Siedziałam w pokoju pani profesor z mojej uczelni, znanej badaczki autyzmu. Były tam też jej doktorantki.
W dalszej części snu tworzyłam pracę plastyczną razem z koleżanką z firmy. Jej część rozczarowała mnie, była jakaś sp___dolona. Na niebie namalowała mnóstwo krzywych kółek. Na dodatek dostałyśmy do pokolorowania tylko żółty cienkopis. Śpiewałam przy tym jakąś piosenkę o narkotykach. Sen dosyć przyjemny, odświeżający.
Byłam w szkole. Dostałam nagrodę od nauczyciela-mężczyzny. Wyczułam też obecność Tonks z harego potera. Przypięto mi niebieską wstążkę do ubrania.
Leciałam potem gdzieś w niebieskim stroju. Materiał przypominał mi bluzę, której pozbyłam się dawno temu.
Później prowadziłam auto, chociaż w realu nigdy tego nie robiłam. Ruch uliczny był spory. Jechałam tyłem, by widzieć pojazdy jadące za mną. Logika snu wymusiła tę konieczność.
Obudziłam się o 5.27. Przez chwilę było mi okropnie żal, że nie jest 2 w nocy. Za późno się kładę.
Wpadłam w błogi nastrój. Śniłam o tym, że jacyś ludzie rozmawiali o autyźmie, że niby ja go mam. Wśród nich była koleżanka z pracy.
Na oczach wszystkich przytuliłam dawną przyjaciółkę z dzieciństwa, chcąc udowodnić, że mogę (podobno autycy nie lubią się przytulać). Przylgnęłam do niej w sposób przekraczający przyzwoitość. Odezwały się we mnie homoseksualne zapędy.
Pojawiłam się w firmie w piżamie. Sen nawiązywał do tego, że niektórzy już pracują, gdy ja dopiero wstaję z łóżka. Pracodawca nie jest w stanie zmotywować mnie do wcześniejszego stawiania się w pracy.
Próbowałam zalogować się na klatkę schodową. Kilkakrotnie wprowadziłam kod do domofonu, niestety za każdym razem źle. Na szczęście wychodził jakiś sąsiad i mnie wpuścił. Spostrzegłam, że nie mam przy sobie nic, kluczy, pieniędzy, dokumentów, telefonu, nawet ubranie miałam bardzo lekkie. Nie zorientowałam się, że to jest sen i nie mam prawa ze sobą mieć rzeczy, z którymi zazwyczaj wychodzę z domu.
Zastanawiam się, dlaczego fantazjowanie o byciu osobą autystyczną daje mi tyle radości. Czy to przypadkiem pod tego munchausena nie podpada. W każdym razie humor na cały dzień miałam zapewniony.
Podczas snu przeglądałam tygodnik Angora. Na jednej ze stron przyczepiony był żelowy sztuczny członek w barwach tęczy, z przyssawką. Postanowiłam wypełnić nim pustkę w swoim wnętrzu.
Mama zajrzała do mojej szuflady z zabawkami. Bałam się upokorzenia, wyśmiania, że będzie zła na mnie, że nie robię tego co powinnam (nie szukam chłopa). Walczyłam ze sobą o zachowanie godności. Starałam się trzymać myśli, że mam prawo do zażywania przyjemności w sposób jaki tylko chcę, że nie muszę tego robić z mężczyzną i to tylko moja sprawa.
11 listopada 2019
Znalazłam się w szkolnej sali. Usiadłam pod stolikiem na samym końcu. Widziałam jeszcze parę dziewczyn. Sala opustoszała, zostałam sama ze studentem psychologii, który usiadł na podłodze przy mnie. Nasze ciała stykały się, ale czułam się tylko dzieckiem, nie było w tym nic erotycznego, płciowego. Był dla mnie jak starszy brat.
W końcu wstałam. Na półce dostrzegłam buteleczki ustawione od największej do najmniejszej. Spodobało mi się to. Szukałam swojego picia - herbatki owocowej. W plecaku miałam muszyniankę bez nakrętki, było to dość niepokojące. Przyszła jakaś pani, żeby mnie poszukać.
Mgliście też pamiętam coś o pociągach i że imię "Kys" istnieje naprawdę. Nosił je autor jakiegoś tekstu opublikowanego w sieci.
12 listopada 2019
Zamiast rano wstać z łóżka, próbowałam zawisnąć w powietrzu i jak najbardziej przybliżyć się do sufitu. Powtarzałam operację kilkakrotnie. Mama była zła na mnie. Parę minut przed szóstą zadzwonił budzik. Obudziłam się.
1. Mama zachęcała mnie, aby zamieszkać w garażu z jakimś facetem. Czułam niechęć.
2. Jechałam autobusem. Jakiś mężczyzna źle się poczuł. Na szczęście drzwi się otworzyły w porę i wszystko wylądowało za nimi, poza pojazdem.
3. W szkole miało się odbyć Zombie Party w godzinach 20:00-23:35. Mama powiedziała, żebym poszła na ostatnie 20 minut, żeby nie męczyć się tyle czasu w tłumie ludzi.
14 listopada 2019
Poszłam na ostatnie piętro w szkole i postanowiłam zakończyć życie. Znalazła mnie wicedyrektorka. Zaprowadziła mnie do sklepiku szkolnego (kiedy płaczę, trzeba mi dać coś do picia, wtedy mi się polepsza). Dostałam puszkę napoju całkiem za darmo. Byłam w szoku, że nie muszę płacić.
Dostrzegłam półlitrową butelkę mirindy. Pomyślałam, że mojemu ojcu pewnie by smakowała. Wicedyrka stwierdziła, że to ulubiony napój mamy mojego męża. Zrobiło mi się głupio, chodziło przecież o męża mamy. Co za nieporozumienie. Do tego powiedziała do mnie "pani", mimo że byłam tylko spłakanym dzieckiem.
15 listopada 2019
Oglądałam ruiny budynku. Znalazłam plastikowy bucik lalki z dziewczyńskiego zestawu lego, który zgubiłam dawno temu, cieszyłam się, że znów mam parę. Chłopacy jeździli tramwajem po trawniku, bez szyn.
Ginekolog zbadał mnie pierwszy raz w życiu. Okazało się, że jestem w ciąży. Zapytałam, kiedy termin (porodu), odpowiedziano mi, że jutro. Byłam w szoku.
Jak to się mogło stać? Przecież ja nie uprawiam seksu! Czy to możliwe, że do czegoś doszło z tym chłopakiem, którego poznałam w lecie? Nic nie pamiętam. Ale mam skłonności do ryzykownych zachowań, czasem mnie ponosi. Być może wtedy coś takiego się stało, zrobiłam coś całkiem spontanicznie.
Scena zmieniła się. Oglądałam ubrania w sklepie. Towarzyszyła mi jakaś starsza pani. Spodobała mi się biała bluzka, okazało się, że jest ciążowa.
Położyłam się nago na łóżku w dawnym pokoju mojej babci. Przykryto je czymś, żeby się nie zamoczyło i nie pobrudziło. Czułam się wilgotna, podniecona. Lekarz poinformował mnie, że wody odeszły, choć ja byłam przekonana, że to mój zwykły intymny sok. Nie mogłam się doczekać, kiedy poczuję główkę dziecka. Straciłam świadomość.
Kiedy się obudziłam, było już po wszystkim. Na plastikowej desce do krojenia leżała bezkształtna bryła mięsa. Trudno było się w niej dopatrzeć jakichkolwiek cech ludzkich. Powiedziano mi, że to moje dziecko. Dziecko? Jak to?
Polałam mięsną masę własną krwią wypływającą z łona.
Babcia zabrała martwy odpad i stwierdziła, że wyrzuci go do śmieci. Ja natomiast chciałam zakopać go gdzieś w ogrodzie, przy kwiatach. Było mi smutno, że tak potraktowała tę utraconą cząstkę mnie.
Widziałam rodzinę z trójką dzieci na rowerach i hulajnogach. Najmłodsze dziecko, dziewczynka, zostało daleko w tyle. Próbowałam jakoś pomóc, ale już nie pamiętam, jak.
(18-11-2019, 20:15 )incestus napisał(a): Najlepszy wpis ever
Serio? Ja tak nie uważam. Lepsze by było jakieś rasowe OOBE albo stan czuwania poza wszelkim doświadczeniem...
Ale miło mi i dziękuję za plusową pożywkę.
Pogodziłam się z koleżanką z podstawówki, która w dzieciństwie wyzywała mnie od niedorozwiniętych. Pomogłam jej odnaleźć skarb w dziurze w podłodze - na wierzchu znalazłam kilka drobnych monet, zaczęłam kopać głębiej i dotarłam do niewielkiej piwniczki, w której znajdowały się różne rzeczy przydatne na imprezie (m.in. napoje mniej i bardziej wyskokowe).
Chciałam udać się na basen. Zastanawiałam się, czy zjeść pizzę przed czy po pływaniu. Przy stoliku w barze siedziała grupka moich kolegów w ciemnoniebieskich koszulach. Podobał mi się ten strój.
22 listopada 2019
Po sześciu godzinach snu weszłam w fazę REM. Nie pamiętam już, co się wtedy działo. Gdy śnienie zakończyło się, a cieleśnie się jeszcze nie obudziłam, zalała mnie fala szczęścia. To było zaskakujące doświadczenie. Dawno nie miałam tego rodzaju przeżyć.