11-10-2020, 20:34
11/10/2020
s e n 5 3
WYJDŹ
Na moim biurku siedział jakiś facet i trzymał w dłoniach jakiś zeszyt...
Serce stanęło mi w chwili, gdy zobaczyłam, że jakiś zeszyt to mój dziennik snów. Postać już chciała zajrzeć do środka, kiedy wrzasnęłam:
— MOJE!!!
To nie był krzyk, to był w r z a s k. Zrozpaczony, łamiący się, przerażony.
Facet spojrzał się na mnie bez emocji.
Otworzył.
— ZOSTAW, MOJE!!!
Głos mi się zdzierał, darłam się z całych sił, ale zauważyłam, że nie ma efektów takich, jakich oczekiwałam.
— WYJDŹ!!!
Wstał. Zaczęłam uciekać, byłam sama w domu, nie mogłam uciec, zastały mnie zamknięte drzwi... Dorwał mnie.
Obudziłam się gwałtownie. Rozejrzalam po pokoju. Spałam dopiero jakąś godzinkę, potem doszłam do wniosku, że dość płytko.
W śnie nie przyjrzałam się okładce dziennika, na której przyklejona była karteczka z napisem TR — dołączona po fałszywym przebudzeniu i zapisywaniu snów w śnie.
Sen bardzo adekwatny ostatnio do rzeczywistości — zaczęłam przepisywać wszystkie ponad 50 snów na papier w dzienniku, przypominając sobie, że prowadzenie papierowego dziennika jest dużo ciekawsze. Szczególnie wtedy, kiedy jest on fajnie prowadzony.
s e n 5 4
50 minus 1
Na koniach jechało 50 jeźdźców, w rzędach po 25 osób. Tworzyli długą kolumnę.
Jeden z nich postanowił się zbuntować i uciec. Wiedział, że wszyscy w grupie są sobie wierni (wykluczając zdrajców), więc opracował plan, który pozwalał na ich odwrócenie uwagi. Postrzelil jednego z nich, idącego jako ostatni, osunął się on z konia. Wszyscy oczywiście przerażeni ruszyli ku niemu, a delikwent-uciekinier skorzystał z okazji.
Nie chcieli go gonić, najpierw musieli uratować rannego towarzysza.
Pędził bardzo szybko, musiał wyprzedzić ich na tyle, by bezpiecznie zrobić dłuższy postoj. Pędził, pędził, pędził, aż w końcu zniknął za pierwszym napotkanym zakrętem. Minął się z samochodem. Założył rumakowi żółty kask budowniczego, ale niestety nakrycie spadło. Kiedy je podniósł i założył po raz kolejny, historia powtórzyła się.
Jeździec minął jakąś gospodę, pożyczając kolejne nakrycie głowy od jakieś starszej pani. Kask ten był mały i metalowy. Założył go zwierzęciu, zwierzę zrzuciło na ziemię.
Wkurzony jeździec stwierdził, że zaraz dostanie szału i olał to. Jechał dalej.
Gonił go jakiś samochód. Koń nie miał siły, więc mężczyzna zsiadł z niego i pchał go, biegnąc. Był jednak dużo wolniejszy od auta, które go doganiało, więc spowrotem wszedł na konia.
Potem pamiętam tylko pościg z pozostałymi 49 jeźdźcami.
Długi i ciekawy sen.
Swoją drogą — bardzo stresujący. Motywy ucieczki w snach są na ogół stresujące.
s e n 5 5
Zakupy na do widzenia
Poszłam do żabki, chcąc zrobić zakupy na ucieczkę z domu.
Wybrałam jakiegoś energetyka, jogurt z płatkami, wiaderko borówek, jakiegoś loda i coś jeszcze, ale nie pamiętam.
Kasjerka naliczyła 50 złotych.
— Ile.
Odłożyłam dwie rzeczy.
44 złote.
— Niech pani anuluje wszystko, jednak nie chcę uciekać... — stwierdziłam.
To było bardzo stresujące i żenujące. Cóż. Ceny w żabce.
s e n 5 3
WYJDŹ
Na moim biurku siedział jakiś facet i trzymał w dłoniach jakiś zeszyt...
Serce stanęło mi w chwili, gdy zobaczyłam, że jakiś zeszyt to mój dziennik snów. Postać już chciała zajrzeć do środka, kiedy wrzasnęłam:
— MOJE!!!
To nie był krzyk, to był w r z a s k. Zrozpaczony, łamiący się, przerażony.
Facet spojrzał się na mnie bez emocji.
Otworzył.
— ZOSTAW, MOJE!!!
Głos mi się zdzierał, darłam się z całych sił, ale zauważyłam, że nie ma efektów takich, jakich oczekiwałam.
— WYJDŹ!!!
Wstał. Zaczęłam uciekać, byłam sama w domu, nie mogłam uciec, zastały mnie zamknięte drzwi... Dorwał mnie.
Obudziłam się gwałtownie. Rozejrzalam po pokoju. Spałam dopiero jakąś godzinkę, potem doszłam do wniosku, że dość płytko.
W śnie nie przyjrzałam się okładce dziennika, na której przyklejona była karteczka z napisem TR — dołączona po fałszywym przebudzeniu i zapisywaniu snów w śnie.
Sen bardzo adekwatny ostatnio do rzeczywistości — zaczęłam przepisywać wszystkie ponad 50 snów na papier w dzienniku, przypominając sobie, że prowadzenie papierowego dziennika jest dużo ciekawsze. Szczególnie wtedy, kiedy jest on fajnie prowadzony.
s e n 5 4
50 minus 1
Na koniach jechało 50 jeźdźców, w rzędach po 25 osób. Tworzyli długą kolumnę.
Jeden z nich postanowił się zbuntować i uciec. Wiedział, że wszyscy w grupie są sobie wierni (wykluczając zdrajców), więc opracował plan, który pozwalał na ich odwrócenie uwagi. Postrzelil jednego z nich, idącego jako ostatni, osunął się on z konia. Wszyscy oczywiście przerażeni ruszyli ku niemu, a delikwent-uciekinier skorzystał z okazji.
Nie chcieli go gonić, najpierw musieli uratować rannego towarzysza.
Pędził bardzo szybko, musiał wyprzedzić ich na tyle, by bezpiecznie zrobić dłuższy postoj. Pędził, pędził, pędził, aż w końcu zniknął za pierwszym napotkanym zakrętem. Minął się z samochodem. Założył rumakowi żółty kask budowniczego, ale niestety nakrycie spadło. Kiedy je podniósł i założył po raz kolejny, historia powtórzyła się.
Jeździec minął jakąś gospodę, pożyczając kolejne nakrycie głowy od jakieś starszej pani. Kask ten był mały i metalowy. Założył go zwierzęciu, zwierzę zrzuciło na ziemię.
Wkurzony jeździec stwierdził, że zaraz dostanie szału i olał to. Jechał dalej.
Gonił go jakiś samochód. Koń nie miał siły, więc mężczyzna zsiadł z niego i pchał go, biegnąc. Był jednak dużo wolniejszy od auta, które go doganiało, więc spowrotem wszedł na konia.
Potem pamiętam tylko pościg z pozostałymi 49 jeźdźcami.
Długi i ciekawy sen.
Swoją drogą — bardzo stresujący. Motywy ucieczki w snach są na ogół stresujące.
s e n 5 5
Zakupy na do widzenia
Poszłam do żabki, chcąc zrobić zakupy na ucieczkę z domu.
Wybrałam jakiegoś energetyka, jogurt z płatkami, wiaderko borówek, jakiegoś loda i coś jeszcze, ale nie pamiętam.
Kasjerka naliczyła 50 złotych.
— Ile.
Odłożyłam dwie rzeczy.
44 złote.
— Niech pani anuluje wszystko, jednak nie chcę uciekać... — stwierdziłam.
To było bardzo stresujące i żenujące. Cóż. Ceny w żabce.
,,Dobrze, że chociaż śpimy pod jednym Niebem..."