@up
Nie, nie miałem potrzeby iść do toalety, nawet gdy się obudziłem nie chciało mi się sikać. Łóżko było suche, więc to uczucie raczej było wymysłem sennym.
___
Sen #1: Poszedłem do osiedlowego sklepu aby kupić wraz z mamą bułki na obiad. Gdy znaleźliśmy się tuż przy ladzie, ekspedientka zaproponowała mi kupno losu, zdrabki lub innego produktu Lotto w zamian za bon zniżkowy na pieczywo. Rozłożyła przed moimi oczami przeróżne zdrabki. Wybrałem taką, która wyglądała na najstarszą. Była srebrna ze złotą obwódką. Napis przydatności do spożycia z tylu wskazywał, że mam jeszcze 2 miesiące zanim napis pod warstwą ścieralną zniknie. Przerażony że minie ten okres, zrapałem czym prędzej tę warstwę. Moim oczom ukazał się napis "wygrałeś 256 bitów".
- To jest kwota w euro. Na polskie to będzie... - wtrąciła sprzedawczyni - ...razy 3.34... 800 zł. Jednak po odprowadzeniu podatku od wygranej w sklepach dostanie pan 75 złotych.
- A nie przypadkiem 80zł?
- Panieee, napiwek też mi się należy, co nie?
I tak oto w rękę otrzymałem banknot dwustuzłotowy.
Za niego wykupiłem resztę zdrapek i udałem się do domu.
Sen #1: Do moich uszów zaczęła docierać jakaś skoczna i dziecinna muzyka. Otworzyłem oczy, podniosłem się. W TV leciał jakiś program dla dzieci. Zegar w rogu ekrenu wskazywał na godzinę 3 w nocy.
- Po jaką cholerę puszczać o takiej porze programy dla dzieci?
Zrobiłem TR. Powietrze przeszło przez nos.
- Niee, to niemożliwe, to nie jest sen.
Położyłem się i spróbowałem zasnąć. Chwilę później muzyka stała się głośniejsza.
W irytacji zrobiłem znowu TR. Powietrze przeszło przez nos.
- E tam, pewnie sen robi mnie w bambuko. Jestem w teraźniejszości.
Muzyka dalej grała. Nie mogłem zasnąć. Wstałem i z ciekawości obejrzałem kawałek tego programu. Jakieś dzieci tańczyły wokoło, grając w kółko graniaste. Przy okazji dziecii te śpiewały znaną chyba wszystkim piosenkę.
Po chwili zauważyłem, że te małe potworki, które powodują moją bezsenność, to tak naprawdę moi młodzi znajomi.
- Niby czemu są oni w TV?
Zrobiłem TR. Powietrze przeszło przez nos, tak samo jak wcześniej.
- Czy to sen, czy reality, idę spać.
Wyłączyłem TV i zasnąłem.
Sen #1: Przerwa przed językiem angielskim. Gdy wchodziłem do sali zostałem poinformowany, że była praca domowa. Ja jak to ja, oczywiście nie zrobiłem niczego w domu, a wszystkie nieprzygotowania wykorzystałem już dawno. Musiałem coś wymyślić, jakąś wymówkę która by była jak najbardziej zgodna z prawdą. "Co ja wczoraj robiłem... Siedziałem w domu i świętowałem rozpoczęcie się ferii. Zaraz... Rozpoczęcie ferii..."
I nagle mnie olśniło. Nie mogłem być w szkole, skoro są ferie. Zrobiłem TR. Byłem we śnie. Gdy się uświadomiłem siedziałem na krześle a przed moimi oczami stał biały śmietnik, obok mnie siedział kolega a nauczycielka pisała coś na tablicy. Popatrzyłem na tablicę, były tam takie gryzmoły, że nie byłem w stanie nic przeczytać. Wstałem z ławki, wyszedłem na korytarz. Zjechałem po schodach na siedząco na parter. I nie wiem czemu, wywaliło mnie ze snu.
Ferie tuż za pasem, więc moja głowa myślami szykuje się na szkołę, co się przejawia między innymi w snach.
----------
Sen #1: Na religii ksiądz prowadził monolog na temat zagrożeń duchowych, a ja w tym czasie myślami byłem już na wakacjach. Gdy już wyobrażałem sobie, jak to będę na plaży, w drzwiach stanął jakiś dziwny człowiek. Nakazał mi wstać, wziąć szablę co leżała na oknie i przeprowadzić masakrę w szkole. Nie zgodziłem się, nakrzyczałem na niego, wyciągnąłem telefon i zacząłem przeglądać fejsbuka. Zła istota się fochnęła i wyszła, trzaskając drzwiami. Ksiądz zadowolony z mojego postępowania wstawił mi do dziennika 5.