Mój sen
#1
Kolejność trochę pomieszana. Pisałam to co najbardziej zapamiętałam a teraz nie pamiętam kolejności. A więc tak:
Jest piękna gwiaździsta noc. Unoszę się wśród gwiazd. Przemieszczam się powoli, bez pośpiechu. Trwa to kilka chwil po czym znajduję się z powrotem na ziemi.
Następnie
Znajduję się w górach, jest spokojna jasna noc, ponownie wznoszę się do gwiazd, czuję jedność. Czuję lekki niepokój, chcę wrócić z powrotem ale jakaś siła, echo? podświadomie ciągnie mnie z powrotem. Nie boję się tej mocy, niepokój wywołuje coś innego choć nie wiem co.
Następnie
Ponownie znajduję się w górach, jest dzień. Lecę coraz wyżej i wyżej. I coraz szybciej. Wznoszę się bardzo wysoko, lecę nad polami, lasami.
Następnie
Góry. Stoję na skraju lasu, noc się rozjaśnia powoli. Jakieś kule(?) lecą bardzo szybko w moim kierunku i chociaż tego nie widzę to wiem że mnie mijają. Jest jasno, lecę wysoko, z początku jestem w górach ale z czasem przemieszczam się nad inne tereny mi nieznane. Na przemian jest noc i dzień. Gdzieś w podświadomości odczuwam strach, niepewność? Coś mnie jeszcze blokuje chociaż nie wiem co. Z czasem coraz mniej. Wracam do świadomości.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
Obudziłam się o północy po czym ponownie zasnęłam. Z pierwszego snu, sprzed pobudki, nic nie pamiętam. Przy drugim spaniu spałam ok 4 godziny. 
Jadę rowerem na wycieczkę. Jestem spokojna, zrelaksowana. Dojechałam za miejscowość oddaloną od domu 5 km, zatrzymuję się przy jakimś polu. W planach miałam jeszcze jechać dalej ale coś mnie powstrzymuje. Ten motyw snu często mi się śni ale za każdym razem o nim zapominam.
Kolejna scena.
Nie jadę już, jestem w domu. Opiekuję się jakąś dziewczynką. Nie znam jej. Bawię się z nią. Prosi mnie o kanapkę więc jej robię. Znajduję się w pokoju, oglądam telewizor.
Reporterka zdaje relację z wojny z islamistami. Za jej plecami rozgrywa się dramat. Ogromny nurt wody przedziera się przez miasto. Jednak reporterka jest bezpieczna, znajduje się jakby poza zasięgiem wody mimo iż ona ją otacza. Inne osoby również nie są zagrożone. To samo samochody. Mimo iż woda ma ok. metr wysokości i przepływa między nimi to one są bezpieczne, nic im nie grozi. W pewnej chwili ktoś mówi (reporterka?) że ludzkość jest zagrożona wyginięciem. Budzę się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
Miałam 3 sny ale 2 mało znaczące, związane z życiem typowo prywatnym, więc opisuję jeden, najbardziej znaczący. A więc...
Pakowałam się na wyjazd który wypadł dość niespodziewanie. Pakowałam się dość pobieżnie gdyż nie miałam zbyt dużo czasu. Jednak to nie miało dla mnie większego znaczenia gdyż za bardzo cieszyłam się na wyjazd. Przez telefon zarezerwowałam nocleg na kilka dni wolnego. Według mapy dom miał się znajdować na obrzeżach miasta jednak po wstawieniu się na miejsce okazało się że tak naprawdę znajduje się blisko centrum.
Wyruszyłam busem, jednak w trakcie podróży okazało się nagle że jadę pociągiem. Czekała mnie długa podróż jednak ostatecznie na miejsce dotarłam dość szybko. Przy wysiadaniu okazało się że tak naprawdę z kimś podróżowałam (nie wiem z kim) tylko nie byłam tego świadoma. Wysiedliśmy przed jakimś skrzyżowaniem.
Niedaleko przystanku stała budka (coś jakby warzywniak chociaż tak naprawdę nie wiem co tam się znajdowało), własność małżeństwa które miało mi wynajmować pokój. Chwilę rozmawialiśmy, m.in. o tym żeby nie jeść na zewnątrz budki. W tym czasie towarzysz podróży wszedł do środka, tymczasem ja rozejrzałam się po okolicy aby ustalić trasę zwiedzania. Właściciel podszedł do mnie i wręczył talerz z jedzeniem po czym ponownie nakazał aby nie jeść na zewnątrz. Ja tymczasem zajrzałam do środka budki a stwierdziwszy iż towarzysz podróży spokojnie zjada posiłek oddałam swoją porcję właścicielowi po czym poszłam zwiedzać miasto.
Jestem w trakcie zwiedzania gdy jakaś ekipa dołącza do mnie. Podziwiam gotyckie budowle. Zachwycają mnie, wysokie, barwne, kąpiące się w blasku oświetlenia. Tymczasem ekipa trzyma się jakby na uboczu. W pewnym momencie część ekipy oddziela się. Ja również na moment się odłączam aby pozostawić bagaż w mieszkaniu.
Ponownie wracam zwiedzać. Jakby z oddala widzę część ekipy od której się oddzieliłam. Nie podchodzę gdyż widzę że i tak są zajęci swoimi sprawami. Oddalam się od nich w celu dalszego zwiedzania. Z daleka widzę piękny, zabytkowy kościół. Idę w tamtym kierunku. Mijam plac budowy, następnie plac zabaw. Dochodzę ścieżką z kamienia do parku. Po obu stronach niezbyt wysoki żywopłot. Na ławce siedzi młodzierz, rozmawiają ze sobą. Idę dalej po czym spoglądam na zegarek.
Kolejny sen...
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
Nie pamiętam od początku więc piszę dalszy etap.
Byłam w pokoju brata. Siostry nie widziałam chociaż wiem że była. Rozmawialiśmy na różne tematy.
W pewnym momencie poszłam do kuchni. Sceneria zupełnie inna niż obecnie. Ojciec leżał na łóżku, chwilę po moim wejściu wstał, był już ubrany, poszedł na dwór i gdzieś pojechał rowerem.
Dodam że Ojciec nie żyje od kilku lat.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
Przypomniał mi się pierwszy sen.
Byłam u siebie w pokoju. Trochę pokręciłam się po domu po czym ponownie wróciłam do pokoju. Na łóżku leżał telefon w którym padło oprogramowanie. Okazało się że działa. Śmigał bardzo szybko zupełnie jak by był nowy. Odpaliłam laptop. Również śmigał. Byłam tym wszystkim tak zaskoczona że poszłam do pokoju brata. Tu się zaczyna kolejny sen...
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
Miałam dwa sny, pierwszy przed północą po czym się obudziłam. Drugi po 1,5 godzinnej przerwie w spaniu.
Pierwszy sen
Jestem nad rzeką. Niedaleko jest las. Widzę dużo osób. Idę wzdłuż lasu, chwilę się zatrzymuję. Dowiaduję się że jest organizowany jakiś konkurs ale nie jakiś typowy. Nie wiem jaki ale czuję że jakiś... inny. Idę dalej, zdejmuję buty i wchodzę do wody. Jest dość płytko, woda przejrzyście czysta. Kieruję się na początek rzeki. Po kilku chwilach tam docieram.
Konkurs się rozpoczął, większość osób wzięła w nim udział. Kierują się w stronę z której przyszłam. Znajduję się na mostku. Jest dość nowy, drewno dość świerze. Widać jednak że dość często ktoś nim przechodzi gdyż deski są już czarne od częstego przechodzenia. Obserwuję wodę.
Na mostku znajduje się kilka osób. Większość dość młoda. Jakiś mężczyzna w kapeluszu stoi oparty o barierkę mostku. Wydaje się być starszy od nas. Ale to może być złudzenie optyczne gdyż zrobiło się już dość ciemno. Jakaś para przechodzi mostkiem. Spoglądam na nich, uśmiechają się do mnie.
Ponownie obserwuję rzekę, jest dość głęboka, ciemna jak noc. Pozornie płynie spokojnie ale czuję jej niepokój, jakby była wzburzona w środku. Ja sama nie czuję niczego niepokojącego, jestem spokojna.
Drugi sen
Jestem na polnej ścieżce, wokoło pole albo niewielkie lasy. Gdzieniegdzie spore kałuże. Docieram do lasu. Może ktoś a może echo mówi mi że zaginęło jakieś dziecko. Może samo to sobie uświadamiam? Wiedziałam już o tym.
Kieruję się do pewnej studzienki którą kiedyś odkryłam. Ktoś lub coś mówi że chłopiec został porwany i gdzieś uwięziony. Podświadomie łączę tą informację z tą studzienką. Docieram do niej. Wygląda niepokojąco. Czuję coś dziwnego, niepokojącego. W środku znajduje się jakby wielki czarny worek jakby z otchłanią w środku. Nic nie widać ale coś tam jest.
Studzienka jest pusta. Nie jest głęboka. Widać tylko czyste betonowe kręgi. Mimo to przeczucie podpowiada że coś jest nie tak. Niepokój pozostaje.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
Miałam tak poje.... i zakręcony sen że nie pamiętam początku a i dalsza część może być nie w tej kolejności co faktycznie. Piszę to co pamiętam, liczę że później mi się przypomni. Zaczynam od momentu który najczęściej się powtarza.
Byłam na wczasach, było już dość ciemno. Praktycznie ciągle miałam na uwadze fakt że muszę wrócić do domu ponieważ mam do pracy. Czekało mnie kilka godzin jazdy. Wiedziałam że niezależnie o której wrócę to się spóźnię do pracy. W niektórych momentach było tak że miałam ponad dobę na powrót ale wrażenie się powtarzało. Ciągle się spóźniałam.
Raz po raz albo stałam na stacji czekając na pociąg albo jechałam już pociągiem. Ciągle się obawiałam że nie wstawię się do pracy. Wrażenie było tak silne że w pewnym momencie faktycznie tam się znalazłam ale sytuację obserwowałam jakby z ubocza, jakby mnie tam wcale nie było tak naprawdę.
Jestem w obcym mieście. Nie wiem jak się tam znalazłam. Szukam knajpki gdzie mogłabym coś zjeść. Jestem trochę poza stacją. Widzę jakiegoś mężczyznę. Nie pamiętam czy był w kapeluszu czy nie. Pojawia się jakaś dziewczyna. Mimo iż wygląda inaczej wiem że to żona mojego kuzyna. W ręku trzyma jakiś długi patyk. Wygląda na dość solidny. Jest nasączony preparatem łatwopalnym. Nie wiem skąd to wiem, po prostu wiem.
Dziewczyna wyciąga spray, spryskuje nim patyk, pojawia się ogień. Zaczyna nim wymachiwać po czym w pewnym momencie rzyca nim we mnie. Nic się nie dzieje więc zaczyna mnie spryskiwać tym sprayem. Polewa mnie czymś, jakby wodą ale to nie jest woda, tak wygląda ale to jest coś łatwopalnego a woda się nie pali.
Ja również wyciągam spray i ją zaczynam spryskiwać. Mimo iż dziewczyna tyle na mnie wylała nie czuję się mokra. Nie wiadomo skąd pod ręką mam wiadro z wodą. Mimo iż wygląda inaczej wiem że to woda. Polewam tą dziewczynę. Jest cała mokra, wygląda żle i na taką się czuje. Próbuje jeszcze pryskać na mnie sprayem ale ja również na nią pryskam. Jej energia się osłabia. Odchodzę i idę dalej. Nic mi nie zagraża z jej strony.
Wiem że jest wczesna pora więc już nie szukam knajpki tylko jakiegoś straganu z owocami. Nic nie znajduję. Docieram z powrotem na stację. Wsiadam do pociągu, okazuje się że to ,,zwykły" kurs. Na sąsiednim torze znajduje się pociąg pospieszny tej samej relacji. Żałuję że tam nie wsiadłam ale jest już za późno. Pociągi razem ruszają ale mój jedzie jakby szybciej. Zastanawiam się gdzie wysiąść tak aby zdążyć do pracy.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#8
Byłam w znajomym mieście. Rozpoznałam je mimo iż wyglądało inaczej. Wysiadłam z samochodu po czym skierowałam się w kierunku ulicy z domami. Idąc cały czas prosto dotarłam do osiedla bloków. Rozejrzałam się po czym skierowałam się w niewiadomym kierunku. W odczuciu było tak jak by minęło dużo czasu.
Jestem z powrotem na osiedlu bloków. Kręcę się tam kilka chwil po czym nagle otrzymuję pisemną informację iż jakiś członek rodziny zmarł w trakcie mojego wypoczynku za granicą. Wydaje mi się to dziwne ponieważ ta osoba zmarła już dawno temu. Mimo to robi mi się smutno.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#9
Jestem w mieście. Szukam sklepu aby kupić coś słodkiego. Znajduję cukiernię gdzie kupuję połowę tortu. Nie zauważam kiedy go zjadam.
Idę w stronę PKP, zauważam koleżankę, idzie z jakimś mężczyzną, jak się później okazuje jest to ksiądz. Nie chcę im przeszkadzać w rozmowie więc nie podchodzę do nich. Dochodzę do stacji. Czekam na pociąg. Koleżanka z księdzem siadają na ławce, są w towarzystwie jakiejś grupy. Chyba są tam umówieni. Przestaję na nich patrzeć, czekam na pociąg. Ponownie spoglądam na nich. Koleżanka siedzi sama.
Jadę do pracy. Autobus skręca nie w tą drogę co trzeba. Jestem w innym autobusie. Jest opóźniony więc dość szybko jedzie. Droga jest wyboista, jakby polna. Autobus wykręca z powrotem. Dużo osób czeka na przystankach. Nie zatrzymuje się im. Jedzie dość wolno więc ludzie idą za nim. Jakiś mężczyzna mnie zagaduje, rozmawiamy.
Idziemy jakby podziemiem, dużo rozmawiamy na różne tematy. Próbuje wyciągnąć ode mnie informacje. Docieramy do jego samochodu. Jacyś strażnicy? nas zatrzymują. Już wcześniej wyczułam że coś jest nie tak więc proszę jednego ze strażników aby nas razem nie umieszczali. Strażnik zdaje się mnie rozumieć, uśmiecha się przyjaźnie. Umieszcza mnie w drewnianej szafie, nie zamyka jej, jest otwarta. W każdej chwili mogę odejść.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#10
Jestem w jakimś budynku, rozmawiam ze znajomymi. Wychodzimy na korytarz, kierujemy się do pokoju naprzeciw, odbywa się tam zebranie. W pewnej chwili w rogu pokoju zauważam wisielca, znajomi również go zauważają. Nikt inny nie interesuje się nim za bardzo. Są zajęci rozwijem firmy, remontem itd.
Idę sobie miastem, gdzieś się kieruję, jakby w stronę portu. Intuicyjnie wyczuwam iż coś tam się dzieje. Po drodze spotykam znajomych od których się dowiaduję że pewna dziewczyna ma zamiar dokończyć coś co zaczęła. Idę w jej kierunku, wchodzę szybko po schodach, sprawnie przeskakuję przez poręcz, ludzie mi gratulują udanego przeskoku. W pewnej chwili zdaję sobie sprawę że wspomniana dziewczyna to ja.
Siedzę w mieszkaniu i rozmawiam z koleżanką. Przychodzi jakiś chłopak więc przygotowuję mu coś do zjedzenia ale on częstuje się tylko cukierkiem, o czymś chwilę rozmawiamy po czym on wychodzi. Ponownie spotykam tego chłopaka, jest dość niespokojny. Widać że chce porozmawiać, chyba jest pod wpływem narkotyków. Podchodzi do kierowniczki kampingu i prosi aby jeszcze pozwoliła mu zostać ale ona nie wyraża zgody, musi wyjechać.
Budzę się i wstaję, zauważam że dostałam okresu. To tylko fałszywe przebudzenie, ponownie się budzę, tym razem naprawdę
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1