14-07-2012, 14:38
Dziś krótki sen.
Prawdopodobnie była wojna. W głowie cały czas miałem, że ta planeta na której dzieje się ta akcja jest moja i muszę jej bronić. Stałem w miejscu które było otoczone workami z piaskiem, do wysokości około 40cm. Jakieś 150-200m przedemną stało 6, czy 6, częściowo zniszczonych budynków. 3 z nich było dziwnie pochylonych, w realu przy takim pochyleniu zapewne zawaliły by się. Ogólnie to wyglądały, jakby stały po bokach jakiejś ulicy. Cały obszar wyglądał jak z horroru, ziemia wyglądała jak na pustyni, nie było żadnych roślin, wszędzie było ciemno. Za tymi 6 budynkami Unosiło się w powietrzu kilka statków kosmicznych, a pod nimi stało "coś". To coś wyglądało jak 3-metrowy człowiek, z bardzo rozwiniętymi mięśniami, mam wrażenie że byli w jakiś kombinezonach, chociaż nie jestem pewny bo było tak ciemno że nie mogłem dojrzeć szczegółów. Niektórzy z nich w rękach coś trzymali, prawdopodobnie broń. Nagle zacząłem poruszać się do przodu. Nie można nazwać tego chodem, bo nie ruszałem nogami, tak jakbym lewitował kilka cm na ziemią. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, wcisnąłem na nim 5, z za moich pleców, kilka cm nad głową wyleciał jakiś niebieski promień. Im dalej leciał, tym większy stawał się jego obwód. W momencie kiedy zbliżał się do tych przybyszów, po prostu znikał, ziemia w pobliżu pękała, a w okół przybyszów tworzyła się taka niebieska obwódka., i przestawali się ruszać. Po kilku krótkich wystrzeleniach promienia, nastąpił jeden kilku sekundowy. Następnie znowu kilka razy wystrzeliwałem przez około pół sekundy, i postanowiłem strzelać do oporu. Wcisnąłem na telefonie 5, i trzymałem, w pewnym momencie dziwnie się poczułem, zacząłem się lekko bać, myślałem że ta "tajemnicza broń" może się przegrzać, czy coś takiego, przerwałem ostrzał. Chwile później obudziłem się
Sam nie wiem czemu ale spodobał mi się ten sen
Prawdopodobnie była wojna. W głowie cały czas miałem, że ta planeta na której dzieje się ta akcja jest moja i muszę jej bronić. Stałem w miejscu które było otoczone workami z piaskiem, do wysokości około 40cm. Jakieś 150-200m przedemną stało 6, czy 6, częściowo zniszczonych budynków. 3 z nich było dziwnie pochylonych, w realu przy takim pochyleniu zapewne zawaliły by się. Ogólnie to wyglądały, jakby stały po bokach jakiejś ulicy. Cały obszar wyglądał jak z horroru, ziemia wyglądała jak na pustyni, nie było żadnych roślin, wszędzie było ciemno. Za tymi 6 budynkami Unosiło się w powietrzu kilka statków kosmicznych, a pod nimi stało "coś". To coś wyglądało jak 3-metrowy człowiek, z bardzo rozwiniętymi mięśniami, mam wrażenie że byli w jakiś kombinezonach, chociaż nie jestem pewny bo było tak ciemno że nie mogłem dojrzeć szczegółów. Niektórzy z nich w rękach coś trzymali, prawdopodobnie broń. Nagle zacząłem poruszać się do przodu. Nie można nazwać tego chodem, bo nie ruszałem nogami, tak jakbym lewitował kilka cm na ziemią. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, wcisnąłem na nim 5, z za moich pleców, kilka cm nad głową wyleciał jakiś niebieski promień. Im dalej leciał, tym większy stawał się jego obwód. W momencie kiedy zbliżał się do tych przybyszów, po prostu znikał, ziemia w pobliżu pękała, a w okół przybyszów tworzyła się taka niebieska obwódka., i przestawali się ruszać. Po kilku krótkich wystrzeleniach promienia, nastąpił jeden kilku sekundowy. Następnie znowu kilka razy wystrzeliwałem przez około pół sekundy, i postanowiłem strzelać do oporu. Wcisnąłem na telefonie 5, i trzymałem, w pewnym momencie dziwnie się poczułem, zacząłem się lekko bać, myślałem że ta "tajemnicza broń" może się przegrzać, czy coś takiego, przerwałem ostrzał. Chwile później obudziłem się
Sam nie wiem czemu ale spodobał mi się ten sen
Masz sprawę? Pisz na GG: 41393861