Sny Brudnego Królika
#1
1.
02-02-2022, Różnica Poglądów
Dwójka ludzi (kobieta i mężczyzna) próbują siebie nawzajem pozabijać. Jednak ich losy tak się potoczyły, że byli zmuszeni ze sobą mieszkać, a nawet spać w jednym łóżku. Powodowało to całkiem komiczne sytuacje w której te osoby, kładąc się spać upewniały się, że mają blisko łóżka narzędzia zwiększające swoje bezpieczeństwo lub zmniejszające bezpieczeństwo innych. np. miecz (zbyt długi jak na tak bliski kontakt z wrogiem), którego w pierwszej chwili mężczyzna nie mógł zauważyć i wpadł przez to w niepokój, ale po paru chwilach doznał ulgi, gdy zobaczył go przymocowanego do oparcia łóżka. Gdy już znaleźli się w łóżku, wzajemnie monitorowali swoje zachowanie (gdy zamykali oczy, to co chwilę potajemnie jedno otwierali i obserwowali) tak jakby każde z osobna czekało na moment uśpienia swojego wroga, aby móc zadać ten jeden, ale ostateczny cios. Robili tak przez całą noc, wiercili się na różne strony itd., przez co rano okolice łóżka wyglądały jakby w tym konkretnym miejscu przeszło jakieś tornado. Poprzewracane krzesła, pościel zwisająca z łóżka – ogólnie bajzel.

Tymczasem w innym miejscu również w nocy, jakiś dziadek, przyjmijmy, że miał na imię Dziadzio (podobny do tego ze Squid Game), zmierza sam naprzeciw tłumu ludzi-zombie. Nie mam na myśli tego, że żywili się mięsem, ani tego, że wyglądali jak trupy - bo tak nie było - ale to, że ich sposób poruszania się był podobny do tego z serialu The Walking Dead, był wolny, jakby kontrolowany, a ich wzrok był pusty. Pan Dziadzio próbował nawiązać z tłumem dialog i mówił coś o tym, że nie mieli maseczek/masek na twarzach. Starzec szedł przez tłum kontynuując swój monolog. Było tak ciasno, że przejście bez ocierania się barkami było niemożliwe. Horda zajmowała całą ulicę, każdy kawałek chodnika, rozciągała się ona, aż po horyzont mojego wzroku i tak kontynuowała swój marsz. Niespodziewanie ktoś jakby wcisnął guzik i tłum zaczął mieć dokładnie takie same reakcje motoryczne tj. wykonywali te same ruchy w tym samym czasie, nawet mówili to samo bez żadnego opóźnienia. Pan Dziadzio został przyparty do ściany budynku przez ten tłum, i wszyscy zebrani patrzyli w kierunku dziadka.

Za tym wszystkim stał jakiś naukowiec, który wynalazł jakąś substancję, która pozwala kontrolować ludzi.

O uczuciach ciężko jest mi napisać, gdyż ich nie pamiętam, ale na pewno nie było to uczucie grozy, strachu. Może szczęście? Tak jak po jakiejś dobrej komedii.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1