Ostatniej nocy miałem bardzo dziwny sen. Wszystko wyglądało jak w sit comie.
Główny bohater jest podczas przeprowadzki z prawdopodobnie Trójmiasta (w filmie pada tylko "będę tęsknić za morzem") do Katowic. Akcja jest pokazywana jak w typowym sit comie. Widzimy następujące plany: duży pokój, w którym jest większość fabuły, mały pokój, kuchnia, winda oraz korytarz.
W dużym pokoju dzieje się najwięcej bohater zabiera stamtąd swoje rzeczy. Znajduje się tam również druga postać, która nie pomaga, ale również nie przeszkadza. Czasami rzuci jakąś celną uwagą jak w sit comie. Być może jest to współlokatorka, ale znaczna większość rzeczy jest głównego bohatera. 
Mały pokój jest już opróżniony i umyty. Do czasu kiedy do środka wszedł kot. Jest to jeden z gagów w fabule. Praktycznie bez związku z całą fabułą.
Kuchnia. Tam dzieje się tylko to, że współlokatorka robi wielką miskę popcornu wykorzystując zarówno miskę jak i mikrofalówkę należącą do bohatera, co powoduje awanturę. W ostatniej scenie w kuchni rozgrywa się impreza, która powoduje jej pożar.
Winda. Winda podczas jazdy w górę trzęsie, nie zatrzymuję się na właściwych piętrach. W środku znajduje się głośnik, z którego padają złośliwe komentarze często rymowane. Zjazd w dół jest spokojny.
Korytarz na korytarzu bohater spotyka Basię (lub Kasię, Asię), która postanawia zorganizować imprezę, która ma spowodować, że bohater nie pojedzie na "ten okropny Śląsk, gdzie nawet większego jeziora nie ma".
Impreza zaczyna się, kiedy bohater zabrał już połowę rzeczy i pojechał do Katowic.
Podczas imprezy dochodzi do sprzeczki pomiędzy Basią a współlokatorką. Obie oskarżały się, że nie powstrzymały bohatera przez przeprowadzką. Kobiety zaczęły się bić i zerwały z siebie ubrania. Jeden z gości, prawdopodobnie Filip, który wyglądał jak Laska w Chłopaki nie płaczą postanawia ratować bohatera. Ratunek powoduje jednak tylko pożar w kuchni.
I tu się akcja urywa.