sen1
(24-03-2021, 09:08 )hotaru napisał(a): Potrzebuje tylko siebie, przecież i tak pewnie umrę. 
Plus za te kluczowe słowa.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Gadałam z jakąś dziewczyną, chyba spałyśmy w jednym łóżku. Wpadli jacyś ludzie i zaczęli krzyczeć, że trzeba uciekać. Pojechaliśmy wszyscy do domu. Wokół budynku krążyło kilka czarnych, małych helikopterów. Chciałam przyjrzeć się jednemu. Wleciał w takie miejsce, że nie było możliwości żeby nie zawadził o coś łopatami, a jednak jakoś przeleciał. Zlasowało mi to mózg na chwilę ale poszłam dalej. Jakiś facet przekonywał, że trzeba zejść do podziemi. Nie chciałam zostawić rodziny, dlugo się wahałam, chciałam walczyć i umrzeć. Zaczeło się robić gorąco. Strzelanina, wybuchy, przekonali mnie, że rodzinie nic nie zrobią.  Wyskoczyliśmy przez okno i zjechaliśmy falowanym szerokim tunelem zjeżdżalnia głeboko w dół. Bałam się i starałam wyhamować bo prędkość robila sie szaleńcza. Myslalam jak sie stad wydostaniemy, że nie będzie możliwości wrócić na powierzchnię. Jakoś dojechałam na dno. Było tam całe futurystyczne miasto obsługiwane przez małe pstrokate roboty. Dostalam klaustrofobii, starałam się jednak jakoś dostosować. Jeden z korytarzy wyglądał jak z mojej podstawówki, ktoś wyrzucił książki przed drzwi, jakies dziecko płakało. Na początku chciałam się zainteresować ale stwierdziłam, że nie będę się mieszać. Pocacalam tylko chłopca po głowie. Wydawało mi się, że minęła cała wieczność kiedy wydostałam się spod powierzchni na boisku szkolnym. Spotkałam się z tata. Musieliśmy się chronić bo jakieś dziecko do nas strzelało. Odbywała się tam jakaś strzelanina. Ktoś oberwał ale sen się zaczął zamazywać.
Wczoraj też śniłam o szkole. Wpadłam do jakieś klasy. Chciałam coś powiedzieć nauczycielce a ona zostawila mnie z całą klasą.  Założyłam słuchawki, obróciłam się tyłem we wnęce i tak siedziałam chwilę wkurzona. Pomyślałam, że nie muszę tu siedziec. Poszłam do łazienki. Przyglądałam się chwilę twarzy. Na pewno nie była moja. Chciałam opłukać ręce, ale zlew był pełen ziemi. Pomagałam tą ziemię, wtedy wszedł jakiś chłopak, odkręcił wodę w innym kranie na przeciwległej ścianie i śmiejąc się powiedział czy nie wolę myć ręce w wodzie niż w ziemi. Wkurzyłam się i wyszłam. Chciałam wejść do biblioteki ale trzeba było stać w kolejce. Stałam chwilę a po korytarzu biegali moi rówieśnicy jako bajtle. Dyrektorka coś do mnie powiedziała, czułam się zażenowana i sen się skończył.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Byłam u lekarki. Kazała mi coś napisać. To miało być badanie neurologiczne do pracy. Byłam zobojętniała, chciałam to tylko załatwić i wracać do domu. Lekarka tylko napisała coś na recepcie i oznajmiła, że mam jakąś chorobę neurologiczną. Stwierdzilam yhy ok. Bardzo przejrzysty i świadomy, bylam niemal pewna, że to prawda, było nawet czuć powietrze.
Złapałam jakąś dziewczynę od tyłu i przylozylam jej nóż do gardła. Złapałam za włosy i groziłam jej z całym strumieniem jadu jaki tylko mogłam z siebie wydusić. Nawet na chwilę złapałam świadomość i pomyślałam co ja wyprawiam, nawet nie znam nikogo podobnego, ale szybko się zapomniałam. 
Na dzieci w wieku moze 6,7 lat upadł kawał betonu. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Wygrzebywałam je jak tylko mogłam. Kilka przeżyło. Pamietalam to w dalszym śnie, w którym byłam mieszkanka jakiegoś pustostanu.
W niskiej piwniczce siedziałam przy stole ze starszym mężczyzna. Uczył mnie pisać litery. Wszystko sprzęty byly jak ze średniowiecza. Patrzyłam na literę, a ona była doskonale czarna. Tak doskonale, że aż łagodziła zmysły. Nie mogłam oderwać wzroku. Coś jak idealny poziom z RiM. Ale gość poklepał mnie po plecach i sie ocknełam. Byliśmy Bardzo zadowoleni z naszej pracy.
Leżałam na łóżku, a za oknem szalało tornado, za chwilę zmieniło się w wielki toporny statek kosmiczny zrobiony jakby z żeliwa. Ładny widok.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Ciekawi mnie, dlaczego podświadomość generuje takie motywy.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Jeżdżę kolejką przez piękny krajobraz. Kolejka kończy się przy wyrzutni do czarnej dziury na niebie. Waham się czy dać się wynieść. Podlatuje do mnie ten Kozioł hemafrodyta, tylko cały biały i miłym głosem coś tłumaczy. Budzę się.
Stoję przed lustrem i pękają mi zęby. Krew się leje strumieniem. Wiem, że jak czegoś nie zrobię to zejdę. Chcę dzwonić po karetkę, ale nie mogę znaleźć telefonu. Mdleje we śnie i niby budzę się w łóżku i to znowu sen. Na szczęście wszystkie zęby na miejscu. Sen opowiada o pewnej kobiecie prowadzącej szemrane interesy. 
Skaczę po podwórku, latam, robię akrobacje. Przychodzi jakiś wojskowy. Popisuję się przed nim żeby widział, że jestem dość sprawna do misji, ale jestem wciąż dzieckiem i chyba nic z tego nie będzie.
Trwa huragan. Przechodzę z grupą ludzi z jednego budynku do drugiego. Staramy się umieścić wszystkie dzieci w bezpiecznych miejscach. Wiatr wyrywa okna, zrywa dachy. Ciągle okazuje się, że któreś z dzieci jest nie tam gdzie powinno być. Cały czas słychać huk wiatru, apokalipsa. Chyba pierwszy raz w śnie, dzwonię bez problemu. 
Jeżdzę rowerem z dwoma mężczyznami. Jeździmy przez trawiaste wzgórza. Jedziemy pod jaskinię. Tam mamy odpocząć. Jeden z rowerzystów jedzie po jakiś prowiant. Drugi patrzy na mnie ze złością, mówi zostaliśmy sami, teraz się policzymy i chce się rzucić na mnie z pięściami i wtedy się budzę.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Idę z grupą pielęgniarek i innych ludzi przez coś na rodzaj szpitala, ale w każdej sali jest inna sceneria, inna scenka z życia kogoś bliskiego i mam dowiedzieć się dlaczego tak się stało. W pierwszym pokoju była dziwna kolorowa podłoga, cała przechylona, a ściany bły ze szkła, w rogu pokoju był uszkodzony zielony rowerek. Podeszłam do niego, dotknęłam go i mogłam jakby przewijać co się stanie. Chłopiec miał wypadek tym rowerkiem. Zaczęło to się dziać od nowa. Nie mogłam go uratować. Myślałam czy gdybym podeszła do rogu pokoju to by się wcale nie wydarzyło. Z tabunem ludzi przeszliśmy dalej. Sceneria była jak ze starodawnego domu. Pielęgniarki pozamieniały się w członków mojej rodziny i starsze kobiety. Ja miałam być dzieckiem. Miałam z siostrą, babcią i ciotką spać w jednym pokoju, a inni mieli jakąś imprezę. Przyszła mama i pytała czy jest ok. Bałam się coraz bardziej. Jak zamkneła drzwi i zrobiło się ciemno wiedzialam, że się coś stanie. Ze strachu przypomniałam sobie, że nie jestem dzieckiem a ciotka nie żyje. Kiedy znów zrobiło się jasno byłam już nastolatką i kłóciłam się z siostrą w jakimś hotelu. Byli tam wszyscy z tych czasów. Okna były zasłonięte ciężkimi zasłonami. Było ciemno i mroczno. Zeszłam do piwnic. Tam tata naprawiał jakieś rury. Stałam pod jedną z nich i rura pękła i lunął na mnie strumień dziwnej kryształkowej wody. To aż bolało. Przypomniałam sobie, że mam wrócić rozwiązać zagadkę tej osoby z początku. Znalazłam się na zewnątrz. Była noc. Znowu otaczała mnie ta grupa pielęgniarek. Minęliśmy faceta ubranego w czerwoną pelerynę. I ta scena się zawiesiła, jak bym próbowała sobie przypomnieć jakiś detal. W końcu chwyciłam go za ramię, a on tylko powiedział x wyrzutem trzeba było nie nadawać mu numeru i mnie odepchnął. Wtedy dostałam jakiegoś olśnienia. Weszłyśmy z tymi kobietami do budynku. Skręcilysmy w lewo do pokoju z kolorową podłogą, teraz tam stało łóżko i one położyły się tam na stos. A ja jakoś pomiędzy nimi. Przez to co powiedział gość w czerwonym wiedziałam już, że to ich wina i one to wszystko spowodowały. Złapałam jedną i zaczęłam tak okładać po twarzy, że zaczęła krwawić. Wtedy reszta zaczeła się śmiać. Jedna wgryzła mi się w ramię. Za chwilę poczułam kolejne ugryzienie. Wszędzie była krew. Nie mogłam się wyrwać ani zmienić treści snu, co już sobie wyćwiczyłam w koszmarach. Obudziłam się wystraszona. O czym nie pomyślałam jeszcze przez kilka sekund pokazywało mi się zalane krwią.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Wsiadłam do pojazdu, który prowadził starszy facet. Niby to był bus ale zaraz skojarzyło mi się z Rick and Morty. Patrzyłam na podłoże jak koła pokonują betonowe stopnie. Zaraz bus zamienił się w autokar z dziećmi i nauczycielami. Podjechaliśmy do budynku, który był sierocińcem lub kolonią. Wypadł na nas duży, szary pies. Chciałam żeby się oswoił, ale i tak miał chrapkę mnie użreć. Wszystko mi nie pasowało w tej wycieczce. Położyłam się w pokoju w tym budynku. Na ścianie wisiał telewizor. W wiadomościach leciało, że ten pies pogryzł śmiertelnie faceta. Mało tego zaraził się jakimś wirusem i był niebezpieczny. Pokazali mapę, że biegnie od Gdańska do Świnoujścia i tam zaraża.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Nie pamiętam od początku. Patrzyłam na swoją twarz jakby skóra była zdjęta. Jeden ząb wyrastał z góry zatoki szczękowej, a reszta była dziwnie stłoczona. Myślałam jak można to zoperować oraz jak to się zdarzyło przecież w rzeczywistości jest wszystko wporządku. Wszystko było takie realne.
Rozmawiałam z jakimiś ludźmi w grupie. Opowiadałam im o ostatnich wydarzeniach. Mój mózg zrobił sobie psychoterapię grupową, heh. Potem pomyślałam, że ten facet, psycholog był taki miły, powinniśmy być razem. 
To wszystko działo się w wielkim, betonowym budynku o półokrągłych korytarzach i w ogóle ciekawej architekturze. Szukałam toalety. Jak to w śnie, ciągle coś było nie tak i nie mogłam skorzystać. Spotkałam B, był zły, że tu się włóczę, złapał mnie za ramię i powiedział wychodzimy. Na zewnątrz padał ulewny deszcz. Najlepszy senny deszcz w mojej sennej karierze. Piękny, gęsty, równomierny i po horyzont. Było dość ciemno. Trzeba było zejść po betonowym podjeździe. Bałam się, że się pośliznę i oczywiście tak się stało. Wstałam jednak i pobiegłam za B. Dalej spotkałam dziewczynę, która wkładała coś do dziury w ścianie. Chciałam jej pomóc. Okazało się, że to automat do hamburgerów. Dziewczyna chciała wepchnąć tam okrągłe biale coś. Była to niby kamera 3d, bo chciała pokazać swoim widzom jak działa ten automat. Położyłam to tam i maszyna zacięła się i włączył się jakiś alarm. Pomyślałam tylko aha. Miałam pobiec za B, ale jakoś przeszła mi na wszystko ohota. Usiadłam pod ścianą po turecku i tylko patrzyłam na ten deszcz i myślałam a po co i dlaczego...
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Mieszkałam w jakimś domu z tarasem. Pod tarasem stało ogromne akwarium służące za basen. Z domu wyszedł Keano Reeves i pogadaliśmy chwilę. Trochę tak jakby mnie ze smutkiem opierniczał. Moczyłam nogi w tym akwarium, woda była średnio czysta.
Kolejny duży niewykończony dom. Miałam się do niego wprowadzić z niby mężem. Bawiłam się jakimś narzędziem i wybuchło tysiącem małych metalowych części prosto w moją twarz. Chwyciłam wielki magnes i starałam się to wyciągnąć. Przedziwne uczucie. Na chwilę wyszłam przed drzwi. Zrobiło się ciemno. Rozmawiałam z sąsiadką. Razem z nią i kilkoma osobami zeszliśmy do piwnicy. Tam pojawili się jacyś strażnicy, korytarz zrobił się ogromny i ciemny. Strażnicy zaprowadzili nas do jakichś drzwi, po czym wepchnięto mnie za nie A inni poszli dalej. Za drzwiami było dziwne pomieszczenie. Niby wypłytkowana łazienka, ale coś czaiło się w ciemnych rogach. Zobaczyłam zarysy półnagich ludzi. Odwróciłam się przodem do drzwi i zaczęłam się cofać. Nagle wpadłam do ogromnego, ciemnego zbiornika z wodą. Chciałam wypłynąć ale nie mogłam. Ciagle myślałam czy to sen czy naprawdę zaraz umrę. Straszna ciemność, strach i desperacja. Nagle jakbym uświadomiła sobie, że nie mogę tu utonąć w tej ciemności i stałam znów na początku płytek przy zbiorniku z wodą. Tym razem po lewej było jakieś przejście. Sylwetki w tle kusiły żebym została się zabawić, ale chciałam tylko pobiec szukać reszty. Odnalazłam każdego znajomego. Obudziłam i pobiegłam do wyjścia. Słychać było syrenę policyjną. Nagle w głowie mialam informację, że w domu jest pełno złych ludzi, ale policja ich wyłapała. Dowodzący policji przyszedł mi powiedzieć, co zrobili komuś znajomemu. W tym momencie się obudziłam.
Wszystko było długie, realne i przerażające i miałam uczucie, że nie mogę z tego wyjść.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Najpierw siostra farbowała mi włosy ma niebiesko. W łazience był jakiś facet niby chirurg. Miał mi coś zoperować, ale coś poszło nie tak.
W następnym śnie jeździłam samochodem W księżycową piękną noc. Nagle się podświadomiłam i samochód mi się rozpadł pod nogami. Sen trochę podziwaczył i znalazłam się na koniu. Chwilę się bałam bo nigdy nie jeździłam, ale zaraz było cudownie. Pojechałam po leśnej drodze nad jezioro z piaszczystą plażą. Nakarmiłam konika liśćmi. Nadal było super księżycowo. Cieszyłam się jak matoł i myślałam, że w końcu rozumiem ludzi którzy jeżdżą. 
Przebudziłam się i zasnęłam znów. Chciałam sobie polatać. Wyskoczyłam z mojego ulubionego miejsca startowego na balkonie budowy, ale tak mnie wybiło do góry, że się przeprzestraszyłam, ledwo co się wyhamowałam. Bałam się, że zbyt szybko uderzę o dach domu i przebudzi mnie to, ale jakoś udało mi się wylądować. Wtedy zobaczyłam na dole B. Chciałam poprostu sobie odlecieć, ale też się wzniósł i tak się tym zdziwiłam, że mnie wyrzuciło ze snu. Za chwilę stałam w dość ciemnym pokoju przed stojącym dużym drewnianym lustrem, ale nie widziałam swojego odbicia, bo patrzyłam na czerwoną sukienkę z falbanką na dole. Miałam czarne, długie włosy ale byłam dziewczynką. Zanim się dobrze zorientowałam w przestrzeni, podszedł B i coś zaczął do mnie mówić. Nie miałam ochoty go słuchać, powiedziałam tylko nie i zaczęłam się kręcić wkoło osi jak w snach z dzieciństwa, co skutkuje unoszeniem nad ziemią. Patrzyłam jeszcze na swoje małe dłonie i czerwoną falbankę na dole i nie pamiętam cco dalej.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1