, czy dam radę zrobić loda sam sobie, skoro nie ma w pobliżu żadnej życzliwej projekcji. Podszedłem, odwróciłem delikwenta na plecy i przystąpiłem do działania. Obudziłem się w trakcie. Odczucia bardzo podobne do loda robionego przez fikcyjne damy w LD, raczej nie czułem nic w ustach, bardziej samo odczucie w kroczu... Po przebudzeniu się, byłem zażenowany swoim zachowaniem i postanowiłem o tym nie opowiadać
W następnym śnie walczyłem z wielkimi potworami, różnym epickim orenżem, planowałem kolejne walki. Raz znalazłem się na statku, na środku morza gdzie moim przeciwnikiem był ogromny, skrzydlaty gad.
Po przemęczeniu się w sumie przez całą noc, zasnałem w końcu na dłuższy czas i dopiąłem swego.
Ocknąłem się u znajomego w domu, na osiedlu. Od razu wiedziałem, że to LD.
Otworzyłem szeroko okno i wyszedłem na zewnetrzny parapet. Uderzyła we mnie mocna, morska bryza, silne porywy wiatru. Szare chmury były bardzo nisko, między blokami, a zza nich prześwitywało różnymi kolorami słońce, światło było puszczone jakby przez pryzmat. W tle grała muzyka, jakiś solista na skrzypcach. Wciągnąłem mocno powietrze, doceniająć wyrazistość wszystkich odczuć, poczułem płynące szczęście, wiedziałem, że to jeden z tych LD na które warto czekać. Spojrzałem w dół, z jednej strony do ziemi było kilkadziesiąt pięter, a z drrugiej może jedno, pomyślałem, że to bardzo fajne złudzenie optyczne. Zamiast zerwać się do lotu, zeskoczyłem z parapetu robiąć salto do przodu, nie udało mi się wykręcić całego i spadałem na dół plecami ku ziemi, obserwując przy tym mijane okna bloku. Wylądowałem na miekkiej poduszce z powietrza. Skrzypce przestały grać więc wezwałem je ponownie bo muzyka dodawała świetnego klimatu do całej scenerii, wzleciałem do góry, przebijająć się przez szarą chmurę. Złapałem się rękoma o krawędź drugiego bloku i spojrzałem w strone prześwitującego słońca, było dziwne. W środku zamiast oślepiającego blasku było kilkanaście trójkątów, każdy miał inny kolor i dawał inną barwę światła. Przyglądałem się chwilę temu ładnemu zjawisku i odleciałem na pole dzielące moje osiedle z kolejnym.
Na trawie, po pagórkach w porannym blasku chodzili ludzie. Wylądowałem między nimi, podniosłem leżące na ziemi królewskie berło. Stanąłem na najwyższym pagórku, uniosłem berło nad głowę i krzyczałem do ludzi:
- Czołgać się!
- Biegać w kółko!
- A wy róbcie pompki!!
Oczywiście ludki grzecznie wykonywały polecenia.
- HA HA HA !! Jestem królem świata!!!
Przypomniało mi się, że jest już dość wcześnie rano i ojciec pewnie wstał do pracy, usłyszy mnie i pomyśli, że jestem debilem. Od razu, zza kurtyny snu usłyszałem głoś zdziwionego ojca, pytającego czego dre tak morde.
Zapadła ciemność, obudziłem się (oczywiście fałszywie), wstałem, poszedłem się wylać, wróciłem do pokoju.
Wyje*ałem kota, który zawsze włazi do pokoju jak o 3 rano idę do kibla i czeka pod łóżkiem, aż zamknę drzwi, żeby móc w nie drapać zaraz po tym jak się położe z powrotem (wredny ch*j). I położyłem się spać dalej ucinająć sobie tym samym reszte LDka.
Sny były niezapisane, także dużo pewnie brakuje, ale było intensywnie
Co do ojca, to nie spałem u rodziców, więc nie mogło go tam być kota też nie
Dzisiejszej nocy miałem fest zapchany nos i niebardzo mogłem odychać, co skutkowało kilkunastokrotnym zapadnięciu w płytkie LDki, jedno po*ebane OOBE i całkiem fajny LD.
Zacznijmy od najdziwniejszej rzeczy jaką zrobiłem, nawet nie wiem czy powinienem o tym opowiadać Spoiler dla tych mniej wrażliwych
Po kilku płytkich, ciemnych, świadomych snach, spadaniu w przestrzeń z łóżka i szukaniu niewiadomo czego, podczas paraliżu wyszedłem z ciała i przespacerowałem się po pokoju. Odwróciłem się w strone łóżka, widziałem swoje leżące ciało na materacu. Po poprzednim krótkim LD po głowie chodziło mi zaspokojenie seksualne tak więc postanowiłem sprawdzić, czy dam radę zrobić loda sam sobie, skoro nie ma w pobliżu żadnej życzliwej projekcji. Podszedłem, odwróciłem delikwenta na plecy i przystąpiłem do działania. Obudziłem się w trakcie. Odczucia bardzo podobne do loda robionego przez fikcyjne damy w LD, raczej nie czułem nic w ustach, bardziej samo odczucie w kroczu... Po przebudzeniu się, byłem zażenowany swoim zachowaniem i postanowiłem o tym nie opowiadać
W następnym śnie walczyłem z wielkimi potworami, różnym epickim orenżem, planowałem kolejne walki. Raz znalazłem się na statku, na środku morza gdzie moim przeciwnikiem był ogromny, skrzydlaty gad.
Po przemęczeniu się w sumie przez całą noc, zasnałem w końcu na dłuższy czas i dopiąłem swego.
Ocknąłem się u znajomego w domu, na osiedlu. Od razu wiedziałem, że to LD.
Otworzyłem szeroko okno i wyszedłem na zewnetrzny parapet. Uderzyła we mnie mocna, morska bryza, silne porywy wiatru. Szare chmury były bardzo nisko, między blokami, a zza nich prześwitywało różnymi kolorami słońce, światło było puszczone jakby przez pryzmat. W tle grała muzyka, jakiś solista na skrzypcach. Wciągnąłem mocno powietrze, doceniająć wyrazistość wszystkich odczuć, poczułem płynące szczęście, wiedziałem, że to jeden z tych LD na które warto czekać. Spojrzałem w dół, z jednej strony do ziemi było kilkadziesiąt pięter, a z drrugiej może jedno, pomyślałem, że to bardzo fajne złudzenie optyczne. Zamiast zerwać się do lotu, zeskoczyłem z parapetu robiąć salto do przodu, nie udało mi się wykręcić całego i spadałem na dół plecami ku ziemi, obserwując przy tym mijane okna bloku. Wylądowałem na miekkiej poduszce z powietrza. Skrzypce przestały grać więc wezwałem je ponownie bo muzyka dodawała świetnego klimatu do całej scenerii, wzleciałem do góry, przebijająć się przez szarą chmurę. Złapałem się rękoma o krawędź drugiego bloku i spojrzałem w strone prześwitującego słońca, było dziwne. W środku zamiast oślepiającego blasku było kilkanaście trójkątów, każdy miał inny kolor i dawał inną barwę światła. Przyglądałem się chwilę temu ładnemu zjawisku i odleciałem na pole dzielące moje osiedle z kolejnym.
Na trawie, po pagórkach w porannym blasku chodzili ludzie. Wylądowałem między nimi, podniosłem leżące na ziemi królewskie berło. Stanąłem na najwyższym pagórku, uniosłem berło nad głowę i krzyczałem do ludzi:
- Czołgać się!
- Biegać w kółko!
- A wy róbcie pompki!!
Oczywiście ludki grzecznie wykonywały polecenia.
- HA HA HA !! Jestem królem świata!!!
Przypomniało mi się, że jest już dość wcześnie rano i ojciec pewnie wstał do pracy, usłyszy mnie i pomyśli, że jestem debilem. Od razu, zza kurtyny snu usłyszałem głoś zdziwionego ojca, pytającego czego dre tak morde.
Zapadła ciemność, obudziłem się (oczywiście fałszywie), wstałem, poszedłem się wylać, wróciłem do pokoju.
Wyje*ałem kota, który zawsze włazi do pokoju jak o 3 rano idę do kibla i czeka pod łóżkiem, aż zamknę drzwi, żeby móc w nie drapać zaraz po tym jak się położe z powrotem (wredny ch*j). I położyłem się spać dalej ucinająć sobie tym samym reszte LDka.
Sny były niezapisane, także dużo pewnie brakuje, ale było intensywnie
Co do ojca, to nie spałem u rodziców, więc nie mogło go tam być kota też nie