12-12-2019, 22:40
Hejka wszystkim!
Ciekawi mnie taki jeden sen z tego tygodnia. Nie był zbytnio spójny, ale było w nim wiele emocji. Głównie obejmował las obok mnie i moich sąsiadów. Z przyjaciółmi będącymi moimi sąsiadami w lesie jakby w zamkniętej kopule rejestrowaliśmy jakieś asortymenty czegoś tam na elektronicznych urządzeniach. Pojawiła się dziewczyna w sukni, która słabo sobie z tym radziła i pomagałem jej przez pewien czas. Po tym chodząc samemu napotkałem psa o negatywnej formie i wibracji dodając także, że potrafił zmieniać formę. Wszedłem z nim w jakąś interakcje i przeniosłem się w jakiś apokaliptyczny świat będąc tam na dachu walcząc z grawitacją by nie spaść.. Nagle naszło mnie, że jest spotkanie naszej grupy rejestrującej asortymenty i powróciłem do poprzedniego otoczenia. Po spotkaniu okoliczność nabrała wieczornego wyrazu wspólnego czasu przy ognisku. Były z nami ze dwa normalne miłe psy, ale naszło mnie teraz by pójść do lasu po tego upiornego. Rezonował tą samą ciężką energią, ale przyprowadziłem go do nas tak jakby siłą woli w jedną chwilę. Sformułowałem do niego jakieś zdanie przepełnione ciepłem i stał się taki jak tamte dwa psy. Na koniec powiedziałem do moich przyjaciół coś w stylu: Widzicie? Trzeba do niego wibrować ciepłym, pełnym miłości głosem. Sen się skończył, a te słowa utknęły mi w pamięci.
Ciekawi mnie taki jeden sen z tego tygodnia. Nie był zbytnio spójny, ale było w nim wiele emocji. Głównie obejmował las obok mnie i moich sąsiadów. Z przyjaciółmi będącymi moimi sąsiadami w lesie jakby w zamkniętej kopule rejestrowaliśmy jakieś asortymenty czegoś tam na elektronicznych urządzeniach. Pojawiła się dziewczyna w sukni, która słabo sobie z tym radziła i pomagałem jej przez pewien czas. Po tym chodząc samemu napotkałem psa o negatywnej formie i wibracji dodając także, że potrafił zmieniać formę. Wszedłem z nim w jakąś interakcje i przeniosłem się w jakiś apokaliptyczny świat będąc tam na dachu walcząc z grawitacją by nie spaść.. Nagle naszło mnie, że jest spotkanie naszej grupy rejestrującej asortymenty i powróciłem do poprzedniego otoczenia. Po spotkaniu okoliczność nabrała wieczornego wyrazu wspólnego czasu przy ognisku. Były z nami ze dwa normalne miłe psy, ale naszło mnie teraz by pójść do lasu po tego upiornego. Rezonował tą samą ciężką energią, ale przyprowadziłem go do nas tak jakby siłą woli w jedną chwilę. Sformułowałem do niego jakieś zdanie przepełnione ciepłem i stał się taki jak tamte dwa psy. Na koniec powiedziałem do moich przyjaciół coś w stylu: Widzicie? Trzeba do niego wibrować ciepłym, pełnym miłości głosem. Sen się skończył, a te słowa utknęły mi w pamięci.