Astralne Projekcje Nalewy
#81
Dziś kolejne sny ze zwiększoną realnością i z jakąś napomkniętą informacją wiedzy o śnie, której i tak nie wykorzystuje żeby mieć LD.

Sen #1: Z okazji kolejnej rocznicy naszej szkoły dyrektorka postanowiła zorganizować wydarzenie polegające na łapaniu papug. Nikt nie rozumiał celu, jednak każdy dawał z siebie wszystko i próbował złapać latające ptaki. Jednak najdziwniejsze stało się potem. Do łapanki dołączyły pająki, takie potężne skurwysyny wielkości pięści. Rozłożyły swe pajęczyny po całej szkole. Ze strachu przed nimi uciekłem aż na dach. Tam siedziała już jedna koleżanka, coś do mnie gadała ale ją zlałem i sobie poszła. Samotny i widząc że wszyscy są na dole postanowiłem wrócić  poprzez korytarze szkoły. Gdy przeszedłem przez lucik w dachu, moim oczom ukazał się okropny widok, papugi owinięte w kokony, pajęczyny rozłożone nacałą wysokość i szerokość. W kokon była też uwięzioa koleżanka, ale machając rękoma jak wiatrak zdołała się uwolnić. Korzystając z wiedzy że śnię (której nie miałem), wyczarowałem sobie siecioodporny płaszcz. Jeszcze w ramach ostrożności omijałem sieci, w niektórych miejscach były otwory lub dało się przejść pod spodem. Gdy dogoniłem koleżankę, sen się skończył.

Sen #2: Chodziłem po domu i pytałem się osób w nim zamieszkałym o to jaki jest najwyższy punkt obserwacyjny/wierza widokowa w Polsce. Chciałem się tam teleportować i pooglądać widoczki. Zadzwonił jednak telefon i zaczęła się misja jak w GTA. Pojawił się rower, wsiadłem na niego i zacząłem gonić dzieci na holowniku ciągnące jakąś cysternę. Wyprzedziłem ją, potem stanąłem na górce wraz z moimi kompanami, wyciągnąłem bazookę i strzeliłem w sam środek holownika. Wszystko wybuchło, pojawiła się policja, w nią też strzeliłem. Wszędzie była krew a broń kręciła się nad ulicą w przeciwną stronę niż wskazówki zegara. Mama kazała mi posprzątać (pozbierać wszystko), więc starałem się to zrobić szybko boo miałem dwie gwiazdki.

Sen #3: Byłem w jakichś starożytnych ruinach i próbowałem się stamtąd wydostać wraz z grupą naukowców.

Sen #4: Pracowałem w Carrefourze i oglądałem jak na pasarzu nieletni urządzają niellegalne wyścigi samochodowe, ich technika drifu była imponyjąca. Później musiałem przenieść jakąś matę, przy okazji postrącałem jakieś stoiska, które musiałem naprawić. 

Sen #5: Wszystkie ładunki wybuchowe zostały odpalone, okazało się, że pod galerią znajodwała się starożytna budowla Inków, czy też innych Majów.  Widok ten mi wydwał się znajomy. Zszedłem niżej, to samo zrobiła telewizja, oddziały militarne, ciekawi gapiowie i Czkawka z Jak Wytresować Smoka. Wszędzie było zielonkawo, ciemno i wilgotno. Jednak największy szok mnie przeszedł gdy weszliśmy do sali tronowej. Gdy popatrzyłem na wiszący telewizor, uderzyły mnie wspomnienia z poprzedniego snu (tak mi się wydawało i tak to zintepretowałem wewnątrz snu). Stanąłem na stole i zacząłem opowiadać, jak to byłem uwięziony z grupą naukowców w tym samym budynku w astralu i nie mogliśmy się wydstać. Żebyśmy się nie znudzili na śmierć, jeden z naszych postanowił podłączy ć kablówkę. Przeniósł z rzeczywistości kabel, zmaterializoał telewizor. Dzięki tym dóm czynnością, dzięki synowi Czkawki mogliśmy ogądać wiadomości ze świata i njie martwić się że derzy nas bomba atomowa kiedy śpimy. Oczywiście nie mogłem zapomnieć o wspomnieniu, że tych zdolności ów syn Czkwaki nauczył się ode mnie. Pogratulowałem Czkwace syna, Włączyłem se wiadomości i oglądałem. Na świat leciała bomba atomowa.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#82
Sen #1: Bawiłem się na podwórku z psem, kiedy na pięknej czystej błękitnej ozonosferze ujrzałem cepelinopodobne coś, które wydawało trzaski przypominające pokonywanie prędkości dźwięku. Pomyślałem, że być może trzecia wojna światowa się rozpoczęła i spróbują zbombardować Polskę. Nie myliłem się. Po chwili machina otworzyła podwozie, z niej zaczęły wypadać różnej maści torpedy, bomby, rakiety. Prawdopodobnie wszystkie ich rodzaje jakie widziałem w życiu. Była zielona gruba z czerwonym smokiem, czarna chuda z czerwoną końcówką, każdy by mógł znaleźć coś dla siebie. Ta która wydawała mi się najcięższą najszybciej spadła na ziemie, po czym w niebo wyleciał gejzer pyłu. Widok przypominał mi jeżowce z podmorskich głębin. Był wręcz cudowny. Po chwili jednak uświadomiłem sobie że to nei czas i miejsce na podziwianie katastroficznych pejzaży, więc wziąłem psa pod pachę, wbiegłem do domu i rzuciłem go do piwnicy. To samo zrobiłem z kocami, dwyanem i suchym prowiantem. Myślałem żeby wziąć jeszcze radio, ale uznałem że odwyk od elektroniki dobrze mi zrobi więc zakmnąłem przejście, rozłożyłem na podłodze dywan, położyłem się obok psa, położyłem na nas koc i zasnęliśmy. Widok miśka był słodziutki.

Sen #2: Kolażanka napisała mi na matematyce list, poczym rzuciała mi go do tyłu. Treść brzmiała następująco:
- Dlaczego wstąpiłeś do DreamWalkerów, nie boisz się NightStalkerów?
- Czemu dalej podróżujesz po astralu?
- Naucz mnie świadomie śnić.
Zakreśliłem słowa "DreamWalkerów", "NightStalkerów", "astralu" i "świadomie śnić". Napisałem pod jej tekstem:
"To są bzdury. Nie daj się ponieść myśleniu życzeniowemu". Poczym odrzuciłem jej kartkę i wróciłem do logarytmów.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#83
Budząc się po REMach, intuicyjnie analizowałem sny o koleżance, podczas myślenia jednak zasypiałem i kolejne sny oscylowały wokół niej. In a different ways.

Pierwszy sen był o tym, jak podsłyszałem rozmowę, w której jej przyjaciółka się pytała, czy ktoś się jej podoba. Ja to usłyszałem, zaczerwieniłem się. Główna bohaterka to zauważyła, podeszła do mnie i powiedziała, żebym sobie nie wiadomo czego nie myślał, i tak jestem dla niej za niski, o... 130 cm.

W drugim śnie byłem na koncercie z kolegą, ona podeszła i się spytala kiedy się nią zajmę i kiedy dorosnę.

W trzecim stymulowała mojego członka ciągnąc mnie za mosznę.

W czwartym, miała ciało dwunastolatki i kazała mi związać jej ciało, najmocniej jak potrafię. Najfajniejszy sen dzisiaj. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#84
Sen #1: Stałem na szczycie galerii handlowej. Obserwowałem okolice miasta wypatrując srebrnego mercedesa, który był elementem gry obmyślonej przez znajomych. Z moich wspomnień wynikało, że w bagażniku owego pojazdu znajduje się moja koleżanka, która została porwana przez włoską mafię. Naprawdę ciekawa gra. Wytężyłem wzrok i rozejrzałem się ponownie. Mam. Poszukiwany samochód znajdował się dwie ulice stąd i poruszał się w stronę skate parku. Pomyślałem, że biegnąc szybciej niż samochód zdołam go dogonić, lecz postanoowiłem polecieć. Rozpędziłem się na pseudo rampie wykonanej z kontenerów, które nie wiadomo skąd się pojawiły, i z zawrotną szybkością wzbiłem się ku górze. Poleciałem z dobre 2 kilometry, lądując na jakimś ogrodzeniu. Widoki podczas skoku były nieziemskie. Ogarniając moimi oczami całą panoramę miasta, widząc każdy szczegół dachu, każdego pieszego przechodzącego przez ulicę, każdy pojazd mknący do celu czułem się jak wszystko widzący ptak. Zapierała mnie duma, uczucie wyższości, aż do wcześniej wspomnianego lądowania. Ów lądowanie było bardzo bolesne i nie mogłem się po nim poruszać. Widząc to, moi znajomi podeszli do mnie i powiedzieli:
- Przegrałeś, misja się nie powiodła. ***** została porwana i już jej nie uratujesz.
W oddali widziałem jak srebrny mercedes przejeżdża przez skrzyżowanie tym samym oddalając się ode mnie.

Sen #2: Nasze auto było zepsute, a trzeba było jechać do kościoła, więc postanowiłem wraz z mamą pójść pieszo, jednak po chwili zmęczyłem się i szukałem alternatywnego sposobu przemieszczenia. Grzebiąc w pamięci odkryłem, że już wcześniej w tym nierealnym świecie latałem, unosząc lewą rękę ku górze niczym superman. Tak więc uczyniłem tak jak kiedyś i wzleciałem w niebo. Panorama była nieziemska, postanowiłem polatać po okolicy i pozwiedzać. Niezwykle zielony i realny las, pola, domy i ulice, wszystko było piękne i szczegółowe, nie chciało się od tego odrywać wzroku. Jednak czas naglił, wziąłem mamę za rękę, wbrew jej oporom. Powiedziałem by się nie bała, poleciałem z nią pod kościół i ją wysadziłem. Sam postanowiłem jeszcze polatać i pozwiedzać te cudowne widoki. Nad miejscowym stadionem widziałem grupkę ludzi. Obserwowałem ich troszkę jak grają w piłkę. W międzyczasie w moim sercu pojawiło się uczucie wyższości nad nimi. Jestem wyżej, mam większą moc, jestem bardziej świadomy co się wokół nas dzieje. "Jestem wyżej w hierarchii, wy jesteście tylko nędznymi kreaturami, znajduję się wyżej od was." Postanowiłem przy nich wylądować i powiedzieć im to w twarz. Uniosłem drugą rękę, która służyła za hamulec i osiadlem na ziemi w rozkroku, ruchem jednostajnie opóźnionym. W tym momencie wszystko wróciło do normy, znowu byłem zwykłym miłym sobą i postanowiłem dołączyć do ich gry.

Powyższe dwa sny są dedykowane mojej koleżance z czatu oneironautycznego, która marzy o lataniu. Dzięki Tobie mam też motywację do świadomych NREMów, których próby przekładają się niezwykle żywymi i szczegółowymi snami. Dziękuję

Sen #3: Poraz pierwszy znalazłem się w mieszkaniu mojej koleżanki. Był to ogromny kilkudziesięciometrowy, kwadratowy pokój, o niebieskich ścianach i olbrzymimi regałami służącymi za ściany. "Wreszcie tu jestem" pomyślałem i spojrzałem na *******. Była niezwykle piękna, szczególnie w tych okularach i rozpuszczonych włosach, w jedwabnej sukience i marynarce. Będąc w tym pokoju i patrząc na nią wspominałem miłe chwile które razem przeżyliśmy. Cieszyłem się, że się przyjaźnimy. Chcę aby trwało to wieczność...
... lecz jednocześnie czuję, że te odczucia są puste i sztuczne.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#85
Sen #1: Byłem w moim starym domu w Toruniu, naprawiałem korki w łazience gdy nagle ktoś zaczął pukać do drzwi wejściowych. Oderwałem się od pracy i pobiegłem przywitać gościa. Przed progiem stał  półnagi *****, i zarządał:
- Wpuść mnie do łazienki!
Oszołomiony i zdziwiony wplepiłem w niego wzrok, po czym po chwili odrzekłem:
- Co Ty tu robisz! Twoja łazienka znajduje się tuż obok! IDŹ SOBIE!
- Ale Twoja łazienka jest o wiele milsza i ładnie w niej pachnie!...
Pach. Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem i wróciłem do reparacji światła w toalecie. Panel od instalacji elektrycznej przypomniał kalkulator naukowy. Po chwili, gdy wprowadziłem parę działań spod budki wyłoniły się korki. Jeden nie był do końca wciśnięty, więc przycisnąłem go, lecz nie chciał się wsunąć. Po kilku powtórzeniach zamiast pchać, przesunąłem go w bok. Zadziałało i w łazience znów paliła się lampa.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#86
Sen #1: Byliśmy w restauracji. Słońce tak świeciło, że aż oczy boały, wszystko wokół było tak rozświetlone, piękne i żywe, a mimo to sztuczne a do tego swym blaskiem zasłaniające osobę siedzącą naprzeciwko mnie. Bardzo chciałem ją zobaczyć, jednak nie wiedziałem co zrobić aby jasność przygasła. Gdybym dostał tylko jakiś sygnał. Nagle z iluzorycznego światła wyłoniła się pokryta strupami ręka. Od razu poznałem do kogo ona należy, ścisnąłem ją mocno. W następnej chwili ujrzałem trędowatego człowieka. Wiedziałem kto to. Poznałem po cudownych włosach, prześlicznych oczach i przepięknym uśmiechu. Rozpłakałem się. Położyłem głowę na stole, moja towarzyszka uczyniła to samo i patrzeliśmy sobie długo w oczy, ja przy tym ciągle wylewałem łzy, ona ciągle uśmiechnięta. 
Po takim długim milczeniu spytałem się:
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś...
I łzy popłynęły mi jeszcze rzewniej.
- Próbowałam, ale Ty ciągle byłeś ślepy.
Mimo iż w tych słowach poczułem ogromny ból, to na twarzy ciągle był widoczny ciepły, promienny uśmiech.
Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Byłem ślepy, zaślepiony iluzją promiennego życia, czy też nie chciałem zobaczyć w jakim stanie była najważniejsza osoba w moim życiu. Nie mogłem tego zrozumieć, mimo iż usilnie próbowałem.



Obudziłem się o 4:30 na w pół senny i w majakach. Pokazałem wywyższająco palcem na telefon który miał ustawiony alarm abym obudził się do szkoły i rzekłem: "Budziku, Ty chuju, po co mnie budzisz.", po czym wstałem odbijając się agresywnie nogami od kaloryfera i wyłączyłem go. Chwilę potem zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem i zacząłem się śmiać. W czasie stanu poobudzeniowego człowiek potrafi dziwne rzeczy wyczynić.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#87
FA: Obudziłem się na plecach, otworzyłem lekko oczy. Słońce świeciło już za oknem, od tego jak jasno było stwierdziłem że musi być już grubo po południu. Do szkoły już się nie opłacało iść, dziwne że mnie nikt nie obudził. Rozejrzałem się po pokoju. Na suficie dalej był pająk, w tym samym miejscu co wczoraj. Wyciągnąłem rękę udając że go łapie i ściskam by go zabić, bezskutecznie. Trudno, niech żyje sobie dalej. Obserwowałem go, po chwili zaczął się poruszać w moją stronę. "Ocho, zaatakuje mnie" pomyślałem. Wyjąłem ręce spod kołdry, lecz tak jakby były one lepkie. Przyjrzałem się im dokładniej. Oplatała je sieć. Ble, fu, zacząłem ściągać ją z siebie, lecz kiedy to robiłem nie zauważyłem jak pająk z sufitu przedostał się na moje łóżko. Duży był, wielkości pięści, dosyć włochaty i o wątłych nogach. Zbliżał się do mnie coraz bliżej. Zauważyłem to, więc próbowałem go zabić, lecz nie mogłem w niego trafić, ponieważ sieć znacząco spowalniała moje ruchy. Przyłożyłem się bardziej i w następny cios włożyłem więcej siły.



Obudziłem się waląc pięścią w łóżko. Trwając w pół sennych majakach dalej widziałem pająka, chciałem go dalej zabić. Chodził po moim ciele i wskoczył mi na głowę, dałem sobie z plaskacza co mnie przebudziło i zdałem sobie sprawę z FA i z tego że się przebudziłem. Zrobiłem TR, byłem w rzeczywistości. Fajne przeżycie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#88
Chodzę spać o 20 i budzę się o 8 to mi się spać chce potem, a jak poszedłem spać o 00:06 i obudziłem się o 4, to tyle energii mam że hoho. Hipersomnie walone.

Sen #1: Z pokoju mojej siostry dochodziły jakieś dziwne dźwięki. Otworzyłem więc drzwi i rozejrzałem się po pokoju. Niby wszystko okej, tylko uwagę przykuły papugi siedzące na parapecie nad kaloryferem. Co dziwne, do parapetu nie załączono okna. Możliwe że nie chciały poparzyć sobie nóżek. Tylko że to nie były moje papugi. Jakieś dziwne, faliste, trzy szare i jedna rudo-czarno-biały. Zaraz... Moje koty mają taki kolor.
Zwierzęta jakby odgadły moje myśli i domyśliły się że się domyślam kim są. Wyszczerzyły dzioby, spod których wyłoniły się zęby. Koty zaczęły wychodzić z kostiumów ptaków poprzez jamę gębową, śmiejąc się przy tym że mnie strollowały
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#89
Leci plusik za pokonanie hipersomni.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#90
A dziękuję, to wiele dla mnie znaczy, a plusik od Ciebie, to jak wieczność spędzona w objęciach ukochanej osoby.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1