Kasandro, jeśli już śmiesz twierdzić, że mój post to offtopic, to powiem ci tylko, że mój jest odpowiedzą na zadane tutaj wcześniej pytanie, zaś twój... no twój raczej wiele nie wnosi. Ale nabijaj posty dalej. Ja tam nikomu skarżyć nie będę
.
(05-09-2011, 22:58 )High Contrast napisał(a): Wszystko ładnie wytłumaczyłeś, ale w sumie co to zmienia w temacie? Wytłumacz mi może o co chodzi, bo dalej nie możesz decydować o swoim losie.
(05-09-2011, 22:15 )Pental napisał(a): Skoro postrzegamy w trzech wymiarach, skąd w ogóle pomysł, że istnieje czwarty? A stąd, że ktoś kiedyś zauważył względne przemijanie i nazwał to "czasem". Czas w pewnym sensie istnieje. Każdy z nas go czuje. A to dlatego, że całe życie tak naprawdę odbywa się jednocześnie. My jednak znamy tylko przeszłość, a przyszłość poznajemy stopniowo. Może właśnie to jest ten cały czas.
Za pomocą trzech wymiarów (x, y, z) jesteśmy w stanie opisać każdą przestrzeń. Niestety, nie opiszemy w ten sposób czyjegoś... życia . Z pomocą przychodzi czwarty wymiar, czas. Wyobraź sobie, że każda chwila twego życia to klatka (pojęcie zapożyczone z kinematografii). Twoje życie to zbiór klatek. Twoja percepcja pozwala ci na postrzeganie tylko pojedynczej klatki. Nie zmienia to jednak faktu, iż cztery wymiary jak najbardziej mają miejsce bytu i nie widzę ku temu żadnych przeciwwskazań.
Też nie widzę przeciwskazań, tym bardziej, że niejaki Einstein udowodnił istnienie 4 wymiaru. Tylko, jeżeli o fizykę chodzi, to 4 wymiar pełni rolę kolejnej współżędnej.
A czas taki jaki my znamy, ten linearny, istnieje czy nie?
Sprawdźmy.
Przed chwilą jadłem kanapkę. To w sumie tylko myśl... która zresztą dzieje się w tej chwili.
Jutro idę do urzędu pracy. Ups, kolejna myśl <roll>.
Jest tylko to co jest. Wiem, tautologia, ale inaczej wyrazić tego nie mogę. A zresztą mogę. Życie.
Zauważcie, że całą nasza wiedza o czasie to tylko wyobrażenia. Potrafisz gdzieś zauważyć czas w rzeczywistości?
Nie potrafię. Może dlatego nie sądzę, aby istniał
.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wsp%C3%B3%C5%82rz%C4%99dna
Po raz kolejny to napiszę: Nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby czas był współrzędną
. To jest właśnie czwarty wymiar. Ech
.
Ja nie mogę decydować o swoim losie? Haha, dobre. Uwaga! Z góry zapowiadam ironiczne akcenty
.
Właśnie mam ochotę na kanapkę. Jem ją. Właściwie nie z mojej przyczyny. Żyjemy w deterministycznym świecie. Wszystko tak miało wyglądać. Miałem ją zjeść i na jej konsumpcję nie miałem żadnego wpływu. Przy jej jedzeniu czuję jej smak - być może moimi zmysłami kontrolują jakieś inne istoty. Podobnie jest z moimi emocjami. Jestem po prostu marionetką, która, z pewnego punktu widzenia, niczym nie różni się od prawdziwej istoty mną sterującej.
W pewnym momencie dochodzi do problemu czysto technicznego. To tak, jakby dziecko miało dyskutować o tym, co by było, gdyby zjadło samo siebie. Powstaje nieskończona pętla rozważań, ponieważ musi założyć, że jest i jej nie ma jednocześnie. Podobny problem ludzie mają z wolną wolą. Wiedzą, że ją posiadają, a próbują stwierdzić, co by było, gdyby jej nie posiadali. I mimo iż w swoich założeniach wykluczają jej istnienie, wciąż wzorem i punktem wyjścia jest dla nich wolnej woli istnienie. Bo sama dyskusja o wolnej woli mówi, iż takie coś istnieje. A jeśli jej nigdy nie zasmakowaliśmy - do czego możemy siebie porównywać
?
Gdy otworzysz się na chęci i logiczne myślenie, pomijając formę i to, co będziesz w stanie przekazać innym - odczujesz wtedy choć naparstek racjonalnego myślenia. W którym nie skupiasz się na tym, jak coś brzmi, jak mogłoby być, lecz jak naprawdę jest.