Serniczek Podróżnika.
#51
Ogłoszenie parafialne!
Nie pisałem przez kilka dni.
Powodem było to, że weekend przehulałem po koncertach muzyki metalowej, czyli praktycznie zero snu, no i drugim powodem jest to, że postanowiłem wprowadzić pewną zmianę w serniku. Otóż nie będę publikował wszystkich snów, niektóre są zbyt nudne, a niektóre zbyt prywatne. Dlatego notować będę tylko świadome sny, sny o LD i jakieś ciekawsze zwykłe. Możliwe, że jak będę miał trochę więcej czasu i w końcu własny komputer(miesiąc temu spaliłem płytę główną, R.I.P komputer) będę pisał wszystko. Dodatkowo do snu zapisywać będę dodatkowe informacje.
Dodatkowo będę starał się opisywać moje poczynania mające na celu doskonalenie sztuki świadomego śnienia.

2014-11-04
Tytuł - ''Podróżnik taran''
Świadomość - Utracona
Długość - ok. 2 minut
Płytkość - Głęboki
Jakość - Przeciętna

Sen rozpoczął się w środku akcji, zostałem złapany przez jakąś masywną, niezidentyfikowaną istotę w salonie w moim domu. Był środek nocy. Istota złapała mnie w swoje twarde jak kamień łapy i chciała roztrzaskać mnie o komin, bujając mną jak taran. Moja głowa była zwrócona w stronę podłogi. Jako, że byłem przestraszony, a w strachu bardzo łatwo o odzyskanie świadomości, zrobiłem TR. Zignorowałem to, że jakaś istota próbowała mnie w tym samym czasie nieudolnie rozbujać przez bliskie pół minuty. Wynik pozytywny, oczywiście. Dostrzegłem coś zabawnego w tym bujaniu, więc dałem sobą tak bujać.
Teraz byłem całkiem spokojny.
-Jeszcze mnie nie roztrzaskałeś? - powiedziałem z bananem na twarzy
I tu wziął się w garść i rozbujał mnie, gdy już moja głowa była blisko kominka, obudziłem się. Ale nie tak naprawdę, bo było to fałszywe przebudzenie, które spowodowało, że straciłem świadomość. Zrezygnowany z faktu, że straciłem możliwość zrobienia czegoś fajnego, wstałem. Udałem się do przedpokoju, gdzie złapały mnie nagle dreszcze. Upadłem na kolana, złapałem się brzucha i skuliłem.
Miałem odruchy wymiotne, więc zwymiotowałem. Przynajmniej, takie było uczucie, dopiero potem dostrzegłem, że to co wyszło z moich ust, było czymś zupełnie innym niż się spodziewałem. Na podłodze znajdowała się teraz jakaś nieregularna bryła, której kolor trudno określić, gdyż była pokryta zielonym śluzem.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Nad czym pracuję?
Obecnie staram się wyrobić nawyk automatycznego robienia testu rzeczywistości, za każdym razem gdy spojrzę na rękę. Napisałem na swojej dłoni znaki"TR", które mają mi o tym przypominać. Chciałbym także wyrobić nawyk robienia TR po każdym wstaniu z łóżka, gdyż zauważyłem, że fałszywe obudzenie często u mnie występuje.
We are such stuff as dreams are ma­de on. - William Shakespeare
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#52
2014-11-05
Tytuł - ''Nieudany TR, S.W.A.T i buddyści''
Świadomość - Sen o LD
Długość - ok. 15 minut
Płytkość - Bardzo Głęboki
Jakość - Wysoka

Ciężko stwierdzić, czy był to jeden sen, czy kilka, więc piszę wszystko jako jeden.
Byłem w centrum handlowym z kolegą. Było to dość nietypowe centrum handlowe. Wyglądało futurystycznie, sufit był bardzo wysoko. Ogólna kolorystyka była błękitna. Na różnych ścianach i ławkach były światełka, wąskie i pionowe, świeciły błękitnym światłem. Usiedliśmy z kolegą przy stoliku. Jakiś czas o czymś rozmawialiśmy, kiedy ja uderzyłem pięścią w stół.
-Ty, wiesz co? To wszystko to sen! - Powiedziałem
Na co on wstał, wycofał się do tyłu, odwrócił się bokiem i wykonał TR z nosem(w świecie realnym wtajemniczyłem go w świadome śnienie, więc wie co i jak.). Na co odpowiada.
-Kurde, rzeczywiście - zaśmiał się.
-To co robimy? - dodał
Potem zaczęliśmy robić różne dziwne rzeczy, lataliśmy dookoła, robiliśmy jakieś salta. Różne dziwactwa. Potem jakoś tak postanowiłem dodać trochę akcji. Rozbiłem szybę w jednym ze sklepów. Sklep był bardzo mały, damski sklep odzieżowy. Wszedłem przez szybę i ukryłem się za jednym z wieszaków.
Usłyszałem komunikat "Wszystkich cywili proszę o opuszczenie terenu galerii, oddziały S.W.A.T w drodze". Wtedy wyjrzałem zza wieszaku, zauważyłem, że okolica poza sklepem nieco się zmieniła. Przestrzeń była pusta, na podłożu rosła trawa, a daleko widać było wzniesienie. Zza wzniesienia zaczęli wychodzić komandosy. Zorientowałem się, że w rękach trzymam karabin. Wychyliłem się i wystrzeliłem serie. Moc karabinu nie była mocna, coś w stylu karabinka od paintballa z wysokim ciśnieniem. Stwierdziłem, że skoro to sen, wyskoczę jak rambo i i tak mnie nikt nie zabije. Pobiegłem jak głupi w stronę komandosów. Zastrzeliłem dwóch, po czym dostałem, najpierw w nogę, potem w tułów. Chciałem wstać i strzelać dalej. Ale moje ciało było sparaliżowane, nie mogłem wykonać nawet najmniejszego ruchu. Tutaj nastąpiło fałszywe przebudzenie. Obudziłem się w internacie, koło moich 2 kolegów. Był to dość skromny pokój. Trzy łóżka niskiej jakości, jakieś szafy. Byłem zawiedziony, że sen się skończył. Pogadałem chwilę z kolegami i wyszedłem. Było piękne popołudnie, słońce świeciło, było bardzo gorąco. Udałem się w lewo. Szedłem sobie spokojnie przez miasto z rękoma w kieszeniach. Moją uwagę zwróciły liczne remonty dróg. Pomyślałem sobie, że szkoda, że taki fajny sen się skończył. Ale coś we mnie tak zaskoczyło. A co jeśli sen się nie skończył? Wykonałem TR z nosem, robiłem to bardzo długo, czułem leciutki przepływ powietrza, ale był tak delikatny, że myślałem, że to wina niedokładnego zatkania nosa palcami. W myślach mówiłem do siebie "Adrian, zastanów się, czy to aby na pewno nie jest sen. Czy dzieje się coś dziwnego? Czy czujesz przepływ powietrza? Skup się.". Zawsze mówię coś podobnego. Rozejrzałem się dookoła, wszystko było w miarę normalne. Uznałem za dziwne jedynie fakt tych licznych remontów dróg i coś jeszcze czego nie mogę sobie przypomnieć. Uznałem wynik za negatywny. W trakcie robienia tego TR'a po mojej prawej przejechał bardzo szybko błękitno-czarny mustang. Po chwili byłem gdzieś koło sklepu spożywczego. Przed sklepem były 3 osoby. Jedną z nich był mój znajomy, który wyglądał odrobinę inaczej, miał czerwoną koszulę w kratę, włosy postawione jak Johnny Bravo i Airmax'y. Podszedłem do niego i powiedział do mnie coś w stylu:
-Yolo, Swag, nie piję alkoholu.
Potem podszedłem do drugiej osoby. Była to dziewczyna o ciemnych włosach i niebieskich oczach. Powiedziała do mnie.
-Ja piję alkohol.
-To się napijmy - Odpowiedziałem
-Ja nie piję alkoholu - Odpowiedziała.
Był jeszcze jakiś łysy karzeł, ale do niego nawet nie podchodziłem. Wszedłem do sklepu, chciałem kupić sobie jakieś chipsy. Po lewej stronie były różne rodzaje chipsów. Były chipsy bekonowe, crunchips i jakiś popcorn. Nie chciałem żadnych z nich, bo wolę lays'y.
Tutaj nastąpiło jakieś przeniesienie, ale teraz widziałem z trzeciej osoby. Byłem świadkiem rozmowy dwóch buddystów w swoim typowym chińskim domku. Siedzieli po turecku naprzeciwko siebie i rozmawiali. Jeden był stary, drugi był młody. Młody pytał o jakieś rzeczy dotyczące filozofii buddyjskiej tego starszego, ale pytania były stosunkowo lekkie i dotyczyły naszej codziennej sfery życia. W czasie rozmowy młody podrapał swoją twarz własną stopą, na której miał szare brudne skarpety. Nagle byłem w pokoju i przeglądałem informacje dotyczącej buddyzmu. Było tam jakieś podzielenie na 3 strefy.
"
xxx - Tylko okultystyczne obrzędy
Buddyzm - Filozofia i drobne obrzędy
Filozofia wschodu - Tylko filozofia
"
Tu obudził mnie budzik.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nad czym pracuję?
Dalej staram się wyrobić nawyk robienia TR'ów. Myślę jeszcze aby dodać do tego jakiś inny rodzaj TR, bo teraz na własnej skórze dowiedziałem się, że TR z nosem bywa zawodny, jeśli ma się zatkany nos.
We are such stuff as dreams are ma­de on. - William Shakespeare
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#53
2014-11-10
Tytuł - ''Lewitujący radiowóz''
Świadomość - LD
Długość - ok. 10 minut
Płytkość - Bardzo Głęboki
Jakość - Bardzo Wysoka

Wychodziłem właśnie z domu, ale zupełnie innego domu. Był środek nocy, a księżyc był w pełni. Osiedle wydawało się spokojne, domki były podobne, wszystkie wykonane z drewna, mniej więcej takie jakie budują w stanach zjednoczonych. Wsiadłem na srebrny motor i zacząłem jeździć sobie po osiedlu. Ciekawe doświadczenie, bo nigdy nie miałem okazji jeździć na motorze, jedynie trochę na skuterze. Wyskoczył sąsiad z domu i zaczął się na mnie drzeć, żebym przestał jeździć tym motorem bo jest środek nocy.
Nagle znalazłem się w moim łóżku. Środek nocy. Wyszedłem z założenia, że to wszystko mi się śniło. Usłyszałem nagle bardzo niewyraźny krzyk mojej mamy, który jednocześnie był zakłócany jakimś echem. Ale po jakimś czasie zrozumiałem.
-Adrian, chodź tutaj!
Na co ja wykrzyczałem
-Po co!?
-Po prostu chodź!
Wstałem więc, będąc ciekawym o co właściwie chodzi. Podszedłem do drzwi, ale wykonałem krok w tył. Pomyślałem sobie "Ale zaraz, zaraz. Coś mi tu nie pasuje".
Wykonałem TR, dwa razy. Wynik pozytywny. (Och, jak ja się cieszę, że nie zszedłem na dół <con>) Spanikowałem odrobinę, bo byłem zestresowany, że zaraz coś przyjdzie do mojego pokoju. Chciałem więc jak najszybciej opuścić dom. Wbiegłem w drzwi od balkonu licząc na to, że je wyważę czy coś. Ale odbiłem się od nich. Uspokoiłem się i po prostu wyszedłem jak normalny człowiek używając drzwi. Nic mnie nie goniło. Byłem na balkonie, wszedłem na barierkę i rzuciłem się w dół, dałem się temu ponieść. Otworzyłem oczy i zorientowałem się, że lewituję i powolutku unoszę się do góry. W głowie słyszałem relaksacyjną muzykę, która charakteryzowała się bardzo wysokimi dźwiękami, ale miło się słuchało. Ponadto zjawiska kinestetyczne były zdumiewające. Byłem rozluźniony, czułem się jak piórko, byłem tak zrelaksowany i odprężony, że ciężko to opisać. Nigdy się tak nie czułem. Można to porównać do wejścia w bardzo głęboki trans. Unosiłem się tak powoli do góry, moją uwagę zwróciła prostokątna "dziura" w podłożu. Cała czarna, ale gdzieś w głębi tej czerni było widać tajemniczy pokój. Chciałem tam polecieć, ale jednocześnie trochę się bałem. Jeśli chodzi o obraz to był bardzo niewyraźny, postanowiłem więc coś z tym zrobić. Powiedziałem sobie w myślach coś w stylu "obraz x100" i stopniowo jakość się polepszała, jednocześnie noc powoli zmieniała się w poranek. Spojrzałem w górę i zobaczyłem radiowóz unoszący się w powietrzu. Podleciałem tam. Gdy otwierałem drzwiczki do samochodu, zauważyłem, że moje ręce są niesamowicie realne. Widoczny był każdy detal. I to nie tylko moje ręce. Spojrzałem w lusterko w samochodzie. Moja twarz również była tak dokładna. Wszedłem do środka i pomyślałem sobie "A co gdyby stworzyć sobie jakieś towarzystwo?". Niestety, obudziłem się.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Jednak faza REM, jak się później okazało, nie dobiegła końca i dziesięć minut później czekał mnie kolejny LD.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Tytuł - ''Zarośla i dziewczyny'
Świadomość - LD
Długość - ok. 5 minut
Płytkość - Głęboki
Jakość - Wysoka


Byłem teraz jakby w grze, w League of Legends. Widziałem jednak z pierwszej osoby. Odbywał się jakiegoś rodzaju turniej na najlepszego Nasusa. Miałem na początku otwarty sklepik, a w nim 875 złota do rozdysponowania. Długo się zastanawiałem nad zakupem. Myślałem nad kupnem pancerza i dorana lub samego pancerza, ale w ostateczności zadecydowałem, że wezmę kilof. Tu zacząłem jakby przeskakiwać przez różne kamienne platformy, dookoła nic innego nie było. Ciemność owita fioletową mgłą. Miałem zawalczyć z Mordekaiserem, ale postanowiłem, że mam to gdzieś. Idę zrobić coś lepszego, to co planowałem na moje następne LD, czyli próbować przywołać tam moją tulpę.
Gdy podjąłem taką decyzję, nagle znajdowałem się w jakimś zalesionym teatrze antyckim. Zacząłem wołać jej imię licząc na to, że się pojawi. Nagle zza rogu zauważyłem rozmawiające dwie dziewczyny. Jedna miała włosy czarne, ale takie lekko wyblakłe, a druga blond włosy. Przypatrzyłem się im uważnie. Dziewczyna o ciemnych włosach spojrzała na mnie. Brązowe oczy, to nie ona. Rozejrzałem się dookoła, dziewczyn było teraz znacznie więcej, aż ciężko było je policzyć. Zacząłem biec z nadzieją odnalezienia mojej tulpy. Przebijałem się przez różne rośliny, ale żadna z napotkanych dziewczyn nie była nawet podobna. Niedługo potem się wybudziłem.
--------------------------------------------------------------------------------------
Nad czym pracuję?
Zauważyłem, że mam mały problem z utrzymaniem snu świadomego, przy najbliższych okazjach mam zamiar utrzymać świadomy sen jak najdłużej tylko mogę.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#54
2014-11-14
Tytuł - ''Alter Ego, morderstwo.''
Świadomość - LD
Długość - ok. 30 minut
Płytkość - Płytki
Jakość - Dość Wysoka

O dziwo, grałem w minecraft'a. Gdzie na jawie nie grałem w tą grę chyba od pół roku. Miałem odpalony jakiś texturepack HD. Chodziłem gdzieś po równinach, otaczały mnie różne kanciaste drzewa i drewniane konstrukcje, które wyglądały tragicznie. Zacząłem ścinać drzewo kiedy nagle usłyszałem huk i krzyk z tyłu. Obejrzałem się tam i zauważyłem postać. Był to herobrine z tej popularnej creepypasty. Ale jego tekstura twarzy była podmieniona na klasyczną, ze względu na texturepack.
Mimo wszystko wiedziałem, że to on. Byłem przestraszony, ale wziąłem się w garść i zacząłem go tłuc. Po jakimś czasie zniknął, ale wiedziałem, że za niedługo znów się pojawi. Wędrowałem trochę i pojawiał się spontanicznie, a ja go tłukłem. Postanowiłem schronić się w jednej z tych okropnych konstrukcji. Wszedłem tam od góry, przez drabinki. Siedziałem jakiś czas. Już widziałem herobrine'a w szczelinie nade mną, zaczął wykopywać obok dziurę i stawiać kolejne drabinki. Postanowiłem, że jak zejdzie, wykończę go. Tak też się stało. Padł wyrzucając z siebie trochę ognia. No, i tu nastąpił koniec minecrafta, całe szczęście.

Byłem teraz w moim starym mieszkaniu, z którego dawno temu się wyprowadziłem. Mieszkanie było dość wysoko, na zewnątrz była mgła. Był ze mną jakiś człowiek. Coś nas goniło, musieliśmy uciekać. Musieliśmy skoczyć, powiedział. Ja podszedłem do okna i miałem zamiar skoczyć. On powiedział, żebym tego nie robił, bo zginę. Z chmury w swojej ręce zaczął formować skrzydła, które doczepił sobie na plecy. Powiedział, że na mnie nie zostanie dużo tej chmury. Uformował z niej rogi które doczepił mi do głowy. Były bardzo puszyste i delikatne. Skoczyłem.
Widziałem teraz jakieś trzy grube chochliki. Jeden był niebieski, drugi czerwony, a trzeci zielony. Za nimi były półprzezroczyste wersje ich, tylko wychudzone. Słyszałem jakiś głos. Mówił mi, że każdy z nas ma drugą stronę, swoje alterego. W głowie zapytałem samego siebie "Czy jestem tylko widzem?". Nagle widok pełnego obrazu oddalił się, z bytu bez ciała stałem się człowiekiem. Widziałem teraz obraz chochlików na laptopie przede mną. Wiedziałem już, że to wszystko sen. Wykonałem TR, wynik pozytywny(Mimo tego, że jestem przeziębiony i mam katar).
Wyszedłem na balkon, obraz był dość niewyraźny, powiedziałem do siebie coś w stylu "ostrość x1000" i obraz natychmiastowo się poprawił. Nagle zacząłem spadać gdzieś w pustkę, otaczała mnie tylko mgła. Zamknąłem oczy. Powiedziałem do siebie, że gdy otworzę oczy, pojawię się w zupełnie innym miejscu i będę miał LD. Otworzyłem oczy, znajdowałem się w pokoju mojej siostry, który od kilku miesięcy jest niezamieszkany, bo moja siostra postanowiła się wyprowadzić. Wstałem, wykonałem TR ponownie. Było popołudnie, na zewnątrz wciąż panowała mgła. W tym śnie mgła towarzyszyła mi bez przerwy. Przeciągnąłem się. Wyszedłem z pokoju. Zauważyłem, że tylko pokój mojej siostry był jasny, reszta domu była w ciemności. Pobiegłem schodami w dół i wyszedłem frontowymi drzwiami. Przypomniał mi się cel, w którym miałem sobie od tak pochodzić i pozwiedzać. Zacząłem więc poruszać się po moim osiedlu. Gdy przekroczyłem jakiś dystans, uznałem, że nie ma to sensu, ponieważ poruszam się po miejscach które znam, więc świat senny niewygeneruje nieznanych mi obszarów i muszę w jakiś sposób dostać się do miejsca którego nie znam. Nie wiedziałem tylko jak to zrobić, bałem się, że jak zacznę odwalać takie rzeczy jak latanie lub teleportacja szybko się obudzę.
Nagle poczułem, że zaczynam się wybudzać. Powiedziałem do siebie, że mój sen jest bardzo stabilny. Udało się. Skręciłem w prawo na garaże. Ale to co zobaczyłem, było zupełnie inne niż w rzeczywistości. Przede mną znajdowała się zabłocona droga, po lewej było jakaś siatka, a za nią las, po prawej był jakiś zaniedbany motel. Tu chyba straciłem kontrolę.
Spojrzałem na hotel po prawej i zauważyłem sprzątaczkę wychodzącą z motelu. W moich rękach pojawił się karabin. Zacząłem strzelać do niej. Strzelałem powoli, kula za kulą. Obserwowałem reakcję na postrzał sprzątaczki po każdym wystrzeleniu. Kobieta po pierwszym strzale oparła się o ścianę, po kilku kolejnych osunęła się na ziemię zostawiając na ścianie plamę krwi. Gdy zauważyłem, że kobiety wyzionęła ducha, podszedłem do niej. Była blada, na jej ciele widać było rany postrzałowe z których powoli płynęła krew. Krwi było coraz więcej i więcej. Jak gdyby nigdy nic odwróciłem się i zacząłem kogoś wołać. Zorientowałem się, że wołam już na jawie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nad czym pracuję?
Technika ADA.
We are such stuff as dreams are ma­de on. - William Shakespeare
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#55
Przez ostatnie kilka tygodni śpię zbyt krótko żeby cokolwiek pamiętać.
We are such stuff as dreams are ma­de on. - William Shakespeare
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1