03-08-2019, 09:46
3 sierpnia 2019
Obudziłam się za piętnaście ósma. Wiedziałam, że śniłam dużo i bogato, ale nic nie udało mi się z tego zapamiętać. Co za wstyd. Jak ja się teraz pokażę na ajsenie? Muszę wejść w astral - pomyślałam. Nie mogę złamać obietnicy danej w obrazkowej wiadomości.
Postanowiłam leżeć tak długo, aż usnę, chociaż przekroczyłam już osiem godzin snu.
W pewnym momencie uczułam, iż udało się, ale byłam jakoś poblokowana - częściowo wystawałam z mojej fizycznej powłoki, lecz ciało astralne było niewidoczne. Nie mogłam się wydostać.
Zatem musiałam pozostać w obszarze silnie przycielesnym.
Śniłam z zachowaną świadomością, po raz pierwszy od wielu tygodni. W sennym parku plac zabaw dla dzieci był pomieszany z urządzeniami z zewnętrznej siłowni dla dorosłych. Zastanawiałam się, czemu podświadomość ukazała mi taką scenę.
W ujęciu wody oligoceńskiej myli się Cyganie. Podeszłam do jednego z kranów i napełniłam moją szklankę do mycia zębów, która zjawiła się w mej dłoni nie wiadomo skąd.
Kolejna scena. Na parapecie w mieszkaniu dostrzegłam parę kostek masła (co najmniej jedna była zaczęta), paczkowany chleb i akwarium pełne naparu z jakiegoś korzenia, mojego ulubionego napoju. Nic z tego nie nadawało się do spożycia, wszystko było zepsute/przeterminowane. Tutaj film się urywa.
Jechałam autokarem. W pewnym momencie zatrzymał się w miejscu, o którym wiedziałam, że jest stałym punktem wycieczki. Coś mówiło mi, że "poprzednim razem było tak samo". Postój miał trwać dwie godziny. Znajdował się tam las i jezioro. Jedyne, co miałam do jedzenia, to te nieświeże produkty. Pomyślałam, że wyrzucę je w zadrzewienie, przynajmniej będzie dość ekologicznie - bez opakowań oczywiście. Odczuwałam żal z powodu zmarnowanej żywności.
Po wyjściu z autokaru weszliśmy do samochodów osobowych, którymi mieliśmy dalej jechać bardzo wąską dróżką. Nie było to łatwe. Ja jechałam tyłem, siedząc w otwartym bagażniku. Przede mną był sznur aut, które przemieszczały się wolno. Nagle ktoś wyjechał z naprzeciwka. Starał się nas wyminąć, zjechał na bok i rozbił swój zielony pojazd.
Pamiętam, że jadąc autobusem nie miałam na sobie bluzki ani stanika. Czułam się bardzo swobodnie, naturalnie, jak mężczyzna bez koszulki. Czy mam coś do ukrycia? Absolutnie nie.
W którymś momencie snu postanowiłam się całkiem rozebrać. Wiedziałam, że wtedy się obudzę. Tak się też stało - zaczęłam widzieć kawałek swojego pokoju, w tym szafę. Próbowałam ubrać się z powrotem, wtedy okazało się, że przebudzenie było fałszywe.
Z pewnością okropnie już pomieszałam kolejność wspomnień, ale wiem, że pod koniec snu próbowałam latać. Niezdarny podskok, chwila zawieszenia w powietrzu i na tym się kończyło. Ciężar życia codziennego zaraz ciągnął mnie w dół, sprawiał, że natychmiast opadałam. Po wielu próbach w końcu udało mi się powisieć nieco dłużej, lecz byłam jakaś taka nieforemna, niecielesna. Wprawdzie widziałam swój astrosom, lecz kompletnie go nie czułam, tak jakby mnie nie było. W związku z tym przyjemność z unoszenia się była mocno ograniczona.
Wstałam parę minut po dziewiątej.
Obudziłam się za piętnaście ósma. Wiedziałam, że śniłam dużo i bogato, ale nic nie udało mi się z tego zapamiętać. Co za wstyd. Jak ja się teraz pokażę na ajsenie? Muszę wejść w astral - pomyślałam. Nie mogę złamać obietnicy danej w obrazkowej wiadomości.
Postanowiłam leżeć tak długo, aż usnę, chociaż przekroczyłam już osiem godzin snu.
W pewnym momencie uczułam, iż udało się, ale byłam jakoś poblokowana - częściowo wystawałam z mojej fizycznej powłoki, lecz ciało astralne było niewidoczne. Nie mogłam się wydostać.
Zatem musiałam pozostać w obszarze silnie przycielesnym.
Śniłam z zachowaną świadomością, po raz pierwszy od wielu tygodni. W sennym parku plac zabaw dla dzieci był pomieszany z urządzeniami z zewnętrznej siłowni dla dorosłych. Zastanawiałam się, czemu podświadomość ukazała mi taką scenę.
W ujęciu wody oligoceńskiej myli się Cyganie. Podeszłam do jednego z kranów i napełniłam moją szklankę do mycia zębów, która zjawiła się w mej dłoni nie wiadomo skąd.
Kolejna scena. Na parapecie w mieszkaniu dostrzegłam parę kostek masła (co najmniej jedna była zaczęta), paczkowany chleb i akwarium pełne naparu z jakiegoś korzenia, mojego ulubionego napoju. Nic z tego nie nadawało się do spożycia, wszystko było zepsute/przeterminowane. Tutaj film się urywa.
Jechałam autokarem. W pewnym momencie zatrzymał się w miejscu, o którym wiedziałam, że jest stałym punktem wycieczki. Coś mówiło mi, że "poprzednim razem było tak samo". Postój miał trwać dwie godziny. Znajdował się tam las i jezioro. Jedyne, co miałam do jedzenia, to te nieświeże produkty. Pomyślałam, że wyrzucę je w zadrzewienie, przynajmniej będzie dość ekologicznie - bez opakowań oczywiście. Odczuwałam żal z powodu zmarnowanej żywności.
Po wyjściu z autokaru weszliśmy do samochodów osobowych, którymi mieliśmy dalej jechać bardzo wąską dróżką. Nie było to łatwe. Ja jechałam tyłem, siedząc w otwartym bagażniku. Przede mną był sznur aut, które przemieszczały się wolno. Nagle ktoś wyjechał z naprzeciwka. Starał się nas wyminąć, zjechał na bok i rozbił swój zielony pojazd.
Pamiętam, że jadąc autobusem nie miałam na sobie bluzki ani stanika. Czułam się bardzo swobodnie, naturalnie, jak mężczyzna bez koszulki. Czy mam coś do ukrycia? Absolutnie nie.
W którymś momencie snu postanowiłam się całkiem rozebrać. Wiedziałam, że wtedy się obudzę. Tak się też stało - zaczęłam widzieć kawałek swojego pokoju, w tym szafę. Próbowałam ubrać się z powrotem, wtedy okazało się, że przebudzenie było fałszywe.
Z pewnością okropnie już pomieszałam kolejność wspomnień, ale wiem, że pod koniec snu próbowałam latać. Niezdarny podskok, chwila zawieszenia w powietrzu i na tym się kończyło. Ciężar życia codziennego zaraz ciągnął mnie w dół, sprawiał, że natychmiast opadałam. Po wielu próbach w końcu udało mi się powisieć nieco dłużej, lecz byłam jakaś taka nieforemna, niecielesna. Wprawdzie widziałam swój astrosom, lecz kompletnie go nie czułam, tak jakby mnie nie było. W związku z tym przyjemność z unoszenia się była mocno ograniczona.
Wstałam parę minut po dziewiątej.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2