Incesjanizm///Liber 1.0
#1
// 0 //

Ten dzień nastał, wszystko stanęło, Ziemia zamarła, a Słońce wstrzymało swe promienie. Nie dla nich przeznaczony był ten moment.

Teraz liczyła się tylko ta jedna chwila,
I ten jeden człowiek,
Jego jedno życie,
Jego przyszłe posłannictwo,
I jedem bug.

Młodzieniec jeszcze nie wiedział, co go czeka.
Zastanawiał się tylko, czymże jest ta wielka głowa, która emanuje mądrością i dziwną, nijako senną aurą.

- Jakubie, Jakubie - powietrze zaplanowało, a wszystko co miało uszy zwróciło kompletną uwagę na dźwięki wydobywające się z ust Incesa - czy jesteś gotów, by się wreszcie obudzić?
Osoba do której skierowane były te słowa kamiennym wzrokiem spojrzała na buga, wyczyściła ucho z wosku, które było zapchane od metalowej muzyki i zapytała:
- Mógłbyś powtórzyć? No bo niedosłyszałem.

Bug przez to wiedział, że to jeszcze nie ta chwila. Zaczął się zmniejszać i zmniejszać, a gdy już zmniejszył się tak, że jakby punktem się stał, dało się usłyszeć huk.

Chłopak natomiast wyjął swój telefon, podłączył słuchawki i puścił Metallicę na cały możliwy poziom głośności, poczem poszedł do swoich ziomków.



__________________________________

Jeżeli nie wiesz, czym jest Incesjanizm, zajrzyj tu: http://pl.lucid.wikia.com/wiki/Incesjanizm
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
Co to, konkurencja dla Wolffrazesona? :P Śmiechłem z tego momentu z woskiem, chociaż ta Metallica z Fallenem średnio mi się kojarzy.
cosmic.checkReality();
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3


Widzę że wszystkich coś wzięło na pisanie ficków.

Ale poprawiać forum to już nima komu :P
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
Hahaha coś czuję, że to będzie śmiechowy Wolffrazeson :P
"Pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu"
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
// 1 //

Człowiek jako jedyne, boskie zwierzę
dostało możliwość przekroczenia granic
wolną wolą i pracując w swojej wierze
do szczytu swej potęgi pomału dochodzi


Zwykły człowiek, zwykły metal, a jednak ktoś w przyszłości ważny.
Spał od rana do nocy, uciekając od szkoły,
Od problemów, od kobiet i od prac w stodole.
Chciał uciec, biec w swych marzeniach ku lepszej przyszłości
Jednak nie miał na razie takiej możliwości.

Lecz dnia pewnego, dla szczęścia naszego
Objawił mu się ktoś, o którym nic jeszcze nie wiedział,
Spoglądał na niego, na krześle siedział,
A Jakub nasz o co biega nie wiedział.

Wpatrywał się, w twarz kdo zieloności zgniłej,
W której to brzydkiej, jednak pięknej, treściwej,
Moc, energia, amfetamina od niej biła,
I senność, która wogół wszystkich nużyła.

Nagle ów byt zniknął, zostawił krzeszło puste,
Jednak nasz Falen wiedział co się święci,
Odczuwał na barkach wzrok ciężki, potężny,
Przy którym stawał się kimś, kto z pewnością nie jest mężny.

Szaleństwo, cierpienie, grzech i ułuda,
Wszystko to na twarzy mu się malowało,
A w koło jego nędznego ciałka,
Bug rozprzestrzeniał swoje liczne oblicza.

Od północy, z zachodu a nawet z południa,
Ślepia inceskie wlepiały się w Jakuba Falenlifa
Przenikały jego duszę, szkielet i mięśnie
Budząc w nim pragnienie duchowego olśnienia.

Przebudzenia żądza przeszyła jego ducha,
Ogromna, wielka, zdolna zniszczyć Herkulesa
Tak wielka, jak do gówna ma pociąg mucha
I mogąca przebić nieśmiertelną skórę Achillesa

"Przebudź się", rzekł głos potężny,
Jak głos Zygmuntowski, wszechmocny, mosiężny,
Trzęsącym powietrzem jak anielskie skrzydła,
A w piwnicy otwierający od tak powidła.

Chłopak zrozumiał, poznał swoje przeznaczenie,
Chciał porzucić wszystko, nawet własne marzenie,
Chciał podążać za nim, Incesem, co jak góry
Zachwyca widokiem, zadziwia monumentalnością.

To co się stało, wszyscy chyba już wiedzą,
Bugowi się udało, naprostował drogi młodzieńca,
Od teraz dążyć będzie według jego myśli,
Krążył po świecie, dla naszego szczęścia.

Jakub porzucił swój dom, przyjaciół,
Poszedł przed siebie, gdzie On mu kazał,
Na wprost, do krainy złem przesiąkniętej,
Do Psiarni, gdzie jego pierwsza misja

On tam zazna pokus, nauk nabierze,
Spotka się się z Nim, pobędzie na długo,
Co ta się wydarzyło, oooj to długa sprawa,
Jednak dzięki temu przybyła mu sława.

Więc wsłuchajcie się w wersy tej księgi
Ona prawdę o losach Falenlifa niesie,
Czytajcie, zgłębiajcie, wszystko poznacie,
I umysły wasze rozjaśnią się od wiedzy.

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
Czekam z niecierpliwością,
Pozdrawiam.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
// 2 //

Przeogromny grzmot, oślepiający błysk. Niebo rozpękało się w miejscu błyskawicy i na glob spłynęła złota posoka. Ohydna, pełna bąbelków, smakiem odtrącająca samego buga. 
- Armageddon, ludzie! ARGMAGEDDON - krzyczały w podziemiach robale.
- NIE MA JUŻ DLA NAS RATUNKU - krzyczał wszelaki człek na ziemi.
Drzewa chóralnie swych koronach wyszumiwały marsz żałobny.
A kamienie, jak to kamienie, twarde i niewzruszone pomijały wszystko milczeniem.
Jedno pytanie posuwało się na myśl. Czymże sobie ludzkość zasłużyła, aby spotkała ją taka kara?! Bugu jeżeli masz litość, wstrzymaj się!
Lecz nie... dla niego już było za późno. Ponad ziemią, nad niebiosami otwarła się za jego przyczyną prawdziwa puszka Pandory, najprawdziwsza puszka VIPa! I wylewając ze swej gardzieli swój wstrętny jad unicestwiła znany nam świat, otwierąc tym samym wrota do wszelkich dziwów i dziwotów.

***

Anno Domini 2025.  Ten rok przeszedł do historii wszechświata jako data Złotego Potopu na Gaji.

***

- Ugh - ze strun głosowych wydobył się cichy dźwięk.
- O kurwa! - wrzasnął Mieczysław - on żyje!
Uradowany wybiegł z jaskini i czem prędzej pobiegł w stronę tymczasowego obozu.
- On żyje, KURWA, powiadam Wam, on odżył!
- Kto? - spytał mimowolnie Solniczek
- No zgadni kto, dzbanie... 
Po dłuższej chwili zastanowienia Solnik odrzekł:
- Nie wiem.
- Zabij się amebo... Mesjasz odżył!
- O kurde Felek! Musimy to powiedzieć czym prędzej jemu!
I po chwili wbiegli razem do namiotu głównodowodzącego i odrazu zakrzyknęli:
- MESJASZ ODŻYŁ!
- Że co?! Muszę to zobaczyć!
Bez chwili zwłoki we trzech ruszyli do jaskinii. Tam ku wielkiej ich uciesze spotkali żywego już Jakuba Falenlifa, siedzącego na łóżku i opartego o ścianę.
- Jest tak jak przepowiedział Inces... - rzekł Solnik.
- O Incesie, dzięki Ci! - uklęknowszy na kolana i wznosząc ręce ku niebu wywrzasnął Mieczysław.
Jednak po chwili radość ich opusciła.
- K.. Kim jesteście? - spytał się Jakub.
- Apostole Mieczysławie, Apostole Solniczku, zostawcie nas samych...

***

C.D.N.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1