10-12-2018, 15:22
10.12
Jechałem pociągiem z pobliskiego miasta do mojego, ale nie tak zwyczajnie, bo na dachu. Frajda była niesamowita, powietrze mocno uderzało w moje ciało, musiałem leżeć trzymając się jakiś wypustek. W głowie cały czas miałem jedną myśl - za żadne skarby nie zgubić stówy którą mam w kieszeni. Jaki był mój następny ruch? Ch*j wie po co chwyciłem stówkę i obserwowałem jak trzepocze się na powietrzu, niby przypadkiem i poza udziałem świadomości. Rzecz jasna banknot zaraz wypadł mi z dłoni i wyleciał do tyłu, już prawie udało mi się go chwycić ale omsknął się o milimetry. Uczucie dobrej zabawy z jazdy ustąpiło zażenowaniu i złości na siebie. Te pieniądze były mi do czegoś bardzo potrzebne. Znowu to zrobiłem, znów zgubiłem stówkę a dycha która to równie dobrze mogła wypaść zamiast niej wciąż znajdowała się w kieszeni. (jak można się domyśleć dokładnie taka sytuacja miała miejsce w świecie realnym, no może bez pociągu). Prawie że dokładnie pamiętałem miejsce w którym spadła, więc pomyślałem czy może nie zeskoczyć z pociągu na ziemie. Stwierdziłem jednak, że jest to zbyt niebezpieczne.
Dojechałem do mojego miasta. Od razu ruszyłem w drogę powrotną wzdłuż torów. Pomyślałem jednak, że czeka mnie długa droga bo jakieś 30km, czyli pewnie z 7 godzin piechotą. Postanowiłem wpierw zjeść kebaba i kupić sobie jakąś wodę zanim wyruszę w taką podróż. Wtem wpadłem na kolejną złotą myśl - przecież mogę pojechać rowerem! Skróci to czas podróży do jakiejś ponad godziny. Poszedłem po rower do swojego domu. Spojrzałem na telefon w którym odpalona była przednia kamerka. Jasny gwint, jestem kobietą. W tym momencie pełen przekonania i wcale nie zdziwiony stwierdziłem, że no tak, zmieniam się w kobietę co 4 lata, to znaczy zdecydowanie częściej niż inni. Zacząłem robić sobie zdjęcia. Twarz miałem jakąś nie teges, ale tyłeczek i bimbały takie że hej ho. Pochwaliłem się sytuacją i fotkami swojemu kumplowi. Wskoczyłem na rower w celu odzyskania stówki. Obudziłem się.
Jechałem pociągiem z pobliskiego miasta do mojego, ale nie tak zwyczajnie, bo na dachu. Frajda była niesamowita, powietrze mocno uderzało w moje ciało, musiałem leżeć trzymając się jakiś wypustek. W głowie cały czas miałem jedną myśl - za żadne skarby nie zgubić stówy którą mam w kieszeni. Jaki był mój następny ruch? Ch*j wie po co chwyciłem stówkę i obserwowałem jak trzepocze się na powietrzu, niby przypadkiem i poza udziałem świadomości. Rzecz jasna banknot zaraz wypadł mi z dłoni i wyleciał do tyłu, już prawie udało mi się go chwycić ale omsknął się o milimetry. Uczucie dobrej zabawy z jazdy ustąpiło zażenowaniu i złości na siebie. Te pieniądze były mi do czegoś bardzo potrzebne. Znowu to zrobiłem, znów zgubiłem stówkę a dycha która to równie dobrze mogła wypaść zamiast niej wciąż znajdowała się w kieszeni. (jak można się domyśleć dokładnie taka sytuacja miała miejsce w świecie realnym, no może bez pociągu). Prawie że dokładnie pamiętałem miejsce w którym spadła, więc pomyślałem czy może nie zeskoczyć z pociągu na ziemie. Stwierdziłem jednak, że jest to zbyt niebezpieczne.
Dojechałem do mojego miasta. Od razu ruszyłem w drogę powrotną wzdłuż torów. Pomyślałem jednak, że czeka mnie długa droga bo jakieś 30km, czyli pewnie z 7 godzin piechotą. Postanowiłem wpierw zjeść kebaba i kupić sobie jakąś wodę zanim wyruszę w taką podróż. Wtem wpadłem na kolejną złotą myśl - przecież mogę pojechać rowerem! Skróci to czas podróży do jakiejś ponad godziny. Poszedłem po rower do swojego domu. Spojrzałem na telefon w którym odpalona była przednia kamerka. Jasny gwint, jestem kobietą. W tym momencie pełen przekonania i wcale nie zdziwiony stwierdziłem, że no tak, zmieniam się w kobietę co 4 lata, to znaczy zdecydowanie częściej niż inni. Zacząłem robić sobie zdjęcia. Twarz miałem jakąś nie teges, ale tyłeczek i bimbały takie że hej ho. Pochwaliłem się sytuacją i fotkami swojemu kumplowi. Wskoczyłem na rower w celu odzyskania stówki. Obudziłem się.