Dziennik Khlavan
#31
https://www.youtube.com/watch?v=vrdhuCCVPEk
Ten film wyjaśnia coś istotnego. Ilekroć nie próbowałem WILDa, leżenie na plecach kończyło się intensywnym uczuciem napinania mięśni ud. Na w/w filmie nazywają to 'Roll Signal', którym umysł testuje gotowość ciała do paraliżu. Ciekawe.
PDF z ich strony wygląda całkiem sensownie. Poczytam sobie
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#32
Ja to przeglądałem kiedyś i wydaje mi się trochę za bardzo naciągane. Ten sposób na WILD autora jest tak szczegółowy, że aż za bardzo. Przypuszczam, że większość działa na zasadzie placebo.
let's worship cats
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#33
Zaciekawił mnie na pewno z powodu wyjaśnienia pewnego fenomenu. On nazywa go 'Roll signal', ja go znałem pod nazwą Zryw miokloniczny i nie kojarzyłem ze swoimi odczuciami podczas prób WILD. Po dziś dzień nie wiem co z nim zrobić i jak przejść dalej.
Prawdę mówiąc po dziś odczuwam niechęć do dalszych jego ćwiczeń - komfort i pełnia wypoczynku jest dla mnie ważniejsza niż potencjalnie 1h 'stracona' na próbę. Nie licząc czasu jaki zajmie ponowne uśnięcie.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#34
Spekulować zawsze można. Ja się już przekonałem, że WILD to sfera podatna na placebo, więc z formułowaniem jakichś konkretnych wniosków odnoszących się do szczegółów, trzeba być ostrożnym.
Tak czy inaczej takie objawy po dobrym WBTB nie występują. Jak po nieudanym WILDzie potrzebujesz dużo czasu na zaśnięcie, to tym bardziej WBTB nie jest dobrze dopasowane, albo co gorsza, w ogóle go nie ma.
let's worship cats
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#35
Patrzę na to z lekko naukowym (a może bardziej ścisłym podejściem). Proces, jego elementy i zmienne, etc. Nie chcę i nie podoba mi się podejście do metod jako o rytuału czy magicznej sztuczki. Kryterium bazowe wobec LD mam to samo - przede wszystkim chce być przynajmniej wypoczęty. Aczkolwiek kilka nocy bez snów (lub kiedy ich nie pamiętam) jest dla mnie jak drugi z kolei dzień bez prysznica - nieakceptowalne.
Niestety tylko WBTB i długi sen dają mi dobre i przyjemne wyniki - ale żadne z nich nie dało LD. MILD obieram jako sztuczne, ADA jest przyjemna i rzeczywiście dostrzegam zmiany w jakości snów od momentu jej praktykowania. Jednak LD wciąż niet.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#36
Idę przez ciemne pomieszczenie, wygląda jak wnętrze baraku lub kontenera transportowego. Na wprost w połowie jego długości stoi mężczyzna ubrany w khaki mundur naprzeciw otwartych drzwi. Jestem kobietą, mężczyzna daje mi wybór - albo do klatki albo rzuci mnie psom. Decyduje się na klatkę.
Cała scena jest wynikiem czytania 1 rozdziału mangi Angyo Onshi.
Następuje zmiana - pojawia się mężczyzna, bohater. Jego wejście przypomina scenę z "Avatara" w której pułkownik Miles Quaritch przechadza się po stołówce/sali odpraw na początku filmu. Bije od niego pewność siebie, charyzma i jednocześnie pokora, brak arogancji, znużenie. Najpierw przestawia się jako członek oddziału Bravo, czym wywołuje popłoch i rezon. Potem jako pułkownik Bravo, Polak.
Scena z podtekstem obcych. Ja jestem owym pułkownikiem. Moi ludzie (para) naukowców zabiera płytkę drukowana z licznymi bezpiecznikami samochodowymi/diodami LED i we własnym domu chcą ją przeanalizować. W przestrzeni między dwoma łóżkami mężczyzna dłubie przy diodach, co powoduje spięcie? eksplozję? porażenie? Dotyka to ich obojga. 'Wiem', że to pułapka zastawiona przez przeciwnika, który w ten sposób ich wyłączył i rusza przeciwko mnie.
Znajduję się z żoną w domu, panuje późny wieczór, elektryczność padła. Cały dom jest szczelnie zamknięty. Moja Żona kręci się z małym dzieckiem w rękach. Ja, pułkownik, udaję się się na górne piętro i próbuję wybić okno krzesłem. Ale przecież dom jest szczelnie zamknięty, wiec szyby są pancerne i nic z tego.
Chwytam wiertarkę i wiercę po dwa otwory poziomo w każdym narożniku i jeszcze po jednym na środku boków. Wydostaję się w ten sposób na zewnątrz. Stoję na dachu i rozglądam się po nocnej scenerii. Ta scena znowu nawiązuje do początku Terminatora 2 i starego Johna Connora lustrującego pole bitwy (ta sama charyzma, determinacja i zaciętość, ale bez epic heroizmu).

W tym momencie się obudziłem, miałem jeszcze czas na 3 h snu. Nie wstałem do zapisania snu, ponownie złudnie wierząc, że go zapamiętam (byłem pod wielkim wrażeniem szczegółowości). Nie wstałem do WBTB i prób WILD. Efekt - łatwy do przewidzenia. Pamięć snu utraciła swą szczegółowość, w ciągu następnych snów nic nie pamiętałem i nie byłem specjalnie wypoczęty.
Wysoką jakość snu i emocji przypisuje ADA - tego dnia do obserwacji (zmysł wzroku) dodałem wsłuchiwanie się (postrzeganie kilku źródeł dźwięków - kroki, trzeszczenie kapci, ocieranie o meble, pracujący komputer lub na dworze - przejeżdżające samochody, przechodzący obok ludzie, zwierzęta, moje kroki, ocieranie ubrania, etc). Dużo tego
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#37
Dzisiaj doświadczyłem paraliżu sennego, tuż przed zaśnięciem.
Kiedy nadchodził - wyczekiwałem z niecierpliwością. Gdy uderzył , oczy zostały zbombardowane duża ilości wyrazistych obrazów, a przez ciało przeszło intensywne uczucie prądu, mrowienia? - włączył się standardowy w takich przypadkach lęk i w kilka sekund skończyło się.
Tym niemniej - wizje który pojawiły się chwilę później były bardzo intensywne i wyraziste. Brakowało im jednak tych intensywnych pozytywnych emocji jakie towarzyszą mi wewnątrz snu.

Jeśli mogę doszukiwać się jakiegoś wspólnego, ciekawego elementu - to odruch skupienia na oddechu (samo w sobie jest to za mało). Ale spojrzenie pod kątem do góry, w stronę tzw. trzeciego oka dużo szybciej przywołuje wizje, a w miarę skupiania się na nich - wyczuwalne ... zasypianie odczuwane jako opadanie ciała.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#38
Panuje półmrok, wieczór/noc . Chodzę po zagraconym domu. Wychodzę z pokoju do korytarza i w lewo. Dostrzegam,  że jest zastawiony gratami,  o ścianę oparty jest materac do łóżka. Na przeciw chyba drzwi z prześwitującym jasnym światłem dziennym. Zaczynam porządkować przejście przenosząc np skrzynki czy stary telewizor.
Za materacem odkrywam przejście do innego pomieszczenia. To częściowa kreacja,  bo sprzątając pomyślałem że odsłoni drzwi. Co więcej gdzieś w głębi skojarzyłem scenę z filmem o zombi,  a za drzwiami może coś się kryć. Gdy materac jest odchylony wrzucam do pomieszczenia dysk (tarcza hamulcowa).
Pojawiam się w wielkiej hali fabrycznej. Panuje półmrok, wieczorowa szarówka. Jest pusto,  po mojej lewej pojawia się znienacka mężczyzna i spokojnym głosem mówi mi że to jeszcze nie czas, że nie jestem gotowy. Ta wypowiedź jest pełna ciepła i zatroskanej stanowczości.
-----
Fragment z pojawieniem się i informacją od postaci tam przebywającej, że nie powinienem tu być albo że jeszcze nie czas pojawia się dość rzadko od czasu do czasu.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#39
Jestem z Bożenką w piwnicy wieżowca, w głównym korytarzu. Za okienkiem jednego z prostopadłych korytarzy piwnic miga jakąś postać. Skojarzenie - ktoś nas śledzi. Bożenka mówi, że to jakiś jej klient który usilnie stara się dowiedzieć coś o niej. Powstaje luźne skojarzenie że chcę znaleźć mnie lub gdzie mieszka.
Kręcimy się trochę po głównym korytarzu idąc w jedną stronę. Gdzieś za oknem znowu miga on. Z typową dla snu powolnością ja się wlekę, podczas gdy on porusza się błyskawicznie (rozpędzony myślą pojawia się tam gdzie się obawiam że pojawi).
Idziemy w drugą stronę, mijamy schody i drzwi do klatki schodowej. Niedaleko jest moja piwnica, za dodatkowymi stalowymi drzwiami, które pozwolą ukryć się przed jego wzrokiem. Dodatkowo piwnica wewnętrzna sprawi że nie zobaczy mnie z okienka z ulicy.
Ale klucze ma Bożenka. Mówię by mi je dała. Chwilę trwa zanim się nimi wymienimy. W tym momencie po schodach wchodzi na dół on. To grubasek, lekko łysiejący z nierozumiejącym wyrazem twarzy. Moja postawa się zmienia. Zaczynam na niego krzyczeć i napierać, skojarzenie że go zastraszę i będę grał rolę przygodnie spotkanego sąsiada zaniepokojonego sąsiadką. Uderzam prawą pięścią w jego twarz. Uderzenie jest słabe jak dziecka uderzającego ojca. I tak samo postrzegam różnicę wzrostu - czuję się niższy i dosięgnięcie go jest kłopotliwe. Nie zmienia to mojej determinacji.
Nadal napieram, uderzam 2 razy jeszcze, on nadal bezrozumnie spogląda. Jesteśmy na klatce przy drzwiach wyjściowych. Krzyczę na niego że nie życzę sobie go tutaj. Ma się tu więcej nie pojawiać.
-----
Przeczytanie kilku zapisanych snów do poduszki znacznie poprawiło mi zapamiętywanie. Obawiałem się, że ich czytanie może skończyć się inkubacją snów na bazie tych treści.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#40
Jestem w półmroku. Wnętrze jakiegoś ośrodka - przypomina trochę szpital, trochę więzienie (długie puste korytarze). Jestem przy stole recepcji(?) gdzie rozmawiam z kobietą. Mam poczucie,  że zgadzam się na jakiś zmieniając stan umysłu eksperyment na sobie. Ta kreacja sprawia że kobieta zaczyna mówić o moim zmarłym ojcu, że mogę się z nim zobaczyć. Że utknął gdzieś w przestrzeni pomiędzy życiem, a śmiercią. Decyduję się, idziemy korytarzem wprost przez zakratowane drzwi. W końcu korytarza widzę drzwi do oświetlonego od wewnątrz pokoju - celu. Czuję innej siebie kilka innych osób.  Skojarzenie z wojskowymi odprowadzającymi 'ochotnika' i czytających mu jakieś papiery.
(klik) jestem w jasnym pokoju. Za biurkiem siedzi kobieta i wstukuje parametry podróży. Z bocznej perspektywy przyglądam się i dostrzegam fragmenty panelu na którym wprowadza dane. Najpierw widzę panel,  potem menu w komputerowym programie.
Najpierw wklikuje datę,  pod spodem widzę pola z lokalizacja,  ale nie potrafię nic rozszyfrować  -  najpierw 1979,ale potem zmienia na 1980. Myślę że to zła data, ojciec był wtedy młodzieńcem.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1