16-06-2014, 18:03
Siemka, jakiś tydzień temu doświadczyłem dziwnej rzeczy i teraz zrozumiałem, że warto byłoby się dowiedzieć co to było.
A mianowicie położyłem się spać jak zwykle o normalnej porze. Mój alfa budzik, który nieraz mnie w nocy budzi mnie obudził. Było gdzieś koło 4, standardowo zrobiłem TR, rozejrzałem się po pokoju i położyłem się spać.
Leżę i na zaśnięcie nie zeszło mi sporo czasu. Tyle, że próbowałem WILD'a.
Chociaż nie warto tego nazwać próbą, wyobrażałem sobie pasek cyfr, który przechodzi od lewej strony 1,2,3 i tak się przesuwał. W pewnym momencie straciłem świadomość i obudziłem się w dziwnym momencie.
Nie mogłem się ruszyć (nawet nie próbowałem), oddychałem niską pojemnością płuc, automatycznie chciałem wyższą i konkurowałem ze samym sobą ile mam wciągnąć tego powietrza i zalewały mnie zimne poty. Oprócz tego STRASZNIE mi piszczało w uszach raz głośniej raz ciszej.
Ucieszyłem się, bo może to był spontaniczny WILD. Nie ukrywam, że chciałem wstać i zarazem nie przerywać tego przeżycia. Skończyło się tym, że zasnąłem. Odpłynąłem w nieświadomy sen.
Śniło mi się, że wstaje z łóżka i znalazłem się w swoim pokoju. Oprócz mnie byli jeszcze jacyś znajomi ( było nas 6 ), na środku podłogi bili się koledzy i natychmiast ich wyprosiłem, a trójce kolegów opowiedziałem to co mnie spotkało przed zaśnięciem ( ten paraliż itp ). Odpowiedzieli mi z wielkim zdumieniem, że byłem blisko sukcesu i że szkoda, że przerwałem.
Następnie wszyscy znikneli i w pokoju byłem ja i starsza siostra z wyglądem z przed 8 lat. Powiedziała mi, że na półce ( której obecnie nie ma, też jest z przeszłości ) zepsuł się wiatrak ( którego już nie używamy, mamy nowy, lepszy ). No to żeby dosięgnąć do niego musieliśmy skakać na łóżku ( którego też już obecnie nie ma, a ja sam byłem jakiś niski ). No to skaczemy, naciskamy guziki, które nic nie dają. Liczymy raz,dwa,trzy i skaczemy, tak parę razy i w pewnym momencie wszystko zaczęło zamieniać się miejscami, my i łóżko zaczeliśmy obracać się wokół osi ( z małą szybkością ) i lewitowaliśmy po pokoju. Wszystko się rozpłynęło a ja się obudziłem. Wielkie zdumienie, 1 rzecz jaką chciałem zrobić to fiksacja oczu ( oczywiście się nie ruszyłem i próbowałem ), 4 próby zakończyły się kląpą. Wstałem, spojrzałem na zegarek i była szósta ( heh zabawne jest to, że mam alfa budziki nastawione w weekendy na 4:00, a w dni powszednie na 6:00, tyle że była to noc z soboty na niedziele ). No nic, rozejrzałem się, zrobiłem TRy i poszedłem spać.
Co myślicie o tej historii? Mógłby ktoś mi dokładniej powiedzieć czego doświadczyłem? Wydaje mi się, że byłem blisko udanego WILD'a ale nie rozumiem czemu śniły mi się rzeczy z przed 8 lat? Sen zapamiętałem decha w dechę , ułożenie mebli, ludzi ( z wyglądem ciężko ) i czas oraz pogodę.
A mianowicie położyłem się spać jak zwykle o normalnej porze. Mój alfa budzik, który nieraz mnie w nocy budzi mnie obudził. Było gdzieś koło 4, standardowo zrobiłem TR, rozejrzałem się po pokoju i położyłem się spać.
Leżę i na zaśnięcie nie zeszło mi sporo czasu. Tyle, że próbowałem WILD'a.
Chociaż nie warto tego nazwać próbą, wyobrażałem sobie pasek cyfr, który przechodzi od lewej strony 1,2,3 i tak się przesuwał. W pewnym momencie straciłem świadomość i obudziłem się w dziwnym momencie.
Nie mogłem się ruszyć (nawet nie próbowałem), oddychałem niską pojemnością płuc, automatycznie chciałem wyższą i konkurowałem ze samym sobą ile mam wciągnąć tego powietrza i zalewały mnie zimne poty. Oprócz tego STRASZNIE mi piszczało w uszach raz głośniej raz ciszej.
Ucieszyłem się, bo może to był spontaniczny WILD. Nie ukrywam, że chciałem wstać i zarazem nie przerywać tego przeżycia. Skończyło się tym, że zasnąłem. Odpłynąłem w nieświadomy sen.
Śniło mi się, że wstaje z łóżka i znalazłem się w swoim pokoju. Oprócz mnie byli jeszcze jacyś znajomi ( było nas 6 ), na środku podłogi bili się koledzy i natychmiast ich wyprosiłem, a trójce kolegów opowiedziałem to co mnie spotkało przed zaśnięciem ( ten paraliż itp ). Odpowiedzieli mi z wielkim zdumieniem, że byłem blisko sukcesu i że szkoda, że przerwałem.
Następnie wszyscy znikneli i w pokoju byłem ja i starsza siostra z wyglądem z przed 8 lat. Powiedziała mi, że na półce ( której obecnie nie ma, też jest z przeszłości ) zepsuł się wiatrak ( którego już nie używamy, mamy nowy, lepszy ). No to żeby dosięgnąć do niego musieliśmy skakać na łóżku ( którego też już obecnie nie ma, a ja sam byłem jakiś niski ). No to skaczemy, naciskamy guziki, które nic nie dają. Liczymy raz,dwa,trzy i skaczemy, tak parę razy i w pewnym momencie wszystko zaczęło zamieniać się miejscami, my i łóżko zaczeliśmy obracać się wokół osi ( z małą szybkością ) i lewitowaliśmy po pokoju. Wszystko się rozpłynęło a ja się obudziłem. Wielkie zdumienie, 1 rzecz jaką chciałem zrobić to fiksacja oczu ( oczywiście się nie ruszyłem i próbowałem ), 4 próby zakończyły się kląpą. Wstałem, spojrzałem na zegarek i była szósta ( heh zabawne jest to, że mam alfa budziki nastawione w weekendy na 4:00, a w dni powszednie na 6:00, tyle że była to noc z soboty na niedziele ). No nic, rozejrzałem się, zrobiłem TRy i poszedłem spać.
Co myślicie o tej historii? Mógłby ktoś mi dokładniej powiedzieć czego doświadczyłem? Wydaje mi się, że byłem blisko udanego WILD'a ale nie rozumiem czemu śniły mi się rzeczy z przed 8 lat? Sen zapamiętałem decha w dechę , ułożenie mebli, ludzi ( z wyglądem ciężko ) i czas oraz pogodę.
Drogi wszechświecie, ześlij nam potężne LDki i niezwykłą pamięć snów.