Nie ma co mówić o porażkach, z każdej próby wychodzimy silniejsi i bogatsi w nowe doświdaczenia. Dołączam i dziś, ale nie obiecuję, że stawię się na 4:30. 6:00 wydaje się zbyt kusząca, i tak nie WILDuję.
Siema, siema skąd się znamy dawaj LD zaczynamy. Dzisiaj przekaże wam przepis na LD. Zapisany mam w swoim kajeciku snów.
-Szczypta TR. Nie za wiele, lecz dokładne.
-Esencja snów. Pamiętniczek w którym opisujecie obrazy ze snów.
-Technika wyrabiania ciasta. Bo w końcu to technika robi z Ciebie zawodnika.
-Micha relaksacyjna. Ciepłe mleczko przed snem lub melisa.
Wyrabiacie wszystko powolutku bez pośpiechu. Musi urosnąć wasze poczucie władzy nad snami, aż w końcu wrzucacie wszystko do piekarnika i nastawiacie na Alfa-Budzik. W efekcie o 3:30 16 marca 2016 roku uzyskujecie przepysznego LD w sosie hipnanogowym. Do zobaczenia moi wierni piekarze!
Haha, piękna metafora poprawnej praktyki Ja odpadam z 3:30, chodzę spać o 23:30. Ostatniej nocy alfabudzik trafił perfekcyjnie w okolice 4:00, tuż przed budzikiem w telefonie. Czuję, że to moja godzina.