01-10-2019, 20:14
Witam,
Jestem nowym użytkownikiem dlatego witam wszystkim i może trochę niegrzecznie tak w pierwszym poście, ale zwracam się z prośbą o pomoc. Nie rozpisując się mocno powiem w skrócie, że świadome śnienie gdzieś tam zawsze mi towarzyszy, a raczej jego nauka. Na poważnie ćwiczę już od 1,5 miesiąca bez upragnionego świadomego snu, podchodząc do tego bardziej na luzie (taka moja metoda, by dłużej czymś się zająć), ale zapamiętując moje sny, robiąc testy rzeczywistości i w między czasie próbując różnych kombinacji WBTB (90% z WILD). Ostatniej nocy miałem sytuację, która przydarzyła mi się pierwszy raz i nie wiedząc co z tym zrobić zwracam się o pomoc.
Opisuję całą sytuację dlatego przepraszam za szczegóły, ale nie wiem co może być w tym ważne a co nie : /
Obudziłem się około 3 w nocy (po 5h snu, gdzie normalnie z alfa budzikiem budzę się po 3,5h), urządziłem małe kilku minutowe polowanie na komary i położyłem się. Jako że wstaję do pracy o 4:30 stwierdziłem, że nie będę próbował żadnej techniki i założyłem słuchawki puszczając sobie jakieś utwory relaksacyjne (typu ASMR) z zamiarem zaśnięcia. To sobie gdzieś tam w tle leciało, a ja będąc dziwnie rozbudzony skupiłem się mimowolnie na tym co leciało w słuchawkach. Nie wiem ile czasu upłynęło ale strzelam, że gdzieś około 0,5 - 1 minuty i poczułem jakby ktoś pstryknął przełącznik, takie ala kliknięcie i nagle moje ciało zdrętwiało, przestałem je czuć (możliwe że to właśnie ta "klatka" którą nakłada na nas organizm gdy zasypiamy), mój oddech stał się płytki i przestałem słyszeć to co leciało w słuchawkach, a zamiast tego słyszałem jakby pisk. Zdawałem sobie sprawę co się dzieje i co to wróży, ale poczułem się bardzo nieswojo i narastała we mnie nie tyle co panika, a duży niepokój. Tym bardziej spotęgowany spostrzeżeniem, że mój oddech jest bardzo płytki i miałem uczucie jakbym oddychał za mało. Chciałem nabrać więcej powietrza. Uznałem, że to jest dla mnie nieco za dużo i w jednej chwili wyrwałem się z tego stanu będąc jednak w pełni spokojnym. Stąd moje pytanie, czy to można uznać za wejście do snu świadomego? Może nie tyle wejście co jakiś początek ku temu. Moim zdaniem były to już początki tego i nigdy tak daleko nie zaszedłem, ale wraz z upływem dnia gdzieś ta moja pewność zaczęła się ulatniać jakby to wszystko mimo tego, że byłem tego w 100% świadomy, było tylko jakimś snem lub też czymś co od tak przeminęło (np. jak życie tego opitego moją krwią komara co utłukłem) .
Generalnie czytałem, że puszczanie czegoś na słuchawkach może służyć za kotwicę, ale bardziej odnosiło się to do białego szumu, nigdy nie czytałem, żeby ktoś słuchał nagrań ASMR. Z drugiej strony nigdy nie staram się jakoś blokować, że tylko jedna rzecz może działać, bo na każdego działa co innego. Możliwe, że w ten sposób odkryłem idealną metodę dla siebie, lecz nie wiem czy dążę w dobrym kierunku i czy to było to. Czy ktoś bardziej doświadczony może mnie wesprzeć radą?
Za wszystkie odpowiedzi z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Jestem nowym użytkownikiem dlatego witam wszystkim i może trochę niegrzecznie tak w pierwszym poście, ale zwracam się z prośbą o pomoc. Nie rozpisując się mocno powiem w skrócie, że świadome śnienie gdzieś tam zawsze mi towarzyszy, a raczej jego nauka. Na poważnie ćwiczę już od 1,5 miesiąca bez upragnionego świadomego snu, podchodząc do tego bardziej na luzie (taka moja metoda, by dłużej czymś się zająć), ale zapamiętując moje sny, robiąc testy rzeczywistości i w między czasie próbując różnych kombinacji WBTB (90% z WILD). Ostatniej nocy miałem sytuację, która przydarzyła mi się pierwszy raz i nie wiedząc co z tym zrobić zwracam się o pomoc.
Opisuję całą sytuację dlatego przepraszam za szczegóły, ale nie wiem co może być w tym ważne a co nie : /
Obudziłem się około 3 w nocy (po 5h snu, gdzie normalnie z alfa budzikiem budzę się po 3,5h), urządziłem małe kilku minutowe polowanie na komary i położyłem się. Jako że wstaję do pracy o 4:30 stwierdziłem, że nie będę próbował żadnej techniki i założyłem słuchawki puszczając sobie jakieś utwory relaksacyjne (typu ASMR) z zamiarem zaśnięcia. To sobie gdzieś tam w tle leciało, a ja będąc dziwnie rozbudzony skupiłem się mimowolnie na tym co leciało w słuchawkach. Nie wiem ile czasu upłynęło ale strzelam, że gdzieś około 0,5 - 1 minuty i poczułem jakby ktoś pstryknął przełącznik, takie ala kliknięcie i nagle moje ciało zdrętwiało, przestałem je czuć (możliwe że to właśnie ta "klatka" którą nakłada na nas organizm gdy zasypiamy), mój oddech stał się płytki i przestałem słyszeć to co leciało w słuchawkach, a zamiast tego słyszałem jakby pisk. Zdawałem sobie sprawę co się dzieje i co to wróży, ale poczułem się bardzo nieswojo i narastała we mnie nie tyle co panika, a duży niepokój. Tym bardziej spotęgowany spostrzeżeniem, że mój oddech jest bardzo płytki i miałem uczucie jakbym oddychał za mało. Chciałem nabrać więcej powietrza. Uznałem, że to jest dla mnie nieco za dużo i w jednej chwili wyrwałem się z tego stanu będąc jednak w pełni spokojnym. Stąd moje pytanie, czy to można uznać za wejście do snu świadomego? Może nie tyle wejście co jakiś początek ku temu. Moim zdaniem były to już początki tego i nigdy tak daleko nie zaszedłem, ale wraz z upływem dnia gdzieś ta moja pewność zaczęła się ulatniać jakby to wszystko mimo tego, że byłem tego w 100% świadomy, było tylko jakimś snem lub też czymś co od tak przeminęło (np. jak życie tego opitego moją krwią komara co utłukłem) .
Generalnie czytałem, że puszczanie czegoś na słuchawkach może służyć za kotwicę, ale bardziej odnosiło się to do białego szumu, nigdy nie czytałem, żeby ktoś słuchał nagrań ASMR. Z drugiej strony nigdy nie staram się jakoś blokować, że tylko jedna rzecz może działać, bo na każdego działa co innego. Możliwe, że w ten sposób odkryłem idealną metodę dla siebie, lecz nie wiem czy dążę w dobrym kierunku i czy to było to. Czy ktoś bardziej doświadczony może mnie wesprzeć radą?
Za wszystkie odpowiedzi z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie.