Wstaje rano, spoglądam na mojego rozwalonego psa, na łóżku no i denerwuje mnie jego widok jak się wypręża gdy to ja muszę wstać o 05:00 do szkoły
Wiedziałem że śnie lecz miałem lekkie zawahania ale to chyba robiła moja podświadomość tak żeby nabrać snu smaczku ^^ czy coś, mniejsza o to.
Mój model snu?
1.Kładę się do łóżka, relaksuję, zawsze w godzinach po 00:00
2.Zdejmuje z siebie wszystkie przedmioty, typu: Zegarek, naszyjniki itd.
3.Muszę mieć totalną cisze i spokój, nic mi nie może przeszkadzać wtedy jest okej.
4.Powtarzam sobie w pamięci "Będę pamiętał wszystko z tego doświadczenia" i wyobrażam sobie jakiś przedmiot w nie dalekiej odległości ode mnie.
5.Gdy wchodzę już do świata Astralnego słyszę głośny pisk, bywa też że uciskanie w klatce piersiowej ale wtedy wiem, że zaraz wyjdę.
-Hmm, no i chyba tak to wygląda
Więcej mi nie potrzeba do wejścia w stan OOBE.
Śpię Regularnie zawsze po 00:00 to mi pozwala na łatwiejsze wyjścia ponieważ łatwiej mi to przychodzi gdy jestem zmęczony.
Przebudzeń? Różnie to bywa powiem Ci, zawsze jest ten jeden raz gdy powracam z OOBE, czasami bywa to więcej niż raz, np dzisiejszej nocy przebudziłem się dwa razy.
Senność w ciągu dnia, nie sypiam w dzień tylko w nocy, tak jak napisałem powyżej, po 00:00, nigdy wcześniej.
Nie mam problemów z zasypianiem, nigdy w sumie nie miałem.
A co do płytkości snu, nie rozumiem pytania, wybacz <strach>
13.10.2011
godzina 01:30.
OOBE: Jak co noc, kładę się spać, przeprowadzam cykl jak powyżej i staram się wejść do świata Astralnego. Dzisiejszej nocy wyjście z ciała nie było jakieś fascynujące, nie różniło się za wiele od reszty, pisk w uszach, lekki ucisk na klatce piersiowej, lecz do rzeczy. Gdy wyszedłem z ciała zobaczyłem swój pokój (Standardowo) Lekko uderzyłem się głową o ścianę z prawej strony i spadłem z łóżka na ziemię, poszedłem do rodziców, do pokoju i tutaj było coś dziwnego, zamiast drzwi do ich sypiali zobaczyłem takie zwisające ozdoby, robiące duży hałas, mam nadzieję że wiecie co mam na myśli. Starałem się dotknąć rodziców lecz bez powodzenia, wróciłem w stronę swojego pokoju i gdy szedłem jakby coś mnie przewróciło na ziemię i od podłogi widziałem jakąś postać w kapturze, czarna/brązowawa szata, patrzyła ta postać w moim kierunku, podniosłem się i chciałem coś powiedzieć lecz jakby odebrało mi mowę, czasami w snach tak mam że jakbym nie potrafił mówić, ta postać na mnie patrzyła, sparaliżowało mnie dosłownie, nie mogłem się ruszyć, nic powiedzieć, obleciał mnie lekki strach i wróciłem do ciała, obudziłem się i usnąłem po pewnym czasie.
Sen: Snu dokładnie nie pamiętam lecz tak między wierszami, przelotnie. Scena była w mojej starej szkole, gimnazjum, idąc przez szatnie zobaczyłem takiego chłopaka, nie lubię go lecz nigdy nie unosiłem się ani nic w jego kierunku, cóż, w tym śnie było nieco inaczej, idąc przez szatnie i wchodząc po schodkach rzuciłem się na niego z pięściami i tutaj było coś dziwnego lecz mam tak zawsze, nie potrafię mocno uderzyć w śnie, włącza mi się taka niemoc, brak siły, denerwujące uczucie, ruchy spowolnione, nie wiem czy Wy też tak macie ale mniejsza o to. Zaraz po tym wydarzeniu rozdzielił Nas woźny, zaprowadził do dyrektorki i wchodząc do gabinetu pani Dyrektor uprawiała seks z jakimś facetem, tutaj zapamiętałem szczegóły nawet, czarne pończochy, czarny stanik, generalnie burdeloskie wdzianko, wiem że coś dalej się działo ale tego już nie pamiętam, nie chce opisywać bo by było cholernie nie estetycznie. Nie uprawiałem z Nią seksu ani nic, co pewnie sobie pomyślicie, pamiętałbym lecz to coś było związanego z tym że mnie wyciągnęli z tego gabinetu, coś w ten deseń.