02-01-2018, 22:31
Na potrzeby uczelniane przyjrzałam się badaniu przeprowadzonemu nad świadomym snem. Nie wiem czy ktoś z Was się z nim spotkał, jednakże zachęcam do wgłębienia się w temat i wyciągnięcia własnych wniosków.
W 2011 roku Isaac Taitz opublikował wyniki badania, dotyczącego świadomego śnienia, przeprowadzonego na grupie studentów (175 osób). W swoim badaniu Taitz chciał sprawdzić dwie hipotezy, a mianowicie:
1) Nauka świadomego śnienia może być efektywnie przeprowadzona za pośrednictwem Internetu
2) Praktykowanie świadomego śnienia może wiązać się z depresją w korelacji z LOC (poczuciem umiejscowienia kontroli).
W pierwszym etapie, badani mieli za zadanie zapisywać swoje sny w dzienniku snów, co stanowiło wstęp do nauki LD. Po dwóch tygodniach mieli zacząć stosować różne techniki dla osiągnięcia świadomego śnienia, między innymi Testy Rzeczywistości. Po kolejnych dwóch tygodniach, uczestnicy wypełnili kwestionariusze, dzięki którym autor badania mógł zweryfikować słuszność postawionych hipotez. Co do pierwszego twierdzenia, okazało się, iż jest to teza fałszywa, gdyż występowanie LD u uczestników eksperymentu nie wzrosło w znaczący sposób. Co interesujące, co do drugiej teorii, Taitz odkrył, iż świadome śnienie jest w pewien sposób skorelowane z występowaniem depresji, a bardziej szczegółowo: jednostki mające objawy depresji mają więcej świadomych snów.
Na tym etapie, według mnie, należałoby postawić pytanie co do kierunku korelacji, tzn. czy to świadome sny mają wpływ na występowanie depresji, czy też odwrotnie? Z tego co widzimy wyżej, badania pokazują odwrotną korelację, jednak mimo to, autor nie stawia sprawy jasno. Taitz stwierdził, że depresja łączy się z lepszą jakością snu w fazie REM, czyli w fazie, w której występują sny. Jednostka depresyjna albo śpi dłużej, i dlatego też ma większe szanse na uzyskanie LD, albo też w wyniku bezsenności, zaraz po zapadnięciu w sen, wchodzi w fazę REM, gdzie jest w stanie świadomie śnić. Po tych słowach, autor wraca znów do teorii, że to świadome śnienie jest powodem depresji. Sugeruje, iż sama nauka świadomego śnienia mogła być stresująca dla studentów i wywołać gorsze samopoczucie. Sugeruje również, że być może umysł ludzki potrzebuje "przypadkowości", utraty kontroli i podążania za snem równie beztrosko jak "biały królik, beztrosko wskakujący do dziury" (autor dokładnie tak się wyraził), a jeśli tego w snach brakuje, to w efekcie pojawia się depresja. Nie poparł tego jakimkolwiek wynikiem swoich badań, żadne dane wynikające z eksperymentu nawet w przybliżeniu nie potwierdzają słuszności owej tezy.
Czytając te słowa, zaczęłam się zastanawiać, na ile jego przemyślenia są oparte na rzetelnej wiedzy i niezaprzeczalnych faktach, a na ile jest to efekt tego, że autorowi bardzo zależało na potwierdzeniu swojej teorii. Na koniec Taitz dodaje zdanie mówiące, że nie ma jednoczesnego dowodu, iż świadome śnienie powoduje depresję. Przyznaje też, że aby taki związek udowodnić, należałoby przeprowadzić dalsze badania. Jednakże wydźwięk tekstu, a nawet tytuł: " Świadomy sen i jego wpływ na depresję" sugeruje co innego. Znalazłam kilka opracowań, w których posłużono się badaniami Taitza i w większości z nich powiedziane zostało, że świadome śnienie ma wpływ na pojawienie się depresji! W jednej ze znalezionych przeze mnie prezentacji, jej autor odradza praktykowanie LD, ze względu właśnie na wyniku eksperymentu Taitza. Jego opinia została wygłoszona na podstawie nieprawdziwej i przeinaczanej informacji. Jednakże bez szczegółowego wgłębiania się w tekst, taki właśnie wniosek można wyciągnąć z badań Isaaca Taitza. Zastanawiam się, czy nie o to właśnie autorowi chodziło.
Co do przebiegu samego badania, również posiadam liczne wątpliwości. Spójrzmy przede wszystkim na to, iż na naukę śnienia potrzeba o wiele więcej czasu i praktyki niż miesiąc. Ma to swój wydźwięk w tym, iż pierwsza hipoteza w badaniu została obalona. Nie wiemy, na ile rzetelnie uczestnicy badania prowadzili dzienniki snów i wykonywali techniki, mające doprowadzić do wywołania świadomego śnienia. Ponadto kwestionariusz, jaki otrzymali uczestnicy po przeprowadzonym badaniu, zawierał pytania, moim zdaniem, z góry sugerujące odpowiedź. Przykładowo, w pierwszym punkcie kwestionariusza, uczestnik miał określić, jak bardzo czuje się smutny. Tylko jedna odpowiedź mówiła "Nie czuję się smutny", zaś trzy pozostałe były wyraźnie tendencyjne "Czuję się smutny cały czas", "Jestem smutny cały czas", "Jestem tak smutny i nieszczęśliwy, że nie mogę tego wytrzymać". Każdy z nas czasem czuje się smutny, jednak może to wynikać z przykrości, jakie spotykają nas w ciągu dnia, a więc "czuję się czasem/ często smutny". Takiej pośredniej opcji odpowiedzi nie było. Wszystkie kolejne pytania zbudowane były w identycznej proporcji 1:3, gdzie jedna odpowiedź była neutralna, a trzy pozostałe zdecydowanie negatywne.
Podsumowując, myślę, że całe badanie, jak i jego wyniki, pozostawiają wiele wątpliwości. Sądzę, że jest to ciekawy eksperyment, pragnęłabym jednak, aby został przeprowadzony w ciągu dłuższego czasu i w zdecydowanie bardziej rzetelny sposób. Często czytając/słysząc słowa: "Przeprowadzono badania nad danym zjawiskiem i okazało się, że...", bierzemy coś za pewnik i niepodważalny fakt naukowy. O tym, że badania przeprowadzono nierzetelnie, w zbyt krótkim czasie, a wyniki odbiegają diametralnie od przyjętej hipotezy, niewielu zdaje się pamiętać w momencie, kiedy opinia staje się rozpowszechniona i powtarzana przez coraz większą liczbę osób.
"Pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu"