NeuroWonderland
Wyskakuję przez okno. Sen bardzo rzeczywisty. Widzę w oddali ośnieżony las, ale tam nie idę. Idę drogą, nie wiadomo gdzie. Jest noc, mróz, śnieg i porywisty wiatr, jeszcze bardziej wzmagający zimno. Grupka jakichś osób mnie zaczepia i zawraca w inną stronę. Akcja przemieszcza się do ubikacji. To są wampiry (albo wilkołaki). Strzelam do nich z pistoletu, ale ten się zaciął. Oni też chyba do mnie strzelają, kule jednak do mnie nie docierają. Wybiegam na zewnątrz. Ci wszyscy są teraz tylko cieniami. Jestem w swoim pokoju. Jest jasny dzień. Okno przesunięte w lewą stronę, uchylone. Włączam komputer. W przeglądarce plikowo internetowej pokazuje się jakiś błąd. Mama przychodzi i każe zamknąć okno, bo będzie zimno. Przeglądam jakieś ćwiczenia, podręczniki od matematyki, zeszyty. Miałem drugi raz wyskoczyć przez okno, ale nie zdążyłem i się obudziłem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
W ziemi była ogromna okrągła ciemna dziura. To było wyjście ze statku obcych. Wiedzieliśmy, że zaraz mają wyjść i nas zaatakować, więc szybko stamtąd uciekaliśmy. Jakby niezdecydowanie, bo kilka razy tam powracaliśmy grupą. Raz było to pod wodą nawet. Inni chcieli wrócić, gdzieś podziemiami. My mieliśmy uciekać naszym statkiem kosmicznym czy takim podobnym pojazdem latającym, już przygotowanym. Gdy już miałem wskakiwać to tego pojazdu, ktoś mi przeszkadzał i odciągał. Sytuacja powtarzała się kilka razy. Raz to nie był pojazd latający, tylko teleporter - wchodziło się w kolorowe światło i znikało. To się działo na plaży. Było dużo ludzi. Też mi ktoś przeszkodził wtedy. Wiedziałem, że to wampiry. Szedłem potem nocą dniem przez ulicę, po bokach zalaną wodą. Wszedłem do lasu. Ktoś mnie gonił, ksiądz czy ktoś podobny. Powiedział "Przegrałeś.", a ja na to, że nie, bo w nic nie grałem. Zbiegamy górką po lesie. Tam jest wąskie piaskowe przejście i duży kamień. Oni już dalej przeszli, a ja ten kamień przesuwam. Dziwne, że mam tyle siły. Nagle przybiega kolega Damian z kimś i pomaga przeturlać kamień. Pamiętam jeszcze, że jeździłem rowerem, niby uliczkami, ale to był dom i tam był wujek. Coś mówił do mnie. Wjechałem tam i wyjechałem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Piaskowy stadion do piłki nożnej. Przez chwilę pokazuje mi się widok na jakiegoś uśmiechniętego milionera w pociągu. Z kimś rozmawiam o tym, że ten wykorzystuje ludzi. Jedna sprawa to, że jak ktoś postawi namiot czy piramidę to musi mu płacić. Druga to, że musi płacić też jak zasieje ryż. Ten ktoś zdenerwowany mówi mi, że przecież to jednorazowa opłata. Raz 2000 i drugi raz 2000 trzeba zapłacić i koniec. W sumie zgadzam się. Dochodzimy do ogrodzenia. Po drugiej stronie jest jakaś moja kuzynka z kimś tam. Potem wchodzimy do lasu. Tam są makiety dwóch dinozaurów, triceratops i tyranozaurus. Są pomalowane jakby były animacjami. Kuzynka bardzo wesoła chodzi po gałęzi. W połowie tej dużej gałęzi jest napis "muszę wypić kawę". Biorę papierek i podrzucam do góry. Spada na ziemię jak liść. Wychodzimy drzwiami z lasu.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
We śnie przez przypadek użyłem nie moją szczoteczkę do zębów (czerwoną). Musiałem wyparzyć gorącą wodą. Potem umyłem zęby jeszcze raz, tym razem swoją szczotką (niebieską).
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Ktoś stał na płaskim dachu wysokiego budynku. Miał ze sobą łopatę albo wiadro ze śniegiem. Po za tym, wszystko na około było ośnieżone. Opowiadał o tym, że ci ludzie na przeciwległym budynku to nie zabójcy, ani złodzieje tylko kominiarze. Uśmiechał się. Było ich trzech. Jeden mył okno od zewnątrz, drugi się wspinał, trzeci już był na dachu. Tamte dachy były czerwone, spadziste. Na balkonie tego drugiego bloku leżały dwie panie i udawały, że śpią. To były służące. Ten co opowiadał sypnął w nie śniegiem. Coś mówiły do niego. Wewnątrz było więcej pań. W głębi się przebierały czy coś. Ten skoczył nagle z budynku na drugi budynek i leciał nad podłogą. Dziewczyny krzyczały i uciekały, otwierając kilka drewnianych drzwiczek. Oblał je wodą. Zaczął się szaleńczo śmiać AAAAAaaaaaaaa hahahahaahahaha. I wskoczył na krzesło stojące po środku wielkiego pustego pokoju, lekko przyciemnionego.

Szukałem długopisu, aby dać koledze Tomkowi. Przeszliśmy do przyciemnionego pokoiku, jakby pociągu albo autobusu. Ktoś nam dał prezent, zestaw długopisów, wafelki i jeszcze coś. Część później ukradziono. Podeszliśmy do drzwi. Tam byli szarzy kosmici, widziałem ich kątem oka. Mieli nam dać batony zamiast wafelków. Coś mówili o tym, że jak ludzie oddychają to szyba paruje mechanicznie i się z nas śmiali. Potem weszliśmy do jakiegoś ich magazynu czy hali. Mieli nas prześwietlić i uciekaliśmy przed promieniowaniem. Niestety zdążyli, błysnęło w nas jakby ktoś zdjęcie robił.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Razem z jakąś dziewczyną i znajomym chodziliśmy na zakupach po supermarkecie. Tu się dużo działo, ale nie pamiętam. Pod koniec snu przeglądałem jeszcze nasiona i sadzonki. Wziąłem trzy sadzonki różnych traw, każda za 15zł. Wydawało mi się trochę drogo. Jedna, to się okazało, że to były nasiona alpejskiej trawy. Jeszcze coś patrzyłem, ale to była jakaś sztuczna fioletowa roślina. Odłożyłem to. Nagle patrzę, a tu nie ma, ani jednej sadzonki. Idę z tym do kasjerki i mówię, że niemożliwe, aby ludzie w jednej chwili wszystko wybrali. To po prostu samo zniknęło. Byłem tym jakoś bardzo przerażony. Idę z kasjerką to pokazać. Po za tym było tam jeszcze coś innego, strasznego. Tam była taka kafla czy płyta na ścianie na samym końcu za szafami. Uderzyłem w nią i jak się wgięła to usłyszeliśmy takie UUUUUUUUUUUUUUUU. To było straszne. Na dodatek ta ściana zaczęła się robić bardzo zimna, zamarzać. Za nią na pewno był jakiś potwór. Nie kontynuowałem wybijania kafelki. Całą czwórką co prędzej wybiegliśmy przez szklane drzwi na zewnątrz. Trochę się w nich zaklinowałem i wołałem do nich "wyciągnijcie mnie!, wyciągnijcie mnie!". Pomogli mi wyjść i się obudziłem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Leciałem ze snów, których nie pamiętam. Wskoczyłem przez okno do czyjegoś mieszkania. Rozejrzałem się po pokoju. Widziałem czarny tablet, leżący wśród zeszytów, podłączony do prądu, a na nim jakiś tekst. Ktoś wszedł przez drzwi, nawet nie zdziwił się moim widokiem. Spytałem się jak ma na imię. Odpowiedział, że Lidl. Chciałem sprawdzić ten tablet, przeczytać ten tekst, może nawet coś przepisać, ale on go odłączył. Zastanawiałem się co to za tablet. No to wyciągnął instrukcję i przeczytał, że Lenovo. Tak się skończył sen.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
We śnie udało mi się wstać z łóżka, choć było ciężko. Wszystko było bardzo realistyczne. Ciemno. Był tam czarny mały pies, odepchnąłem go nogą. Gdy wychodziłem z mieszkania, zaplątałem się w szary długi kabel od telefonu. Jakoś wyszedłem. Słoneczny dzień. Wszystko było zarośnięte, bardziej niż aktualnie, więc pomyślałem, że trafiłem do przyszłości. Z daleka widziałem, że ten pies wybiega z klatki schodowej. Szedłem dalej pod gałęziami. W lewej nodze czułem ciężar. Zaczęło się mi ciężko iść. Za chwilę się obudziłem. Może ten kabel się zerwał i straciłem łączność ze snem?
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Znajdowałem się w jakimś nieznanym, dosyć dużym, mieszkaniu. Kojarzyło mi się to z jakimś serialem. Na kanapie leżała jakaś pani. Przyszła pielęgniarka i byle jak wbiła jej w przedramię igłę i dołączyła rurkę. To było znieczulenie. W tym czasie jakaś dziewczyna z przestrachem powiedziała, że już tu idą i podała mi kartkę. Tam była nazwa grupy satanistycznej chuliganów czy jakiejś takiej podobnej. Zrobiło się już ciemno. Trzeba było uciekać. Tamta pani spała po znieczuleniu, więc nie pomoże w niczym. Wyszedłem przez drzwi. Tu już był słoneczny dzień, było słychać, że w oddali szczeka pies. Szła ta grupa. Biję się z nimi na pięści, ale moje ciosy, ani ich nie dochodzą.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Z kimś tam chodziłem i eksplorowałem podziemne tunele. Zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu takich ciemnych tuneli. Tam było zamknięte okienko na dwie kłódki. W łańcuchach zawinięty był klucz. Wyciągnąłem go i otworzyłem. Ten ktoś z kim tam byłem przeszedł przez okienko. Patrzę, a to się dało całą ścianę odstawić i przejść. Tak właśnie zrobiłem. Dalej był jasny biały korytarz. Po dwóch stronach ciągnęły się rzędy drzwi do toalet. Otwierałem i sprawdzałem co się znajduje za drzwiami. Nic niezwykłego. Po prawej stały muszle na zewnątrz. Jakaś pani właśnie usiadła. Poszliśmy korytarzem. Korytarz prowadził bezpośrednio na zewnątrz, do lasu. Na małej górce rosło kilka drzew. Chciałem tam wejść, ale jakoś ślisko było. Obszedłem górkę i poobserwowałem te drzewka. Pamiętam jeszcze rzekę i łódkę, którą ktoś płynął.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1