02-08-2014, 12:09
<<================== 2 Sierpnia ==================>>
Bardzo ciekawa noc. Przed snem słuchałem nagrań z warsztatów Cieślakowskiego na temat świadomych snów, myślę że to miało swój duży udział. Poszedłem spać wcześnie, bo o 23. Nie wyspałem się w dzień poprzedni, więc chciałem czegoś spróbować. Zapuściłem na słuchawki głośny biały szum w formie kotwicy i leżałem. Było to dla mnie po części relaksujące. Miałem trochę ciekawych sensacji fizycznych łapiących moje ciało, nic jednak większego. Po jakimś czasie zasnąłem. Obudziłem się w słuchawkach, czas godziny po której odtwarzacz miał się wyłączyć minął. Zdjąłem słuchawki, była chyba godzina 0:40. Szybko zasnąłem i wpadłem w ciekawy stan. Jakby półsen ale w miarę normalnie mogłem w nim myśleć. Widziałem w wyobrażeniach różne obrazy i słyszałem różne dźwięki, chyba sugestie. Było to mega relaksujące. Kiedy przyszły wibracje pozwoliłem jeszcze bardziej się zrelaksować. Po drugich pomyślałem, że można było by je złapać. Po trzecich (następowały krótko po sobie) zrobiłem ERWILD'a i otworzyłem oczy w moim pokoju.
Było strasznie ciemno. Otworzyłem okno a za nim było coś czarnego. Od razu skojarzyłem, że coś próbuje mi przeszkodzić. Wyszedłem i trochę bojąc się tego tworu odsuwałem go od siebie, nic mi jednak nie robił ale za mną szedł. Chwilę później przechodziłem przez furtkę, przy odrobinie światła zobaczyłem że ten twór to Snoop Dog -.- Zatrzymał się tam i za mną nie łaził. Próbowałem cokolwiek rozjaśnić bo nic nie widziałem. Widziałem jedynie, że to nie była moja okolica, była totalnie nieznajoma. Przeszedłem kawałek i znowu przechodziłem przez tą furtkę i znowu był przy niej Snoop Dog. Obudziłem się.
Nie wiem czy to WILD czy sen o WILD, nie wiem co to był za stan.
Spojrzałem na zegarek, minęło 20 minut. Poszedłem spać dalej. Obudziłem się po jednej lub 2 godzinach z nieźle zapamiętanym snem (a miałem lekki niedobór snu). Co było w nim lekko szokującego to to, że miał świetną orientację.
Chodziłem w nim po forum, zapisałem sen i po Team Speak, nic się nie różniło. Nawet próbowałem robić to co przed pójściem spać czyli czekałem na kogoś na TS, a kiedy przyszedł to z nim gadałem. Pod względem fabuły był bardzo realistyczny, tylko na koniec ekran lekko ześwirował.
Miałem jeszcze wiele ciekawych snów, ale nie zapisywałem żeby się nie rozbudzić (choć miałem wrażenie większej senności niż w ostatnich dniach). W następnym z tego co pamiętam też była niezła orientacja. Było kilka momentów kontroli i snów o LD. Np. Przyjechał brat (miał za niedługo odwiedzić), zobaczyłem siostrę i skojarzyłem, że mają przyjechać 15, spojrzałem na kalendarz, 11. Odniosłem się do niej wrogo, bo mnie oszukuje.
Sen o lekcji ze spoko nauczycielem, który mówił żeby tylko coś napisać na temat i wystarczy.
Byłem studentem, który wraz z grupą nie poszedł do McDonald'a tylko do jakiejś szkoły gdzie tam mieliśmy pracować jako np. kucharza (ja miałem pomagać w kuchni). Przed wejściem przyglądałem się w lustrze, a po wyjściu każdy chłopak bo nie było dziewczyn w naszej grupie, przybijały piątkę z pierwszy rzędem dziewczyn siedzących w wielkiej sali. Ja skapłem się za późno i jakbym później cofnął czas, ale nie do końca.
Tak czy siak budziłem się często i prawdopodobnie pamiętałem choć trochę wszystkie sny. Mam przeczucie, że ma to związek z tym pół snem czy co to było, że coś mi to dało.
Eh.. spróbuje z dyktafonem. Kiedyś go używałem ale rozszyfrowywanie popołudniu co miałem na myśli było czasem niemożliwe. Teraz będę nagrywał tylko klucze snu, starając się wypowiedzieć te kilka słów wyraźnie, a po obudzeniu o to ciężko...[/color]
Ostatni sen pamiętam trochę lepiej. Śniły mi się pokemony... Byłem ashem choć czasem widziałem jego kreskówkową może nieco zniekształconą twarz.
Miałem walczyć jakąś trenerką, może trochę podobna do Misty, ale namówiłem ją gdzieś się udać. Polecieliśmy za jakieś morze, cały świat był oczywiście bajkowy. Tam spotkaliśmy grupę trenerów, mieli w koszyku dużo pokemonów przypominających małpki. Karmili je tylko w ostateczności. Wyzwałem ich, od razu udziałach rękę mojemu pokemonowi. Trenerka nakarmiła te małpki czekoladkami, które mieli w koszyku i innymi rzeczami a te odzyskały chęć do życia. Jakoś w ten sposób wygraliśmy a tamci się poddali. Jak mieliśmy wracać to przyszedł komentator spytać się jak ich pokonaliśmy.
Nie oglądam pokemonów. Po prostu znajomy często o nich gada.
<<=========================================>>
let's worship cats