Dziennik Khlavan
#1
Lekki półmrok, jakby wieczorowa letnia pora.
Jestem w pokoju z dwojgiem ludzi, mężczyzną i kobietą. Odczuwam ich jako bliskich mi. Mężczyznę odbieram jako dobrego przyjaciela, WIEM, że jest i że jest mężczyzną, natomiast szczegóły jego sylwetki mi umykają, jakby stał z boku (ZNAK SNU).
Kobieta kojarzy mi się z nieśmiałą koleżanką z wczesnych lat szkolnych do której wzdychałem. Teraz czuję w stosunku do niej ciepłe przyjacielskie uczucia.
Oboje mają w rękach niewielkie notesiki wykonane własnoręcznie. Mężczyzna kwadratowy, kobieta - jakby liście. Odczytują z nich jakiś kod, symbole - wiem, że czytają, ale co - nie umiem powtórzyć.
Kobieta znika, a ja znajduje jej notes. Otwieram go, wygląda jak wyschnięte liście o twardości kory drzewa. Na krawędziach stron dostrzegam kropki o różnej fakturze, 2 z jednej strony, 1 w innym kolorze z drugiej, a za nią 3 kolejne. Wyciągam z tego wniosek, że to był właśnie jej kod.
Zjawia się owa kobieta. Wskazuję jej ten notes, a z jej strony odczuwam zainteresowanie, ciepło i życzliwość.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
Jasno. Baraki, rzędy piętrowych łóżek. Jestem kadetem? szeregowym?
Zbliżam się do swojego miejsca pomiędzy ścianą na samym końcu i ostatnim łóżkiem. Wiem, że się spóźniłem i szybko robię brakujące pompki jakiś wymaga od nas sierżant. Gdy bez wysiłku dochodzę do dwudziestu - [klik]
przeskok na skojarzeniu, że te wymagania są dla mnie za niskie
Półmrok, stoję na korytarzu przy drzwiach do sali w której przed chwilą ćwiczyłem. Przede mną stoi instruktor? oficer? rozmawia z przybyszem. To członek służb specjalnych. (skojarzenie z filmem 'Basic 8' i rygorystycznym szkoleniem) Czekam na słowo klucz, które pozwoli mi skorzystać z moich uprawnień i skończyć z tą parodią szkolenia. Kiedy przybysz mówi, cześć obrazu zajmują białe litery (jakby z umieszczonego pod kątem wyświetlacza).
W końcu pada magiczny zwrot (zlepek dwóch, trzech słów). Zwracam się pełen dumy, wyprostowany i pewny siebie do oficera szkoleniowego, mówię coś o jakiś poziomie uprawnień, ściśle tajnych słów kluczy. Mówię mu jakie intensywne i wyczerpujące szkolenia mam już za sobą.[klik]
Jasny dzień. Jadę samochodem z moim wujkiem i ciocią ulicami rodzinnego miasta jako pasażer. Mam przy sobie plecak z osprzętem wojskowym.
Myślę o tym jak słaby silnik ma ten samochód. Obserwuję go z zewnątrz. Z jednej strony wyobrażam sobie jak mogę go udoskonalić (nowoczesny, monolityczny blok) raptem jedną myślą, z drugiej strony mam świadomość, że taki silnik wzbudzi pytania i wątpliwości, skąd? jak? dlaczego?
Wyjeżdżamy z bocznej ulicy na jedną z głównych ulic przy jednostce wojskowej. Po prawej mijam wysoki budynek z mała ilością okien, najniższe jest wysoko na ścianie (budynek ZNAK).
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
Półmrok. Jestem w Niemczech (skojarzenie z pracą dla programistów). [Ten fragment snu pamiętam bardzo mgliście] Poruszam się po korytarzach biurowych, scena przy windzie....
Jasno. Chcę pojechać w głąb kraju (z nieznanych powodów).
Z lotu ptaka obserwuje linie komunikacyjne, w szczególności skupiam się na pewnej żółtej linii (skojarzenie z drogą główną zaznaczaną na żółto na mapach) tramwajowej/pociągu. Krzyżuje się z inną, skrzyżowanie jest okrągłe. Zbliżenie i przejście do pełnej rzeczywistości.
Ta linia to ekspresowe pociąg, szybko przyśpieszające. Wokoło mnie jest bardzo mało lub w ogóle nei ma ludzi. Wybieram przystanek, z którego będę jechał w lewo (z punktu widzenia lotu ptaka) lub do tyłu (z punktu widzenia mnie stojącego). Wsiadam do pociągu, wygląda komfortowo i przestrzennie w środku (jak VIPowski wagon lub limuzyna). W środku siedzi kilku eleganckich pasażerów (obu płci). Pociąg szybko rusza i z trudem udaje mi się usiąść.
Odkrywam, że nie jadę tam gdzie chciałem (częsty motyw moich snów), wprost przeciwnie - oddalam się od punktu do którego chciałem dotrzeć. Postanawiam wysiąść na najbliższym przystanku i złapać pociąg w drugą stronę.
Wysiadam i idę w stronę zabudowań (bloki czteropiętrowe) rozglądając się za przystankiem lub słupem przystankowym. Mijam wielu ludzie (wcześniej prawie ich nie było). Z niezrozumiałych powodów spodziewam się, że będą mówili po po polsku i tak się dzieje. Nawet nastawiam ucho by wychwycić obcy akcent, brak go. Otoczenie przypomina swojski klimat ludzi z niższych sfer.
Znajduję przystanek, kręcę się na nim chwilę. Wjeżdża tramwaj, a ja w tym czasie na topornym wyświetlaczu wyklikuje coś w pokrętnym menu (podobne do tych z starych przenośnych MP3 playerów). Jakbym weryfikował gdzie jadę. Robię to pośpiesznie bojąc się, że tramwaj odjedzie, więc tak na prawdę nie pamiętam co odczytałem na wyświetlaczu. Odbieram sygnał, że tramwaj zaraz ruszy i pędzę do środka.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
Jasny dzień.
znajduje się na pokładzie łodzi podwodnej, na zewnątrz. Właściwie na jej miniaturze - kiwa się na obie strony.
Stoimy w wodzie w doku, po prawej stronie mam budynek fabryczny. Opływam go mając go stale z prawej strony. Niepokoi mnie, że lodź tak się kiwa i woda wpływa na pokład.
Dodatkowo w ciemnej wodzie dookoła dostrzegam od czasu do czasu przepływający kształt - skojarzenie z wielorybem. Nie lubię ciemnej wody.

Odtwarzam scenę z 'Polowania na czerwony październik', gdzie główny bohater przewieziony helikopterem na pokład łodzi podwodnej.
Znajduje się na jej pokładzie, w przytulnej niszy. Kamera prowadzi mnie tam przez kilka ciasnych korytarzy. Powtarzam kapitanowi, którego twarzy nie widzę (jak i twarzy innych postaci) to co Jack Ryan o napędzie MHD (wizualizacja dysz wylotowych).
Odniesienie do wykonywania 'szalonego iwana' przez 'Czerwony październik' - obserwuje z zewnątrz oba okręty, patrzę wprost na nadpływający w moją stronę mój okręt.. Większy Październik nadpływa z tyłu, mija mój okręt z lewej strony i wpływa za wyrosły tuż obok mur skał. Obserwuję przez ażurowe skały jak przepływa obok.

Znak - woda i mętne/mroczne głębiny.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
Szaro wszędzie.
Jestem w piwnicy, ściany są koloru betonu. Jestem z towarzyszem. Z głębi pomieszczeń, za moim plecami pojawia się i płynie w naszą stronę kula. Biegnę do najbliższego zaułka i patrzę gdzie mogę się ukryć. Przyglądam się zagłębieniu w suficie zastanawiając się czy zdołam się tam wcisnąć i ukryć. W pomieszczeniu obok stoją w koncie, kula jest już obok. Stawiam pomiędzy sobą a nią (znajduje się pośrodku pokoju i rozpoczyna skanowanie) wysokości człowieka płytę. Doświadczam dziwnego postrzegania, jakbym widział się jednocześnie z dwóch perspektyw - kuli i swojej.
W zaułku, w którym byłem wcześniej, znajduje stół drewniany z plastikowymi figurkami w wyprofilowanym opakowaniu. Przyglądam im się (skojarzenie z grami RTS) i odkrywam, że jeden z nich to stanowisko przeciwlotnicze (IIWŚ) i w ten sposób mogę zabezpieczyć się przed przelotami taki kul zwiadowczych.
To skojarzenie uruchamia inne - w głębi tych piwnic są inne ugrupowania/frakcje, które aktualnie toczą ze sobą walki, więc nie są mną zainteresowane. Dysponują przewyższającą mnie technologią.

Jasny dzień.
Rozmawiam z moim przełożonym. Informuje mnie, że otrzymał skargi na mój temat odnośnie jakości mojej pracy. Że kiepsko się komunikuje z kolegami z zespołu z Chin. Odpowiadam mu, że to kwestia czasu. Wcześniej pracowałem nad trudnymi problemami i przez to mogłem dać się poznać od kiepskiej strony.
Natomiast teraz jakość mojej pracy jest już wyższa, ale oni pozostali na poziomie swoich poprzednich odczuć. Przełożony daje mi test matematyczno-informatyczny do rozwiązania. Wskazuję mu odpowiedź, na co odpowiada, że jest nieprawidłowo (ma gdzieś gotową odpowiedź). Pokazuje mu jak doszedłem do takiego wyniku i przyznaje mi racje, że moja odpowiedź jest prawidłowa mimo, że inna.

Idę trawnikiem z tyłu czteropiętrowego bloku przed moim domem rodzinnym. Pojawia się czwórka osób. Jacyś hipisi? buntownicy? Rzezimieszkowie? (Tutaj miała miejsce jakaś retrospekcja i wyjaśnienie kim byli, ale to co zapamiętałem jest zbyt mgliste) Z pomocą łopaty/saperki atakuje jednego. Nie dochodzi do walki i rozlewu krwi.
Na trawniku pojawia się tramwaj jadący od mojego domu rodzinnego.
Idę ulicą kawałek dalej (Moment wysokiej świadomości, rzeczywistość snu jest bardzo wyrazista). W stanie podwyższonej świadomości (ale nie LD) wybieram by iść w prawo, idę po kamieniach w miejscu krawężnika. Kolejne skrzyżowanie wewnętrznej uliczki osiedlowej, zamiast krawężników widzę płoty z siatką, raczej zdobione. W dole uliczki widzę ławki? stoliki z białego metalu? W górę ulicy idąc widzę podobne ławki na których wystawione są doniczki z kwiatkami, a z tyłu stoją nieruchome ludzkie sylwetki (skojarzenie z jarmarkiem i tamtymi towarami).
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
To właściwie nadaje się na krótką notatkę z drzemki

To właściwie jakby 3 równocześnie przeskakujące wątki
Jestem w domu rodzinnym. Jest ze mną mężczyzna o posturze siłacza lub misia. Czuję przed nim respekt? obawiam się go?
Jednocześnie oglądam ekran konsoli komputera i listę logów z dostarczeń do systemów wersji.
Trzeci wątek to jakaś młoda kobieta, która odbieram bardzo sympatycznie, jakby odczucie pierwszej młodzieńczej miłości.
Mężczyzna ponownie się pojawia, zbliża się a ja czuję się niepewnie? zagrożony? obejmuje mnie i serdecznie przytula.

Jestem w dużej sali, aula uczelniana? korporacyjny pokój konferencyjny? Przed sobą półkolem zakończona część (jak prezbiterium w kościele), skojarzenie trafne - odczuwam ten obszar właśnie jako miejsce mocy (czy to kościoła czy magiczne z klimatów fantasy).
Mój przełożony z pracy daje nam kartki z pytaniami - to test. Czytam pytania i nie rozumiem ich, brzmią one jak strumień świadomości (w sensie terminu literackiego), jak jakaś natchniona treść lub bełkot.
Nie pamiętam w jakim stanie oddałem swoją pracę, ale odczuwam niepokój, że nic nie napisałem (ten element powtarza się w snach egzamin, szkoła). Rozmawiam z kobietą w sali obok tej wcześniejszej. Przypominam sobie jedno z pytań (coś o kluczu, bramie i haśle) i odpowiadam strumieniem świadomości z absolutną pewnością tego co mówię.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
Nawiązanie do serialu "The Newsroom".
Prowadzący, Will McAvoy, postawił ultimatum. Poprowadzi wywiad z kobietą i ustąpi.
Do ostatniej chwili nie ma pewności czy zostanie to puszczone.
Gdy pojawia się zgoda (od kogo?) przybiega producent wykonwaczy, kobieta, MacKenzie McHaler.
Prowadzący, również nagi i łysy (to ma chyba symbolizować szczerość, nie mam nic do ukrycia), pojawia się, na skojarzenie, że nagi nie wystąpi - w niebieskim szlafroku. Potem, pod wpływem mojego spojrzenia/decyzji - w marynarce (przecież kamera nie zobaczy, że nie ma spodni, a nagi być nie może).
Możemy pozwolić sobie na spontaniczność - Will jest tak doświadczony i ma olbrzymią wiedze, że poprowadzi kobietę i wywiad. Młoda kobieta zadaje mu pytanie (nie pamiętam dokładnie treści) z typowym lewicowym nastawieniem o dostępności do świadczeń. Will jest ułamek sekundy zaskoczony, po czym ogólnikami jej odpowiada, dodając, że sam jest zadeklarowanym Republikaninem i coś bogaczach (czytelne nawiązanie do jego dochodów) oraz posiadaczy akcji lub sympatyków pewnych koncernów od tych świadczeń (w trakcie tych słów zmiana postrzegania, oglądam ulicę miasta chyba nocą i kamerę wędrującą od przystanku na wysoki biurowiec). Jednocześnie obiecuje, że następnym razem rozwinie te uwagi.
Koniec nadawania. Otrzymuje gratulujące od załogi i zgodnie z ultimatum (kolejny element szczerości) ustępuje.
Zbieram swoje rzeczy, wiszące na sznurkach do suszenia bluzki i czapkę. Zazdroszczę Willowi jego dochodów (liczących milion miesięcznie) i przypominam sobie jego drogę kariery - jak dużo pracował m.in. pisząc przemówienia oraz jego olbrzymią wiedzę, której trudno będzie dorównać. Czy ja bym tak potrafił?
Wyłączam w jednym z pomieszczeń podobnych do mojej łazienki światło. Zastanawiam się, czy zrobić to ze wszystkimi światłami (odczucie do ostatni gasi światło) i wątpliwości co do kosztów pozostawianie światła włączonego. Ostatecznie wychodzę zostawiając je włączone (co ma znaczyć chyba, że całość będzie działać dalej pod moją nieobecność).

Wyżej zapisana część to zapamiętany sen po 4h od zaśnięcia, samodzielne wybudzenie. Zapisanie zajęło ok 20min. Późniejszy WILD nieudany - nie dotarłem do fazy wyrazistych hipnagogów, myśli ciągle uciekały. Brak pamięci opóźniejszych snach.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#8
Hipnagogi są nieistotne. Wydłuż czuwanie do 30 minut ;) Pisz na biurku, zer skupieniem, nie na łóżku.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#9
Półmrok.
Idą wąskim korytarzem prowadzony przez kogoś (za mną idzie też grupka innych osób, nie widzę ich, ale czuję ich obecność). Obserwuje to z perspektywy rzutu izometrycznego od boku. Całość przypomina trochę tzw "Zmrok" z filmu 'Nocna/dzienna straż". Całość w odcieniach szarości, rozmyta i pozostawiająca rozmycie towarzyszące ruchowi (tzw motion blur).
Prowadzący mówi, że zabiera nas do specjalnego punktu przejścia, prowadzącego gdzieś indziej, do innej rzeczywistości, wymiaru, poziomu. (skojarzenie z filmem "Avalon" i rzeczywistym/wirtualnym światem). Przejście następuje jako zintensyfikowane rozmycie, jakbym przechodził przez rozmytą błonę. Nowa rzeczywistość jest zauważalnie czytelniejsza, ostrość jest poprawiona. Skojarzenie z nowym poziomem uprawnień i potężniejszymi serwerami pozwalającymi na takie efekty (poziom 2 Zmroku z filmu "Dzienna straż' lub Poziomo Special A z "Avalonu"). Moi towarzysze okazują się dziećmi/przed-nastolatkami i z godną tego wieku potrzebą rywalizacji rozbiegają się. Zajmują tereny, zdobywają władzę i toczą ze sobą bitwy/wojny. Skojarzenie z ludzkim charakterem, który karzę podbijać i podporządkowywać sobie, że w każdym nowym świecie jest to powtarzane od nowa.
Następuję ponowne przejście do poziomu/rzeczywistości/wymiaru wyższego. (różnica jak poprzednio - "Avalon" - normalna VR a Poziom Special A, "Dzienna straż" - poziom 1 i 2 Zmroku) Niegdysiejsi chłopcy zastąpieni są przez dorosłych i w duchu myślę, że uda się ich zebrać i poprowadzić rozmowy pokojowe, by zaprzestać walk. Są przecież dorośli. Nie mogłem się bardziej mylić. Zebrani w jednym miejscu (symboliczny okrągły stół konferencyjny) błyskawicznie przemienia się w coś podobnego do map gier "Angry Birds"'podobnych. Sami dorośli z perspektywy swych miejsc wyglądają jakby siedzieli w wielkich lektykach, a podwładni nieśli ich na pole bitwy.


PS: Incestus - notatkę pisałem na komputerze w drugim pokoju, wiec czuję, że ten fragment WBTB spełniłem. Co do WILDa - leżenie na plecach zapobiega zbyt szybkiemu zaśnięciu, ale pozostawia mnie świadomego i znudzonego/znużonego. Następnym razem spróbuję innego podejścia - FAIL -> First Atempt In Learn to moje motto.
PSS: Kilka mocnych powtórzeń "Ja, imię, doskonale pamiętam sny" oraz ewentualna 20 min medytacja przed snem znacząco poprawia moją pamięć snów i ich wyrazistość.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#10
Próba WBTB i WILD.
Po ok 4 godzinach snu samodzielnie się obudziłem (ok 10 min przed budzikiem).
25 min czytania przy komputerze.
Wskakuje do łóżka, pozycja na plecach. Skupienie na oddechu i biciu serca, osiągam stan relaksu ciała (uczucie ciepła, nieobecność, jakby ubrany w puchową kurtkę lub po zdjęciu takiej). Nie skupiam się na obrazach, nie ma hipnagogów.
Dwukrotnie odczuwam zbliżanie się jakiegoś stanu - z braku lepszego określenia - jakbym miał zdrętwiałą nogę, wracało do niej czucie, ja chcę się powstrzymać od ruszenia, bo powoduje to nieprzyjemne mrowienie.
Tutaj w efekcie czuję narastającą napięcie w nogach i to przerywa ten stan, ściąga moje skupienie do nóg.
Następna próba dzisiaj.

W pierwszej fazie snu - nie zapamiętałem żadnego.
W drugiej fazie snu - po nieudanym WILD - coś mi się śniło, ale nie pamiętam co. Najpierw myślałem, że nic nie zapamiętałem. Później pojawiły się lekkie skojarzenia, zabrakło mi czasu i okazji, by je zapamiętać i odbudować jak najwięcej wspomnień.
Nie wol­no się bać, strach za­bija duszę.
Strach to mała śmierć, a wiel­kie unicestwienie.
Sta­wię mu czoło.
Niech przej­dzie po mnie i prze­ze mnie.
A kiedy przej­dzie, od­wrócę oko swej jaźni na je­go drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jes­tem tyl­ko ja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1