03-01-2021, 19:38
Hmm Rebeliusz, to brzmi bardziej jak jakiś paraliż senny z wczesnego dzieciństwa czy inne pokrewne zjawisko
Chociaż nie ukrywam, że sam dość długo utrzymywałem, że pamiętam własny moment porodu. Ciasno, duszno, ale przyjemnie, wiem że to moje miejsce. Nie czuję rozróżnienia między sobą a otoczeniem, nie mam poczucia czasu ani przestrzeni. Jest bardzo ciemno i czuję się bezpiecznie w tej ciemności. I nagle rosnące światło, które wygląda dziwnie. Nie chcę go widzieć, chcę się cofnąć, ale nie mogę... a potem już pustka w pamięci.
Nie mam pojęcia, czy to jakieś zapamiętane wyobrażenie, dziwny sen czy faktyczne wspomnienie porodu, jakimś cudem...
Na pewno pamiętam krótkie scenki z okresu życia ok. 1-2 latek, typu pieluchy, dziecięcy zielony wózeczek stojący w korytarzu (uwielbiałem go) i łóżko ze szczebelkami oraz pluszaki. Pamiętam też chyba pierwszą lub drugą choinkę w swoim życiu, była czymś absolutnie magicznym (jak zresztą wszystko w tym okresie). Mózg wtedy działał inaczej. Nie było poczucia czasu, nie było stresu, planowania, nawet wspominania. Było tylko błogie tu i teraz, poczucie ciepła i bycia zaopiekowanym. Zupełnie inny stan świadomości
Nie chcę wchodzić w tematy fantastyczne i kontrowersyjne, ale czasami, gdy staram się przywołać najstarsze wspomnienie, pamiętam... coś jakby moment przed obecnym życiem, przynajmniej takie jest odczucie. Pamiętam miejsce wyglądające jak Antelope Canyon w USA (jeśli nie znacie, KONIECZNIE wygooglajcie) - wiecznie ciemny labirynt wśród skał i piasku, gdzie przez szczeliny nad głową obserwowałem gwiazdy. Pamiętam nieporównywalne do niczego uczucie ciepła, spokoju, szczęścia i ciszy. Wiem, że nie byłem sam i gdzieś w tym labiryncie były inne byty (istoty?) takie jak ja. Czekaliśmy na coś. Być może dobudowałem tę otoczkę fabularną i utrwaliłem uczucie w sposób sztuczny i to wszystko bzdury, ale zawsze gdy wracam tam myślami, "pamiętam" że to jest miejsce poza czasem i przestrzenią, gdzie czeka się na narodziny w prawdziwym świecie...
Ot, takie nietypowe wspomnienia
Chociaż nie ukrywam, że sam dość długo utrzymywałem, że pamiętam własny moment porodu. Ciasno, duszno, ale przyjemnie, wiem że to moje miejsce. Nie czuję rozróżnienia między sobą a otoczeniem, nie mam poczucia czasu ani przestrzeni. Jest bardzo ciemno i czuję się bezpiecznie w tej ciemności. I nagle rosnące światło, które wygląda dziwnie. Nie chcę go widzieć, chcę się cofnąć, ale nie mogę... a potem już pustka w pamięci.
Nie mam pojęcia, czy to jakieś zapamiętane wyobrażenie, dziwny sen czy faktyczne wspomnienie porodu, jakimś cudem...
Na pewno pamiętam krótkie scenki z okresu życia ok. 1-2 latek, typu pieluchy, dziecięcy zielony wózeczek stojący w korytarzu (uwielbiałem go) i łóżko ze szczebelkami oraz pluszaki. Pamiętam też chyba pierwszą lub drugą choinkę w swoim życiu, była czymś absolutnie magicznym (jak zresztą wszystko w tym okresie). Mózg wtedy działał inaczej. Nie było poczucia czasu, nie było stresu, planowania, nawet wspominania. Było tylko błogie tu i teraz, poczucie ciepła i bycia zaopiekowanym. Zupełnie inny stan świadomości
Nie chcę wchodzić w tematy fantastyczne i kontrowersyjne, ale czasami, gdy staram się przywołać najstarsze wspomnienie, pamiętam... coś jakby moment przed obecnym życiem, przynajmniej takie jest odczucie. Pamiętam miejsce wyglądające jak Antelope Canyon w USA (jeśli nie znacie, KONIECZNIE wygooglajcie) - wiecznie ciemny labirynt wśród skał i piasku, gdzie przez szczeliny nad głową obserwowałem gwiazdy. Pamiętam nieporównywalne do niczego uczucie ciepła, spokoju, szczęścia i ciszy. Wiem, że nie byłem sam i gdzieś w tym labiryncie były inne byty (istoty?) takie jak ja. Czekaliśmy na coś. Być może dobudowałem tę otoczkę fabularną i utrwaliłem uczucie w sposób sztuczny i to wszystko bzdury, ale zawsze gdy wracam tam myślami, "pamiętam" że to jest miejsce poza czasem i przestrzenią, gdzie czeka się na narodziny w prawdziwym świecie...
Ot, takie nietypowe wspomnienia
LD - 15
FA - 21
Wszystkich zapisanych snów - 536
FA - 21
Wszystkich zapisanych snów - 536