NeuroWonderland
Plus za świadomy sen i niefizyczne doznania. Też nie jestem dobra z przenikania.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Wstałem z łóżka. W ciemnościach widziałem biegnące zajączki czy króliki z cienia. Wyszedłem na klatkę schodową. Chciałem iść na górę, ale jakoś bardzo ciężko szło się schodami. No to poszedłem pod trójkę. Po otworzeniu drzwi nie zastałem sąsiadki, była tam jednak jakaś jej przyjaciółka. Coś do mnie mówiła. Chyba o tym, że nieładnie tak wchodzić do czyjegoś mieszkania. W końcu wpuściła mnie do środka. Stały dwa komputery i ona grała w jakąś grę. Przyszedł też na chwilę chłopak tej sąsiadki i trochę popatrzył jak gra. Potem za bardzo nie pamiętam co się działo, ale znalazłem się na górze w innym mieszkaniu. Wychodziłem właśnie i tam była pani z czarnymi włosami. Biegała po schodach z dziećmi. Znowu poszedłem pod trójkę. Tym razem była sąsiadka. Najpierw spytałem się o jej imię. Pamiętam, że było jakieś śmieszne. Mogłem wejść. Nadal stały te dwa komputery i była włączona ta sama gra. Powiedziała, abym się nie patrzył, ale i tak spojrzałem się na ekran. Wpisywała jakieś kody do gry. W grze na drugim ekranie pojawiły się trzy łóżka. Niestety nie pamiętam co się tam dalej działo, ani jak wyglądały pomieszczenia.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Leżałem w łóżku. Nade mną unosiła się zmora. Po chwili zastanowienia wstałem z łóżka. Jakoś rozciągnąłem tą zmorę i odepchnąłem ją od siebie. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do pokoju siostry. Tutaj zrobiło się jasno. Tylko kotka siedziała na biurku. Postanowiłem, że przeniknę przez szybę okna. Najpierw przeszły nogi i tak usiadłem na parapecie. Usłyszałem, że do mieszkania wchodzi mama. Zsunąłem się w dół do ogródka. Byłem cały obklejony od płynnego szkła. Pobiegłem przed siebie. Mama mnie chyba wołała i cofnęło mnie do łóżka. Obudziłem się wtedy.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Staliśmy w morskiej wodzie do kolan, ja i dziewczyna nazywająca się Seven. Wybieraliśmy spod wody różne rzeczy. Woda była przejrzysta. Widziałem leżący zakrzywiony nóż, dość duży. Był tam też miecz. Nadeszła fala czarnej wody i dziewczyna zanurkowała. Ktoś się potem o nią pytał. Powiedziałem, że Seven pochłonęła woda.

W miejscu mocy położono kotki syjamskie. Zostały natychmiastowo rozdzielone.

Coś stało mi się w głowę. Obudziłem się w tym miejscu mocy. Uzdrowiło mnie. Mała dziewczynka prowadziła mnie, gdzieś za rękę.

Kilka osób zastanawiało się nad podłogą. Coś było tam napisane, narysowane jakieś znaki, przez co zacząłem się ślizgać.

Było dużo śniegu i kotka bardzo łatwo wyszła przez balkon i poza żywopłot trawnika. Mieliśmy jej szukać. Ja jednak poszedłem do piwnicy. Coś tam robiono. Widziałem, że ktoś miał założony aparat słuchowy. Jak wróciłem kotka została odnaleziona.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Chowałem przybory do pisania do piórnika. To był dłuższy sen, ale tylko to pamiętam.

Skądś miałem na łóżku trzy pojemniki. Przynajmniej w jednym znajdowały się jeże. Rzuciłem te pojemniki za łóżko. Ktoś powiedział "to cię zainspiruje". Wtedy łóżko zmieniło się w leśną ściółkę i zaczęły chodzić po nim jeże. Jednego dotknąłem. Czułem jego igły.

Szedłem sobie po śniegu. Nagle zobaczyłem oblodzoną górkę. Jakaś dziewczyna powiedziała "jaki lód!". Ślizgałem się. Położyłem się plecami i tak wślizgiwałem się na górkę raz po raz razem z tą dziewczyną. Potem usiedliśmy na tej górce i ona odsłoniła piersi. Dotknąłem je. Chyba się jej to podobało.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Leżałem na łóżku i zauważyłem, że to sen. Gdy wstawałem, kołdra zaczęła falować i mnie przytrzymywać, ale jakoś udało mi się wyjść z pokoju. Wyskoczyłem przez balkon i pobiegłem, gdzieś za blok. Była brzydka pogoda, szaro. Szedłem sobie chodnikiem. Doszedłem do trawiastego miejsca. Zrobiło się słonecznie. Kilka osób biegało albo w coś grało.

Znalazłem się w jakimś dziwnym budynku. Na końcu korytarza stało łóżko, a na poduszce odciśnięty krwisty ślad twarzy dziewczynki. Wszedłem do pokoju za drzwiami, które były za łóżkiem. To był dziecięcy pokój. Tam był wieczór i włączone oświetlenie. Czułem obecność ducha dziewczynki. Coś do mnie mówiła i kazała mi robić. Poukładałem jej poduszki i zabawki. Chwilę posiedziałem na łóżku. Potem wszedłem na szafę i tam znalazłem jakieś rzeczy, które też przestawiłem.  W między czasie poszedłem do drugiego podobnego pokoju, ale nie pamiętam co się w nim działo. Zjawił się ktoś zajmujący się tym "muzeum". Był bardzo zdenerwowany. Coś zerwał ze ściany. Pytałem się go jak ona zginęła, ale nie chciał odpowiedzieć. Skądś wiedziałem, że to matka dziewczynki zabiła ją igłą do szycia. Na szafie był ekranik, na który duch dziewczynki w jakiś sposób wpływał, tak że zmieniały się liczby. W końcu pojawiły się niby te odpowiednie liczby. Wtedy wcisnąłem jakiś przycisk i wsadziłem szpilkę. Dzięki temu uwolniłem dziewczynkę z tego pokoju (ona była wcześniej tam uwięziona, a jej matka co jakiś czas sprawdzała czy przypadkiem nie chce się wydostać). Potem usiadłem na tym niskim łóżku i jakaś grubsza dziewczyna chciała mnie przytulić, ale jednak zrezygnowała i sen się skończył.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Leżałem na łóżku. Nade mną unosiły się bezkształtne kawałki ciemności. Niektóre przypominały ręce, które mnie przytrzymywały. Udało mi się wstać i wyjść z pokoju. Skądś się wziął mały czarny piesek. Zaczął szczekać i przyczepił się do mojej nogi. Na łóżku u siostry leżało dużo kotów. Pobiegłem przedpokojem czym obudziłem rodziców, którzy wstali. Mama coś do mnie mówiła. Pies, gdzieś zniknął. Pobiegłem do pokoju siostry. Był słoneczny dzień. Przeszedłem przez szybę okna. Nagle zacząłem się bardzo szybko unosić w powietrzu. Jednak za chwilę tak samo szybko opadłem. Wyszedłem poza trawnik. Dalej nie pamiętam co się działo, ale chyba zaczął się podobnie następny sen. Wstałem z łóżka. Poszedłem po coś do rodziców. Potem poszliśmy na balkon. Rozglądałem się po niebie. Przechyliłem się do tyłu i zobaczyłem słońce. Było podobne do drugiej Ziemi.

W innym śnie chodziłem po nieznanym mi budynku z jakimiś kolegami. Chciałem wejść do dużej windy, ale ktoś dziwny w niej był i poszliśmy dalej do innej, też dosyć dużej windy. Nie pamiętam czy poruszaliśmy się do góry czy w dół, ale raz natrafiliśmy na jakieś biura. Powiedziałem do nich, że będziemy potrzebować broni (skojarzyło mi się to z jakąś grą), bo tam będą potwory czy coś. Dostałem pistolet.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Siedzieliśmy na kocykach w lesie. Jakaś dziewczyna opowiadała o swoim ogrodzie, że nic jej nie rośnie. Powiedziałem, że może zasadzić jakąś paproć, melisę i szałwię. Zapisała to na kartce. Pamiętam, że patrzyłem wtedy przez okno w moim pokoju, ale nie wiem jak. Poszedłem, gdzieś dalej w las. Wśród drzew stały budki sklepowe w linii. Czułem niepokój. Wiedziałem, że już tam kiedyś byłem. W jednej z budek były w klatkach różne zwierzęta. Niektóre były tylko półprzymknięte. Zapukałem do jednej z klatek. Jakieś zwierzę załomotało, a ja uciekłem. Biegłem ścieżką odwrotną niż tu przyszedłem. Za mną biegł pies, ale wyminął mnie. Widziałem jak wbiega na duże schody i skacze. Też wbiegłem na schody. Zauważyłem, że na szczycie jest przejście do jakiejś bajkowej krainy. Szły tam dwie postacie. Chciałem tam wejść, ale niestety zanim wszedłem na górę schodów, bramy się zamknęły. Zamiast tego pojawiły się półki z książkami, jakby biblioteka. Przyszła pani bibliotekarka. Powiedziałem jej o tym, że przed chwilą był tu otwarty portal do innego świata. Spytałem się czy tu był pies. Odpowiedziała, że tak. Powiedziałem, że on tam wskoczył zanim bramy się zamknęły. Przeglądałem książki. Większość była o morzu i statkach. Dostałem od bibliotekarki jedną książkę do wypożyczenia, chociaż nie byłem tutaj zapisany. Książka była gruba, w złotej oprawie, miała tytuł "O tym co jest za krótkie", autorstwa Vasco da Gamy. Miałem oddać ją następnego dnia. A więc, przyszedłem następnego dnia. Bibliotekarka kazała mi odłożyć książkę na konkretną półkę. Miałem kartką jak zakładką zaznaczone, w którym miejscu skończyłem czytanie (przeczytałem jakieś trzy czwarte książki). Sprawdziłem jakie to strony (9 i trzysta coś) i co tam jeszcze zostało. Dalej były jakieś okrągłe wykresy i mapy. Wyjąłem kartkę i odłożyłem książkę na półkę. Bibliotekarka coś mówiła do mnie po angielsku. Po lewej stronie było takie wąskie przejście, przez które mnie przeprowadziła. To było pomieszczenie biurowe. Ktoś tam siedział i coś robił. Spytałem się bibliotekarki czy nie ma tam może pracy. Ten ktoś mi odpowiedział, że musiałbym jeszcze poczekać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Obserwowałem co się dzieje za oknem. Stały tam rusztowania, a na nich siedziały dwie dziewczyny. O czymś rozmawiały. Co jakiś czas patrzyły się w moją stronę. Po chwili zaczęły się przybliżać do mojego okna, aż usiadły na parapecie. Gdy spojrzeliśmy sobie w oczy, sen się skończył.

"Obudziłem się" i wstawałem z łóżka. Otworzyłem drzwi. Kołdra chciała mnie zatrzymać i zaczęła się owijać wokół mojej ręki. Koniec snu.

Znowu wstawałem z łóżka. Gdy wyszedłem na przedpokój, zaatakowała mnie jakaś czarna postać. Chwyciłem ją za zęby i poszedłem do pokoju siostry, aby jej pokazać straszydło. W pokoju było jasno. Siostra spała z rudą małpą (możliwe, że z pluszową, ale nie wiem). Mówiła, abym jej nie budził. Nawet nie zauważyła tej postaci. Chyba się budzę.

Leżę na łóżku i wiem, że to sen. Wstaję. Ślizgam się albo tylko szybko się poruszam. Opieram się o piekarnik w kuchni. Widzę błysk w pokoju siostry, pewnie sprawdza coś na telefonie. Idę na balkon i znowu ta czarna postać biegnie za mną, ma czerwone oczy. Wchodzę na balkon, ale idę bardzo powoli w stronę bramki. Dogania mnie zmora. Łapię ją za zęby i zrzucam ją z balkonu na dół. Czeka tam na mnie. Wychodzę przez wąską bramkę i skaczę na stos równo poukładanych kartonów lub czegoś innego. Przeskakuję na następne kartony. W tym czasie zmora biegnie za mną tam na dole. Zeskakuję na ziemię i biegnę. Zmora chyba, gdzieś uciekła. Przewracam stertę kartonów. Komuś się to nie podoba i goni mnie z mieczem. Uderza mnie, ale ja mam nożyk i zatrzymuję uderzenie miecza. Biegnę korytarzem i przechodzę do miejsca, gdzie są szatnie od wfu. Czekamy, aż otworzą się szatnie. Gdy otwierają się, do jednej z nich wchodzi matka z dzieckiem. Ja nie wchodzę, bo mało jest miejsca. Idę stamtąd. Podchodzą do mnie dwie osoby i przyczepiają czarne kółeczko do mojej bluzy. Odrywam je i przyklejam jemu. To kamerka. Idę znowu w stronę szatni. Niektórzy się ze mnie śmieją. Patrzę na ich telefony, a tam nagranie z tej kamerki. Było jakoś przerobione, tak abym śmiesznie wyglądał jakby szła małpa. Nic mnie to nie obchodzi. Też się z tego śmieję.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Gdzieś idę. Nie wiem dokładnie którędy, ale jakąś uliczką. Natrafiam na domki szeregowe, w których są sklepy. Myślę we śnie, że podobne mi się już śniły jakiś czas temu. Wchodzę do jednego, okazuje się być restauracją. Wita mnie właściciel tego miejsca. Mówi, abym coś zjadł, jakiś placek z mięsem czy coś, i że to jest takie duże, a tanie. Pytam się o cenę. Odpowiada, że 8zł. Daję osiem złotych w dwuzłotówkach. Coś nie pasowało. Okazało się, że dałem 6zł. Dokładam, więc 2zł. Jednak dwuzłotówki zamieniają się w złotówki. Ale chyba w końcu nie było problemu, tak mi się wydaje. Po jakimś czasie czekania na jedzenie, zauważam że właściciel restauracji siedzi przy stoliku na muszli klozetowej i się załatwia, czuję zapach. Przepraszam i wychodzę stamtąd. Idę nie wiem gdzie, ale jakby w stronę domu. Okna od strony balkonu zabite deskami. Idę dalej, aby wejść przez klatkę schodową. Niestety wejścia nie ma. Pojawiają się tam jakieś sklepy, stragany z różnymi rzeczami. Wracam się. Przechodzę nawet przez jeden sklep. Wchodzę na balkon i otwieram drzwi. A tam znajduje się ta restauracja.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1