04-09-2011, 21:09
Dobra, Sławuś odświeża notatnik bo ostatnio coraz ciekawsze sny, a warto się tym i owym podzielić (no i liczę na ciekawe interpretacje)
Dziś tylko jeden sen bo reszta to nudy typu zbieranie ślimaków na mieście
04.09.11.
No więc jestem sobie w gdzieś w jakimś mieście (zapewne Kluczbork) na amatorskim planie filmowym W roli reżyserów ja i HC. Mamy ulicę, chodnik, po drugiej stronie biedronka gdzie podczas kursów zawsze robię zakupy gdy nas wypuszczają z obozu zagłady (czytaj: internatu). No i pamiętam że przeglądałem sobie scenariusz... Jakiś dziwny, pierwsze strony niby OK a tu nagle jakieś szkice koncepcyjne, a na nich delikatnie mówiąc męskie genitalia... Nie wiem czemu, ale w tamtej chwili pomyślałem o pewnym koledze z klasy. Ale kit z tym, po chwili podchodzi HC z kamerą i zamontowanym do niej statywem i stawia przede mną. Coś tam ustalamy, ustawiamy kamerę by był jak najładniejszy kadr itp. No i ja również byłem aktorem, wiem że grałem rolę jakiegoś psychopatycznego mordercy HC ustawił się przy kamerze, ja pobiegłem pod biedronkę (w stronę której kamera była ustawiona). To miało być ujęcie jak mój bohater przechodzi przez ulicę (w stronę kamery). Na ulicy było zero ruchu, żadnych samochodów. No i HC daje mi znak, że kręci. To ja ruszam z miejsca i wchodzę na ulicę, i wtedy do łba wdarła mi się myśl, że pewnie zaraz zza rogu wyjedzie samochód. No i znając prawa rządzące światem snu, tak właśnie się stało. Na domiar złego ja dostałem dziwnej paniki przez co oczywiście nie mogłem prawie się ruszyć, patent typu "nogi w kisielu" znany z niemal każdego koszmaru sennego. Kierowca (ślepy pewnie, jakby inaczej) wjechał we mnie z prędkością ok. 70 km/h i jakby nigdy nic pojechał dalej. Ja się przeturlałem po masce, dachu i wylądowałem na głowie, bólu oczywiście nie czułem, tylko dziwne odrętwienie. HC zaczął się śmiać i wesoło podsumował całą akcję słowami "to było zaje*iste" i postanowił dokonać paru zmian w scenariuszu, bo takie "słit ujęcie" nie może się zmarnować. O ile pamiętam to coś tam gadał że za kierownicą samochodu będzie matka zamordowanej przez mojego bohatera córki Mi się nie bardzo spodobał taki pomysł, nie chodziło o sam film, ale dziwnie się poczułem, tak jakby tym wątkiem nawiązywał do czegoś w moim życiu. Ale mi do niczego, teraz po przebudzeniu, to nie pasuje... <ke>
Tak czy inaczej, sen ten zapamiętałem bardzo ładnie, pierwszy taki od dawna. Jakość niczym LD, więc zostaje tutaj wyróżniony.
Dziś tylko jeden sen bo reszta to nudy typu zbieranie ślimaków na mieście
04.09.11.
No więc jestem sobie w gdzieś w jakimś mieście (zapewne Kluczbork) na amatorskim planie filmowym W roli reżyserów ja i HC. Mamy ulicę, chodnik, po drugiej stronie biedronka gdzie podczas kursów zawsze robię zakupy gdy nas wypuszczają z obozu zagłady (czytaj: internatu). No i pamiętam że przeglądałem sobie scenariusz... Jakiś dziwny, pierwsze strony niby OK a tu nagle jakieś szkice koncepcyjne, a na nich delikatnie mówiąc męskie genitalia... Nie wiem czemu, ale w tamtej chwili pomyślałem o pewnym koledze z klasy. Ale kit z tym, po chwili podchodzi HC z kamerą i zamontowanym do niej statywem i stawia przede mną. Coś tam ustalamy, ustawiamy kamerę by był jak najładniejszy kadr itp. No i ja również byłem aktorem, wiem że grałem rolę jakiegoś psychopatycznego mordercy HC ustawił się przy kamerze, ja pobiegłem pod biedronkę (w stronę której kamera była ustawiona). To miało być ujęcie jak mój bohater przechodzi przez ulicę (w stronę kamery). Na ulicy było zero ruchu, żadnych samochodów. No i HC daje mi znak, że kręci. To ja ruszam z miejsca i wchodzę na ulicę, i wtedy do łba wdarła mi się myśl, że pewnie zaraz zza rogu wyjedzie samochód. No i znając prawa rządzące światem snu, tak właśnie się stało. Na domiar złego ja dostałem dziwnej paniki przez co oczywiście nie mogłem prawie się ruszyć, patent typu "nogi w kisielu" znany z niemal każdego koszmaru sennego. Kierowca (ślepy pewnie, jakby inaczej) wjechał we mnie z prędkością ok. 70 km/h i jakby nigdy nic pojechał dalej. Ja się przeturlałem po masce, dachu i wylądowałem na głowie, bólu oczywiście nie czułem, tylko dziwne odrętwienie. HC zaczął się śmiać i wesoło podsumował całą akcję słowami "to było zaje*iste" i postanowił dokonać paru zmian w scenariuszu, bo takie "słit ujęcie" nie może się zmarnować. O ile pamiętam to coś tam gadał że za kierownicą samochodu będzie matka zamordowanej przez mojego bohatera córki Mi się nie bardzo spodobał taki pomysł, nie chodziło o sam film, ale dziwnie się poczułem, tak jakby tym wątkiem nawiązywał do czegoś w moim życiu. Ale mi do niczego, teraz po przebudzeniu, to nie pasuje... <ke>
Tak czy inaczej, sen ten zapamiętałem bardzo ładnie, pierwszy taki od dawna. Jakość niczym LD, więc zostaje tutaj wyróżniony.