Jestem na strychu w domu, wygląda inaczej, bo wchodzi się tu po drabinie, a nie schodami. Jest też o wiele mniejszy niż w rzeczywistości. Pod ścianą stoi cegła, widać na niej ślad po kuli wystrzelonej snajperką. Ja to zrobiłem, poprzednim razem wykonałem strzał perfekcyjnie interaz przyszedłem tu ponownie, żeby to powtórzyć i "wejść na kolejny level" (?). Już wszystko gotowe, gdy zdaję sobie sprawę, że nie wziąłem z dołu snajperki. Jezuuu, być nieogarem... Schodzę do głównego mieszkania, wszystkie pomieszczenia są pozawalane jakimiś torbami, walizkami. Szukam tej snajperki, ale nigdzie jej nie ma. Wchodzę do pokoju, tata ogląda telewizję. Z uśmiechem na twarzy pyta, czy czegoś nie szukam. Nie chcę się mu przyznawać, że zapomniałem o snajperce, w końcu ją znajduję. Odpowiadam tacie, że już mam, czego szukałem.
Kilka lat temu (na początku września 2013) w swoim papierowym DS zapisałem:
Rok szkolny się zaczął - pamięć snów uciekła na wakacje.
Nadal aktualne. Nagłe pobudki o 6:15 praktycznie uniemożliwiają zapamiętanie czegokolwiek ze świata snów, przynajmniej w moim przypadku.
Moje spostrzeżenia po pierwszym dniu w szkole są takie, że w ogóle nie pamiętam o byciu uważnym. W ciągu 5 godzin w szkole tylko raz przyszło mi do głowy, żeby trochę bardziej świadomie doświadczać rzeczywistości, a i tak chwilę potem dałem się wciągnąć w nurt wydarzeń. Nawet TR nie zrobiłem. Postaram się nad tym popracować.
Jestem z rodziną w małej drewnianej chatce, z nami jest też jakiś starszy pan (?przewodnik/góral?), po podłodze łazi sobie mój biało-rudy kot. Znika gdzieś za rogiem, idę za nim. Wychodzę z chatki, okazuje się, że jesteśmy w wielkim hangarze z wieloma wysokimi półkami, rusztowaniami. Rozglądam się i zauważam rudą kitę kota już chowającą się za jedną z półek. Biegnę w jego kierunku, chcę go złapać.
Wreszcie weekend. Zrobiłem WBTB po ok. 5h snu. Nie czuwałem długo, może z 10 minut. Wróciłem do łóżka, zrobiłem SSILDa i zasnąłem. Potem miałem kilka snów, po których się budziłem i zaraz potem znów zasypiałem. Nie pamiętam wiele, tylko pomieszane zbitki wspomnień:
jestem na studiach (kierunek grafika komputerowa), razem z grupą innych studentów mam jakiś problem, wykładowca nas uspokaja i mówi, że nam pomoże;
rodzinne przyjęcie.
W trakcie WBTB nie zrobiłem jednej ważnej rzeczy - nie wyobrażałem sobie, co zrobię w następnym LD, i to chyba był błąd. Prawdę powiedziawszy, to nawet nie myślałem o LD. Jutro spróbuję jeszcze raz.
Przeglądam sobie snapchata, widzę, że mój kolega z klasy coś mi wysłał. Odtwarzam to – są to krótkie zdjęcia (może z 2 sek.), ale jest ich bardzo dużo. Na początku widać na nich czarną sofę w jakimś pokoju/salonie, na niej siedzą dwie dziewczyny. Oesu, on ma DWIE dziewczyny? I jeszcze się tak tym bezwstydnie chwali... pfff. Na następnych zdjęciach widzę już coś gorszego. Obie dziewczyny są nagie, obejmują się, widok jest jakby z oczu kolegi, on leży na tej sofie, dziewczyny są pomiędzy nim i widać, jak jego penis, z założonym już kondomem, czeka na rozpoczęcie zabawy. No ja pierdolę, UGHH. Naprawdę nie chcę tego oglądać. Naprawdę. Odwracam wzrok. Po kilku sekundach wracam do snapów. Teraz widzę na nich to samo pomieszczenie, ten salon, ale dzieje się już coś innego. Widać dużo ludzi, to jakieś rodzinne przyjęcie. O świetnie.... Zaruchał sobie tuż przed spotkaniem z rodziną, no fajnie, naprawdę. Odkładam telefon czując głównie obrzydzenie i zażenowanie, chociaż muszę przyznać, że subtelne uczucie zazdrości też się pojawiło.
Jestem w samochodzie, kierowcą jest mój brat cioteczny, z którym już bardzo, bardzo dawno się nie widziałem. Jedziemy do domu, jesteśmy już na ulicy, przy której on stoi. Brat wjeżdża na podwórko, ale do garażu już nie, bo przejazd blokuje jakiś inny pojazd z małą przyczepką. Wysiadamy. Mówię do niego, że jak on nie chce, to ja mogę spróbować jakoś ominąć przeszkodę i wjechać do garażu. On na to uśmiecha się, prycha i nic nie mówiąc, idzie do domu. Ja też już mam zamiar to zrobić, gdy zauważam, że na tylnym siedzeniu ktoś siedzi. Podchodzę, a on wysiada. To mężczyzna, jakiś podstarzały żul spod sklepu, ma na sobie starą, skórzaną, brązową kurtkę.
- Ej, proszę pana, nie powinno tu pana być, proszę stąd iść – mówię do niego grzecznie.
On jednak nie słucha. Uśmiecha się głupio i nie zwracając na mnie uwagi, kieruje się w stronę drzwi prowadzących do dużej sali w piwnicy, w moim domu.
- Słyszałeś mnie? Masz stąd iść, nie może cię tu być! – krzyczę do niego już mniej grzecznie.
Łapię go za poły kurtki, ale on idzie dalej. Wchodzi do piwnicy. Szybko za nim wbiegam, wyprzedzam go tuż przed przejściem do kolejnego pomieszczenia w piwnicy i blokuję mu drzwi. Na jego twarzy pojawia się grymas złości, obawiam się, że zacznie zachowywać się agresywnie. W mojej dłoni zauważam niewielki nóż.
- Widzisz to!? Masz stąd wypierdalać w podskokach, bo ci rozpruję flaki! Skończyły się miłe słówka! – wykrzykuję do niego, machając nożem na potwierdzenie słów. Grymas twarzy żula zmienił się. Wyglądał na przestraszonego. Odwrócił się i wyszedł.
Jest słoneczny dzień. Stoję na niewielkim, ośnieżonym pagórku, dokoła widzę wiele podobnych pagórków, lasy iglaste i pustkowia. Wygląda na to, że jestem w dziczy. Bardzo podobają mi się widoki. Postanawiam zrobić kilka zdjęć, żeby potem je wykorzystać przy malowaniu jakiegoś krajobrazu. Jedno zdjęcie nie za bardzo mi wychodzi – chcę objąć w nim pagórek, trochę nieba i ziemi, itd. Jestem po prostu za blisko, dlatego nie mogę wszystkiego uchwycić. Oddalam się o kilkanaście metrów, schodząc tym samym z pagórka. No nie... Teraz stoję pod złym kątem. Już chcę wejść na inny pagórek i zobaczyć, czy stamtąd zdjęcie będzie się nadawało, gdy zaczynam coś słyszeć. Schodzę jeszcze niżej. Tutaj śnieg już się kończy, a pojawia się sucha, rdzawo-brązowa ziemia. Niedaleko dostrzegam jakiegoś chłopaka, który przyjechał na quadzie i się zatrzymał. Wychodzę do niego z krzaków, ale on mnie ignoruje. W takim razie ja też go ignoruję i idę dalej.
Oglądam na YT gameplay nowo zapowiedzianej części Need For Speed’a. W kamerce w rogu ekranu widzę kobietę i mężczyznę. Nie znam ich. Mówią po angielsku. Pada w rękach trzyma facet. Jedzie jakimś sportowym autem (może Bugatti Veyron?) po autostradzie, która z czasem zmienia się w jakieś obślizgłe, krwiste zbitki ludzkiego ciała. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Kobieta mówi, że bardzo ją fascynuje ta innowacyjna zmiana w grze z serii NFS. Mężczyzna jedzie dalej i driftuje, jadąc po ludzkich jelitach. WTF.
WBTB jak wczoraj, ale tym razem jasno sobie postawiłem cele na kolejne LD. Zrobiłem SSILDa i zasnąłem. Niestety, żadnego LD nie było, ale i tak nie jest źle. Całkiem dobrze poszło mi z zapamiętywaniem snów. 4 to jak dotąd mój rekord licząc od początku kursu. No i były dość ciekawe.
Obudziłem się rano na kilka minut przed budzikiem z bardzo długiego snu, który składał się z kilku niezwiązanych ze sobą scen:
Jechałem wózkiem widłowym po mieście,
Byłem w szkole, stałem po środku wielkiej sali/korytarza. Przez ogromne okna z boku wpadało złociste światło słońca. Wokół było tłoczno, było mnóstwo nastolatków, najwyraźniej odbywał się jakiś event związany ze szkołą, nauką, itp. Widziałem jedną salę, było w niej ciemno, w środku były klatki z ogromnymi pająkami. Nagle pająki się uwolniły, a w szkole nastał chaos,
Stałem na sporym placu, na przeciwko widziałem wieżę strażniczą, ogólnie okolica wyglądała jak jakaś tajna baza wojskowa. Z lewej stały różne czołgi jeden za drugim, od najstarszego modelu na przedzie, do najnowszego na tyle. Czołgi ruszyły, pierwsze były bardzo powolne, te z tyłu od razu je wyprzedziły, wszystkie przejechały tuż przede mną. Na zakręcie te najnowsze czołgi, pędząc z prędkością ze 100km/h, zaczęły driftować, normalnie brakowało tylko Running in the 90's w tle xD,
Widziałem niewielki pagórek, na szczycie stał królewski tron, na którym siedział Poncjusz Piłat. Jego mina wyrażała rozpacz, niemożność zrobienia niczego, co mogłoby zmienić przyszłość. Po prawej siedzącego Piłata stał Jezus w brunatnej szacie, z pochyloną głową, jego twarz wyrażała obojętność, wyglądał jak człowiek, który przeżył wiele okropnych rzeczy i zamknął się na zewnętrzny świat, jego wzrok był nieobecny. Piłat, wciąż z rozpaczą na twarzy, podniósł się powoli z tronu i zrobił kilka kroków w bok, w lewo. Wtedy Jezus usiadł na tronie, poruszając się tak samo powoli, jak Piłat, gdy wstawał. Ogólnie, scena ta była bardzo podniosła, zapierająca dech w piersiach, przeładowana emocjonalnie, ciężka.