12-11-2010, 10:04
Ok, dzisiejszej nocy miałam sen. Hmmm...cóż, szczerze mówiąc dawno nie miałam takiego strasznego snu.
Więc tak, mojemu wujkowi i mojej ciotce urodziło się dziecko, chłopiec. Wszyscy roztkliwiali się nad tym, jaki to on śliczny i w ogóle. Po jakimś miesiącu przyszedł dzień chrzcin, no i podczas całej mszy mały spał na rekach matki, ale kiedy ksiadz polał go wodą świeconą, całe czoło, a potem twarz chłopca zrobiły sie granatowe, a on zaczął płakać wniebogłosy..Hmm..potem akcja przeniosła sie do mojego domu. Dziecko leżało na łóżku i byłam z nim w pokoju sama. Pomyślałam, ze chciałabym sobie coś sprawdzić, wziełam więc trochę wody święconej i polałam nią chłopca.. I on wtedy zamienił się, a raczej jego twarz zmieniła sie w taką ohydną maskę potwora..I zamiast paznokci miał prawdziwe szpony, którymi chciał mnie podrapać..Hmm..I na końcu akcja przeniosła się na podwórek u moich dziadków, z którymi mieszka też wujek i ciotka. Dziecko żyło, ale było jakby brazowe i miało żółtawe, zgniłe oczy. Kurcze, trudno to opisać ale widok był naprawdę..obrzydliwy. No i to dziecko sobie coś tam gaworzyło, a moi dziadkowie chodzili po całym podwórku i czegoś szukali. W koncu wykopali pod płotem głęboką dziurę i kazali mi oddać dziecko. Nie wiem, chyba im je dałam. Tzn nie chciałam dać, ale oni pytali, jak ja mogę tego bronić, skoro to jest po prostu złe. Hmm..no i oni włożyli chłopca do skrzynki, one dalej sobie gaworzyło. Zamknęli to wiekło i wrzucili do dziury. Potem zasypali dół ziemią i pamiętam, że dziadek powiedział jeszcze, że to "coś" nigdy nie może był odkryte, bo wtedy szatan wróci. No i koniec..
Hmm..ogólnie niemiły ten sen i mało który potrafił mnie aż tak wystraszyć..
Więc tak, mojemu wujkowi i mojej ciotce urodziło się dziecko, chłopiec. Wszyscy roztkliwiali się nad tym, jaki to on śliczny i w ogóle. Po jakimś miesiącu przyszedł dzień chrzcin, no i podczas całej mszy mały spał na rekach matki, ale kiedy ksiadz polał go wodą świeconą, całe czoło, a potem twarz chłopca zrobiły sie granatowe, a on zaczął płakać wniebogłosy..Hmm..potem akcja przeniosła sie do mojego domu. Dziecko leżało na łóżku i byłam z nim w pokoju sama. Pomyślałam, ze chciałabym sobie coś sprawdzić, wziełam więc trochę wody święconej i polałam nią chłopca.. I on wtedy zamienił się, a raczej jego twarz zmieniła sie w taką ohydną maskę potwora..I zamiast paznokci miał prawdziwe szpony, którymi chciał mnie podrapać..Hmm..I na końcu akcja przeniosła się na podwórek u moich dziadków, z którymi mieszka też wujek i ciotka. Dziecko żyło, ale było jakby brazowe i miało żółtawe, zgniłe oczy. Kurcze, trudno to opisać ale widok był naprawdę..obrzydliwy. No i to dziecko sobie coś tam gaworzyło, a moi dziadkowie chodzili po całym podwórku i czegoś szukali. W koncu wykopali pod płotem głęboką dziurę i kazali mi oddać dziecko. Nie wiem, chyba im je dałam. Tzn nie chciałam dać, ale oni pytali, jak ja mogę tego bronić, skoro to jest po prostu złe. Hmm..no i oni włożyli chłopca do skrzynki, one dalej sobie gaworzyło. Zamknęli to wiekło i wrzucili do dziury. Potem zasypali dół ziemią i pamiętam, że dziadek powiedział jeszcze, że to "coś" nigdy nie może był odkryte, bo wtedy szatan wróci. No i koniec..
Hmm..ogólnie niemiły ten sen i mało który potrafił mnie aż tak wystraszyć..
"Pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu"