Dobrze, że są jeszcze filmy i piosenki, które potrafią nas zachwycić i zaskoczyć w momencie, kiedy myślimy, że bardziej zaskoczyć i zachwycić nas się już nie da. Jeszcze bardziej lubię, gdy powodem takiego zachwytu jest dzieło, po którym zupełnie bym się tego nie spodziewała.
Od kilku lat moim ulubionym filmem był "Prestiż" Christophera Nolana. Czasem zdarzyło mi się obejrzeć film, który mógł pretendować do miana najlepszego, taki jak np. "Czarny Łabędź" czy "Nietykalni". Ale nic nie mogło przebić mojego faworyta, który jednak zawsze był na pierwszym miejscu. Było tak aż do 15 listopada 2015 kiedy to obejrzałam film, który według mnie dawno już przekroczył ramy filmu i zmienił je na ramy arcydzieła. Mowa o "Ojcu Chrzestnym" Francisa Forda Coppoli. Według mnie oczywiście cała trylogia jest wspaniała i na bardzo wysokim poziomie, ale część pierwsza wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek mogło je zatrzeć.
Co podobało mi się najbardziej? Myślę, że przede wszystkim chodzi o grę aktorską nie tylko głównych postaci, ale i drugoplanowych. Muszę tu wymienić przede wszystkim Marlona Brando (który otrzymał za tę rolę Oscara), Ala Pacino i Roberta Duvalla. Już bardzo dawno z żadnym bohaterem literackim czy filmowym nie zżyłam sie tak bardzo jak z nimi. Ich emocje były tak wspaniale przedstawione, że naprawdę zapomniałam, że oglądam film. Bo czułam się, jakbym przewracała kartki albumu prawdziwej sycylijskiej rodziny i miała okazję przyglądać się ich życiu.
Film jest świetny i trzyma w napięciu. Choć wydawało mi się, że to zupełnie nie mój klimat, niemal od pierwszych scen pokochałam właśnie taką, a nie inną konwencję, choć z opisu może wydawać się nudna i skierowana do wąskiego grona odbiorców. Scenariusz jest świetny i na filmie nie da się nudzić, cały czas coś się dzieje, a jednocześnie akcja jest wyważona - brawurowe zamachy i morderstwa przeplatają się ze scenami 'audiencji' u Vita Corleone.
Docenić trzeba też piękną muzykę w filmie i wspaniałe krajobrazy Sycylii. Nie ma sensu rozważać chęci obejrzenia "Ojca" w kategorii gatunku - dramatu gangsterskiego. Powtarzam, jestem ostatnią osobą, która byłaby skora oglądać film takiego typu, a jednak film mnie zachwycił, rozłożył na łopatki.
Myślę, że absolutnie każdy powinien go obejrzeć. Przejrzałam cały ten wątek na forum i nie mogę zrozumieć, dlaczego został wspomniany tylko raz i to bez opisu, bez niczego, podczas gdy zasługuje na ... o wiele więcej. Jeśli nie oglądaliście jeszcze, to się skuście, a jestem pewna, że nie pożałujecie. Mam wrażenie, że to bardzo ważny film w historii światowej kinematografii i nie potrafię w nowych produkcjach (ostatnich 20 lat) odnaleźć tego czegoś, co ma "Ojciec Chrzestny". Gdyby ten film był chłopakiem, to poszłabym z nim do łóżka.