eLDeki spod powieki.
#1
No w końcu wpadł świadomy sen do dziennika od zarejestrowania się na forum. Nareszcie można się pochwalić.

Nie wiem o której się obudziłem, w każdym bądź razie porządnie się rozbudziłem. Kiedy w końcu położyłem się spać miałem nawet trudności z zaśnięciem. Ucieszyłem się bo przynajmniej mogłem porządną afirmację przeprowadzić. Patrzyłem w sufit czekając aż powieki same się zamkną a w głowie powtarzałem sobie regułkę: "afirmuję sobie doskonałą pamięć snów plus wiedze że śnie. Śnie świadomie". Przeplatałem to liczeniem od 10 w dół i krótkimi rozmyślaniami o LD.
Obudził mnie budzik. Z lekkim ociąganiem wstałem z łóżka usiłując sobie przypomnieć sny. Ten zaraz z przed pobudki przypomniałem sobie niemal od razu. Wziąłem dziennik zacząłem szykować się do pracy. Zazwyczaj spisuję sny dopiero przy śniadaniu. Cały czas starałem sobie przypomnieć coś więcej. To jest najśmieszniejsze uczucie jakie mi się przytrafia. Męczę się, kombinuję, stymuluję mózgownice do wspomnień snu a to wspomnienie i tak przychodzi kiedy chce w najmniej oczekiwanym momencie. Tak było i tym razem. Przypomniałem sobie sen przy zakładaniu spodni. Świadomy sen.
Siedziałem przy biurku. Coś mnie tu przeniosło, jakby teleportacja. Biurko było kwadratowe z czterema krzesłami, po jednym z każdej strony. Po jednej jakaś kobieta, chyba moja dziewczyna. Spontanicznie przyszła mi myśl że to sen. Zrobiłem TR z nosem. Udało się. Śmieszne uczucie, mówię nie o TR ale o uświadomieniu sobie gdzie się jest. Trochę nie mogłem w to uwierzyć więc powtórzyłem TR. Znowu się udało. Rozejrzałem się gdzie jestem. Cały czas fascynuję mnie realność sennej krainy. Chciałem się upewnić czy jest tak jak na prawdę. Pierwsze uczucie jednak wskazywało jakby to tylko odbywało się w mojej głowie, czyli w wyobraźni. Nie bardzo pamiętam gdzie byłem. To był jakiś pokój. Chyba żółte ściany i wysoko okna. Na biurku przede mną stała roślina w doniczce. Nie znam się na tym więc nie powiem jaka to roślina. Miała duże liście na długich łodygach. Dotknąłem jednego z nich. Czułem jego fakturę, widziałem żyłki i czerwone przebarwienia. Byłem zaskoczony realnością tego doświadczenia.
To zapamiętałem najdokładniej. Potem prawdopodobnie poleciałem gdzieś z tą kobietą. Wciągnął mnie sen...
Podejrzewam że Świadomość osiągnąłem zaraz po zaśnięciu. Szkoda bo niewiele zapamiętałem co było później. No ale i tak fajne doświadczenie.
Bless!
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
Jak się chce mieć trwałą świadomość we śnie i dobrze go potem pamiętać, trzeba zachować wstrzemiężliwość :P Projekcje płci przeciwnej najpewniej odbierają świadomość ;)
P S : Dobra robota :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
No i kolejny świadomy sen upolowany, teraz czas pochwali się swoją zdobyczą :). Ale zanim zacznę relację jeszcze wrócę do Twojego posta incestus

Cytat:Jak się chce mieć trwałą świadomość we śnie i dobrze go potem pamiętać, trzeba zachować wstrzemiężliwość :P Projekcje płci przeciwnej najpewniej odbierają świadomość ;)

No więc chyba masz rację, jednak kobieta tam była cały czas, nie przywoływałem jej w jakiś konkretny sposób. No chyba że jakieś ukryte rządze podświadomości mi ją podrzuciły :P. W każdym razie nie da się ukryć, że to chyba przez nią zatraciłem się w sennej rzeczywistości. No a teraz czas na eLDeka z dzisiejszej nocy.

Sen pamiętam od chwili kiedy znalazłem się na obrębie mojego osiedla, na którym kiedyś mieszkałem. Niedaleko był las lecz ja byłem na polance przed nim. Byli ze mną jacyś znajomi. Ktoś z nich zwrócił moją uwagę na coś na niebie. Sugerował, że pomiędzy chmurami leci kometa ale zaprzeczyłem, mówiąc że to raczej samolot. Była słoneczna pogoda. Po błękitnym niebie latały białe, puszyste obłoki. Kiedy zwróciłem na ten obiekt pomiędzy chmurami większą uwagę rzeczywiście jednak przypominało to komete ponieważ posiadało długi ogon. Przypomniało mi się wtedy że niedawno czytałem coś o tym, że na niebie będzie widoczne podobne zjawisko. Kometa ISON Po dłuższej obserwacji znowu musiałem zmienić zdanie. Lecący po niebie obiekt znacząco się zbliżył. Wręcz wszedł w ziemską atmosferę. To była asteroida. Widziałem jej szczegóły. Pozostawiała za sobą ogromną smugę dymu. Mimo to dalej była słoneczna wiosenna pogoda. Asteroida mijała tylko ziemię. Jednak to ciekawe zjawisko. Śniło mi się już coś podobnego. Przeczytacie o tym w innej mojej relacji Katastrofy spod poduszki.

Siedziałem pod drzewem i rozmawiałem z moim kumplem z czasów gimbazy o ksywce "Kanki". Nie pamiętam jak dokładnie przekierowała się moja uwaga z asteroidy na niego ale byłem dalej w tym samym miejscu, na obrzeżach osiedla. Kanki opowiadał mi swój sen. Wtedy postanowiłem zrobić TR z nosem. Oczywiście był udany. Postanowiłem dokładnie go wysłuchać aby zapamietać ten jego sen. Chciałem po obudzeniu spytać go czy czasem mu się to nie śniło. Czy na prawdę jesteśmy teraz we śnie.

W jego śnie chodziło mniejwięcej o to, że jakaś nasza wspólna koleżanka napastliwie prubowała go podrywać. Tyle udało mi się zapamiętać. Kiedy skończył, z myślą że może to wspólny sen, postanowiłem zabrać go na przygodę. Oczywiśnie nie mówiłem mu, że to sen. Spytałem go czy pójdzie ze mną do tego lasu, który jest niedaleko nas. Nie bardzo chciał ale wziąłem go za rękę i dodałem mu odwagi.

Las był identycznie taki jak go zapamiętałem. Wszystkie ścieżki się zgadzały. Na samym początku już ktoś stanął nam na drodzę. Był to jakiś kędzierzawy gość w garniturze (co dziwne, bardzo podoby do mnie), równał powierzchnie ścieżki jakimś urządzeniem podobnym do kosy spalinowej. Kanki trochę się obawiał tej kosy i chciał zboczyć w boczną ścieżkę. Powiedziałem mu żeby sie nie bał i dalej prowadziłem go obok siebie. Kiedy mijaliśmy kosiaża omało nas nie zachaczył. Miałem jednak na sobie twarde buty robocze i osłoniłem się od żyłki podeszwą. Doszliśmy do szkrzyżowania ścieżek i wtedy mniej więcej tak zapytałem Kankiego:

- Co chciałbyś teraz zobaczyć?

Odpowiedział że cyrk. Rozejrzałem się i a na końcu ścieżki przed nami pojawił się mały cyrk. Taki jak ma moja córka. Jest to taki okrągły namiocik, o średnicy metra, w którym trzyma swoje pluszaki i zabawki. Skierowaliśmy się w tamtą stronę. Ten namiot kojarzył mi sie bardzo z córką i wtedy Kanki nabrał jej cech. Był jakby dzieckiem. Zacząłem mu opowiadać że w namiocie może jest księżniczka i żeby zajrzał do środka. W środku było bardzo pusto, leżalo tylko kilka drobiazgów, jednak księżniczki nie było. Nie chciałem tam zostawać a zdziecinniały Kanki nie chciał się ruszyć. Wymyśliłem, że baba jaga mogła porwać księżniczkę i trzeba jej poszukać. Zadziałało.

W jednej ze ścieżek zobaczyłem autobus. Pomyślałem że może ten autobus nas zawiezie do tej uwięzionej księżniczki. Oczywiście mój towarzysz podróży nie chętnie podchodził do tego pomysłu. Po krótkiej szarpaninie, zaczeliśmy biec do autobusu, który już ruszył. Kiedy dobiegliśmy na przystanek autobus już jechał ale kierowca zauważył w lusterku jak do niego macham i krzycze. Co ciekawe kierowcą był mój nauczyciel od angielskiego z liceum. Zatrzymał autobus i otworzył ostatnie drzwi. Był to stary ikarus. Kiedy wchodziliśmy do środka zahaczyłem głową o górną futrynę. Byłem oszołomioy jak na jawie ale nie przypominam sobie żebym czuł ból.

Kiedy jechaliśmy i już ustawiliśmy się w tym autobusie nastąpiła kolejna zmiana mojego towarzysza. Była to tym razem babcia mojej córki. Była trochę przerażona tym że jedziemy autobusem ponieważ kierował się do "Bloku Wschodniego". Nie wiem skąd wziął się ten kierunek. Chodziło ewidentnie o blok wschodni z czasów zimnej wojny. Uspakajałem ją jednak że nic złego nam sie nie stanie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce razem z nami wysiadły dwie dziewczyny. Były młode i chyba ubrane jak kucharki. przed nami stała opuszczona rudera. Też mi się kojarzyła z czymś z czym miałem kiedyś doczynienia. Oznajmiłem że tam musi być Baba Jaga. Mieliśmy tam wejść kiedy nagle nastąpiła zmiana całego otoczenia. Wszystko jakby stało się tylko wyobrażeniem. Już nie byłem tam na prawdę. Wiedziałem co to znaczy a znaczyło tyle, że zaraz się obudzę. No i się obudziłem... Chyba.
Chyba bo albo od razu zasnąłem albo wcale się nie obudziłem ponieważ miałem jeszcze dalej sen. Dosyć dziwny. Nie będę go całego opisywał ale znowu spotkałem w nim Kankiego. Chciałem żeby opowiedział mi co mu się dziś śniło. Sen był taki jak ten, który mi opowiedział wcześniej we śnie. Powiedziałem mu o tym ale nie chciał uwierzyć. Pomyślałem wtedy, że najpierw ja mogłem mu go opowiedzieć.

Wnioski

Ze względu na to że sen był wyjatkowo długi i interesujący postanowiłem wysnuć kilka teoretycznych wniosków.
Po pierwsze świadomość we śnie jest całkowicie inna niż ta w rzeczywistości. Po obudzeniu zastanawiałem się nad tą całą historią. Dlaczego dokonywałem takich a nie innych wyborów. Co mną kierowało. I muszę przyznać że w tym nie było takiej logiki jak w realu. Tam był czysty spontan. Decyzje były podejmowane bez namysłu. Intuicyjnie... a jednak nie dokońca.
Moją uwagę zwrócił fakt, że uderzyłem głową o futrynę kiedy wchodziłem do autobusu. Dlaczego? Nie jestem pewien ale może mogło to mieć wpływ z moimi rozmyślaniami w rzeczywistości. Mianowicie jak odczuwamy ból w świadomym śnie. Oczywiście nie myślałem o tym we śnie ale podświadomość jakby to zarajestrowała i mi na swój sposób odpowiedziała.
Jeszcze inne spostrzeżenie. Cały sen obracał się wokół rzeczy, które były wyciągnięte z mojego życia lub inaczej nie było tam rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Nawet kierowca autobusu by mi znajomy. A więc im więcej spostrzeżesz, doświadczysz w rzeczywistości tym świat we śnie będzie bardziej bogaty.
Interesujące było również osobnik, z którym podróżowałem. Cały czas był nastawiony anty a ja go ciągnąłem mimo wszystko dalej. Myślę że to jest ta różnica między świadomym a nieświadomym umysłem we śnie. Kiedy nie jesteśmy świadomi iluzji tego świata jak mój kompan, boimy się gdzieś podążyć. Jako że ja wiedziałem że to tylko sen, brnąłem do przodu bez wahania ciągnąc go cały czas ze sobą. To też ciekawa lekcja dotycząca życia tu na prawdę. Być może jest możliwość uświadomić sobie że życie to iluzja. Wtedy byłoby tak ekscytujące jak mój sen :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
Pierwsza moja myśl po przeczytaniu tej relacji, to podziw, że zdołałeś utrzymać świadomość z takim karkołomnym planem - postanowiłeś wziąść projekcje na przechadzkę. Co więcej - nie wpływałeś siłą na sen, zachowywałeś się w jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości sposób. W takich warunkach niezwykle łatwo jest dać się ponieść fabule snu i stracić świadomość.

Czy aby na pewno twoje senne słowa były wyrażeniem twoich świadomych decyzji? Świadomość we śnie jest taka sama jak świadomość na jawie, różnić może się jedynie pamięcią prawdziwych wydarzeń. Innymi słowy : człowiek w LD myśli logicznie, może mu tylko brakować informacji do analizy. Nielogiczność zachowania oznacza zaburzoną świadomość, czyli sen o LD.
Czy jesteś pewny, że wymyśliłeś we śnie motyw baby jagi, czy raczej w momencie śnienia sam w to wierzyłeś, że to babę jagę trzeba znaleźć? Czy pamiętasz, żebyś zdał sobie sprawę we śnie, że twój towarzysz zmienił postać dwukrotnie? Czy naprawdę specjalnie zatrzymywałeś autobus, czy może istotnie obawiałeś się, że ucieknie?
Generalnie - czy te refleksje, które opisujesz tutaj przychodziły ci na myśl juz podczas snu, czy konieczne było otrzeźwienie po pobudce?
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
Oczywiście te refleksję są wnioskami, które wysnułem po pobudce. Świadomość może i jest taka sama we śnie jak w rzeczywistości ale podejmowanie decyzji znacząco się różni. Po udanym TR nie zacząłem dumać nad tym co bym mógł zrobić. Nie zastanawiałem się co by było dobre a co złe. Decyzję podejmowane są tam totalnie spontanicznie. Przynajmniej w moim przypadku. Jednak na pewno nie przypadkowo. Sądzę że to największa róznica między snem a jawą. Myśle też że duży wpływ na decyzję ma to co sądzę o świadomym śnie i jakie mam ogólne do niego podejście.
Czy moje senne słowa były wyrażeniem moich świadomych decyzji? A czym się różnią od nie świadomych decyzji? Od początku wiedziałem że to sen. Kiedy pojawił się cyrk to wiedziałem, że pojawił się tam bo to sen. Kiedy mówiłem o księżniczce i o babie jadze to myślałem że może ją znajdziemy bo to sen. W autobusie zapewniałem babcie, że wszystko będzie ok bo wiedziałem, że to sen. Czy to był sen o LD. Wg mnie nie.
Za to ciekawy jest fakt, że nie zwróciłem uwagi na zmieniającego się kompana podróży.
Co do tego, że w żaden nadprzyrodzony sposób nie wpływałem na otoczenie to łatwo to wytłumaczyć. Moim podstawowym zadaniem, które sobie postawiłem to zbadać ten świat, oglądać go i podróżować po nim. Kiedy autobus mi uciekał to na prawdę mi uciekał i nie zatrzymałem go świadomie. Może w tamtym momencie moja świdomość osłabła jednak kiedy już dotarliśmy do celu to wiedziałem, że nie wejdziemy do środka rozwalonego budynku bo czułem, że zaczynam się budzić, wiedziałem że to już koniec mojego snu.
Wniosek? Wiedziałem przez cały ten czas że to sen. Jednak z moich poprzednich doświadczeń wiem, że we śnie nie można zrobić wszystkiego czego się chce. Może dlatego nie teleportowałem siłą woli autobusu tylko po ludzku krzyknąlem do kierowcy. Najprostsze sposoby są najlepsze i najskuteczniejsze :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
Według mnie nie był to sen o LD jednak świadomość nie była wysoka. W LD można się zastanowić co by tu zrobić, można nawet się zamyślić (ja tak miałem). Ale jak na drugie LD to jestem pełen podziwu. Oby tak dalej.
let's worship cats
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
Ciekawie czyta się twoje LD'eki. Czekam na więcej. ;)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#8
Czyli tak jak podejrzewałem na początku, świadomie nie ingerowałeś butami w sen :) Nie mam w takim razie wątpliwości, że to był LD. Jedynie dziwi mnie, że przy pełnej świadomości nie zauważyłeś zmian kompana. Celowo o niego cię zapytałem, bo towarzysz we śnie, który niepostrzeżenie zmienia swoją tożsamość a obserwatorowi ciągle wydaje się, że to ten sam człowiek, jest charakterystyczne dla snu o LD i snu zwykłego. Może w niektórych momentach faktycznie świadomość podupadała.

Dziwi mnie też to co piszesz o spontanicznych decyzjach. Być może masz na myśli właśnie to, że w momencie uświadomienia nie pamiętasz swojego planu na LD z jawy. To jest możliwe i naturalne, tak jak pisałem - pamięć jest ograniczona. Ale dlaczego wobec tego piszesz, że podejmowanie decyzji nie rządzi się logiką z jawy? Dla mnie twoja decyzja, żeby puścić sen swoim torem i go obserwować była jak najbardziej logiczna.
Nieświadoma decyzja to taka, której byś żałował obudzeniu, podjęta odruchowo i losowo, dająca podczas snu złudne wrażenie, że należy do ciebie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Eldeki i nie eldeki Heniuta :) Heniut 5 5,078 30-07-2011, 13:29
Ostatni post: Heniut

Skocz do:

UA-88656808-1